Wyznaczanie stref tętna - pomoc z wyborem sposobu.
- Deter
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1018
- Rejestracja: 25 wrz 2017, 17:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Przemkurius
Przykładowy Siedlak robi test raz na dwa lata ale przykładowy ktoś inny częściej. Zawodnicy Andrzeja Orłowskiego, którzy biegają po górach czasami mierzą sobie zakwaszenie na treningu - co moim zdaniem ma sens, a badania wydolnościowe dla górali już nie. Coraz więcej maratończyków mierzy po ważnych treningach LA bo te informacje mają dużą wartość - a nie jakieś wykresy w innych warunkach (w których ani się nie trenuje, ani nie startuje), w innym terminie, na innym tempie.
Wysłane z mojego Redmi Note 8T .
Przykładowy Siedlak robi test raz na dwa lata ale przykładowy ktoś inny częściej. Zawodnicy Andrzeja Orłowskiego, którzy biegają po górach czasami mierzą sobie zakwaszenie na treningu - co moim zdaniem ma sens, a badania wydolnościowe dla górali już nie. Coraz więcej maratończyków mierzy po ważnych treningach LA bo te informacje mają dużą wartość - a nie jakieś wykresy w innych warunkach (w których ani się nie trenuje, ani nie startuje), w innym terminie, na innym tempie.
Wysłane z mojego Redmi Note 8T .
- cichy70
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4205
- Rejestracja: 20 cze 2001, 10:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: zewszont.
nie rozmawiamy o zawodnikach bo zaraz dyskusja w ogóle zboczy na nie wiadomo jakie tory absurdu
pisze absurdy, gdyż przeważnie zawodnik jest tylko od zapierdalania na treningach i zawodach i ma ( powinien mieć ) trenera który za niego ogarnia całą resztę.
mówimy o ambitnych amatorach, która mają coś w głowach i chcą poprawić swoje wyniki ( na swoim poziomie ) i zastanawiają się jak to zrobić.
więc jakby można było prosić o wasze przemyślenia chętnie bym poczytał.
krótka wtręty ja pójdę górą a Ty doliną też są fajne bo rozluźniają atmosferę, ale bez kopania się po jajach proszę.
osobiście uważam, że jakbym miał do wyboru laktometr lub kupić stryda i biegać na moc, kupiłbym stryda i biegał na moc.
z laktometrem jest taki problem, ze naprawdę ciężko ( jak dla nie ) coś sensownego znaleźć w temacie metodologi, wykorzystania itd.
pisze absurdy, gdyż przeważnie zawodnik jest tylko od zapierdalania na treningach i zawodach i ma ( powinien mieć ) trenera który za niego ogarnia całą resztę.
mówimy o ambitnych amatorach, która mają coś w głowach i chcą poprawić swoje wyniki ( na swoim poziomie ) i zastanawiają się jak to zrobić.
więc jakby można było prosić o wasze przemyślenia chętnie bym poczytał.
krótka wtręty ja pójdę górą a Ty doliną też są fajne bo rozluźniają atmosferę, ale bez kopania się po jajach proszę.
osobiście uważam, że jakbym miał do wyboru laktometr lub kupić stryda i biegać na moc, kupiłbym stryda i biegał na moc.
z laktometrem jest taki problem, ze naprawdę ciężko ( jak dla nie ) coś sensownego znaleźć w temacie metodologi, wykorzystania itd.
komenty : viewtopic.php?f=28&t=64974
- Deter
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1018
- Rejestracja: 25 wrz 2017, 17:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Cichy.
Zależy do czego się przygotowujesz. Mnie interesują wysiłki wielogodzinne i chciałbym znać moment, w którym zaczynam się zakwaszać. Wtedy jak idę na trening robić tlen, to robię ten tlen bez zastanowienia się czy zakwaszam się czy nie.
Z drugiej strony większość ma LT1 na około 83% więc bieganie do 80% teoretycznie powinno być na pewno w tlenie.
Z trzeciej strony skoro moje zegarkowe LT2 wynosi 174, to chciałbym to sprawdzić np. podczas jakiego długiego podbiegu.
Dodatkowo chciałbym jeszcze znać swój próg węglowodanowy żeby maksymalizować efektywność beta-oksydacji.
PS
O mocy wiem bardzo niewiele więc nie wypowiem się. Coś tam runalyze mi pokazuje ale nie potrafię interpretować tego. Ponoć w Corosach całkiem nieźle mierzy moc z zegarka.
Wysłane z mojego Redmi Note 8T .
Zależy do czego się przygotowujesz. Mnie interesują wysiłki wielogodzinne i chciałbym znać moment, w którym zaczynam się zakwaszać. Wtedy jak idę na trening robić tlen, to robię ten tlen bez zastanowienia się czy zakwaszam się czy nie.
Z drugiej strony większość ma LT1 na około 83% więc bieganie do 80% teoretycznie powinno być na pewno w tlenie.
Z trzeciej strony skoro moje zegarkowe LT2 wynosi 174, to chciałbym to sprawdzić np. podczas jakiego długiego podbiegu.
Dodatkowo chciałbym jeszcze znać swój próg węglowodanowy żeby maksymalizować efektywność beta-oksydacji.
PS
O mocy wiem bardzo niewiele więc nie wypowiem się. Coś tam runalyze mi pokazuje ale nie potrafię interpretować tego. Ponoć w Corosach całkiem nieźle mierzy moc z zegarka.
Wysłane z mojego Redmi Note 8T .
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13602
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Cichy, przecież tobie dobrze sa znane te definicje threshold. Czy to ventilatory, czy Lactate czy aneorobic Threshold i gdzie to dokładnie leży jest wszystko jedne. Na dodatek indywidualne (to czy to przy 2mmol czy 4mmol to z lat 80-tych). Wiec sie tym nie przejmuj. Ale jak chcesz to podeśle dokładne definicje.
Jezeli chcesz trenować na koncepcje progu, możesz sam sobie postawić taki próg i mierzyć:
Przykład pomiar laktatow (mleczanu) po 5km i po 10km w 80%HR. Powyżej 2,5, wiesz ze masz marna wytrzymałość. Ale to będziesz tez wiedział, bo zaczniesz sapać przy tak luźnym biegu. Bardziej skomplikowane jest wtedy, jak ten dryft jest zatrzymany. Wtedy możesz pomierzyć laktat przy 80-90%HR i na stałym tempie i odcinku. Wtedy potrzebujesz 2-3 pomiarów w sezonie, zeby porównać czy trening idzie do przodu czy nie. Wtedy możesz tez zdecydować czy:
Jedno jest pewne: mierzenie 2 x w roku (na wiosnę i na jesień) nie ma żadnego sensu w sterowaniu treningu.
Jezeli chcesz trenować na koncepcje progu, możesz sam sobie postawić taki próg i mierzyć:
Przykład pomiar laktatow (mleczanu) po 5km i po 10km w 80%HR. Powyżej 2,5, wiesz ze masz marna wytrzymałość. Ale to będziesz tez wiedział, bo zaczniesz sapać przy tak luźnym biegu. Bardziej skomplikowane jest wtedy, jak ten dryft jest zatrzymany. Wtedy możesz pomierzyć laktat przy 80-90%HR i na stałym tempie i odcinku. Wtedy potrzebujesz 2-3 pomiarów w sezonie, zeby porównać czy trening idzie do przodu czy nie. Wtedy możesz tez zdecydować czy:
Oczywiście nikt nie potrzebuje pomiarów laktatow, także ( a przede wszystkim doświadczeni trenerzy nie) zeby wiedzieć jak trenować. Tak samo można trenować na moc, na HR czy monitorowanie wysiłku.Odpowiedz jest dosyć prosta:
Pod progiem: poprawiasz wytrzymałość na progu (czyli dłużej utrzymasz to tempo)
Nad progiem: poprawisz tempo progowe.
Jedno jest pewne: mierzenie 2 x w roku (na wiosnę i na jesień) nie ma żadnego sensu w sterowaniu treningu.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 645
- Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
- Życiówka na 10k: 35:17
- Życiówka w maratonie: brak
Moje przekonanie jest takie, że zawsze najwięcej i najlepszych danych dostarcza nam sam organizm poprzez odczucia. Problem zawsze polega na interpretacji tych informacji. Jeżeli ich interpretacja sprawia problem, to fakt, że jest ich dużo nie tylko nie pomaga, ale zaczyna wręcz przeszkadzać.
Tętno, zakwaszenie, badania wentylacji to nie są metody, które są w stanie objąć i zmierzyć wysiłek w pełnej całości i zawsze mierzą tylko jakiś jeden jego aspekt. Niemniej jednak, to są metody, które z pewnością można z powodzeniem wykorzystać w kierunku lepszej interpretacji sygnałów wysyłanych przez organizm. Myślę, że przykład paweu92 dobrze to obrazuje - nawet jeżeli badania z czasem się deaktualizują, to jednak pewnie jakoś go te badania naprowadziły na właściwy trop i już sam potrafi całkiem nieźle rozpoznać dany rodzaj wysiłku bazując na tętnie i własnych odczuciach. Czasem naprawdę nie trzeba wiele, żeby wskoczyć na właściwe tory.
Ja osobiście mając do wyboru laktometr i badania zdecydowanie stawiam na laktometr. Daje on jednak możliwość kontrolowania różnych rzeczy w miarę na bieżąco (jeżeli jest potrzeba), bez konieczności wybierania się gdziekolwiek. Myślę, że to też zależy czy ktoś lubi eksperymentować i się pobawić samemu czy po prostu chce, żeby mu to ktoś rozpisał, bez potrzeby głębszego wnikania w cokolwiek. Ja tam lubię się pobawić, bo to po prostu jest dla mnie ciekawe. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że w stosunku do kierowania się tylko tętnem, pomiar kwasu jednak bardzo dużo wnosi. Po pierwsze, jest to na pewno dużo bardziej bezpośrednia miara wysiłku niż sam puls i zdecydowanie bardziej stabilna (tętno się może sporo wahać w zależności od dnia). Po drugie, jeśli chodzi o puls, to wydaję mi się, że różnice indywidualne są zbyt duże, żeby wiarygodnie tylko na tej bazie układać trening. Nie chodzi mi tylko o różnice w HR Max, ale o ogólnie zachowanie tętna w trakcie wysiłku. Np. jak ja miałbym trenować tylko na tętno i zawracałbym sobie głowę, żeby je trzymać poniżej 150 (ok. 75% Hr Max), to biegałbym po pierwsze za wolno, a po drugie tracił czas na przejmowanie się pierdołami, bo np. na podbiegach z reguły bardzo łatwo wskakuje mi tętno 155-160, nawet na łatwych biegach. Ale kiedy robiłem sobie pomiary kwasu, to na 168 (84%), dalej kwas miałem poniżej spoczynkowego i skok powyżej 2 mmol był dopiero po tętnie 170. Więc to się jakoś zgadza z moimi odczuciami, że takie tętno na poziomie 80%, to dalej jest bieg względnie łatwy. Ale pewnie znaleźliby się inni zawodnicy, którzy biegając na analogicznym tętnie by się zajechali. Więc to jest indywidualne, a kierowanie się wyłącznie tętnem zaczyna mieć najwięcej sensu kiedy ma się też dodatkowe informacje.
Natomiast zdecydowanie największą wadą laktometru jest upierdliwość pomiaru. Szczerze, to nie wiem czy samemu mi się to kiedyś udało dobrze zmierzyć - jak nie mam żony pod ręką, to już nawet nie próbuje, bo ile pasków zmarnowałem już, to szkoda gadać... Dla osób takich jak ja, czyli bez talentu manualnego, to jest naprawdę mega upierdliwe - szczególnie, że tego pomiaru dokonuje się z reguły będąc generalnie zmęczonym.
Tętno, zakwaszenie, badania wentylacji to nie są metody, które są w stanie objąć i zmierzyć wysiłek w pełnej całości i zawsze mierzą tylko jakiś jeden jego aspekt. Niemniej jednak, to są metody, które z pewnością można z powodzeniem wykorzystać w kierunku lepszej interpretacji sygnałów wysyłanych przez organizm. Myślę, że przykład paweu92 dobrze to obrazuje - nawet jeżeli badania z czasem się deaktualizują, to jednak pewnie jakoś go te badania naprowadziły na właściwy trop i już sam potrafi całkiem nieźle rozpoznać dany rodzaj wysiłku bazując na tętnie i własnych odczuciach. Czasem naprawdę nie trzeba wiele, żeby wskoczyć na właściwe tory.
Ja osobiście mając do wyboru laktometr i badania zdecydowanie stawiam na laktometr. Daje on jednak możliwość kontrolowania różnych rzeczy w miarę na bieżąco (jeżeli jest potrzeba), bez konieczności wybierania się gdziekolwiek. Myślę, że to też zależy czy ktoś lubi eksperymentować i się pobawić samemu czy po prostu chce, żeby mu to ktoś rozpisał, bez potrzeby głębszego wnikania w cokolwiek. Ja tam lubię się pobawić, bo to po prostu jest dla mnie ciekawe. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że w stosunku do kierowania się tylko tętnem, pomiar kwasu jednak bardzo dużo wnosi. Po pierwsze, jest to na pewno dużo bardziej bezpośrednia miara wysiłku niż sam puls i zdecydowanie bardziej stabilna (tętno się może sporo wahać w zależności od dnia). Po drugie, jeśli chodzi o puls, to wydaję mi się, że różnice indywidualne są zbyt duże, żeby wiarygodnie tylko na tej bazie układać trening. Nie chodzi mi tylko o różnice w HR Max, ale o ogólnie zachowanie tętna w trakcie wysiłku. Np. jak ja miałbym trenować tylko na tętno i zawracałbym sobie głowę, żeby je trzymać poniżej 150 (ok. 75% Hr Max), to biegałbym po pierwsze za wolno, a po drugie tracił czas na przejmowanie się pierdołami, bo np. na podbiegach z reguły bardzo łatwo wskakuje mi tętno 155-160, nawet na łatwych biegach. Ale kiedy robiłem sobie pomiary kwasu, to na 168 (84%), dalej kwas miałem poniżej spoczynkowego i skok powyżej 2 mmol był dopiero po tętnie 170. Więc to się jakoś zgadza z moimi odczuciami, że takie tętno na poziomie 80%, to dalej jest bieg względnie łatwy. Ale pewnie znaleźliby się inni zawodnicy, którzy biegając na analogicznym tętnie by się zajechali. Więc to jest indywidualne, a kierowanie się wyłącznie tętnem zaczyna mieć najwięcej sensu kiedy ma się też dodatkowe informacje.
Natomiast zdecydowanie największą wadą laktometru jest upierdliwość pomiaru. Szczerze, to nie wiem czy samemu mi się to kiedyś udało dobrze zmierzyć - jak nie mam żony pod ręką, to już nawet nie próbuje, bo ile pasków zmarnowałem już, to szkoda gadać... Dla osób takich jak ja, czyli bez talentu manualnego, to jest naprawdę mega upierdliwe - szczególnie, że tego pomiaru dokonuje się z reguły będąc generalnie zmęczonym.
- cichy70
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4205
- Rejestracja: 20 cze 2001, 10:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: zewszont.
dzięki Roland za konkretną odpowiedz.
nie mam zamiaru kupować laktometru ale zawsze miło poczytać jak ktoś ma coś konstruktywnego do powiedzenia.
zresztą jak zauważyłeś, można to przełożyć na tempo odczuwalne.
ja trenuje tzn staram się trenować gównie na moc i wychodziło mi to w 60% bo chyba jednak wciąż we łbie się do końca nie przestawiło całkiem na te watty.
a to błąd.
no nic, wyleczę ( mam nadzieję piętę) i powalczymy dalej.
póki co, u mnie moc jest bardzo dobrze skorelowana z tętnem, ale moc ma tą zaletę, że działa od kopa, nie ma na nią wpływ wkurw poobiedni oraz poranne humory.
ale kontrolować ją jednak tętnem też nie zaszkodzi, bo zajebać potrafi właśnie z powyższych powodów.
chyba muszę się przestać bać biegać w dolnym zakresie tejże bo do tej pory nie bardzo się z tym lubiłem
nie mam zamiaru kupować laktometru ale zawsze miło poczytać jak ktoś ma coś konstruktywnego do powiedzenia.
zresztą jak zauważyłeś, można to przełożyć na tempo odczuwalne.
ja trenuje tzn staram się trenować gównie na moc i wychodziło mi to w 60% bo chyba jednak wciąż we łbie się do końca nie przestawiło całkiem na te watty.
a to błąd.
no nic, wyleczę ( mam nadzieję piętę) i powalczymy dalej.
póki co, u mnie moc jest bardzo dobrze skorelowana z tętnem, ale moc ma tą zaletę, że działa od kopa, nie ma na nią wpływ wkurw poobiedni oraz poranne humory.
ale kontrolować ją jednak tętnem też nie zaszkodzi, bo zajebać potrafi właśnie z powyższych powodów.
chyba muszę się przestać bać biegać w dolnym zakresie tejże bo do tej pory nie bardzo się z tym lubiłem
komenty : viewtopic.php?f=28&t=64974
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13602
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
1. Pomiar mleczanu jest bardzo skomplikowany (sam pisałeś)tkobos pisze: ↑27 sie 2021, 15:16 Moje przekonanie jest takie, że zawsze najwięcej i najlepszych danych dostarcza nam sam organizm poprzez odczucia. Problem zawsze polega na interpretacji tych informacji. Jeżeli ich interpretacja sprawia problem, to fakt, że jest ich dużo nie tylko nie pomaga, ale zaczyna wręcz przeszkadzać.
Tętno, zakwaszenie, badania wentylacji to nie są metody, które są w stanie objąć i zmierzyć wysiłek w pełnej całości i zawsze mierzą tylko jakiś jeden jego aspekt. Niemniej jednak, to są metody, które z pewnością można z powodzeniem wykorzystać w kierunku lepszej interpretacji sygnałów wysyłanych przez organizm. Myślę, że przykład paweu92 dobrze to obrazuje - nawet jeżeli badania z czasem się deaktualizują, to jednak pewnie jakoś go te badania naprowadziły na właściwy trop i już sam potrafi całkiem nieźle rozpoznać dany rodzaj wysiłku bazując na tętnie i własnych odczuciach. Czasem naprawdę nie trzeba wiele, żeby wskoczyć na właściwe tory.
Ja osobiście mając do wyboru laktometr i badania zdecydowanie stawiam na laktometr. Daje on jednak możliwość kontrolowania różnych rzeczy w miarę na bieżąco (jeżeli jest potrzeba), bez konieczności wybierania się gdziekolwiek. Myślę, że to też zależy czy ktoś lubi eksperymentować i się pobawić samemu czy po prostu chce, żeby mu to ktoś rozpisał, bez potrzeby głębszego wnikania w cokolwiek. Ja tam lubię się pobawić, bo to po prostu jest dla mnie ciekawe. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że w stosunku do kierowania się tylko tętnem, pomiar kwasu jednak bardzo dużo wnosi. Po pierwsze, jest to na pewno dużo bardziej bezpośrednia miara wysiłku niż sam puls i zdecydowanie bardziej stabilna (tętno się może sporo wahać w zależności od dnia). Po drugie, jeśli chodzi o puls, to wydaję mi się, że różnice indywidualne są zbyt duże, żeby wiarygodnie tylko na tej bazie układać trening. Nie chodzi mi tylko o różnice w HR Max, ale o ogólnie zachowanie tętna w trakcie wysiłku. Np. jak ja miałbym trenować tylko na tętno i zawracałbym sobie głowę, żeby je trzymać poniżej 150 (ok. 75% Hr Max), to biegałbym po pierwsze za wolno, a po drugie tracił czas na przejmowanie się pierdołami, bo np. na podbiegach z reguły bardzo łatwo wskakuje mi tętno 155-160, nawet na łatwych biegach. Ale kiedy robiłem sobie pomiary kwasu, to na 168 (84%), dalej kwas miałem poniżej spoczynkowego i skok powyżej 2 mmol był dopiero po tętnie 170. Więc to się jakoś zgadza z moimi odczuciami, że takie tętno na poziomie 80%, to dalej jest bieg względnie łatwy. Ale pewnie znaleźliby się inni zawodnicy, którzy biegając na analogicznym tętnie by się zajechali. Więc to jest indywidualne, a kierowanie się wyłącznie tętnem zaczyna mieć najwięcej sensu kiedy ma się też dodatkowe informacje.
Natomiast zdecydowanie największą wadą laktometru jest upierdliwość pomiaru. Szczerze, to nie wiem czy samemu mi się to kiedyś udało dobrze zmierzyć - jak nie mam żony pod ręką, to już nawet nie próbuje, bo ile pasków zmarnowałem już, to szkoda gadać... Dla osób takich jak ja, czyli bez talentu manualnego, to jest naprawdę mega upierdliwe - szczególnie, że tego pomiaru dokonuje się z reguły będąc generalnie zmęczonym.
2. Tak jak HR jest poziom mleczanu także indywidualna jednostka (jak ostatnio czytałem, ze Klosterhalfen biega w 2mmol na tempie okolo 2:55/km to sobie możesz wyobrazić jak indywidualne jest ten pomiar)
3. A najważniejsze, ze HR można mierzyć w czasie wysiłku a nie tylko po.
- Deter
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1018
- Rejestracja: 25 wrz 2017, 17:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Rolli
Za kilka lat pewnie zegarek będzie pokazywał zakwaszenie
PS
Wyjaśnjcie mi o co chodzi z tą mocą i co to ma wspólnego z tym co pokazuje runalyze?
Wysłane z mojego Redmi Note 8T .
Za kilka lat pewnie zegarek będzie pokazywał zakwaszenie
PS
Wyjaśnjcie mi o co chodzi z tą mocą i co to ma wspólnego z tym co pokazuje runalyze?
Wysłane z mojego Redmi Note 8T .
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 645
- Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
- Życiówka na 10k: 35:17
- Życiówka w maratonie: brak
1. No niestety.Rolli pisze: ↑27 sie 2021, 15:35 1. Pomiar mleczanu jest bardzo skomplikowany (sam pisałeś)
2. Tak jak HR jest poziom mleczanu także indywidualna jednostka (jak ostatnio czytałem, ze Klosterhalfen biega w 2mmol na tempie okolo 2:55/km to sobie możesz wyobrazić jak indywidualne jest ten pomiar)
3. A najważniejsze, ze HR można mierzyć w czasie wysiłku a nie tylko po.
2. Wartości bezwzględne na pewno są mocno indywidualne, ale tu raczej chodzi o odniesienia do krzywej, bardziej niż do konkretnych wartości. Chociaż 2 mmol dla dziewczyny przy tempie 2:55 to rzeczywiście jest dosyć szokujące.
3. Nie no, jasne. Tętno jest metodą najlepszą w tym sensie, że z punktu widzenia praktycznego bije wszystkie inne metody na głowę.
Tak jak pisałem, ja to widzę tylko jako wskazówki, które pomagają interpretować własne odczucia. Wiadomo, że wszystko jest mocno przybliżone, ale z reguły to i tak wystarczy.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2876
- Rejestracja: 20 sie 2001, 13:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
wszyscy skupiają się na progach , mleczanach itd a kluczowy jest jeszcze czas wysiłku - też pobiegnę po 2.55 na 2 mmol ale bardzo krótkoRolli pisze: ↑27 sie 2021, 15:35 2. Tak jak HR jest poziom mleczanu także indywidualna jednostka (jak ostatnio czytałem, ze Klosterhalfen biega w 2mmol na tempie okolo 2:55/km to sobie możesz wyobrazić jak indywidualne jest ten pomiar)
3. A najważniejsze, ze HR można mierzyć w czasie wysiłku a nie tylko po.
u większości amatorów wystarczy skupić się na wynikach z biegów na różnych dystansach i poukładać jak tu:
paweu92
10 km - 34:24 (13.06.2021)
HM - 1:20:24 (19.06.2021)
od razu widać, że coś nie halo
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13602
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Dokładnie tak jak napisałem:gasper pisze: ↑27 sie 2021, 16:06wszyscy skupiają się na progach , mleczanach itd a kluczowy jest jeszcze czas wysiłku - też pobiegnę po 2.55 na 2 mmol ale bardzo krótkoRolli pisze: ↑27 sie 2021, 15:35 2. Tak jak HR jest poziom mleczanu także indywidualna jednostka (jak ostatnio czytałem, ze Klosterhalfen biega w 2mmol na tempie okolo 2:55/km to sobie możesz wyobrazić jak indywidualne jest ten pomiar)
3. A najważniejsze, ze HR można mierzyć w czasie wysiłku a nie tylko po.
u większości amatorów wystarczy skupić się na wynikach z biegów na różnych dystansach i poukładać jak tu:
paweu92
10 km - 34:24 (13.06.2021)
HM - 1:20:24 (19.06.2021)
od razu widać, że coś nie halo
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 645
- Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
- Życiówka na 10k: 35:17
- Życiówka w maratonie: brak
No właśnie, też miałem o tym napisać, ale zapomniałem - do tych wszystkich metod pomiarowych należy dopisać wyniki z zawodów. To też jest rodzaj danych badawczych i pod pewnym względem najcenniejszy, bo najbardziej specyficzny. Za najniższe Avg Hr albo laktat na mecie medali na olimpiadzie jak na razie jeszcze nie ma.gasper pisze: ↑27 sie 2021, 16:06wszyscy skupiają się na progach , mleczanach itd a kluczowy jest jeszcze czas wysiłku - też pobiegnę po 2.55 na 2 mmol ale bardzo krótkoRolli pisze: ↑27 sie 2021, 15:35 2. Tak jak HR jest poziom mleczanu także indywidualna jednostka (jak ostatnio czytałem, ze Klosterhalfen biega w 2mmol na tempie okolo 2:55/km to sobie możesz wyobrazić jak indywidualne jest ten pomiar)
3. A najważniejsze, ze HR można mierzyć w czasie wysiłku a nie tylko po.
u większości amatorów wystarczy skupić się na wynikach z biegów na różnych dystansach i poukładać jak tu:
paweu92
10 km - 34:24 (13.06.2021)
HM - 1:20:24 (19.06.2021)
od razu widać, że coś nie halo
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13602
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
I co ci to da w monitorowaniu i sterowaniu treningu?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2876
- Rejestracja: 20 sie 2001, 13:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
są jeszcze "miszczowie treningu " - w obecnych czasach jest ich bardzo dużo i wrzucają po ile to biegli ciągły - a na zawodach biegną podobnie albo wolniejtkobos pisze: ↑27 sie 2021, 16:13 No właśnie, też miałem o tym napisać, ale zapomniałem - do tych wszystkich metod pomiarowych należy dopisać wyniki z zawodów. To też jest rodzaj danych badawczych i pod pewnym względem najcenniejszy, bo najbardziej specyficzny. Za najniższe Avg Hr albo laktat na mecie medali na olimpiadzie jak na razie jeszcze nie ma.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4106
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Co tu się kierva dzieję, warto było żyć i doczekać takiej zmiany poglądów Szanownych Państwa.
Panie Adamie słyszy Pan.
Panie Adamie słyszy Pan.