Sikor - no to do roboty...
Moderator: infernal
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Poniedzialek = trening plywacki
Pogoda wciaz sprzyja, wiec wybralem sie rowerem, to najszybszy i najprzyjemniejszy sposob na dojazd.
Rozpiska byla dosyc ciekawa, bo glownie dlugie odcinki od ktorych sie zaczelo (3x400m),
a potem coraz ktotsze: 2x200m i 4x100m.
Te 3x400m zaczelo sie fajnie (lubie dluzsze odcinki), bo to byl kraul, potem jednak byly nogi.
Po 300m w czasie nog do zaby w prawej nodze skurcze zaczely wykrecac mi palce.
Musialem sie zatrzymac porozciagac, rozmasowac i wrocilem. Ale przynajmniej 50m nog mi przepadlo
Ale nastepne na rozpisce bylo... 400m zmiennym. Chyba nigdy 400m zmiennym nie plynalem, bylem przekonany ze zdechne.
Ale nie zdechlem! Po raz pierwszy od czasu studiow (*) przeplynalem 100m depfinem jednym ciagiem, juhu!
Ale jak skonczylem, to nastepne bylo... tak, 200m zmiennym! Benji, niech Cie... Ale tez poszlo.
Krotko pozniej bylo jeszcze 100m zmiennym, ale to juz byla formalnosc.
Plywanie: 2350m, 1:05h, tetno 125/176 (wysoko! )
(*) wtedy musielismy "przeplynac" 500m delfinem jako kare od trenera.
Za co dostalismy ta kare to juz nie wiem, ale te 500m zapamietam na zawsze
We wtorek udalo mi sie pobiegac, chociaz nie bylo latwo (szczegoly niewazne).
Wyszedlem dopiero o 18:30, zimno sie juz zaczelo robic i nie chcialo mi sie dlugo biegac, wiec postanowilem troche przycisnac.
Wyszedl mi z tego BNP: 2x5:00, 2x4:40, potem 4:22/4:25/4:22 i powrot 4:31-4:36.
Bieg BNP: 8.50km, 4:38min/km, tetno 152/165, podbiegow 77m
Pogoda wciaz sprzyja, wiec wybralem sie rowerem, to najszybszy i najprzyjemniejszy sposob na dojazd.
Rozpiska byla dosyc ciekawa, bo glownie dlugie odcinki od ktorych sie zaczelo (3x400m),
a potem coraz ktotsze: 2x200m i 4x100m.
Te 3x400m zaczelo sie fajnie (lubie dluzsze odcinki), bo to byl kraul, potem jednak byly nogi.
Po 300m w czasie nog do zaby w prawej nodze skurcze zaczely wykrecac mi palce.
Musialem sie zatrzymac porozciagac, rozmasowac i wrocilem. Ale przynajmniej 50m nog mi przepadlo
Ale nastepne na rozpisce bylo... 400m zmiennym. Chyba nigdy 400m zmiennym nie plynalem, bylem przekonany ze zdechne.
Ale nie zdechlem! Po raz pierwszy od czasu studiow (*) przeplynalem 100m depfinem jednym ciagiem, juhu!
Ale jak skonczylem, to nastepne bylo... tak, 200m zmiennym! Benji, niech Cie... Ale tez poszlo.
Krotko pozniej bylo jeszcze 100m zmiennym, ale to juz byla formalnosc.
Plywanie: 2350m, 1:05h, tetno 125/176 (wysoko! )
(*) wtedy musielismy "przeplynac" 500m delfinem jako kare od trenera.
Za co dostalismy ta kare to juz nie wiem, ale te 500m zapamietam na zawsze
We wtorek udalo mi sie pobiegac, chociaz nie bylo latwo (szczegoly niewazne).
Wyszedlem dopiero o 18:30, zimno sie juz zaczelo robic i nie chcialo mi sie dlugo biegac, wiec postanowilem troche przycisnac.
Wyszedl mi z tego BNP: 2x5:00, 2x4:40, potem 4:22/4:25/4:22 i powrot 4:31-4:36.
Bieg BNP: 8.50km, 4:38min/km, tetno 152/165, podbiegow 77m
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
W srode zrobilem sobie wolne. A to w celu tak sprytnym, zeby moc w czwartek znowu troche mocniej pobiegac
Pomyslalem o interwalach 500m/500m, ale wyszedl w koncu z tego bardziej fartlek.
Pierwszy km rogrzewka w 5:31, potem 2km rozbieg (5:10 i 4:58), nastepnie zrobilem 5x 500m szybko/500m wolniej (ale nie trucht, tempo ~5:00),
ale ze znowu zapomnialem wlaczyc odpowiednia apke, to mialem tylko lap automatyczny, wiec znam tylko srednia z calych kilometrow:
4:38, 4:36, 4:37, 4:35, 4:30 -> wyszlo rowniej niz myslalem
Takich interwalow mialo byc 6, ale na szostym tak dobrze sie czulem, ze pociagnalem caly kilometr w 4:06.
Bieg: 10.9km, 4:42min/km, tetno 144/162, podbiegow 81m
W piatek postanowilem nie szalec i zrobic tylko lekkie rozbieganie po pofalowanej trasie.
Bieg spokojny: 12km, 5:09min/km, tetno 130/143, podbiegow 89m
Pomyslalem o interwalach 500m/500m, ale wyszedl w koncu z tego bardziej fartlek.
Pierwszy km rogrzewka w 5:31, potem 2km rozbieg (5:10 i 4:58), nastepnie zrobilem 5x 500m szybko/500m wolniej (ale nie trucht, tempo ~5:00),
ale ze znowu zapomnialem wlaczyc odpowiednia apke, to mialem tylko lap automatyczny, wiec znam tylko srednia z calych kilometrow:
4:38, 4:36, 4:37, 4:35, 4:30 -> wyszlo rowniej niz myslalem
Takich interwalow mialo byc 6, ale na szostym tak dobrze sie czulem, ze pociagnalem caly kilometr w 4:06.
Bieg: 10.9km, 4:42min/km, tetno 144/162, podbiegow 81m
W piatek postanowilem nie szalec i zrobic tylko lekkie rozbieganie po pofalowanej trasie.
Bieg spokojny: 12km, 5:09min/km, tetno 130/143, podbiegow 89m
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
W sobote wybralem sie na rower. Pogoda piekna, +19-20, slonca duzo, ale.. wiatru tez. Konkretnie przywiewalo, az mi sie Holandia wspomniala
Tym razerm nie mialem ochoty klepac dokladnie tej samej trasy co tydzien, wiec umowilem sie z synem, ze na trening pojedzie sam, a ja wracajac go odbiore.
No to on pojechal w prawo, a ja w lewo
Zrobileem rundke wokol miasta, prawie caly czas jadac wzdluz rzeki: najpierw Nidy, a potem Menu.
Dodatkowo przejechalem sobie wiekszosc trasy, po ktorej bede biegl polowke za 2 tygodnie.
Generalnie jezdzilem tam czesto, ale zawsze w odwrotnym kierunku.
Jazda byla bardzo spokojna, srednie tetno tylko 111, a maks ledwo 132.
Rower MTB: 63.5km, 2:45h, tetno 111/132, podjazdow 141m (bardziej plasko sie juz nie da ).
W niedziele mialem pobiegac, ale przed poludniem Tymek mial zawody, a po powrocie pogoda siadla kompletnie i moja motywacja tez.
Zatem skonczylo sie na regeneracji z synami (zona w rozjazdach). Wialo wciaz konkretnie, ale poszlismy pograc w pindla na boisko.
Usmialismy sie jak fretki, takie trick shoty wchodzily, ze glowa mala
Dzisiaj zaszalem w sumie niechcacy, bo wczoraj dostalem info, ze sklep biegacza w miescie ochodzi 20-lecie i robia wielka wyprzedaz.
Wynajeli na ta okazcje nawet dodatkowe pomieszczenia. No to sie wybralem. No i przywloklem cos
Nike Air Zoom Tempo Next%. Zoomy Fly 3 mnie nie urzekly (kuz sprzedane), ale Tempo na nogach robia fajne wrazenie.
Cena byla okazyjna: 100 EUR, trudno bylo sie oprzec.
Byly tez Saucony Endrphin Pro, ale o pol numeru za male, albo pol numeru za duze. Moze to i dobrze, bo bym mial zgryza co wziac.
Niestety nie bylo Alphafly-ow, bo w tej cenie bym wzial wszystkie jakie by byly na stanie
Musze je troche obiegac i sprawdzic czy sie nadadza na ten start w polmaratonie.
Tym razerm nie mialem ochoty klepac dokladnie tej samej trasy co tydzien, wiec umowilem sie z synem, ze na trening pojedzie sam, a ja wracajac go odbiore.
No to on pojechal w prawo, a ja w lewo
Zrobileem rundke wokol miasta, prawie caly czas jadac wzdluz rzeki: najpierw Nidy, a potem Menu.
Dodatkowo przejechalem sobie wiekszosc trasy, po ktorej bede biegl polowke za 2 tygodnie.
Generalnie jezdzilem tam czesto, ale zawsze w odwrotnym kierunku.
Jazda byla bardzo spokojna, srednie tetno tylko 111, a maks ledwo 132.
Rower MTB: 63.5km, 2:45h, tetno 111/132, podjazdow 141m (bardziej plasko sie juz nie da ).
W niedziele mialem pobiegac, ale przed poludniem Tymek mial zawody, a po powrocie pogoda siadla kompletnie i moja motywacja tez.
Zatem skonczylo sie na regeneracji z synami (zona w rozjazdach). Wialo wciaz konkretnie, ale poszlismy pograc w pindla na boisko.
Usmialismy sie jak fretki, takie trick shoty wchodzily, ze glowa mala
Dzisiaj zaszalem w sumie niechcacy, bo wczoraj dostalem info, ze sklep biegacza w miescie ochodzi 20-lecie i robia wielka wyprzedaz.
Wynajeli na ta okazcje nawet dodatkowe pomieszczenia. No to sie wybralem. No i przywloklem cos
Nike Air Zoom Tempo Next%. Zoomy Fly 3 mnie nie urzekly (kuz sprzedane), ale Tempo na nogach robia fajne wrazenie.
Cena byla okazyjna: 100 EUR, trudno bylo sie oprzec.
Byly tez Saucony Endrphin Pro, ale o pol numeru za male, albo pol numeru za duze. Moze to i dobrze, bo bym mial zgryza co wziac.
Niestety nie bylo Alphafly-ow, bo w tej cenie bym wzial wszystkie jakie by byly na stanie
Musze je troche obiegac i sprawdzic czy sie nadadza na ten start w polmaratonie.
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Poniedzialek = basen
Zadnych rekordow tym razem
Ale udalo mi sie uciagnac 400m na nogach bez przerwy (uklad jak w zmiennym). Jest maly szok, moze zaczne uzywac nog?
Plywanie: 2400m, 1:10h, tetno 124/157
We wtorek postanowilem przetestowac nowe buty.
Pogoda bardzo ok, duzo slonca, wiatru i tylko ciut za zimno (16-17).
Wybieglem z animuszem, "dawno" nie biegalem, czasu na dlugie bieganie nie mialem, wiec mialo byc szybko.
Poza tym nowe buty az parzyly w stopy. No to lece. I tak lecialem coraz szybciej, ze wyszedl mi z tego BNP.
Pierwszy km w 4:50, potem 4:46, 4:35, 4:31, 4:23, 4:25, 4:22, 4:18, 4:15, 4:10, a na koniec 4:18 i ostatnie 300m finish w 3:56.
No cholera, fajny bieg, poprosze wiecej
Bieg: 11.3km, 4:26min/km, tetno 152/176, podbiegow 78m
Co do butow, to wrazenie na nogach robia swietne od razu po zalozeniu. Cholewke po raz pierwszy chyba ocenie jako idealna
To jest jakby skarpeta bez odrebnego jezyka, super przewiewna, miekka, a jednoczesnie noga siedzi w niej bardzo dobrze.
Producent podaje 10mm dropu, ale odczuwalnie jest mniej. Amortyzacja i oddanie energii swietne.
Nie potwierdzam marudzen z testow o niestabilnosci w zakretach. Nie mialem z tym zadnych problemow.
Wada dla mnie to tylko waga (322g). Dla niektorych wada moze byc rowniez wbudowany system wczesnego ostrzegania.
Nie mialem jeszcze na nogach butow, ktore by tak klapaly! Mnie to nie przeszkadza, bo otoczenie przynajmniej wie, ze nadciagam
To dopiero pierwszy bieg i nie wiem na ile to byl efekt butow, a na ile po prostu moj dobry dzien.
Dwie rzeczy jednak zauwazylem: nie doskwieral mi prawie w ogole achilles, ale za to mięsień płaszczkowaty łydki (obydwa) dostal straszny wpiernicz, bez kitu.
Chcialbym je jeszcze sprawdzic w troche dluzszym biegu, tak 15-16km, moze w czwartek sie uda.
Jezeli wrazenia sie potwierdza, to kurcze zbieram kase na Alphafly-e
Zadnych rekordow tym razem
Ale udalo mi sie uciagnac 400m na nogach bez przerwy (uklad jak w zmiennym). Jest maly szok, moze zaczne uzywac nog?
Plywanie: 2400m, 1:10h, tetno 124/157
We wtorek postanowilem przetestowac nowe buty.
Pogoda bardzo ok, duzo slonca, wiatru i tylko ciut za zimno (16-17).
Wybieglem z animuszem, "dawno" nie biegalem, czasu na dlugie bieganie nie mialem, wiec mialo byc szybko.
Poza tym nowe buty az parzyly w stopy. No to lece. I tak lecialem coraz szybciej, ze wyszedl mi z tego BNP.
Pierwszy km w 4:50, potem 4:46, 4:35, 4:31, 4:23, 4:25, 4:22, 4:18, 4:15, 4:10, a na koniec 4:18 i ostatnie 300m finish w 3:56.
No cholera, fajny bieg, poprosze wiecej
Bieg: 11.3km, 4:26min/km, tetno 152/176, podbiegow 78m
Co do butow, to wrazenie na nogach robia swietne od razu po zalozeniu. Cholewke po raz pierwszy chyba ocenie jako idealna
To jest jakby skarpeta bez odrebnego jezyka, super przewiewna, miekka, a jednoczesnie noga siedzi w niej bardzo dobrze.
Producent podaje 10mm dropu, ale odczuwalnie jest mniej. Amortyzacja i oddanie energii swietne.
Nie potwierdzam marudzen z testow o niestabilnosci w zakretach. Nie mialem z tym zadnych problemow.
Wada dla mnie to tylko waga (322g). Dla niektorych wada moze byc rowniez wbudowany system wczesnego ostrzegania.
Nie mialem jeszcze na nogach butow, ktore by tak klapaly! Mnie to nie przeszkadza, bo otoczenie przynajmniej wie, ze nadciagam
To dopiero pierwszy bieg i nie wiem na ile to byl efekt butow, a na ile po prostu moj dobry dzien.
Dwie rzeczy jednak zauwazylem: nie doskwieral mi prawie w ogole achilles, ale za to mięsień płaszczkowaty łydki (obydwa) dostal straszny wpiernicz, bez kitu.
Chcialbym je jeszcze sprawdzic w troche dluzszym biegu, tak 15-16km, moze w czwartek sie uda.
Jezeli wrazenia sie potwierdza, to kurcze zbieram kase na Alphafly-e
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
W srode zrobilem sobie wolne. Tylko sie wieczorem 40 minut porozciagalem.
W czwartek mialem wiecej czasu na bieganie.
Zawiozlem syna na jego trening i mialem 2h dla siebie
Latem bym claos wybiegal, ale teraz bym sie tylko zajechal.
Zrobilem sobie w miare spokojny bieg, chociaz tetno na to nie wskazywalo.
Nie bieglo mi sie lekko, nawet Garmin stwierdzil, ze form jest na -2
Bieg: 16,1km 4:57min/km, tetno 144/156
W piatek przyszedl czas na drugi test Nike Tempo Next%.
Wybieglem bez konkretnego planu. W czasie rozbiegu pomyslalem, ze zrobie kilka szybszych kilometrowek.
Wygladalo to tak:
2km - rozbieg po 4:50
2km - przyspieszanie: 4:41 + 4:33
1km - szybko: 4:04
2km - wolniej: 4:39 + 4:38
1km - szybko: 3:58
2km - wolniej: 4:36 + 4:27
1km - szybko: 3:56
1.5km - powrot po 4:10
Bieg: 12,5km, 4:26min/km, tetno 151/165, podbiegow 74m
Te dwa treningi (wtorek+piatek), to jedne z kilku najlepszych moich biegow treningowych ever.
Dzisiaj po ostatnim szybkim kilometrze skonczylem, ale tylko dlatego, ze skonczyl mi sie czas (musialem odebrac syna z zajec).
Nosz kurde, te buty to oszustwo. To niemozliwe, zeby buty tyle dawaly. Jestem w szoku
Az zaczynam sie zle czuc, ze chce w nich w nastepna niedziele wystartowac. Jezeli bedzie zyciowka, to bedzie ona moja czy butow?
ZIB
W sobote w nocy ruszam do Gdanska na kila dni, wiec bede offline.
Na miejscu chce zrobic tylko 2 biegi (poniedzialek i sroda), w czwartek powrot.
W piatek lekko potruchtam, w sobote tylko kilka km z przebiezkami dla rozruchu, a w niedziele... START.
Nawet nie chce myslec kiedy ostatnio startowalem w zawodach biegowych...
Mam nadzieje, ze trema mnie nie zje.
Pozostaje pytanie jakie obrac tempo i za cholere nie wiem
Aktualna zyciowka stara jak swiat (1:32:32 z marca 2018) i nie dopuszczam mysli, ze moglaby przezyc nastepny weekend.
Runalyze ostatnio prognozowal 1:31:07, czyli pobieglem 1:25min wolniej.
Teraz proponuje 1:27:22 (tempo 4:08!), ale chyba mocno ocipial, zupelnie tego nie widze
Milo oczywiscie byloby zrobic sub1:30. To jest tempo 4:15, kurcze nie wiem, niby powinno wejsc, ale czy na pewno wejdzie?
Z decyzja jeszcze poczekam na to jak minie przyszly tydzien, ale w glowie juz ciagle slysze "no to jakie tempo, no?"
W czwartek mialem wiecej czasu na bieganie.
Zawiozlem syna na jego trening i mialem 2h dla siebie
Latem bym claos wybiegal, ale teraz bym sie tylko zajechal.
Zrobilem sobie w miare spokojny bieg, chociaz tetno na to nie wskazywalo.
Nie bieglo mi sie lekko, nawet Garmin stwierdzil, ze form jest na -2
Bieg: 16,1km 4:57min/km, tetno 144/156
W piatek przyszedl czas na drugi test Nike Tempo Next%.
Wybieglem bez konkretnego planu. W czasie rozbiegu pomyslalem, ze zrobie kilka szybszych kilometrowek.
Wygladalo to tak:
2km - rozbieg po 4:50
2km - przyspieszanie: 4:41 + 4:33
1km - szybko: 4:04
2km - wolniej: 4:39 + 4:38
1km - szybko: 3:58
2km - wolniej: 4:36 + 4:27
1km - szybko: 3:56
1.5km - powrot po 4:10
Bieg: 12,5km, 4:26min/km, tetno 151/165, podbiegow 74m
Te dwa treningi (wtorek+piatek), to jedne z kilku najlepszych moich biegow treningowych ever.
Dzisiaj po ostatnim szybkim kilometrze skonczylem, ale tylko dlatego, ze skonczyl mi sie czas (musialem odebrac syna z zajec).
Nosz kurde, te buty to oszustwo. To niemozliwe, zeby buty tyle dawaly. Jestem w szoku
Az zaczynam sie zle czuc, ze chce w nich w nastepna niedziele wystartowac. Jezeli bedzie zyciowka, to bedzie ona moja czy butow?
ZIB
W sobote w nocy ruszam do Gdanska na kila dni, wiec bede offline.
Na miejscu chce zrobic tylko 2 biegi (poniedzialek i sroda), w czwartek powrot.
W piatek lekko potruchtam, w sobote tylko kilka km z przebiezkami dla rozruchu, a w niedziele... START.
Nawet nie chce myslec kiedy ostatnio startowalem w zawodach biegowych...
Mam nadzieje, ze trema mnie nie zje.
Pozostaje pytanie jakie obrac tempo i za cholere nie wiem
Aktualna zyciowka stara jak swiat (1:32:32 z marca 2018) i nie dopuszczam mysli, ze moglaby przezyc nastepny weekend.
Runalyze ostatnio prognozowal 1:31:07, czyli pobieglem 1:25min wolniej.
Teraz proponuje 1:27:22 (tempo 4:08!), ale chyba mocno ocipial, zupelnie tego nie widze
Milo oczywiscie byloby zrobic sub1:30. To jest tempo 4:15, kurcze nie wiem, niby powinno wejsc, ale czy na pewno wejdzie?
Z decyzja jeszcze poczekam na to jak minie przyszly tydzien, ale w glowie juz ciagle slysze "no to jakie tempo, no?"
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Mialem pobiegac planowo w poniedzialek (11.10), ale zajety mama i chlopakami nie znalazlem czasu.
Podobnie we wtorek nie bylo szans urwac nawet godziny.
Dopiero w srode, gdy na ostatnia noc zawitalem do tesciowej (stamtad nastepnego dnia rankiem mielismy ruszac w droge powrotna) udalo mi sie pobiegac.
Malo czasu, zatem "make it count". Ze soba wzialem Sauconb Freedom i chcialem porownac wrazenia w szybszym biegu w odniesieniu do Tempo Next%.
Bieglo mi sie sporo ciezej. Wypoczety bylem (ostatni raz biegalem w piatek ), wiec to chyba nie to.
Na koniec tempo srednie wyszlo takie samo jak w poprzednich biegach, ale sr. tetno o kilka uderzen wyzsze.
To nie jest ofc zaden dowod na nic, bo przyczyn tego moze byc wiele, ale fakt jest faktem.
Bieg: 11.1km, 4:26min/km, tetno 158/173
Do start zostaly 3 dni, a ja nadal nie wiem co robic.
Po tym ostatnim biegu Runalyze w ogole zwariowal i stwierdzil, ze powinienem biec na... 1:25h (dokladnie: 1:24:56, czyli tempo 4:02 ).
Wcale mi to nie pomaga, bo wiem mniej niz przed kilkoma dniami.
Za kazdy hint jak to ugryzc bede wdzieczny, bo jestem w kropce jak nigdy...
Podobnie we wtorek nie bylo szans urwac nawet godziny.
Dopiero w srode, gdy na ostatnia noc zawitalem do tesciowej (stamtad nastepnego dnia rankiem mielismy ruszac w droge powrotna) udalo mi sie pobiegac.
Malo czasu, zatem "make it count". Ze soba wzialem Sauconb Freedom i chcialem porownac wrazenia w szybszym biegu w odniesieniu do Tempo Next%.
Bieglo mi sie sporo ciezej. Wypoczety bylem (ostatni raz biegalem w piatek ), wiec to chyba nie to.
Na koniec tempo srednie wyszlo takie samo jak w poprzednich biegach, ale sr. tetno o kilka uderzen wyzsze.
To nie jest ofc zaden dowod na nic, bo przyczyn tego moze byc wiele, ale fakt jest faktem.
Bieg: 11.1km, 4:26min/km, tetno 158/173
Do start zostaly 3 dni, a ja nadal nie wiem co robic.
Po tym ostatnim biegu Runalyze w ogole zwariowal i stwierdzil, ze powinienem biec na... 1:25h (dokladnie: 1:24:56, czyli tempo 4:02 ).
Wcale mi to nie pomaga, bo wiem mniej niz przed kilkoma dniami.
Za kazdy hint jak to ugryzc bede wdzieczny, bo jestem w kropce jak nigdy...
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Jak zaplanowalem, tak zrobilem.
Zalozylem lekkie Mizuno Wave Sonic i pobieglem na stadion troche sie rozruszac przed jutrzejszym startem.
Rozbieg 2km, potem:
2x200m/200m (tempo: 3:31 i 3:29)
4x100m/100m (tempo: 3:07, 2:53, 2:48 i 2:44)
powrot spokojny do domu.
Bieg: 5km, 5:19, tetno 144/177
Po powrocie wykapalem sie i poszedlem spradzic skrzynke pocztowa.
Dlaczego o tym pisze? Bo ze wzgledu na pandemie numery startowe wysylane sa poczta tym razem.
No listonosz juz byl, ale oczekiwanej koperty brak. No i @#$%^ pieknie
Napisalem do nich, na FB tez, zobaczymy co powiedza.
Na liscie startowej jestem, wszystko oplacone juz daaawno, a numeru brak.
W sumie sytuacja pasuje do tego porabanego sezonu
I co robic, chyba sie upije, to bedzie najbardziej na miejscu...
Zalozylem lekkie Mizuno Wave Sonic i pobieglem na stadion troche sie rozruszac przed jutrzejszym startem.
Rozbieg 2km, potem:
2x200m/200m (tempo: 3:31 i 3:29)
4x100m/100m (tempo: 3:07, 2:53, 2:48 i 2:44)
powrot spokojny do domu.
Bieg: 5km, 5:19, tetno 144/177
Po powrocie wykapalem sie i poszedlem spradzic skrzynke pocztowa.
Dlaczego o tym pisze? Bo ze wzgledu na pandemie numery startowe wysylane sa poczta tym razem.
No listonosz juz byl, ale oczekiwanej koperty brak. No i @#$%^ pieknie
Napisalem do nich, na FB tez, zobaczymy co powiedza.
Na liscie startowej jestem, wszystko oplacone juz daaawno, a numeru brak.
W sumie sytuacja pasuje do tego porabanego sezonu
I co robic, chyba sie upije, to bedzie najbardziej na miejscu...
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
No i po ptokach
Wstalem rano, chcialem sobie zrobic standardowo tosty z maslem orzechowym i dzemem.
Szkoda tylko, ze zapomnialem kupic chleb tostowy dzien wczesniej, bo ta resztka co ja mialem to splesniala
Szukalem czegos lekkiego i znalazlem tylko paluszki slone, to ich troche zjadlem. Za malo ofc, shit.
Tym bardziej, ze dzien wczesniej stracilem nadzieje na start i sie nie naladowalem wegli.
Zaczalem wiecej jesc dopiero pod wieczor, a to juz troche pozno, zeby usupelnic bak
Dobrze, ze sie chociaz zestresowalem na maksa, bo zanim wyszedlem zawitalem do kibelka 5 czy 6 razy (sic!).
Zebralismy i pojechalismy. Tutaj nastepna skucha, bo cos przerabiaja, musialem jechac troche naokolo,
potem okazalo sie, ze nie ma za cholere gdzie zaparkowac (tam tez cos przebudowali/przebudowuja).
Krazylem z 10 minut po okolicy zanim cos w koncu znalazlem, a czas leci. Do tego trzeba sie bylo kawalek przejsc.
No i jeszcze nie mialem swojego numerka. Na szczescie kompetenty wolontariusz wskazal mi droge do wlasciwego stanowiska.
Tam na szczescie poszlo szybko i dostalem numer, jej!
Szybko sie przebralem, a tu pojawila sie ponowna koniecznosc zawitania do kibelka (duzo pilem ).
A tu ofc calkiem spora kolejka, a do startu 15 minut. Zatem czekala mnie rozgrzewka w czasie oczekiwania na toitoia, ech.
Jak wyszedlem, to wlasnie koles obwieszczal "last call" dla startujacych o 10-ej, swietnie. Nie przebieglem sie nawet 100m.
Kilka minut pozniej... bomba poszla w gore.
Zaczalem dosc spokojnie, bo byl tlok, szukalem sobie miejsca, pierwszym km w 4:18, trzeba przyspieszyc. Tak zrobilem.
Po kilku km srednia krecila sie w okolicy 4:13, ale nie bylo lekko. To nie byl najlepszy dzien, nie zly, ale i nie dobry.
Po 8-10km wiedzialem, ze nie bedzie lekko i w najlepszym przypadku powalcze o sub90.
Z czasem coraz trudniej bylo mi utrzymac tempo <4:15, srednia spadla do 4:14.
Trzymalem sie tylko mysli, zeby nie spadla do 4:15, bo bedzie po zawodach.
Nie liczylem juz na jakies przyspieszanie, srednio pusty bak glikogenowy zaczalem odczuwac po godzinie.
Tetno spadlo z ~170 nawet ponizej 160 i tylko zrywami udawalo mi sie wejsc na okolice 170.
Na 19-ym km zaczalem leciutko przyspieszac, ale naprawde leciutko, wychodzilo 1s/km
Ostatnie 100-200m jeszcze przespieszylem i wpadlem na mete. Za meta obejrzalem przez chwile buty, dyszalem jak parowoz.
Zerknalem na zegarek i zobaczylem upragnione 1:29:50, uff...
Tego dnia wiecej z siebie nie bylem w stanie wycisnac. Gdyby nie fakapy zywieniowe, to moze bym powalczyl o 1:29, ale to tylko gdybanie.
Oficjalne wyniki juz sa: moj czas netto, to 1:29:43, w M45 nawet zalapalem sie na 4-te miejsce na 50 startujacych.
W generalce bylem 56-ty na 537 startujacych (to nie jest jakis duzy bieg, a w tym roku bylo jeszcze mniej niz zwykle).
Ogolnie mowiac jestem zadowolony, upgragnione sub90 zaliczone. Pekla nareszcie gdzies w glowie pierwsza barieria.
Teraz przyjdzie mam nadzieje czas na nastepne: sub19, sub40 oraz sub5h. Ale to juz w nastepnym sezonie....
Wstalem rano, chcialem sobie zrobic standardowo tosty z maslem orzechowym i dzemem.
Szkoda tylko, ze zapomnialem kupic chleb tostowy dzien wczesniej, bo ta resztka co ja mialem to splesniala
Szukalem czegos lekkiego i znalazlem tylko paluszki slone, to ich troche zjadlem. Za malo ofc, shit.
Tym bardziej, ze dzien wczesniej stracilem nadzieje na start i sie nie naladowalem wegli.
Zaczalem wiecej jesc dopiero pod wieczor, a to juz troche pozno, zeby usupelnic bak
Dobrze, ze sie chociaz zestresowalem na maksa, bo zanim wyszedlem zawitalem do kibelka 5 czy 6 razy (sic!).
Zebralismy i pojechalismy. Tutaj nastepna skucha, bo cos przerabiaja, musialem jechac troche naokolo,
potem okazalo sie, ze nie ma za cholere gdzie zaparkowac (tam tez cos przebudowali/przebudowuja).
Krazylem z 10 minut po okolicy zanim cos w koncu znalazlem, a czas leci. Do tego trzeba sie bylo kawalek przejsc.
No i jeszcze nie mialem swojego numerka. Na szczescie kompetenty wolontariusz wskazal mi droge do wlasciwego stanowiska.
Tam na szczescie poszlo szybko i dostalem numer, jej!
Szybko sie przebralem, a tu pojawila sie ponowna koniecznosc zawitania do kibelka (duzo pilem ).
A tu ofc calkiem spora kolejka, a do startu 15 minut. Zatem czekala mnie rozgrzewka w czasie oczekiwania na toitoia, ech.
Jak wyszedlem, to wlasnie koles obwieszczal "last call" dla startujacych o 10-ej, swietnie. Nie przebieglem sie nawet 100m.
Kilka minut pozniej... bomba poszla w gore.
Zaczalem dosc spokojnie, bo byl tlok, szukalem sobie miejsca, pierwszym km w 4:18, trzeba przyspieszyc. Tak zrobilem.
Po kilku km srednia krecila sie w okolicy 4:13, ale nie bylo lekko. To nie byl najlepszy dzien, nie zly, ale i nie dobry.
Po 8-10km wiedzialem, ze nie bedzie lekko i w najlepszym przypadku powalcze o sub90.
Z czasem coraz trudniej bylo mi utrzymac tempo <4:15, srednia spadla do 4:14.
Trzymalem sie tylko mysli, zeby nie spadla do 4:15, bo bedzie po zawodach.
Nie liczylem juz na jakies przyspieszanie, srednio pusty bak glikogenowy zaczalem odczuwac po godzinie.
Tetno spadlo z ~170 nawet ponizej 160 i tylko zrywami udawalo mi sie wejsc na okolice 170.
Na 19-ym km zaczalem leciutko przyspieszac, ale naprawde leciutko, wychodzilo 1s/km
Ostatnie 100-200m jeszcze przespieszylem i wpadlem na mete. Za meta obejrzalem przez chwile buty, dyszalem jak parowoz.
Zerknalem na zegarek i zobaczylem upragnione 1:29:50, uff...
Tego dnia wiecej z siebie nie bylem w stanie wycisnac. Gdyby nie fakapy zywieniowe, to moze bym powalczyl o 1:29, ale to tylko gdybanie.
Oficjalne wyniki juz sa: moj czas netto, to 1:29:43, w M45 nawet zalapalem sie na 4-te miejsce na 50 startujacych.
W generalce bylem 56-ty na 537 startujacych (to nie jest jakis duzy bieg, a w tym roku bylo jeszcze mniej niz zwykle).
Ogolnie mowiac jestem zadowolony, upgragnione sub90 zaliczone. Pekla nareszcie gdzies w glowie pierwsza barieria.
Teraz przyjdzie mam nadzieje czas na nastepne: sub19, sub40 oraz sub5h. Ale to juz w nastepnym sezonie....
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Zapomnialem napisac, ze od teraz oficjalnie
[ROZTRENOWANIE MODE ON]
[ROZTRENOWANIE MODE ON]
- cichy70
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4206
- Rejestracja: 20 cze 2001, 10:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: zewszont.
3 tygodnie beer mode
komenty : viewtopic.php?f=28&t=64974
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
W sumie to nie. Jedno z glownych zadanie na ten czas, to nie zgubic wagi.
W minionym sezonie, to sie calkiem niezle udalo, ale mam chrapke na wiecej (czyli mniej)
-----------------------------------------------------------
Roztrenowanie rozpoczete na calego! Rzeczy do biegania wyprane i zdjete z suszarki
Poniedzialek, 18.10
Se poplywalem. Troche zimno juz, ale sucho, wiec wybralem sie rowerem.
Zalozylem grubsza kurtke rowerowa, dojechalem, zapialem rower, siegam do kieszeni po maske, a tu zonk, nie ta kurtka
Dobrze, ze zaraz obok byl sklep, wiec przy klasie mieli. Ale 5 minut stracilem, a i tak tego dnia bylem nico pozniej niz zwykle.
W wodzie bylem dopiero po 20-ej, czyli jakies 10 minut pozniej niz zwykle. Smuteczek
Na szczescie w planie nie bylo zadnych nog, bo bym po niedzieli za wiele nie wyczarowal. Dostaly niezle w kosc.
Czesc glowna zaczela sie od 200m zmiennym, potem 200m kraul. Poszlo. Luz.
Te 200m kraula (z decha miedzy nogami) weszlo nawet duzo lepiej niz sie spodziewalem: 3:14. Me gusta!
Potem 4x100m zaba + 4x100m grzbiet + 4x100m kraul.
To wszystko mialo byc na 20s przerwie, ale na szczescie bylo nas wiecej na torze i czekalismy az ostatni doplynie, ergo przerwy byly nieco dluzsze, uff.
400m grzbietem chyba nigdy na jednym treningu jeszcze nie przeplynalem
Startowalem pierwszy, wiec moglem plynac swoim tempem i zaba bardzo ladnie tempo trzymalem, az sam sie zdzwilem. Kolejno: 1:50, 1:50, 1:48, 1:50.
Grzbiet to byla generalnie walka o utrzymanie sie poniezej 2minut: czyli 1:57-1:59
Kraula plyanlem z decha miedzy nogami, zeby nogi odpoczely, ale setki wchodzily lepiej niz sie spodziewalem: 1:36, 1:37, 1:39 i 1:34.
Kazda setke plynalem nieco inaczej technicznie, robilem sobie male testy.
Na koniec jeszcze tylko 4x50m w konfiguracji zmiennej co 25m: delfin/grzbiet, grzbiet/zaba, zaba/krau, kraul/delfin.
Mialy byc takie 2 serie, ale juz nie zdarzylismy.
Na koniec 200m schlodzenia kraulem i do domu
Plywanie: 2100m, tetno 115/141, sr. tempo 1:47
PS Ostrzegam, ze roztrenowanie jest niebezpieczne dla sledzacych blog: nie mam o czym pisac, to bede pisal o czymkolwiek!
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Roztrenowanie w pelni. Nawet nie krece na trenazerze. Starm sie troche pospacerowac.
Z nudow wczoraj nawet odwalilem w domu godzinny trening silowy, wow!
Dzisiaj za to powinno sie udac poplywac wieczorem, juhu!
Off season to tez czas planowania nastepnego sezonu.
Jak juz pisalem 2 starty mam juz zaplanowane: koniec maja IM5150 Kraichagu (aka "Ostateczne Starcie")
oraz w polowie wrzesnia polowke IM w ramach Challenge Almere (aka "300 Minut" -> tytul roboczy ).
W gre wchodza jeszcze 2 inne starty w tri, ale to na razie nic nawet pol-pewnego, wiec nie ma oczy pisac.
W miedzyczasie mam zamiar postartowac w biegach na 5, 10 i ew. HM, zeby sie obiegac na zawodach, bo tego mi jednak brakuje.
Sezon powinienenem zakonczyc maratonem we Frankfurcie na koniec pazdziernika.
Kraichgau i Almere, to beda w sumie 2 podstawowe starty klasy A, na ktore bede przygotowywal szczyt formy.
Sa bardzo ladnie od siebie oddalone, wiec bede mogl zroboc 2 ladne cykle treningowe.
Pierwszy wystartuje 8.11 i potrwa 29 tygodni (6t PREP, 12t BASE1/2/3, 8t BUILD1/2 oraz 3t PEAK).
Potem jest 15tyfodni do Almere, czyli moge zrobic bardzo ladny praktycznie pelny cykl.
7 tygodni po Almere odbedzie sie maraton, czyli tez dosc czasu, zeby sie troche wzmocnic i wydluzyc.
Wszelkie inne starty beda sie odbywaly "z biegu" (bez taperingu), co nie znaczy, ze to beda starty traktowane treningowo (czyt. ulgowo), bo tak nie umiem i nie zamierzam sie zmuszac.
W zimie nacisk bede kladl na objetosc na rowerze, to jest priorytet.
Od wiosne nacisk zwiekszy sie na plywanie i bieg.
Taki jest plan. Zycie go zweryfikuje.
Z nudow wczoraj nawet odwalilem w domu godzinny trening silowy, wow!
Dzisiaj za to powinno sie udac poplywac wieczorem, juhu!
Off season to tez czas planowania nastepnego sezonu.
Jak juz pisalem 2 starty mam juz zaplanowane: koniec maja IM5150 Kraichagu (aka "Ostateczne Starcie")
oraz w polowie wrzesnia polowke IM w ramach Challenge Almere (aka "300 Minut" -> tytul roboczy ).
W gre wchodza jeszcze 2 inne starty w tri, ale to na razie nic nawet pol-pewnego, wiec nie ma oczy pisac.
W miedzyczasie mam zamiar postartowac w biegach na 5, 10 i ew. HM, zeby sie obiegac na zawodach, bo tego mi jednak brakuje.
Sezon powinienenem zakonczyc maratonem we Frankfurcie na koniec pazdziernika.
Kraichgau i Almere, to beda w sumie 2 podstawowe starty klasy A, na ktore bede przygotowywal szczyt formy.
Sa bardzo ladnie od siebie oddalone, wiec bede mogl zroboc 2 ladne cykle treningowe.
Pierwszy wystartuje 8.11 i potrwa 29 tygodni (6t PREP, 12t BASE1/2/3, 8t BUILD1/2 oraz 3t PEAK).
Potem jest 15tyfodni do Almere, czyli moge zrobic bardzo ladny praktycznie pelny cykl.
7 tygodni po Almere odbedzie sie maraton, czyli tez dosc czasu, zeby sie troche wzmocnic i wydluzyc.
Wszelkie inne starty beda sie odbywaly "z biegu" (bez taperingu), co nie znaczy, ze to beda starty traktowane treningowo (czyt. ulgowo), bo tak nie umiem i nie zamierzam sie zmuszac.
W zimie nacisk bede kladl na objetosc na rowerze, to jest priorytet.
Od wiosne nacisk zwiekszy sie na plywanie i bieg.
Taki jest plan. Zycie go zweryfikuje.
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Piatek, 22.10.2021
W morde, ale mialem (mam) dzisiaj DOMS-y po wczorajszej domowej silce
Az zaczalem sie zastanawiac, czy w ogole na ten basen sie wybrac. Nnuda jednak zwyciezyla i poplywalem.
Zima sytuacja z basenem jest o tyle mila, ze otwarty basen 50m przykrywaja wielkim takim jakby namiotem i tam przenosi sie duza czesc trenujacych klubow,
a co za tym idzie hala z basenem 25m jest otwarta dla wszystkich.
Czyli odstawiam syna pod wejscie na basen otwarty, draluje 200m dalej i wchodze na hale, tadaa!
Czasu wystarczylo mi na 52 minuty plywania, ale dzisiaj wystarczylo zeby sie sponiewierac
Jakos nie mialem weny na dluzsze odcinki, wiec wymyslilem sobie 2x10x50m na 20s przerwie.
Na poczatek 250m rozplywanie, potem zaczalem pierwsza serie 50-ek.
Staralem sie plynac mozliwie dobrze technicznie, mocno, ale nie ZA mocno, w koncu mialo ich byc 20.
Teraz wiedze, ze sie przeliczylem i w pierwszej serii bylo i 11, ciekawe.
Tempo udawalo mi sie trzymac bardzo dobrze, ogromna wiekszosc tempem 1:32-1:33.
Po tej serii 100m spokojnie zaba na zasadzie "przerwy w truchcie" (tempo 1:51)
Druga seria weszla tez rowno, ale troche mocniej, najczesciej trzymalem tempo 1:30-1:31.
Ta serie plywalem troche inaczej: na zmiane z decha miedzy nogami i bez. Roznic znaczacych w tempie nie stwierdzilem, co mnie ucieszylo.
Ale to oznacza, ze musze popracowac nad pozycja w wodzie (zdziwienia brak).
Po 50-tkach ponownie przerwa w truchcie, czyli 100m dosc spokojna zaba (tym razem 1:49).
Zostalo jeszcze troche czasu, wiec skusilem sie na 400m kraulem z decha miedzy nogami.
Tutaj ponownie mile zaskoczenie: Garmin zarejestrowal nowy najlepszy czas: 6:33 (czyli -8s ).
Na koniec 250m schlodzenia i to by bylo na tyle.
Plywanie: 2150m, 0:52h, tetno 132/155
W morde, ale mialem (mam) dzisiaj DOMS-y po wczorajszej domowej silce
Az zaczalem sie zastanawiac, czy w ogole na ten basen sie wybrac. Nnuda jednak zwyciezyla i poplywalem.
Zima sytuacja z basenem jest o tyle mila, ze otwarty basen 50m przykrywaja wielkim takim jakby namiotem i tam przenosi sie duza czesc trenujacych klubow,
a co za tym idzie hala z basenem 25m jest otwarta dla wszystkich.
Czyli odstawiam syna pod wejscie na basen otwarty, draluje 200m dalej i wchodze na hale, tadaa!
Czasu wystarczylo mi na 52 minuty plywania, ale dzisiaj wystarczylo zeby sie sponiewierac
Jakos nie mialem weny na dluzsze odcinki, wiec wymyslilem sobie 2x10x50m na 20s przerwie.
Na poczatek 250m rozplywanie, potem zaczalem pierwsza serie 50-ek.
Staralem sie plynac mozliwie dobrze technicznie, mocno, ale nie ZA mocno, w koncu mialo ich byc 20.
Teraz wiedze, ze sie przeliczylem i w pierwszej serii bylo i 11, ciekawe.
Tempo udawalo mi sie trzymac bardzo dobrze, ogromna wiekszosc tempem 1:32-1:33.
Po tej serii 100m spokojnie zaba na zasadzie "przerwy w truchcie" (tempo 1:51)
Druga seria weszla tez rowno, ale troche mocniej, najczesciej trzymalem tempo 1:30-1:31.
Ta serie plywalem troche inaczej: na zmiane z decha miedzy nogami i bez. Roznic znaczacych w tempie nie stwierdzilem, co mnie ucieszylo.
Ale to oznacza, ze musze popracowac nad pozycja w wodzie (zdziwienia brak).
Po 50-tkach ponownie przerwa w truchcie, czyli 100m dosc spokojna zaba (tym razem 1:49).
Zostalo jeszcze troche czasu, wiec skusilem sie na 400m kraulem z decha miedzy nogami.
Tutaj ponownie mile zaskoczenie: Garmin zarejestrowal nowy najlepszy czas: 6:33 (czyli -8s ).
Na koniec 250m schlodzenia i to by bylo na tyle.
Plywanie: 2150m, 0:52h, tetno 132/155
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Sobota, 23.10.2021
Mialem dzisiaj pokrecic troche w realu, ale mlody zapragnac, zeby go dzisiaj z treningu jednak odebrac autem.
No dobra, to przetestuje w koncu nowy trenazer, bylby juz czas, bo sie troche zdarzyl zakurzyc
Zanim wszystko podlaczylem i ustawilem, poczekalem najpierw az sie Kickr zupdateuje, a potem jeszcze Zwift, to zostalo mi niecale 1.5h na to, zeby pojezdzic.
Jak sie okazalo, ku mojemu milemu zaskoczeniu, Kickr potrafii wykorzystywac zewnatrzny pomiar mocy zamiast swoich wewnetrznych pomiarow.
To jest wrecz genialne, bo troche obawialem sie rozjazdu miedzy pomiarami w domu, a na zewnatrz. A tu prosze, i wilk syty i owca cala.
Krotko mowiac, niezalezbnie czy w domu czy w realu mam dane z pomiaru mocy w pedalach, te same dane wykorzystuje Kickr i na podstawie danych o trasie ze Zwifta zmienia obciazenie.
Fajnie to dziala, wrazenie jest naprawde lepsze niz na poprzednim trenazerze, mimo, ze wcale nie bylo zle.
I ciche jest to cholerstwo tak jak mowia. W zasadzie slychac tylko naped roweru (lancuch itd.).
Po zakonczonej jezdzie szybko a samochod. Dojechalem na miejsce, czekam, inne grupy juz wrocily, tej syna wciaz nie ma.
Po jakims czasie dzwoni, ze w drodze powrotnej przejezdzali 1km od domu, to sie odlaczyl i pojechal do domu.
No to sobie pojezdzilem
Rower: 1:24h, 36km, tetno 110/156, sr. moc 151W, NP 165W
NP wyszlo sporo wyzsze niz moc srednia, bo na sam koniec jeszcze zalapalem sie na dlugi sprint (500m).
Slabawo, ale i nie moglo byc inaczej na tym etapie. W kazdym razie jakis punkt odniesienia na nastepne proby jest.
Mialem dzisiaj pokrecic troche w realu, ale mlody zapragnac, zeby go dzisiaj z treningu jednak odebrac autem.
No dobra, to przetestuje w koncu nowy trenazer, bylby juz czas, bo sie troche zdarzyl zakurzyc
Zanim wszystko podlaczylem i ustawilem, poczekalem najpierw az sie Kickr zupdateuje, a potem jeszcze Zwift, to zostalo mi niecale 1.5h na to, zeby pojezdzic.
Jak sie okazalo, ku mojemu milemu zaskoczeniu, Kickr potrafii wykorzystywac zewnatrzny pomiar mocy zamiast swoich wewnetrznych pomiarow.
To jest wrecz genialne, bo troche obawialem sie rozjazdu miedzy pomiarami w domu, a na zewnatrz. A tu prosze, i wilk syty i owca cala.
Krotko mowiac, niezalezbnie czy w domu czy w realu mam dane z pomiaru mocy w pedalach, te same dane wykorzystuje Kickr i na podstawie danych o trasie ze Zwifta zmienia obciazenie.
Fajnie to dziala, wrazenie jest naprawde lepsze niz na poprzednim trenazerze, mimo, ze wcale nie bylo zle.
I ciche jest to cholerstwo tak jak mowia. W zasadzie slychac tylko naped roweru (lancuch itd.).
Po zakonczonej jezdzie szybko a samochod. Dojechalem na miejsce, czekam, inne grupy juz wrocily, tej syna wciaz nie ma.
Po jakims czasie dzwoni, ze w drodze powrotnej przejezdzali 1km od domu, to sie odlaczyl i pojechal do domu.
No to sobie pojezdzilem
Rower: 1:24h, 36km, tetno 110/156, sr. moc 151W, NP 165W
NP wyszlo sporo wyzsze niz moc srednia, bo na sam koniec jeszcze zalapalem sie na dlugi sprint (500m).
Slabawo, ale i nie moglo byc inaczej na tym etapie. W kazdym razie jakis punkt odniesienia na nastepne proby jest.
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Poniedzialek, 25.10.2021
Trener ostatnio sporo nowych jednostek powrzucal i ogolnie mocniej zmienia plany miedzy z treningu na trening.
Malo plywany samych nog, nurkowania czy cwiczen technicznych ostatnio tez nie uraczysz.
Nawet kraula z "rzadkim" oddechem np. co 3, 5 i 7 ruchow tez nie bylo dosc dawno.
Za to sporo plywania roznymi stylami, nie tylko w w postaci zmiennego.
Ostatnio bylo 3x 4x100m, w poniedzialek 4x100 i 3x 4x50m.
Na koniec jeszcze stara, dobra, moja "ulubiona" drabinka 25m D, 50m Z, 75m G, 100m K, 75m G, 50m Z, 25 D
Basen: 2450m, 1:05h, tetno 128/171 (niezkly max )
Sroda, 27.10.2021
Jako, ze nie biegam i prawie nie roweruje, to staram sie plywac ile wlezie.
Czyli syn do jednej hali, a ja z mlodszym do drugiej.
Dzisiaj w odroznieniu od piatku niestety spory tlok 5-6 osob na torze
Nie mialem zadnego pomyslu na plywanie dzisiaj, a dodatkowo tlok troche zniechecal, wiec wymyslalem sobie cos na biezaco.
Po 400m rozgrzewki zrobilem sobie 200m kraula, potem 400m kraul z decha, przerwa to 200m zaba i znowu 400m kraul z decha.
I tu o dziwo znowu wpadl najlepszy czas (6:32, czyli -1s), ale w miedzczasie musialem pare razy zwalniac, wyprzedzac i czasem na nawrotach byl tlok, wiec lekko liczac moglo byc ze 4s lepiej, a moze i wiecej.
Nie wiem w sumie co sie dzieje, ale czekam kiedy pojawi sie wynik 6:20. Ale to moze potrwac
Pod koniec nie chcialo mi sie juz plynac trzeciej 400-setki, wiec zamienilem to na 4x50m kraul mocno.
Parzyste 50-tki z deska miedzy nogami, zeby znowu porownac jaki to ma wplyw.
No i wyszlo mi, ze nie ma. Takich jaj to ja jeszcze nie widzialem. Czasy kolejnych 50-ek:
1. bez deski -> 43s
2. z deska -> 43s
3. bez deski -> 42.7s
4. z deska -> 42.7s
Noz kurde, trzymac tempo z dokladnoscia do 10-ej czesci sekundy, chyba zagram w lotto
Basen: 2100m, 0:53h, tetno 128/159
Trener ostatnio sporo nowych jednostek powrzucal i ogolnie mocniej zmienia plany miedzy z treningu na trening.
Malo plywany samych nog, nurkowania czy cwiczen technicznych ostatnio tez nie uraczysz.
Nawet kraula z "rzadkim" oddechem np. co 3, 5 i 7 ruchow tez nie bylo dosc dawno.
Za to sporo plywania roznymi stylami, nie tylko w w postaci zmiennego.
Ostatnio bylo 3x 4x100m, w poniedzialek 4x100 i 3x 4x50m.
Na koniec jeszcze stara, dobra, moja "ulubiona" drabinka 25m D, 50m Z, 75m G, 100m K, 75m G, 50m Z, 25 D
Basen: 2450m, 1:05h, tetno 128/171 (niezkly max )
Sroda, 27.10.2021
Jako, ze nie biegam i prawie nie roweruje, to staram sie plywac ile wlezie.
Czyli syn do jednej hali, a ja z mlodszym do drugiej.
Dzisiaj w odroznieniu od piatku niestety spory tlok 5-6 osob na torze
Nie mialem zadnego pomyslu na plywanie dzisiaj, a dodatkowo tlok troche zniechecal, wiec wymyslalem sobie cos na biezaco.
Po 400m rozgrzewki zrobilem sobie 200m kraula, potem 400m kraul z decha, przerwa to 200m zaba i znowu 400m kraul z decha.
I tu o dziwo znowu wpadl najlepszy czas (6:32, czyli -1s), ale w miedzczasie musialem pare razy zwalniac, wyprzedzac i czasem na nawrotach byl tlok, wiec lekko liczac moglo byc ze 4s lepiej, a moze i wiecej.
Nie wiem w sumie co sie dzieje, ale czekam kiedy pojawi sie wynik 6:20. Ale to moze potrwac
Pod koniec nie chcialo mi sie juz plynac trzeciej 400-setki, wiec zamienilem to na 4x50m kraul mocno.
Parzyste 50-tki z deska miedzy nogami, zeby znowu porownac jaki to ma wplyw.
No i wyszlo mi, ze nie ma. Takich jaj to ja jeszcze nie widzialem. Czasy kolejnych 50-ek:
1. bez deski -> 43s
2. z deska -> 43s
3. bez deski -> 42.7s
4. z deska -> 42.7s
Noz kurde, trzymac tempo z dokladnoscia do 10-ej czesci sekundy, chyba zagram w lotto
Basen: 2100m, 0:53h, tetno 128/159