Agnusia93 - Budowanie formy pod 5 km
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 476
- Rejestracja: 29 maja 2018, 14:51
- Życiówka na 10k: 59:57
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Częstochowa
Ufff, mam chwilę to nadrabiam zaległości.
Tydzień 3
Trening nr 12 - Tempówka
Czas: 45 min
Dystans: 7 km
Strefy tętna: 10 min-2s, 15 min-2s, 15 min-4s, 5 min-2s
Średnie tętno: 156
Średnie tempo: 6:23
To był bardzo udany bieg. Od samego początku czułam się dobrze, nogi same mnie niosły. Żadnych problemów z tętnem - biegam cały czas w opasce męża. Byłam również po 2 dawce szczepiania.
Tydzień 3
Trening nr 13 - Parkrun
Czas: 34 min
Dystans: 5 km
Średnie tętno: 165
Średnie tempo: 6:56
Zaczęłam dość spokojnie. Jak zwykle biegłam w tyle, niemal na samym końcu. Po pokonaniu wzniesienia przyśpieszyłam i po 1 km zaczęłam wyprzedać innych parkrunowców Było niesamowicie duszno, ale głowa mi mówiła by cisnąć do przodu. Tętno na granicy 4 i 5 strefy, mniej więcej 180-183. I tak biegłam do 3km czyli do nawroki. Po 500 metrach plus minus spotkałam męża z synkiem. Przejęłam wózek bo Wojtuś płakał a biegłam szybciej. Przed 4 kilometrem wyjęłam Wojtka z pojazdu i do mety niosłam go na rękach pchając wózek. Mąż mnie i tak nie dogonił Ostatecznie na mecie byliśmy po 34 minucie.
Tydzień 3
Trening nr 14 - Długi bieg
Czas: 60 min
Dystans: 8.7 km
Strefy tętna: 10 min-2s, 45 min-2s, 5 min-2s
Średnie tętno: 146
Średnie tempo: 6:56
Mając w głowie sytuacje z parkrun, tym razem zostawiliśmy synka u teściów. Nic szczególnego się nie działo, trening jak trening .
Podsumowanie tygodnia:
Treningów: 5
Dystans: 33,1 km
Średnie tempo: 6:48 km
Czas: 03:45:26
Prognoza na połówkę: 02:08:00
Tydzień 4
Trening nr 15 - Tempówka
Czas: 60 min
Dystans: 10 km
Strefy tętna: 10 min-2s, 20 min-2s, 25min-4s, 5 min-2s
Średnie tętno: 158
Średnie tempo: 5:59
Podczas tego biegu wpadła mi nowa życiówka. Złamałam 60 minut na 10 km, a dokładniej 59 minut i 57 sekund Pod koniec treningu, już w fazie schłodzenia po zwolnieniu spojrzałam na zegarek i to sobie uświadomiłam, że mogę zejść poniżej godziny. Musiałam tylko mocno przyśpieszyć co uczyniłam.
Ogólnie od początku biegło mi się średnio. To nie był mój dzień. Gdy po pół godzinie zegarek zaczął pikać, że czas minął w 2 strefie i czas na 4 to szkoda słów... Przyśpieszyłam, ale bardzo ciężko mi sie biegło. Czas strasznie mi się dłużył i tylko czekałam na schłodzenie, a nawet miałam myśli, by zakończyć to wszystko wcześniej. A jak nadeszła upragniona 2 strefa schłodzenia, to po 2 minutach przyśpieszyłam. Nowe siły napłyneły i na końcówce to i nawet był sprint byle by złamać godzinę.
Tydzień 3
Trening nr 12 - Tempówka
Czas: 45 min
Dystans: 7 km
Strefy tętna: 10 min-2s, 15 min-2s, 15 min-4s, 5 min-2s
Średnie tętno: 156
Średnie tempo: 6:23
To był bardzo udany bieg. Od samego początku czułam się dobrze, nogi same mnie niosły. Żadnych problemów z tętnem - biegam cały czas w opasce męża. Byłam również po 2 dawce szczepiania.
Tydzień 3
Trening nr 13 - Parkrun
Czas: 34 min
Dystans: 5 km
Średnie tętno: 165
Średnie tempo: 6:56
Zaczęłam dość spokojnie. Jak zwykle biegłam w tyle, niemal na samym końcu. Po pokonaniu wzniesienia przyśpieszyłam i po 1 km zaczęłam wyprzedać innych parkrunowców Było niesamowicie duszno, ale głowa mi mówiła by cisnąć do przodu. Tętno na granicy 4 i 5 strefy, mniej więcej 180-183. I tak biegłam do 3km czyli do nawroki. Po 500 metrach plus minus spotkałam męża z synkiem. Przejęłam wózek bo Wojtuś płakał a biegłam szybciej. Przed 4 kilometrem wyjęłam Wojtka z pojazdu i do mety niosłam go na rękach pchając wózek. Mąż mnie i tak nie dogonił Ostatecznie na mecie byliśmy po 34 minucie.
Tydzień 3
Trening nr 14 - Długi bieg
Czas: 60 min
Dystans: 8.7 km
Strefy tętna: 10 min-2s, 45 min-2s, 5 min-2s
Średnie tętno: 146
Średnie tempo: 6:56
Mając w głowie sytuacje z parkrun, tym razem zostawiliśmy synka u teściów. Nic szczególnego się nie działo, trening jak trening .
Podsumowanie tygodnia:
Treningów: 5
Dystans: 33,1 km
Średnie tempo: 6:48 km
Czas: 03:45:26
Prognoza na połówkę: 02:08:00
Tydzień 4
Trening nr 15 - Tempówka
Czas: 60 min
Dystans: 10 km
Strefy tętna: 10 min-2s, 20 min-2s, 25min-4s, 5 min-2s
Średnie tętno: 158
Średnie tempo: 5:59
Podczas tego biegu wpadła mi nowa życiówka. Złamałam 60 minut na 10 km, a dokładniej 59 minut i 57 sekund Pod koniec treningu, już w fazie schłodzenia po zwolnieniu spojrzałam na zegarek i to sobie uświadomiłam, że mogę zejść poniżej godziny. Musiałam tylko mocno przyśpieszyć co uczyniłam.
Ogólnie od początku biegło mi się średnio. To nie był mój dzień. Gdy po pół godzinie zegarek zaczął pikać, że czas minął w 2 strefie i czas na 4 to szkoda słów... Przyśpieszyłam, ale bardzo ciężko mi sie biegło. Czas strasznie mi się dłużył i tylko czekałam na schłodzenie, a nawet miałam myśli, by zakończyć to wszystko wcześniej. A jak nadeszła upragniona 2 strefa schłodzenia, to po 2 minutach przyśpieszyłam. Nowe siły napłyneły i na końcówce to i nawet był sprint byle by złamać godzinę.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
[b]5km - 27:10[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 476
- Rejestracja: 29 maja 2018, 14:51
- Życiówka na 10k: 59:57
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Częstochowa
Tydzień 4
Trening nr 16 - Tempówka
Czas: 45 min
Dystans: 7 km
Strefy tętna: 15 min-2s, 12 min-3s, 13min-4s, 5 min-2s
Średnie tętno: 158
Średnie tempo: 6:30
Rozgrzewkę zrobiłam sobie po osiedlu, a później postanowiłam spróbować pobiegać na bieżni. Jest ogólnodostępna przy szkole, mam do niej 400 metrów . I tak, to był mój pierwszy raz na niej . Trzy tory, okrążenie ma 200 metrów. Czułam monotonię, za małe te kółka są... Wielbicielką nie będę tej bieżni.
Tydzień 4
Trening nr 17 - Parkrun
Czas: 31:22 min
Dystans: 5 km
Średnie tętno: 170
Średnie tempo: 6:18
Cały parkrun biegłam z wózkiem. Bardzo przyzwoity czas. Nowa życióweczka na 5km z Wojtusiem Czujnik tętna zaczyna mi na tej trasie rejestrować poprawnie tętno jak wbiegam w las, więc tuż przed 1 km. Dziwne... Pierwsze 500 metrów to spory podbieg, a tętno w 1 strefie. Nie wiem co się dzieje. Mąż zaczyna mówić bym do lekarza poszła bo on biegając w tych czujnikach nie ma tych problemów co ja...
Tutaj to bardzo dobrze widać. Pionowa kreska to miejsce gdzie wbiegam w las. Tydzień 4
Trening nr 18 - Dłuższe wybieganie
Czas: 01:20:00 min
Dystans: 10,7 km
Średnie tętno: 149
Średnie tempo: 7:30
Tym razem niedzielne wybieganie robiłam wieczorem. Wyszłam w ostatnim możliwym momencie, bo później było by już za późno i musiałabym skrócić bieg. Nie było najgorzej, choć trochę czułam posiłki na żołądku. Wcześniej gościliśmy się u kilku osób.
Podsumowanie tygodnia:
Treningów: 3
Dystans: 32,8 km
Średnie tempo: 6:38 km
Czas: 03:37:30
Prognoza na połówkę: 02:06:51
Uciekł mi jeden trening zaplanowany, ale pomimo tego dystans powyżej 30 km Byłam również na basenie, ale pływałam tylko 20 minut na zmianę z mężem bo chodzimy z Wojtkiem.
No i jutro minie rok od porodu . A do startu pozostało 67 dni.
Trening nr 16 - Tempówka
Czas: 45 min
Dystans: 7 km
Strefy tętna: 15 min-2s, 12 min-3s, 13min-4s, 5 min-2s
Średnie tętno: 158
Średnie tempo: 6:30
Rozgrzewkę zrobiłam sobie po osiedlu, a później postanowiłam spróbować pobiegać na bieżni. Jest ogólnodostępna przy szkole, mam do niej 400 metrów . I tak, to był mój pierwszy raz na niej . Trzy tory, okrążenie ma 200 metrów. Czułam monotonię, za małe te kółka są... Wielbicielką nie będę tej bieżni.
Tydzień 4
Trening nr 17 - Parkrun
Czas: 31:22 min
Dystans: 5 km
Średnie tętno: 170
Średnie tempo: 6:18
Cały parkrun biegłam z wózkiem. Bardzo przyzwoity czas. Nowa życióweczka na 5km z Wojtusiem Czujnik tętna zaczyna mi na tej trasie rejestrować poprawnie tętno jak wbiegam w las, więc tuż przed 1 km. Dziwne... Pierwsze 500 metrów to spory podbieg, a tętno w 1 strefie. Nie wiem co się dzieje. Mąż zaczyna mówić bym do lekarza poszła bo on biegając w tych czujnikach nie ma tych problemów co ja...
Tutaj to bardzo dobrze widać. Pionowa kreska to miejsce gdzie wbiegam w las. Tydzień 4
Trening nr 18 - Dłuższe wybieganie
Czas: 01:20:00 min
Dystans: 10,7 km
Średnie tętno: 149
Średnie tempo: 7:30
Tym razem niedzielne wybieganie robiłam wieczorem. Wyszłam w ostatnim możliwym momencie, bo później było by już za późno i musiałabym skrócić bieg. Nie było najgorzej, choć trochę czułam posiłki na żołądku. Wcześniej gościliśmy się u kilku osób.
Podsumowanie tygodnia:
Treningów: 3
Dystans: 32,8 km
Średnie tempo: 6:38 km
Czas: 03:37:30
Prognoza na połówkę: 02:06:51
Uciekł mi jeden trening zaplanowany, ale pomimo tego dystans powyżej 30 km Byłam również na basenie, ale pływałam tylko 20 minut na zmianę z mężem bo chodzimy z Wojtkiem.
No i jutro minie rok od porodu . A do startu pozostało 67 dni.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
[b]5km - 27:10[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 476
- Rejestracja: 29 maja 2018, 14:51
- Życiówka na 10k: 59:57
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Częstochowa
Miałam prawie 4 tygodnie przerwy. Bez jakiegoś powodu. W tym tygodniu wróciłam do pracy po prawie 2 latach przerwy Organizujemy się z mężem na nowo więc ze wszystkim. Do HM niecały miesiąc. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Na pewno po HM będę chciała się skupić na 5k. I mniej jednostek treningowych w tygodniu.
Na pewno po HM będę chciała się skupić na 5k. I mniej jednostek treningowych w tygodniu.
[b]5km - 27:10[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 476
- Rejestracja: 29 maja 2018, 14:51
- Życiówka na 10k: 59:57
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Częstochowa
Dam znać, że żyję. Roztrenowanie trwa u mnie w najlepsze. Udaje mi się wyjść pobiegać w soboty na parkrun jedynie.
Półmaraton już za tydzień nie wiem co z tego będzie.
Czasowo już się nawet ogarneliśmy z mężem. Problem pojawił się inny. Zaczęłam leczyć zęby po ciąży. Nie bolał mnie żaden. Kilka wyleczyłam i pojawiły się bóle. Obecnie jestem po nieudanym leczeniu i rozpoczętym leczeniu kanałowym... Bóle po wizytach u dentysty przyblokowały mnie konkretnie z treningami. Plan jest, że do końca października wszystkie zęby są wyleczone (w teorii zostały już tylko 3 do leczenia, no chyba, że dojdą niespodziewane kanałówki w już wyleczonych...) a na początku listopada ortodonta.
No i zacznie się sezon morsowania. Myślę, że jak ogarnę temat zębów to będzie już z górki.
Mam nadzieję, że ten półmaraton ukończę, już nawet nie myślę by pobiec go poniżej 2:10...
Półmaraton już za tydzień nie wiem co z tego będzie.
Czasowo już się nawet ogarneliśmy z mężem. Problem pojawił się inny. Zaczęłam leczyć zęby po ciąży. Nie bolał mnie żaden. Kilka wyleczyłam i pojawiły się bóle. Obecnie jestem po nieudanym leczeniu i rozpoczętym leczeniu kanałowym... Bóle po wizytach u dentysty przyblokowały mnie konkretnie z treningami. Plan jest, że do końca października wszystkie zęby są wyleczone (w teorii zostały już tylko 3 do leczenia, no chyba, że dojdą niespodziewane kanałówki w już wyleczonych...) a na początku listopada ortodonta.
No i zacznie się sezon morsowania. Myślę, że jak ogarnę temat zębów to będzie już z górki.
Mam nadzieję, że ten półmaraton ukończę, już nawet nie myślę by pobiec go poniżej 2:10...
[b]5km - 27:10[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 476
- Rejestracja: 29 maja 2018, 14:51
- Życiówka na 10k: 59:57
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Częstochowa
Wczoraj ostatnie bieganie przed Silesia. Zrobiłam 7 km w tempie w jakim mam szanse przebiec ten półmaraton. Będę celować 6:30-6:40. Plan jest taki by dopiec po prostu na metę, a jak będą siły to drugą połowę odrobinę przyśpieszę i tyle.
Jeszcze jutro na pakrun będę zamykać stawkę z Wojtusiem, liczę, że pojawi się ktoś, kto będzie biegł około 35 min lub wolniej, by mnie przypadkiem nie poniosło
Pakiet odebrała nam już koleżanka, za chwilę będę do niej jechać, aż nie mogę się doczekać by zobaczyć co tam jest. To nasz pierwszy tego typu start w zawodach:)
Jeszcze jutro na pakrun będę zamykać stawkę z Wojtusiem, liczę, że pojawi się ktoś, kto będzie biegł około 35 min lub wolniej, by mnie przypadkiem nie poniosło
Pakiet odebrała nam już koleżanka, za chwilę będę do niej jechać, aż nie mogę się doczekać by zobaczyć co tam jest. To nasz pierwszy tego typu start w zawodach:)
[b]5km - 27:10[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 476
- Rejestracja: 29 maja 2018, 14:51
- Życiówka na 10k: 59:57
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Częstochowa
No dobra, jestem i żyję
Relacja z Silesia Marathon
Sobotni wieczór poświęciliśmy na studiowaniu trasy, trasy dojazdu oraz gdzie najlepiej zaparkować samochód. Wiedzieliśmy, że pod sam Stadion w Chorzowie nie ma co jechać. Mieliśmy o tyle łatwiej, że jechaliśmy A1 z Częstochowy więc omijaliśmy Katowice i do Chorzowa wjeżdżaliśmy z drugiej strony omijając dzięki czemu zamknięte ulice.
Szybkie pakowanie - wzięliśmy z mężem (bo on też się zapisał na HM) sprawdzony komplet treningowy.
Pobudka o 6.30. Szybkie śniadanie - postawiliśmy na jajecznicę. Start planowany był na 10.10 więc byłam spokojna, że nie powinno być to za ciężkie śniadanie, a które powinno również mnie przetrzymać. O 7.30 byliśmy już u teściów zostawić Wojtka. Mogliśmy ruszać dalej. Na stacji paliw szybki postój na kawę i prosto do Chorzowa. Na miejscu byliśmy o 9. Około 10 minut szukaliśmy miejsca postojowego - więc nie tak źle . Do stadionu mieliśmy km. Gdy doszliśmy na miejsce mieliśmy jeszcze dobre 20 minut zanim zaczęli wpuszczać nasza strefę czasową do strefy zawodnika. Wykorzystaliśmy ten czas na obserwację ludzi oraz na przebranie się.
Po wejściu do strefy zawodnika polecieliśmy oddać rzeczy do depozytu i mogliśmy się spokojnie rozgrzewać i czekać na nasz start. Zjedliśmy jeszcze po bananie. Start odbywał się falowo co 10 min i my startowaliśmy w ostatniej fali.
Ustawiliśmy się pomiędzy środkiem a początkiem stawki mniej więcej. Dyrektor biegu wspomniał przed startem jeszcze coś o starcie honorowym, który ma 200 metrów, ale jego mikrofon był tak źle podłączony, że echo niosło bardzo jego głos i przez co mało co kto zrozumiał jak pytaliśmy biegaczy obok co i jak.
Zaczęło się odliczanie, ruszyliśmy spokojnie rozglądając się za tym miejscem gdzie dopiero ma nam mierzyć się czas. Ja go nie widziałam, więc włączyłam zegarek wcześniej, dużo za wcześnie. Gdy przebiegliśmy ten punkt, to w sumie ja go dalej nie zauważyłam, wiem o nim bo kilku biegaczy zapytało czy to już... No nie powiem pozostał pewien niesmak. Wiem, że ludzie potem pisali i mówili, że wiele osób na półmaratonie własnie go nie widziało. Za mało widoczny, szczególnie w tłumie. Maraton i ultra startowali bez tego biegu honorowego bodajże.
Mąż już po 1 km stwierdził, że on jednak zwalnia i został w tyle. Ja delikatnie przyśpieszyłam i zaczęłam sporo osób wymijać.
Trasa posiada atest więc powinna mieć 21,100 km - nie miała tyle. Oznaczenia były co 1 km ale dla ultra i maratonu. Dla połówki wypadało co 0,97 km. Ciężko było mi liczyć czy to się rzeczywiście tak pokrywa mając włączony za wcześnie zegarek. Spojrzałam tylko na czas przekraczając ten punkt startu i miałam wtedy mniej więcej minutę i 20 sekund. Nie spojrzałam na dystans.
Zostawiając małżonka z tyłu pobiegłam przed siebie. Początek trasy był niesamowity. To był mój pierwszy większy bieg. No i debiut na tym dystansie. Pełno kibiców. Emocje trzymały więc zerkałam co chwila na zegarek by mnie nie poniosło za bardzo. Pierwszy punkt z wodą był gdzieś na 5 kilometrze, obok spodka . Wzięłam tylko łyka wody i poleciałam dalej. Czułam się super i w głowie odliczałam sobie ile zostało jeszcze do końca . Wiało na otwartej przestrzeni, ale był to przyjemny wiaterek, który nie utrudniał jakoś biegu. Widziałam przed sobą mnóstwo biegaczy - chyba to byli ludzie z wcześniejszych startów. Na tym etapie sporo osób wyprzedzałam i widziałam również, że na podbiegach ludzie po prostu szli. Na mnie te podbiegi co było dosłownie co chwilę nie robiły jakoś wrażenia . Dziękuję ci Częstochowo, że mamy tutaj tyle górek i ten nasz górzysty parkrun .
Przed 8 km jakoś trasa łączyła się z maratonem i z ultra. Tu znów spory podbieg. Zwolniłam zapobiegawczo ale i tak sporo osób wyprzedziłam. Zaraz później pojawił się punkt odżywczy. Znów napiłam się tylko wody i pobiegłam dalej.
Od 10 km było o wiele mniej kibiców. Na tym fragmencie trasy włączyłam sobie muzykę by jakoś umilić sobie ten moment biegu. Nie miałam jak pilnować międzyczasów. Znaczniki co 1 km, a u mnie na zegarku te odległości się zwiększały. Biegłam więc na wyczucie nie mając żadnego wiarygodnego wyznacznika.
Do następnego wodopoju nic specjalnego się nie działo. Około 14 km pojawił się punkt odżywczy i tutaj napiłam się wody, potem izotonik i wzięłam dwa cukierki z galaretką bez czekolady. Wiedziałam, że przede mną spory podbieg i chyba bardziej zapobiegawczo je zjadłam niż czułam, że mam taką potrzebę.
Podbiegł ciągnął się od 14 km aż do 18 km. Tu już biegłam bez muzyki, łącznie słuchałam jej może 25 min. Biegłam sobie dość spokojnie a i tak wyprzedzałam sporo osób. W międzyczasie gdzieś po drodze był punkt z wodą. To był jedyny moment gdzie na chwilę się zatrzymałam by na spokojnie napić się wody. Wtedy właśnie poczułam, że bolą mnie go. Na szczęście szybko ruszyłam dalej i albo nie myślałam o bólu, albo przestało mnie boleć. Tu też pojawiło się sporo kibiców. No i skończył się podbieg plus ostatnie 5 km bodajże to był bieg przez park co uwielbiam. Kibice plus motywujące teksty robiły swoje. Przyśpieszyłam. Znowu sporo osób wyprzedzałam po drodze omijając je na różne sposoby. Tu również wiele osób schodziło na bok, nie mając sił by kontynuować bieg.
Wybiegłam z parku, widzę już stadion i słyszę te wszystkie odgłosy. Przyśpieszam chociaż wiem, że jest pod górkę znowu. Już miałam skręcać na stadion gdy widzę ratowników i karetkę pogotowia. Wraz z innymi zatrzymujemy się i schodzimy na bok by mogła przejechać - nie wiem ile to mogło trwać sekund. To nie było istotne, ważne by udostępnić dojazd do kogoś.
Zaraz później wbiegam w tunel i widzę stadion. Tu już nogi niosą mnie same. Wyprzedziłam kogo się tylko dało i biegłam na końcówce sama - ale tak to jest jak ma się siły by finiszować sprintem na całej długości bieżni .
Wbiegam na metę i stopuje zegarek nie zerkając nawet na niego. Odbieram medal i idę po izotonik. Tutaj czułam ogromną radość z ukończonego biegu, ale i wielki niedosyt pomimo, że nie znałam swojego czasu. Miałam jeszcze zapas sił, byłam w stanie jeszcze trochę pobiec.
Niestety za metą nie mogliśmy zostać, musiałam odejść kawałek dalej by oczekiwać na męża. Nie było jak obserwować czy już biegnie i jak kończy. Szkoda... Czekając na niego zrobiłam sobie szybkie rozciąganie. Zerknęłam również na zegarek. Czas 2:16:21 i dystans 21,75 km. No nijak się to ma. Nawet odejmując 200 metrów startu honorowego to się kurde nie zgadza.
Po 10 minutach dołączył do mnie mąż. Zrobiliśmy razem kolejne rozciąganie. Później odstaliśmy swoje czekając na grawer na medalu. I dopiero wtedy poznałam swój oficjalny czas.
2 godziny 15 minut i 12 sekund. Ah jaka szkoda tych 13 sekund no.
I jedynie doskwiera mi ból kolan. Mam nadzieję, że do jutra mi przejdzie. Fajnie było przebiec półmaraton. Wiem też, że na ten moment na pewno nie chciałabym robić maratonu. Połówka mi wystarczy na razie.
A i z nieoficjalnych wyników:
Miejsce open: 1970 na 3289
Kobiety: 412
Kategoria k20: 76
Relacja z Silesia Marathon
Sobotni wieczór poświęciliśmy na studiowaniu trasy, trasy dojazdu oraz gdzie najlepiej zaparkować samochód. Wiedzieliśmy, że pod sam Stadion w Chorzowie nie ma co jechać. Mieliśmy o tyle łatwiej, że jechaliśmy A1 z Częstochowy więc omijaliśmy Katowice i do Chorzowa wjeżdżaliśmy z drugiej strony omijając dzięki czemu zamknięte ulice.
Szybkie pakowanie - wzięliśmy z mężem (bo on też się zapisał na HM) sprawdzony komplet treningowy.
Pobudka o 6.30. Szybkie śniadanie - postawiliśmy na jajecznicę. Start planowany był na 10.10 więc byłam spokojna, że nie powinno być to za ciężkie śniadanie, a które powinno również mnie przetrzymać. O 7.30 byliśmy już u teściów zostawić Wojtka. Mogliśmy ruszać dalej. Na stacji paliw szybki postój na kawę i prosto do Chorzowa. Na miejscu byliśmy o 9. Około 10 minut szukaliśmy miejsca postojowego - więc nie tak źle . Do stadionu mieliśmy km. Gdy doszliśmy na miejsce mieliśmy jeszcze dobre 20 minut zanim zaczęli wpuszczać nasza strefę czasową do strefy zawodnika. Wykorzystaliśmy ten czas na obserwację ludzi oraz na przebranie się.
Po wejściu do strefy zawodnika polecieliśmy oddać rzeczy do depozytu i mogliśmy się spokojnie rozgrzewać i czekać na nasz start. Zjedliśmy jeszcze po bananie. Start odbywał się falowo co 10 min i my startowaliśmy w ostatniej fali.
Ustawiliśmy się pomiędzy środkiem a początkiem stawki mniej więcej. Dyrektor biegu wspomniał przed startem jeszcze coś o starcie honorowym, który ma 200 metrów, ale jego mikrofon był tak źle podłączony, że echo niosło bardzo jego głos i przez co mało co kto zrozumiał jak pytaliśmy biegaczy obok co i jak.
Zaczęło się odliczanie, ruszyliśmy spokojnie rozglądając się za tym miejscem gdzie dopiero ma nam mierzyć się czas. Ja go nie widziałam, więc włączyłam zegarek wcześniej, dużo za wcześnie. Gdy przebiegliśmy ten punkt, to w sumie ja go dalej nie zauważyłam, wiem o nim bo kilku biegaczy zapytało czy to już... No nie powiem pozostał pewien niesmak. Wiem, że ludzie potem pisali i mówili, że wiele osób na półmaratonie własnie go nie widziało. Za mało widoczny, szczególnie w tłumie. Maraton i ultra startowali bez tego biegu honorowego bodajże.
Mąż już po 1 km stwierdził, że on jednak zwalnia i został w tyle. Ja delikatnie przyśpieszyłam i zaczęłam sporo osób wymijać.
Trasa posiada atest więc powinna mieć 21,100 km - nie miała tyle. Oznaczenia były co 1 km ale dla ultra i maratonu. Dla połówki wypadało co 0,97 km. Ciężko było mi liczyć czy to się rzeczywiście tak pokrywa mając włączony za wcześnie zegarek. Spojrzałam tylko na czas przekraczając ten punkt startu i miałam wtedy mniej więcej minutę i 20 sekund. Nie spojrzałam na dystans.
Zostawiając małżonka z tyłu pobiegłam przed siebie. Początek trasy był niesamowity. To był mój pierwszy większy bieg. No i debiut na tym dystansie. Pełno kibiców. Emocje trzymały więc zerkałam co chwila na zegarek by mnie nie poniosło za bardzo. Pierwszy punkt z wodą był gdzieś na 5 kilometrze, obok spodka . Wzięłam tylko łyka wody i poleciałam dalej. Czułam się super i w głowie odliczałam sobie ile zostało jeszcze do końca . Wiało na otwartej przestrzeni, ale był to przyjemny wiaterek, który nie utrudniał jakoś biegu. Widziałam przed sobą mnóstwo biegaczy - chyba to byli ludzie z wcześniejszych startów. Na tym etapie sporo osób wyprzedzałam i widziałam również, że na podbiegach ludzie po prostu szli. Na mnie te podbiegi co było dosłownie co chwilę nie robiły jakoś wrażenia . Dziękuję ci Częstochowo, że mamy tutaj tyle górek i ten nasz górzysty parkrun .
Przed 8 km jakoś trasa łączyła się z maratonem i z ultra. Tu znów spory podbieg. Zwolniłam zapobiegawczo ale i tak sporo osób wyprzedziłam. Zaraz później pojawił się punkt odżywczy. Znów napiłam się tylko wody i pobiegłam dalej.
Od 10 km było o wiele mniej kibiców. Na tym fragmencie trasy włączyłam sobie muzykę by jakoś umilić sobie ten moment biegu. Nie miałam jak pilnować międzyczasów. Znaczniki co 1 km, a u mnie na zegarku te odległości się zwiększały. Biegłam więc na wyczucie nie mając żadnego wiarygodnego wyznacznika.
Do następnego wodopoju nic specjalnego się nie działo. Około 14 km pojawił się punkt odżywczy i tutaj napiłam się wody, potem izotonik i wzięłam dwa cukierki z galaretką bez czekolady. Wiedziałam, że przede mną spory podbieg i chyba bardziej zapobiegawczo je zjadłam niż czułam, że mam taką potrzebę.
Podbiegł ciągnął się od 14 km aż do 18 km. Tu już biegłam bez muzyki, łącznie słuchałam jej może 25 min. Biegłam sobie dość spokojnie a i tak wyprzedzałam sporo osób. W międzyczasie gdzieś po drodze był punkt z wodą. To był jedyny moment gdzie na chwilę się zatrzymałam by na spokojnie napić się wody. Wtedy właśnie poczułam, że bolą mnie go. Na szczęście szybko ruszyłam dalej i albo nie myślałam o bólu, albo przestało mnie boleć. Tu też pojawiło się sporo kibiców. No i skończył się podbieg plus ostatnie 5 km bodajże to był bieg przez park co uwielbiam. Kibice plus motywujące teksty robiły swoje. Przyśpieszyłam. Znowu sporo osób wyprzedzałam po drodze omijając je na różne sposoby. Tu również wiele osób schodziło na bok, nie mając sił by kontynuować bieg.
Wybiegłam z parku, widzę już stadion i słyszę te wszystkie odgłosy. Przyśpieszam chociaż wiem, że jest pod górkę znowu. Już miałam skręcać na stadion gdy widzę ratowników i karetkę pogotowia. Wraz z innymi zatrzymujemy się i schodzimy na bok by mogła przejechać - nie wiem ile to mogło trwać sekund. To nie było istotne, ważne by udostępnić dojazd do kogoś.
Zaraz później wbiegam w tunel i widzę stadion. Tu już nogi niosą mnie same. Wyprzedziłam kogo się tylko dało i biegłam na końcówce sama - ale tak to jest jak ma się siły by finiszować sprintem na całej długości bieżni .
Wbiegam na metę i stopuje zegarek nie zerkając nawet na niego. Odbieram medal i idę po izotonik. Tutaj czułam ogromną radość z ukończonego biegu, ale i wielki niedosyt pomimo, że nie znałam swojego czasu. Miałam jeszcze zapas sił, byłam w stanie jeszcze trochę pobiec.
Niestety za metą nie mogliśmy zostać, musiałam odejść kawałek dalej by oczekiwać na męża. Nie było jak obserwować czy już biegnie i jak kończy. Szkoda... Czekając na niego zrobiłam sobie szybkie rozciąganie. Zerknęłam również na zegarek. Czas 2:16:21 i dystans 21,75 km. No nijak się to ma. Nawet odejmując 200 metrów startu honorowego to się kurde nie zgadza.
Po 10 minutach dołączył do mnie mąż. Zrobiliśmy razem kolejne rozciąganie. Później odstaliśmy swoje czekając na grawer na medalu. I dopiero wtedy poznałam swój oficjalny czas.
2 godziny 15 minut i 12 sekund. Ah jaka szkoda tych 13 sekund no.
I jedynie doskwiera mi ból kolan. Mam nadzieję, że do jutra mi przejdzie. Fajnie było przebiec półmaraton. Wiem też, że na ten moment na pewno nie chciałabym robić maratonu. Połówka mi wystarczy na razie.
A i z nieoficjalnych wyników:
Miejsce open: 1970 na 3289
Kobiety: 412
Kategoria k20: 76
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
[b]5km - 27:10[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 476
- Rejestracja: 29 maja 2018, 14:51
- Życiówka na 10k: 59:57
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Częstochowa
Zakończyłam moje roztrenowanie po półmaratonie. Od poniedziałku zaczęłam od nowa ćwiczyć. Wskoczył trening obwodowy z hantlami po 3 kg. Wczoraj chwilę popływałam w basenie, a później wróciłam biegiem na mieszkanie. Wyszło mi 6,5 km w 48 min. Spokojny bieg, ciągle mnie łapały czerwone światła, no ale biegłam przez centrum więc tak bywa.
Trochę wiało, ale miałam czapkę Było kilka odcinków, gdzie nie było latarni, a biegłam koło 20 więc już ciemno było. Najgorzej na wiadukcie w sumie. Brak latarni, chodnik nierówny, a w dole płynie sobie rzeka. Od razu pomyślałam sobie, że ani latarki nie mam, ani telefonu i że dopiero nad ranem by mnie pewnie ktoś tam znalazł jakbym spadła .
Wyciągnęłam już długie spodnie i w nich biegłam. Trenowałam w nich już poprzedni sezon. Było wszystko ok, a wczoraj mnie dość mocno obtarły... Nie wiem co z tym zrobić... Dać im jeszcze jedną szansę czy iść kupić nowe...
Trochę wiało, ale miałam czapkę Było kilka odcinków, gdzie nie było latarni, a biegłam koło 20 więc już ciemno było. Najgorzej na wiadukcie w sumie. Brak latarni, chodnik nierówny, a w dole płynie sobie rzeka. Od razu pomyślałam sobie, że ani latarki nie mam, ani telefonu i że dopiero nad ranem by mnie pewnie ktoś tam znalazł jakbym spadła .
Wyciągnęłam już długie spodnie i w nich biegłam. Trenowałam w nich już poprzedni sezon. Było wszystko ok, a wczoraj mnie dość mocno obtarły... Nie wiem co z tym zrobić... Dać im jeszcze jedną szansę czy iść kupić nowe...
[b]5km - 27:10[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 476
- Rejestracja: 29 maja 2018, 14:51
- Życiówka na 10k: 59:57
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Częstochowa
W sobotę udaliśmy się na parkrun. To było moje 25 spotkanie A że zmienili limity, to i koszulkę mogę sobie zamówić, choć cena 16 funtów mnie zaskoczyła. Musze to jeszcze przemyśleć.
Biegło się ciężko. Powietrze o wiele zimniejsze. Ruszyłam odważnie, ale bardzo szybko zwolniłam wiedząc, że to nie jest mój dzień. Na 3 km (mamy tutaj nawrotkę) wzięłam od męża wózek z Wojtusiem. Na metę wbiegłam z czasem 30 minut i 8 sekund. Spodnie znowu mnie otarły, będę musiała iść kupić jakieś inne.
Biegło się ciężko. Powietrze o wiele zimniejsze. Ruszyłam odważnie, ale bardzo szybko zwolniłam wiedząc, że to nie jest mój dzień. Na 3 km (mamy tutaj nawrotkę) wzięłam od męża wózek z Wojtusiem. Na metę wbiegłam z czasem 30 minut i 8 sekund. Spodnie znowu mnie otarły, będę musiała iść kupić jakieś inne.
[b]5km - 27:10[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 476
- Rejestracja: 29 maja 2018, 14:51
- Życiówka na 10k: 59:57
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Częstochowa
Co u mnie? Jeśli chodzi o bieganie to nic specjalnego. Staram się raz w tygodniu zaglądać na parkrun. Właśnie w zeszłym tygodniu odebrałam dyplom za mój 25 bieg w ramach parkrun
Plany na łamanie 27 a potem 26 minut zostawiam na później. W środę usuwam osemkę chirurgicznie, która jest zatrzymana a tydzień później następną. A potem zobaczymy jak będę się czuć i ile będę dochodzić do siebie.
Plany na łamanie 27 a potem 26 minut zostawiam na później. W środę usuwam osemkę chirurgicznie, która jest zatrzymana a tydzień później następną. A potem zobaczymy jak będę się czuć i ile będę dochodzić do siebie.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
[b]5km - 27:10[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 476
- Rejestracja: 29 maja 2018, 14:51
- Życiówka na 10k: 59:57
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Częstochowa
Jestem i żyję. Z bieganiem słabo - dobrze jest jak pojawiam się na parkrunie. W styczniu daję sobie jeszcze czas na rozruch, trochę ćwiczeń w domu. Jak dobrze pójdzie to będę chciała zacząć z planem na 5 km od lutego, zobaczymy.
[b]5km - 27:10[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 476
- Rejestracja: 29 maja 2018, 14:51
- Życiówka na 10k: 59:57
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Częstochowa
Z planem nie ruszyłam i na razie nie będę ruszać - brak czasu.
Skupiłam się na budowaniu formy na siłowni - ćwiczę na niej 2 razy w tygodniu. Raz typowo siłowo na maszynach a raz zajęcia płaski brzuch a potem godzinny cross. I daje on nieźle popalić.
W sobotę udało się wreszcie zawitać na parkrun. Mój 30 bieg. Czas 31:46 nie najgorzej biorąc dłuższą przerwę. Mam nadzieję, że uda się biegać w soboty na parkrunach, a potem pomyśli się co dalej.
Skupiłam się na budowaniu formy na siłowni - ćwiczę na niej 2 razy w tygodniu. Raz typowo siłowo na maszynach a raz zajęcia płaski brzuch a potem godzinny cross. I daje on nieźle popalić.
W sobotę udało się wreszcie zawitać na parkrun. Mój 30 bieg. Czas 31:46 nie najgorzej biorąc dłuższą przerwę. Mam nadzieję, że uda się biegać w soboty na parkrunach, a potem pomyśli się co dalej.
[b]5km - 27:10[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 476
- Rejestracja: 29 maja 2018, 14:51
- Życiówka na 10k: 59:57
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Częstochowa
Witam.
Dawno mnie tu nie było. Zdaje więc relację. W listopadzie 2022 roku urodziłam drugiego synka. Przez okres ciąży byłam mało aktywna - zalecenia lekarza.
Po porodzie było ciężko z aktywnością - dwójka dzieci w domu robiła swoje...
W styczniu zapisałam się na Silesia Marathon - na dystans półmaratonu.
Zaczęłam trenować w czerwcu. Nie było jednak dużo tych treningów - ciężko jest pod względem czasu.
Prognozy pokazywały, że ukończę bieg w 2 godziny i 15 minut czyli tyle, ile wynosiła moja życiówka.
Nie wiem co mnie podkusiło, ale ustawiłam się za balonikami na czas 2 godzin
Wytrzymałam do 8 km na którym odpuściłam i zwolniłam. Będzie to widać na załączniku. Od 10 km to była walka, no cóż, na własne życzenie.
Ostatecznie ukończyłam bieg z nową życiówką na dystanie 5 km, 10 km i półmaratonu
Relacja bardzo krótka - dzieci nie pozwalają na więcej. Postaram się jednak nadrobić zaległości u was i coś pisać tutaj.
Ps: Przebiegłam w 2023 roku 312 km więc to pokazuje jakie miałam przygotowanie.
Teraz zastanawiam się co dalej.
Dawno mnie tu nie było. Zdaje więc relację. W listopadzie 2022 roku urodziłam drugiego synka. Przez okres ciąży byłam mało aktywna - zalecenia lekarza.
Po porodzie było ciężko z aktywnością - dwójka dzieci w domu robiła swoje...
W styczniu zapisałam się na Silesia Marathon - na dystans półmaratonu.
Zaczęłam trenować w czerwcu. Nie było jednak dużo tych treningów - ciężko jest pod względem czasu.
Prognozy pokazywały, że ukończę bieg w 2 godziny i 15 minut czyli tyle, ile wynosiła moja życiówka.
Nie wiem co mnie podkusiło, ale ustawiłam się za balonikami na czas 2 godzin
Wytrzymałam do 8 km na którym odpuściłam i zwolniłam. Będzie to widać na załączniku. Od 10 km to była walka, no cóż, na własne życzenie.
Ostatecznie ukończyłam bieg z nową życiówką na dystanie 5 km, 10 km i półmaratonu
Relacja bardzo krótka - dzieci nie pozwalają na więcej. Postaram się jednak nadrobić zaległości u was i coś pisać tutaj.
Ps: Przebiegłam w 2023 roku 312 km więc to pokazuje jakie miałam przygotowanie.
Teraz zastanawiam się co dalej.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
[b]5km - 27:10[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]