Sikor - no to do roboty...

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4980
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wczroaj sobie poplywalem jak zwykle w poniedzialek. Wrazenia sa mieszane ostatnio. Czasem idzie fajnie, czasem jak po grudzie.
I nie jestem w stanie rozpoznac od czego to zalezy. Moze za duzo kombinuje.
Wczoraj Garmin zrobil mi niemila niespodzianke, po raz pierwszy. W czasie treningu dobrze rozpoznawal dystans i czas interwalu.
Ale w ogole nie zliczal dlugosci calkowitej. W aktywnosci wszystkie interwaly sa dlugosci zero, bez stylu, ale maja wlasciwy czas.
Przestartowalem zegarek, moze jutro juz bedzie umial korzystac z kalkulatora :ble:

Dzisiaj pobiegalem. Mialo byc krotko i lekko, ale testowalem buty, wiec zostalo tylko krotko.
Skechers Razor Excess sa bardzo fajne: lekkie, przewiewne i pianka swietnie pracuje.
Nie jest super miekka i gabkowata jak w Rebel 2 tylko bardziej sprezysta. Mnie sie podoba.
Wytrzymac pewnie za duzo nie wytrzymaja, bo maja bardzo malo gumy, ale pobiegam w nich kilka treningow i przydzadza sie moze na jakies zawody 5/10 lub polowke(?)

Fotka dla ustalenia uwagi:
Obrazek
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4980
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Tydzien lekki jakos minal. Plany planami, a na koniec wyszlo cos zupelnie innego :hahaha:
W srode bylem tak padniety, ze zrobilem sobie wolne. Co ciekawe, w czwartek nie czulem sie wiele lepiej, zatem zaposalem drugi dzien leniuchowania :ble:
Ucze sie wciaz czytac swoje cialo i chyba ostatnie problemy mnie na to troche uczulily.

W piatek za to udalo mi sie zrobic calkiem sensowny bieg, 12.4km i do tego ze srednia <5:00.
Srednie tetno wciaz wysokie (150), ale przynajmniej odczucia byly takie, ze bieglo mi sie przyjemnie mimo wyzszego pulsu.

Nie mialem jednak czasu zbyt wiele odpoczywac, bo juz w sobote rano pojechalem z synem na rowerowa akcje charytywna.
Rzecz polegala na tym, zeby wjezdzac po najwyzsza u nas "gore": 11.5km i 580m podjazdow.
Udalo nam sie wjechac 2 razy i mielismy dosc. Ale tak naprawde padlismy jak wrocilismy do domu :bum:
Strasznie nam sie spodobalo i postanowilismy wrocic tam juz samemu, swietny trening!

W niedziele zrobilo sie znowu goraco (~30 stopni), co mi swietnie podpasowalo, bo chcialem pobiegac.
Zrobilem 18.2km sr. tempem 5:21min/km, sr. tetnie 147 i niecalych 130m podbiegow.

Tydzien zakonczylem dosc srednim obciazeniem, ale za to nie czuje sie padniety wchodzac w nestepna faze.
Normalnie byloby to 2x 4tyg, ale ze mam na nia tylko 6 tygodni, do tego nie jestem juz mlodzieniaszkiem, wiec podzielilem to na 2x 3 tygodnie.
Zatem czekaja mnie 2tyg charowki, potem 1 tydzien luzowania i tak jeszcze raz.
Czy to cos z tego w ogole bedzie to nie wiem, ostatnie 2 miesiace niestety nie daja wiele nadziei.

Ale jak stare trajlonowe porzekadlo mowi: czego sie nie da wytrenowac trzeba nadrabiac sprzetem :bleble:
W weekend wpadla mi w oczy przecena i do tego w moim rozmiarze, zatem uleglem i paczka jest w drodze.
Bedzie purpurowo! :spoczko:


Obrazek
Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4980
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Kurka, ale mi sie dobrze wczoraj plywalo, juhu! I wydolnosciowo i technicznie. Dzien rekina normalnie :O
Ostatnio odczuwalem lekki regres i zastanawialem sie, czy jak zwykle po takiej znizce przyjdzie nowa jakosc.
Zeby tylko jeszcze zostala na dluzej :hejhej:
Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4980
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wczoraj mialem urodziny (a co! :ble:), wiec uznalem, ze to dobry dzien, zeby przetestowac nowe buty.
Chcialem miec porownanie do innych, wiec wybralem taka sama trase i tempo jakie mialem na ostatnim szybszym biegu.
Wyszlo 9.7km i tempo 4:34min/km.

Poprzednio bieglem w Nike Tempo Next%, wiec w butach ktore do tej pory najbardziej (subiektywnie przynajmniej) wspomagaja w bieganiu.
Teraz ten sam bieg powtorzylem w Alphafly-ach.

Porownanie:
1. sr. kadencja spadla ze 170 do 163
2. dlugosc kroku wzrosla ze 128cm do 134
3. oscylacja pionowa wzrosla z 11.6cm do 13.3
4. czas kontaktu wzrosl ze 230ms do 239ms.

Spostrzezenia:
1. to chyba pierwsze buty, ktore moglem jednak kupic mniejsze niz zwykle.
Nie jest zle, ale przy tej "skarpecie" jak w Tempo noga sie naprawde dobrze trzyma
2. nie wiem jak da sie w nich w ogole biec wolno :hahaha:
3. zadnej nadmiernej niestabilnosci nie stwierdzilem wbrem opiniom z testow,
przynajmniej nic czym warto by sobie zawracac glowe (IMO)
4. zadnej "katapulty do przodu z karbonu" nie czuje

Wnioski:
1. jezeli roznica jest tak duza w stosunku do modelu Tempo, to nawet nie chce myslec o "zwyklych" butach,
ale za jakis czas postaram sie dla porownaniu zrobic podoby testowy bieg np. w Rinconach 3
2. buty sa genialne, spelnily moje oczekiwania, przynajmniej jesli chodzi o pierwsze wrazenie,
zrobie jeszcze jeden bieg testowy, troche wolniejszy, az to dluzszy, potem pojda na polke i beda glownie sluzyly na zawody
w tym roku bedzie to tri-polmaraton we wrzesniu i maraton pod koniec pazdziernika
3. szkoda, zenie stac mnie kupowac sobie takie buty co drugi-trzeci miesiac :ojnie:
Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4980
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Dzisiaj mialo byc +30, dawno nie rowerowalem, wiec decyzja byla prosta.
Jechalo mi sie swietnie, lepiej niz bym sie spodziewal (dlazcego nie moze tak byc na bieganiu? :niewiem:).
I jechalo mi sie dobrze 51.61km, kiedy to pani wyjechala z prawej strony ze sciezki schowanej za krzakiem,
i niestety mimo, ze sciezka byla szeroka, wyjechala az na sam srodek.
Pech chcial, ze sekunde wczesniej zerknalem na wyswietlacz licznika rowerowego i jak ja zobaczylem, to bylo juz za pozno na unik.
Zdarzylem tylko lekko odbic w lewo, ale za malo i trzepnalem w nia przy jakichs 25km/h.
Oboje lezymy, rowery splatane,, kobita krzyczy, ludzie podbiegaja, z tylu nadjezdza jej maz z dwojka maluchow w rowerze cargo, ktore to dzieci widzac mame lezaca na asflalcie zalaly sie placzem.
Wstalem kustykajac, razem z ludzmi wyplatalismy kobite z roweru i zaczalem sprawdzac co ze mna, to znaczy co z rowerem.
W sumie wszystko wygladalo dobrze, tylko na koncu kiery zdarta owijka do karbonu.
Potem obejrzalem siebie: dlon poobijana z zewnatrz i od wewnatrz, bark boli, obok lewego kolana dwa szlify.
Bolal tez bok obk biodra, le nie bylo zle. Potem ten koles mowi, "o, spodnie tez". Patrze, dziura, k***a mac, moje ulubione! Miodzio :echech:
Wyprostowalem kiere, wlozylem korek bo wypadl, wymienilismy sie telefonami i rozeszlismy.
"Wskoczylem" na mustanga i ostatnie niecale 10km powloklem sie do domu, rower dzialal bez zarzutu na szczescie.
Ja jednak mniej. Zdziery zaczely dopiero wylazic na dobre w domu, w czasie brania prysznica :ble:
Najgorszy okazal sie bok, bo przez dziure w spodenkach widac bylo moze 1/4-1/5 calosci.
Teraz kustykam sobie po domu i zastanawiam sie, co jeszcze jego mac pojdzie nie tak...
Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4980
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Srode i czwartek odpusilem treningowo w ogole. Plywanie nie wchodzilo w rachube (strupy by zupelnie rozmiekly),
rower tez (nie moglem zginac lewej nogi w kolanie), a o bieganiu i udarowym obciazaniu lewgo biodra czy ramienia to juz w ogole.
Ale dzisiaj bylo juz zdecydowanie lepiej, wciaz nie dobrze, ale lepiej. Postanowilem troche potruchtac.
Nie bylo super goraco, ale pot zalewajacy popekane ewentualnie strpy troche zniechcecal :ble:
Myslalem, ze jak zrobie 8km, to i tak bedzie dobrze. Trzymalem sie stosunkowo blisko domu, zeby moc wrocic jakby co.
Zalozylem najlzejsze spodenki jakie mialem i nawet calkiem poszlo.
Pierwsze kilkaset metrow bylo ciezkawo, ale potem miesnie sie rozruszaly i prawie o obiciach zapomnialem.
Wyszlo mi w sumie 11.4km, tempo 5:23 przy sr. tetnie 142.
Bieglo mi sie stosunkowo lekko i przyjemnie, ale tetno caly czas wysokie.
Niezaleznie od warunkow takimi zrywami treningowymi nie za wiele zdzialam do wrzesnia.
Szykuje sie start oparty glownie na glowie, bedzie sie dzialo... :trup:
Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4980
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Rany jak ten czas leci :O
Za wiele nie pisze, bo nie ma za bardzo o czym.
W tym tygodniu basen odpuscilem ze wzgledu na strupy, wciaz sa duze.
Bieganie i rower za to bez problemu. We wtorek na rowerze cos mi sie nie zgadzalo z przednim kolem,
tak jakby lekko plywalo/bylo niestabilne (nie chodzi o centrowanie) i po pgledzinach okazalo sie, ze 3 szprychy sa do wymiany :grr:
Dobrze, ze dobry serwis nie jest niedaleko i naprawili prawie na miejscu.
W sobote pojechalem na 3h rundke (82km) i juz wszystko bylo dobrze.
Tylko poczatkowo kolo fajne dzwieki wydawalo jak sie szprychy ukladaly, taki trzasko-brzdek co jakis czas. Calkiem glosny :hejhej:

W niedziele zaaplikowalem sobie wolny bieg, ale dluzszy (20km). W zalozeniu spokojnie i na niskim tetnie.
Pierwsze 7-8km bylo bardzo ok, ale potem z kazdym km robile sie coraz gorzej.
Upal byl spory (>30), okazalo sie ze nogi poczuly jazde z dnia poprzedniego bardziej niz myslalem, a do tego slaby dzien
i wypad na czczo (nie do konca planowany) i nie wzialem nic ze soba w razie czego (tzn. tylko lektrolity).
O morde, nie wiem kiedy ostatnio bylm tak wypruty, a tempo wyszlo ledwo 5:40 przy srednim tetnie 142-143. Masakra :trup:
W domu po powrocie dosc szybko wchlonalem ze 2 litry, co tam wpadlo pod reke...

Dzisiaj sie troche poregeneruje: mamy zamiar pojsc z synem na basen, to sie pewnie troche przeplyne.
A jutro? Zobaczymy...
Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4980
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Jezeli na jesieni beda jakies zawody crossowe, to bede przygotowany. Przynajmniej od strony sprzetowej...
Nike Zoom Rival XC w drodze! Zobaczylem promke za 37.5 EUR i sie nie moglem powstrzymac :bum:

Obrazek
Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4980
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Nareszcie urlop, juz wymiekam. Dzisiaj wieczorem startujemy.
Odezwe sie po powrocie, bo na urlopie staram sie byc offline (tyle na ile to mozliwe...) :taktak:

[URLOP MODE ON]
Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4980
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

[URLOP MODE OFF]

Ulrop, urlop i po urlopie... 2 tygodnie minely szybko, jak zwykle za szybko.
Temperatury jak sie mozna spodziewac byly wysokie, 2 dni w szczycie dochodzila do 36-37, uff.
Plan treningowy w zasadzie wykonany: 5x bieganie, 3x plywanie (takie raczej skrocone przypominajki niz powazne treningi).
Nie mialem zupelnie weny na bieganie przedpoludniowe, wiec biegalem po poludniu, w totalnym skwarze.
Tylko raz zlapala mnie burza na tyle mocna, ze musialem skrocic trening. Ale i tak nie bylo mi chlodno :ble:
Co do formy biegowej, to lezy i kwíczy.. Wg Runalyze jest coraz gorzej,a nie lepiej. Nie wiem juz czy sie smiac czy plakac.

Juz sam ten fakt sprawia, ze cel na najblizsze zawody moge skreslic.
Co wiecej w czasie urlopu dostalem emalie, ze nastapily zmiany w trasie plywackiej i rowerowej.
W plywaniu zmiana jest pozytywna: trasa sie nie zminila, tylko bedziemy plywac w przeciwnym kierunku.
A to oznacza, ze po pierwszym skrecie, najdluzsza prosta nie bedziemy plynac pod wschodzace slonce, ktore powaznie wplywalo na widocznosc.
Dla mnie osobiscie jako oddychajacego na prawa strone, ma to jeszcze taki pozytywny skutek, ze bede wszystkie boje mijal po mojej prawej stronie :spoczko:

Jesli chodzi o rower, to zmiana jest niestety na minus i to powazny. Trasa do tej pory byla ciut za dluga (92km), ale zupelnie w normie.
Niestety z roznych wzgledow musiano ja poprowadzic inaczej i teraz urosla az do 98km :ech:
To oznacza min. 10 dodatkowych minut, czyli grzebie moj dawny cel gleboko i przykrywa betonowa plyta...

Ma to wszystko swoj pozytywny jednak skutek: nie mam celow na start i po prostu zrobie co bede mogl.
Skoncentruje sie na mocnym plywaniu i rowerze, a potem pobiegne na tyle, na ile wystarczy sil.
Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4980
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

W poniedzialek mialem troche poplywac, ale po niedzieli bylem wciaz troche zrabany, wiec postawilem na regeneracje :hejhej:
Wczoraj wyszedlem pobiegac. Bylo juz dosc pozno ( ~19-ej), wiec sie troche ochlodzilo, ale wciaz blisko 30 stopni.
Postanowilem troche przewietrzyc/przestestowac silnik i zrobic jakies szybsze odcinki.
Na stadionie byloby idealnie, ale tam wciaz patelnia straszna, zero cienia, wiec wyszedlem na moja ulubiona petle 3km.
O tej porze ciag drzew po jednej stronie zapewnia jakies 90% trasy w cieciu. Minus taki, ze nie jest zupelnie plasko.

Najchetniej zrobilbym kilometrowki, ale wiem ze bym zdechl, wiec stanelo na 500m szybko, potem 100m chodem i 400m lekko (ale szybciej niz trucht).
Postanowilem zrobic 6 powtorzen o ile sie uda. O dziwo sie udalo. Fakt, ze ostatnie 100m na ostatnich 2 powtorzeniach bylo cieeezko :bum:
Nie nastawialem sie na zadne konkretne tempo powtorzen, chcialem sprawdzic co moge i pobiec pierwsze 500m zupelnie na wyczucie.
Nie liczylem na to, ze uda mi sie pobiec <4:00, ale ku swemu zdziwieniu zegarek stabilnie pokazywal 3:50-3:55 i tak utrzymalem do konca powtorzenia, tetno pozostawalo <170.
To bylo bardzo pozytywne zaskoczenie musze przyznac. Bylem bardzo ciekaw co bedzie dalej.
Powtorzenia 2, 3 i 4 weszly nawet nieco szybciej (<3:50), dopiero 5 i 6 zblizylo sie do 4:00.
Po trenigu po raz pierwszy od dawna poczulem bardzo przyjemny wyrzut endorfin :taktak:

W drugiej czesci tygodnia ma sie ochlodzic do 25-26 stopni, to bedzie sens pojsc na stadion, to sprobuje zrobic 8x400m.


Wroce jeszcze na krotko do tematu najblizszego startu.
Napisalem, ze nie mam zadnych celow, ale wczoraj w czasie biegania zdalem sobie sprawe, ze w zasadzie to nieprawda.
Mam cele i to dwa: poplynac szybciej i pojechac na rowerze szybciej.
To drugie chyba bedzie trudniejsze, bo jak mysle, ze mam to pojechac szybciej niz 34.1km/h, to mnie jednak kurcze troche spina :ojoj:
Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4980
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Napisze cos, zeby nie bylo, ze sie zlewam. Bo sie nie zlewam. Ale jakos tak euforii brak.
Nie moge sie zmusic, zeby wejsc do wody. To znaczy samo wejscie nie byloby problemem, ale do tej owdy trzeba jakos dotrzec. I tu jest klopot.
Z reszta po mocnym weekendzie nie za bardzo cialo mi sie ruszac, wiec poniedzialek spedzilem na leniuchowaniu.

W niedziele zakonczyl sie ostatni tydzien o pelnej objetnosci. Nie byla ona taka pelna, bo zabraklo plywania.
Poza tym jestem w sumie zadowolony, przynajmniej jesli chodzi o bieganie i rower.
Zrobilem w sumie 10:20h w tym ponad 6:30h roweru i 42km biegania.
W tym tygodniu objetosc spadnie do 70%, w nastepnym do 50% i w ostatnim to juz tylko regen i podtrzymanie, a potem start.

W weekend pomajstrowalem troche przy rowerach. Zmienilem lancuch w szosowce i detki na lateksowe w czasowce.
Jakos tak odkladalem to, ale w koncu musialem. Troche sie tego obawialem, bo one sa mocno delikatne. Ale poszlo super i bez problemow.
Powietrze trzymaja, wiec w najblizsza niedziele zrobie trening na czasowce i prawdziwy test.

Dzisiaj chce zrobic akcent biegowy: 10-11km w tym 6-7x500m lub cos innego, jeszcze nie wiem :oczko:

W niedziele zrobilem jak na razie najdluzsza jazde treningowa: 120km w 4:30h. Pogoda byla super, tylko ludzi duzo.
Minimum 5x mialem skok adrenaliny ratujac sytuacje. Sporo jezyka polskiego bylo w uzyciu :ble:
Tym razem zrobilme 2 przerwy na batony, wiec mam nawet jakies fotki.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4980
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Tydzien przelecial nijak. Troche pobiegalem (krocej, ale mocniej), raz udalo mi sie zrobil male plywanie,
ledwo 1200m (malo, bo bylem z synem na basenie i obiecalem, ze spedze czas rowniez nim), poza tym zaraz wychodze pojezdzic troche na rowerze.
I to tyle :ble:

Sprawdzam codziennie prognoze pogody za zawody, ale to jeszcze tyle czasu, ze co chwila to zmiana: od 18 i ulewy, do +22 i pieknego sloneczka :hahaha:

Z dobrych wiadomosci, to chyby a sporo ludzi awanturowalo o wydluzenie trasy rowerower, wiec zasiedli do stolu i pokombinowali jeszcze raz.
No i cos tam wymyslili, w rezulacie 2km obcieli, zatem w stosunku do lat poprzednich bedzie dluzsza o 4km, a nie 6. Zawsze cos :oczko:
Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4980
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

W poniedzialek powrot do regulanego plywania, skonczyly sie ferie, wiec treningi ruszyly.
No i jak sie spodziewalem, dobrze to nie wyglada, wytrzymalosc siadla i technika troche tez.

Wczoraj zrobilem ostatni trening rowerowy.

Moze dzisiaj uda sie poplywac, ale pewnie nie, wiec pobiegam raczej :ble:

Jutro sie pakuje i po poludniu ruszam do Holandii, a w sobote start :ojoj:
Prognoza ostatnio dosc stabilna, ale do zyci: padac ma akurat na rowerze, bosko.
Przynajmniej na bieg ma wyjsc slonce, to sie rozgrzeje :trup:

Nawet bedzie przekaz live z calego wyscigu:
Challenge Almere live

BTW moj numer to 2472 :hej:
Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4980
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Od czego by tu zaczac...

W piatek odebralem pakiet i wrocilem do domu popakowac wszystko w worki, zeby zrobic check-in roweru.
Po pakiet wybralem sie spacerem, pogoda byla mieszana, troche slonca, troche deszczu, ale wialo caly czas ofc.

Po drodze pogoda calkiem mila, slonce grzalo wciaz mocno
Obrazek

Im blizej celu tym robilo sie chlodniej:
Obrazek

A na miejscu juz pogoda standardowo, czyt. holenderska :oczko:
Obrazek

Strefa koncowa bardzo mila, podobna do zeszlorocznej.
Po lewej brama dla sredniakow, niebieska dla pelnach, a po prawej trasa na nastepna petle.
Obrazek

Czesc nabrzeza zostala w miedzyczasie przebudowana, ale zejscie do wody wciaz niez plazy, tylko przez kladke, szkoda.
Obrazek

Wiatr nawiewal mase wodorostow, ale nastepnego dnia rano wszystko bylo ladnie oczyszczone:
Obrazek

Po powrocie: pakowanie...
Obrazek

Czasu mialem sporo, check-in mozna bylo zrobic do 20-ej. Czekalem, ze moze pogoda sie poprawi i jak zwykle pojade sobie rowerem, ale nie bylo szans, deszcz nie odpuszczal :ech:
No to zapakowalem rower do samochodu i tyle. Prognoza si enie zmieniala, padac mialo cala noc, a to mialo wplyw na 3 rzeczy.
1. Nasmarowalem lancuch smarem na mokra pogode (syfi sie strasznie, bo lepki, ale deszcz go nie wyplucze).
2. Okrylem rower czesciowo workami na noc, zeby nie wszystko bylo mokre.
3. Zdecydowalem sie nie przyczepiac rano butow do roweru, bo przed startem wciaz mocno padalo i nie mialem ochoty jechac w mokrych butach od samego poczatku.

Obrazek

cdn...
ODPOWIEDZ