No, to chyba się zgadzamy - koncepcja powinna być dostosowana do możliwości zawodnika (no i do tego co chce biegać), a dopiero strefy do koncepcji. Biegałem połówkę tam gdzie Siedlak. Nawet miałem nadzieję, że go gdzieś wypatrzę po numerze, ale niestety wszyscy się poowijali foliami NRC i nic z tego.
Wyznaczanie stref tętna - pomoc z wyborem sposobu.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 649
- Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
- Życiówka na 10k: 35:17
- Życiówka w maratonie: brak
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4407
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
I co, zgodnie z planem?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 649
- Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
- Życiówka na 10k: 35:17
- Życiówka w maratonie: brak
Nie, bo ok. półtorej minuty szybciej niż się spodziewałem. No ale co zrobisz jak nic nie zrobisz? Dobre warunki i dobrze się biegło. Ciężko mi było oczekiwać czegokolwiek bo przygotowuje się z myślą pod górskie ultra, więc był to spontaniczny start bez specjalnej presji na jakiś wynik. Tak dla jaj, żeby zrobić coś całkiem innego niż do tej pory. Zaskakująco dobrze to poszło, jak na nikłe doświadczenie w startach po płaskim i brak specjalistycznych przygotowań. Fajnie też jest mieć jednak taki punkt odniesienia na płaskim, bo generalnie te płaskie dystanse są dużo bardziej mierzalne i porównywalne niż góry.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4407
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Uuu, to do powtórki, może progi pomyliłeś.
No i cieszę się razem z Tobą.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 649
- Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
- Życiówka na 10k: 35:17
- Życiówka w maratonie: brak
Nie no, bez jaj pawo. Ja na tym biegu miałem tętno 186, czyli gdzieś 93%. Nie sądzę, żebym był w stanie to choć trochę szybciej pobiec tego dnia. Natomiast faktem jest, że odczuciowo było to zaskakująco łatwe (mimo, że uważam, że to był mój maks). Wiadomo, że już zatyka na końcówce, nogi miękną i ciężkie są te ostatnie 3 km, ale z drugiej strony ma się te świadomość że to dosłownie kilka minut i po sprawie. W górach to się zdarzają znacznie gorsze kryzysy i psychiczne dołki np. na 30 km do mety. Daleki jestem od tego, żeby tu z górali robić jakiś niesamowitych twardzieli i tak dalej, ale faktem jest, że tam się jednak trzeba zdecydowanie bardziej upodlić, żeby wykrzesać z siebie wszystko. Czy to plus czy minus, to już subiektywna sprawa. No chyba, że po prostu półmaraton to akurat taki przyjemny dystans po płaskim, nie za krótki i nie za długi, a jakbym pobiegł coś innego, to miałbym inne spostrzeżenia.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4407
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Ba no, góry i ultra to jednak inna bajka.
No i racja półmaraton nie jest zły ale nie upodliłeś się bo nie potrafisz, to trzeba obiegać.
No i racja półmaraton nie jest zły ale nie upodliłeś się bo nie potrafisz, to trzeba obiegać.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4407
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
A bo zapomniałem.
Jak Deter tu wpadnie, to będziesz musiał tą dziewiątkę zmienić na ósemkę.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 649
- Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
- Życiówka na 10k: 35:17
- Życiówka w maratonie: brak
Zdecydowanie inna, ale to co mi się właśnie podoba w górach to to, że w pewnym sensie trzeba być gotowym na wszystko i w to taki spontaniczny półmaraton się fajnie wpisuje - jako trochę taki element przygotowań. Natomiast z pewnością przygotowując się bardziej specyficznie do HM dałoby się to lepiej pobiec (ale oczywiście nie od razu nie wiadomo ile lepiej). Coś tam niby robiłem w tym kierunku przez ostatnie 2-3 tygodnie przez i na pewno to pomogło, ale wiele przez taki okres czasu się nie zrobi. Pewnie spróbuję sobie kiedyś powtórzyć taki eksperyment, pewnie na innym dystansie, ale chyba nie będzie mi się chciało się dedykować temu jakiegoś dłuższego okres przygotowań, żeby urwać minutę czy 30 sekund.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4407
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Taki bieg to dobry materiał do analizy, sporo danych by z tego odczytał.
A Ty wiesz jakie masz, VO2max, a raczej prędkość VO2max? Bardzo ciekawe jak to na tej połówce wykorzystałeś. Bo tak sobie myślę, że takim treningiem pod półmaraton w Twoim przypadku i w takim krótkim czasie mogłeś nawet popsuć wydolność tlenową.
Kurde za dużo gadam, to przez rok 85. W każdym razie jeszcze raz gratulacje, bo wynik bardzo przyzwoity.
A Ty wiesz jakie masz, VO2max, a raczej prędkość VO2max? Bardzo ciekawe jak to na tej połówce wykorzystałeś. Bo tak sobie myślę, że takim treningiem pod półmaraton w Twoim przypadku i w takim krótkim czasie mogłeś nawet popsuć wydolność tlenową.
Kurde za dużo gadam, to przez rok 85. W każdym razie jeszcze raz gratulacje, bo wynik bardzo przyzwoity.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 649
- Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
- Życiówka na 10k: 35:17
- Życiówka w maratonie: brak
Dzięki, może być jak dla mnie:) Nie mam pojęcia. Mam laktometr, ale badań wydolnościowych nigdy nie robiłem i raczej bardzo rzadko tykam w ogóle takich intensywności na treningach. Dla mnie tętno 186 to już mega dużo (chociaż jak widać teoretycznie dalej daleko od VO2Max) i bardzo sporadycznie w ogóle pracuję na takiej intensywności na treningu. Dlatego też byłem zaskoczony, że utrzymałem to ponad godzinę, ale jednak widać, że zawody robią swoje. Jakbym przygotowywał się do krótszych dystansów to pewnie inaczej bym myślał, ale mnie treningi na takiej intensywności za bardzo rozbijają. Objętościowo mogę robić bardzo dużo i czuję się przy tym znakomicie, ale taka intensywność mnie strasznie rozregulowuje. Sporadycznie jest to ok, ale generalnie to głównie w ostatnim okresie przygotowań robię coś takiego w niewielkich dawkach, żeby podbić formę. Dlatego nie jestem w stanie tego ocenić.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4407
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Ja to wszystko rozumiem, przecież jesteśmy różni i to chyba dobrze.
Wspomniałem o roku 85 bo zacząłem wtedy biegać ale to nie istotne, ważniejsze, że wtedy przyjechał do Polski na wykład Frank Horwill i załapałem, że nie tylko zabawa biegowa i WB2. W 85 opublikował też swoje badania Mader, opisując, co i jak z tymi "progami" i to chyba do tej pory najsensowniejsza koncepcja. Z tego wnioski takie, że jak coś ruszysz jednego, to cała reszta się też zmieni. Znowu się oddalam od tematu, a chciałem powiedzieć, że w Twoim przypadku zszedłeś z dystansu i namieszałeś w proporcjach i to nie koniecznie w dobrą strone, może nawet pobiegłbyś szybciej tak z marszu. Bo co innego jak z piątki, czy dychy ktoś wydłuży do połówki. Albo sam nie wiem, ciekawe to wszystko,
Wspomniałem o roku 85 bo zacząłem wtedy biegać ale to nie istotne, ważniejsze, że wtedy przyjechał do Polski na wykład Frank Horwill i załapałem, że nie tylko zabawa biegowa i WB2. W 85 opublikował też swoje badania Mader, opisując, co i jak z tymi "progami" i to chyba do tej pory najsensowniejsza koncepcja. Z tego wnioski takie, że jak coś ruszysz jednego, to cała reszta się też zmieni. Znowu się oddalam od tematu, a chciałem powiedzieć, że w Twoim przypadku zszedłeś z dystansu i namieszałeś w proporcjach i to nie koniecznie w dobrą strone, może nawet pobiegłbyś szybciej tak z marszu. Bo co innego jak z piątki, czy dychy ktoś wydłuży do połówki. Albo sam nie wiem, ciekawe to wszystko,

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 649
- Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
- Życiówka na 10k: 35:17
- Życiówka w maratonie: brak
Spokojnie, nie zszedłem z dystansu. Dalej biegałem mniej więcej tyle samo. Różnica polegała na tym, że robiłem trochę mniej przewyższeń i te intensywniejsze jednostki zrobiłem przez 3 tygodnie 2x po płaskim (normalnie robię 1x po płaskim i 1x w terenie lub na bieżni mechanicznej na podbiegu). Dalej np. biegałem po 30 kilka km ze znacznym przewyższeniem jako bieg długi. Fizjologicznie wypadało to dosyć podobnie, ale po prostu potrzebowałem się obiegać na tych prędkościach na płaskim. No i w ogóle spróbować wyczuć na jaki czas mniej więcej powinienem biec, bo to nie było jasne. Moim zdaniem nie pobiegłbym szybciej z marszu, bo miałem wrażenie, że te kilka biegów w tym tempie mi pomogło i czułem jakąś poprawę w nawet tak krótkim czasie. Nie mogłem przestawić swojego treningu totalnie na półmaraton, bo 6 dni później miałem bieg na 70 km w górach. Ale dosyć łatwy terenowo i ze stosunkowo niedużym przewyższeniem, więc dało się to połączyć.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4939
- Rejestracja: 22 lis 2017, 14:58
- Życiówka na 10k: 37:59
- Życiówka w maratonie: 2:59:13
- Lokalizacja: Tychy
1:10:59 - Tomek gratulacje! Chyba wywalę wyniki ze stopki bo wstydtkobos pisze: ↑28 paź 2021, 23:45 Spokojnie, nie zszedłem z dystansu. Dalej biegałem mniej więcej tyle samo. Różnica polegała na tym, że robiłem trochę mniej przewyższeń i te intensywniejsze jednostki zrobiłem przez 3 tygodnie 2x po płaskim (normalnie robię 1x po płaskim i 1x w terenie lub na bieżni mechanicznej na podbiegu). Dalej np. biegałem po 30 kilka km ze znacznym przewyższeniem jako bieg długi. Fizjologicznie wypadało to dosyć podobnie, ale po prostu potrzebowałem się obiegać na tych prędkościach na płaskim. No i w ogóle spróbować wyczuć na jaki czas mniej więcej powinienem biec, bo to nie było jasne. Moim zdaniem nie pobiegłbym szybciej z marszu, bo miałem wrażenie, że te kilka biegów w tym tempie mi pomogło i czułem jakąś poprawę w nawet tak krótkim czasie. Nie mogłem przestawić swojego treningu totalnie na półmaraton, bo 6 dni później miałem bieg na 70 km w górach. Ale dosyć łatwy terenowo i ze stosunkowo niedużym przewyższeniem, więc dało się to połączyć.

viewtopic.php?f=28&t=58398 Komentarze