Danielsem nie tylko dla zdrowia
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 901
- Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
- Życiówka na 10k: 47:47
- Życiówka w maratonie: - - -
- Lokalizacja: wieś na Mazowszu
Mój rekordowy tydzień
W ubiegłym tygodniu "pobiłem" rekord kilometrażu, nabiegałem 54.5 km, przy średniej 25 km tygodniowo.
Poprzednie "rekordy" to po 45 km, oba w zimie w styczniu i w grudniu 2020, a więc dawno temu, gdy oprócz biegania praktycznie brak było innych aktywności. Uzupełnię więc w skrócie poprzedni wpis z aktywnościami.
Poniedziałek 16.08.2021 Tenis (1h) i rower (20 km)
Piątek 20.08.2021 Bieg 1 km na stadionie (jako zając Młodego)
Piątek 20.08.2021 Tenis (1h) i rower (20 km)
Sobota 21.08.2021 Bieg spokojny
BS 6.5km, 40 minut, tempo 6:15 na stadionie
Tu przy okazji biegał krócej Młody
(i jeszcze 1h kręgle, jakiś wysiłek to jest)
Niedziela 22.08.2021 Bieg spokojny
BS 10km, 65 minut, tempo 6:30 po chodnikach
Ten bieg razem z siostrą przy okazji wizyty w rodzinnym mieście, 2 pętle po trasie półmaratonu,.
W ubiegłym tygodniu "pobiłem" rekord kilometrażu, nabiegałem 54.5 km, przy średniej 25 km tygodniowo.
Poprzednie "rekordy" to po 45 km, oba w zimie w styczniu i w grudniu 2020, a więc dawno temu, gdy oprócz biegania praktycznie brak było innych aktywności. Uzupełnię więc w skrócie poprzedni wpis z aktywnościami.
Poniedziałek 16.08.2021 Tenis (1h) i rower (20 km)
Piątek 20.08.2021 Bieg 1 km na stadionie (jako zając Młodego)
Piątek 20.08.2021 Tenis (1h) i rower (20 km)
Sobota 21.08.2021 Bieg spokojny
BS 6.5km, 40 minut, tempo 6:15 na stadionie
Tu przy okazji biegał krócej Młody
(i jeszcze 1h kręgle, jakiś wysiłek to jest)
Niedziela 22.08.2021 Bieg spokojny
BS 10km, 65 minut, tempo 6:30 po chodnikach
Ten bieg razem z siostrą przy okazji wizyty w rodzinnym mieście, 2 pętle po trasie półmaratonu,.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 901
- Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
- Życiówka na 10k: 47:47
- Życiówka w maratonie: - - -
- Lokalizacja: wieś na Mazowszu
Syn pojechał z żoną nad morze, ja nie dostałem urlopu , więc korzystam z okienek bez deszczu i biegam.
Rower tylko do i z pracy (dojazd do pociągu), a więc dziennie tylko po 4 km bez znaczenia.
Wtorek 24.08.2021 Bieg Progowy
BS 1.6km po 6:30 + 4 x 1.6 km tempo progowe 5:10 na stadionie 200 m
Bardzo udany trening, stadion pozwala kontrolować tempo, wszystkie 200 m praktycznie idealnie po 1:02 wyszły, aż dziwne.
Normalnie biegam to po 5:05, tu miało być wolniej pod ten półmaraton. Forma zresztą poszła w dół.
Każde 1.6 km (8 okrążeń) równo po 8:16, dystans mierzony zegarkiem w zależności, czy biegłem w prawo (2), w lewo (4 i 6), czy w lewo i prawo (8). Biegam tak, by potem wskaźniki były wiarygodne, biegając tylko w lewo miałbym sporo zaniżone,
km w prawo zawyżone. Co ciekawe na stadionie 400 m różnice są minimalne, na 200 m ze względu na łuki bardzo widoczne.
Środa 22.08.2021 Długi bieg
BD 15.5 km, 1h 43 min., tempo 6:40 po asfalcie i lesie. finisz 500 m po 4:43 (tempo interwałowe)
Kolejny trening z musu pod 21 km, powinienem dzień odpocząć po szybszym bieganiu, ale pogoda zachęcała.
Końcówka 3.5 km po wybiegnięciu z lasu to już kiepski styl, odczuwałem km w łydkach. Dopiero ostatnie szybkie 500 m znów biegłem z uśmiechem na twarzy. Nie lubię długiego wolnego człapania.
Pas cos zaczyna nawalać, co jakiś czas skacze w dół lub w górę z odczytami , może się poluzował, albo bateria. Oby to nie był zły znak, jak 2 lata temu tak dziwnie wariował zegarek, to zaraz potem zostałem na ponad 2 miesiące wykluczony z treningów (a zegarek padł swoją drogą). Też w czasie przygotowań do opłaconego już wówczas półmaratonu. Teraz jeszcze za nic nie zapłaciłem.
We wrześniu w mojej okolicy, w Warszawie i rodzinnym miasteczku jest dosłownie zatrzęsienie zawodów na 5,10,21 km, muszę się zastanowić co wybrać, bo jednocześnie trenować do 5 i 21 km to chyba kiepski pomysł. Przestało mnie rajcować ciągłe startowanie, ale coś pobiegnę, by mieć jakiś cel treningów.
Rower tylko do i z pracy (dojazd do pociągu), a więc dziennie tylko po 4 km bez znaczenia.
Wtorek 24.08.2021 Bieg Progowy
BS 1.6km po 6:30 + 4 x 1.6 km tempo progowe 5:10 na stadionie 200 m
Bardzo udany trening, stadion pozwala kontrolować tempo, wszystkie 200 m praktycznie idealnie po 1:02 wyszły, aż dziwne.
Normalnie biegam to po 5:05, tu miało być wolniej pod ten półmaraton. Forma zresztą poszła w dół.
Każde 1.6 km (8 okrążeń) równo po 8:16, dystans mierzony zegarkiem w zależności, czy biegłem w prawo (2), w lewo (4 i 6), czy w lewo i prawo (8). Biegam tak, by potem wskaźniki były wiarygodne, biegając tylko w lewo miałbym sporo zaniżone,
km w prawo zawyżone. Co ciekawe na stadionie 400 m różnice są minimalne, na 200 m ze względu na łuki bardzo widoczne.
Środa 22.08.2021 Długi bieg
BD 15.5 km, 1h 43 min., tempo 6:40 po asfalcie i lesie. finisz 500 m po 4:43 (tempo interwałowe)
Kolejny trening z musu pod 21 km, powinienem dzień odpocząć po szybszym bieganiu, ale pogoda zachęcała.
Końcówka 3.5 km po wybiegnięciu z lasu to już kiepski styl, odczuwałem km w łydkach. Dopiero ostatnie szybkie 500 m znów biegłem z uśmiechem na twarzy. Nie lubię długiego wolnego człapania.
Pas cos zaczyna nawalać, co jakiś czas skacze w dół lub w górę z odczytami , może się poluzował, albo bateria. Oby to nie był zły znak, jak 2 lata temu tak dziwnie wariował zegarek, to zaraz potem zostałem na ponad 2 miesiące wykluczony z treningów (a zegarek padł swoją drogą). Też w czasie przygotowań do opłaconego już wówczas półmaratonu. Teraz jeszcze za nic nie zapłaciłem.
We wrześniu w mojej okolicy, w Warszawie i rodzinnym miasteczku jest dosłownie zatrzęsienie zawodów na 5,10,21 km, muszę się zastanowić co wybrać, bo jednocześnie trenować do 5 i 21 km to chyba kiepski pomysł. Przestało mnie rajcować ciągłe startowanie, ale coś pobiegnę, by mieć jakiś cel treningów.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 901
- Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
- Życiówka na 10k: 47:47
- Życiówka w maratonie: - - -
- Lokalizacja: wieś na Mazowszu
Czwartek 26.08.2021 Zawody: Mazovia Track Cup na 1000 m
1000 m oficjalny czas 4:04 (4:03 na zegarku), na stadionie 400 m
O tym , żeby pobiec zdecydowałem dosłownie na 30 minut przed zawodami (można było się dopisać w ostatniej chwili przed danym biegiem). Wiedziałem o nich parę dni wcześniej, ale zapowiadane opady i brak auta (jest nad morzem) zdecydowanie mnie zniechęcał. W ostatniej chwili ktoś zaoferował podwiezienie i akurat przed biegiem przestało padać, choć bieżnia była mokra i z kałużami.
Z wyniku jestem w sumie zadowolony. W kwietniu na treningach miałem 4:06 na stadionie i 4:00 na prostej asfaltowej , ale z wiatrem w plecy. No i od tego czasu forma spadła, np. na 10 km w lutym na treningu 50:30, w czerwcu zawody prawie 52, w sierpniu zawody już ponad 53 minuty. Dodatkowo ostatnio biegałem tylko długie biegi i tempo progowe. Czułem dziś zmęczenie po 2 ostatnich dniach. Jakbym się zdecydował wcześniej na ten start, na pewno we wtorek bym pobiegł jakieś rytmy zamiast dłuższych progowych, a w środę zrobił wolne zamiast aż 16 km.
Oprócz mnie i 1 starszego gościa wszyscy biegli zdecydowanie szybciej, na początku nie patrząc na czas wyrwałem za nimi, potem zwolniłem , za bardzo zachowawczo pobiegłem od 600 do 900 m, finisz też miewałem szybszy, choćby na udanych zawodach na 3000 m. Myślę, że stać mnie na pobicie tych 4 minut, będzie motywacja na przyszłość.
To był 8 start w tym roku, tylko 2 razy biegłem ten sam dystans. Aż korci by jednak pobiec któryś półmaraton (mam aż 3 do wyboru we wrześniu w okolicy z atestami PZLA), ale skłaniam się na razie do szybkiej 5 z atestem PZLA.
podoba mi się medal z tej imprezy, obie strony.
1000 m oficjalny czas 4:04 (4:03 na zegarku), na stadionie 400 m
O tym , żeby pobiec zdecydowałem dosłownie na 30 minut przed zawodami (można było się dopisać w ostatniej chwili przed danym biegiem). Wiedziałem o nich parę dni wcześniej, ale zapowiadane opady i brak auta (jest nad morzem) zdecydowanie mnie zniechęcał. W ostatniej chwili ktoś zaoferował podwiezienie i akurat przed biegiem przestało padać, choć bieżnia była mokra i z kałużami.
Z wyniku jestem w sumie zadowolony. W kwietniu na treningach miałem 4:06 na stadionie i 4:00 na prostej asfaltowej , ale z wiatrem w plecy. No i od tego czasu forma spadła, np. na 10 km w lutym na treningu 50:30, w czerwcu zawody prawie 52, w sierpniu zawody już ponad 53 minuty. Dodatkowo ostatnio biegałem tylko długie biegi i tempo progowe. Czułem dziś zmęczenie po 2 ostatnich dniach. Jakbym się zdecydował wcześniej na ten start, na pewno we wtorek bym pobiegł jakieś rytmy zamiast dłuższych progowych, a w środę zrobił wolne zamiast aż 16 km.
Oprócz mnie i 1 starszego gościa wszyscy biegli zdecydowanie szybciej, na początku nie patrząc na czas wyrwałem za nimi, potem zwolniłem , za bardzo zachowawczo pobiegłem od 600 do 900 m, finisz też miewałem szybszy, choćby na udanych zawodach na 3000 m. Myślę, że stać mnie na pobicie tych 4 minut, będzie motywacja na przyszłość.
To był 8 start w tym roku, tylko 2 razy biegłem ten sam dystans. Aż korci by jednak pobiec któryś półmaraton (mam aż 3 do wyboru we wrześniu w okolicy z atestami PZLA), ale skłaniam się na razie do szybkiej 5 z atestem PZLA.
podoba mi się medal z tej imprezy, obie strony.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 901
- Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
- Życiówka na 10k: 47:47
- Życiówka w maratonie: - - -
- Lokalizacja: wieś na Mazowszu
Piątek 27.08.2021 Interwały
BS 1.4km po 6:20 + Int 4 x 800/400 po 4:41-4:42/trucht na bieżni 200 m
Miałem nie opisywać pojedynczych treningów, ale dalej siedzę sam w domu, więc z nudów coś skrobnę.
Dziś powinienem mieć odpoczynkowy BS, ale z braku auta podjechałem rowerem na pobliski szkolny orlik i zrobiłem typowe danielsowskie interwały. Ostatni raz robiłem to aż 8 tygodni temu. Chciałem sprawdzić, czy utrzymam tempa (4:40) wynikające z czasu 24 min. na 5 km i było na granicy, Było mokro tuż po deszczu, ale moje stare run active dobrze się na takiej nawierzchni spisują, szkoda, że już kompletnie nie mają amortyzacji, co chyba odczuwają moje łydki.
Ja biegałem na 3 torze (tym 200 m), na pierwszym marszobieg robiła Pani około 35 lat i lekko mnie to rozpraszało, choć było to na pewno miłe towarzystwo.
Podsumowując mimo wysiłku zdecydowanie wolę takie coś niż 16 km wybiegania i ogólnie trening pod 5 km niż pod 21. Prawdopodobnie więc wybiorę zawody na 5 km, a potem na 10 (marzenie to start 11.11). Półmaraton zostawię na później. Na razie szkoda czasu. W końcu bieganie ma mi sprawiać radość. Trening pod 5 km wydaje mi się obecnie najbardziej urozmaicony i pobudzający. Ale co kto lubi.
Zacieśniłem nieco pas i dziś spisywał się bez zarzutu. A może w środę to też był jego protest przeciw zbyt długiemu człapaniu.
P.S. Oczywiście zupełnie sam to nie jestem w domu, bo są 2 futra i rybki.
BS 1.4km po 6:20 + Int 4 x 800/400 po 4:41-4:42/trucht na bieżni 200 m
Miałem nie opisywać pojedynczych treningów, ale dalej siedzę sam w domu, więc z nudów coś skrobnę.
Dziś powinienem mieć odpoczynkowy BS, ale z braku auta podjechałem rowerem na pobliski szkolny orlik i zrobiłem typowe danielsowskie interwały. Ostatni raz robiłem to aż 8 tygodni temu. Chciałem sprawdzić, czy utrzymam tempa (4:40) wynikające z czasu 24 min. na 5 km i było na granicy, Było mokro tuż po deszczu, ale moje stare run active dobrze się na takiej nawierzchni spisują, szkoda, że już kompletnie nie mają amortyzacji, co chyba odczuwają moje łydki.
Ja biegałem na 3 torze (tym 200 m), na pierwszym marszobieg robiła Pani około 35 lat i lekko mnie to rozpraszało, choć było to na pewno miłe towarzystwo.
Podsumowując mimo wysiłku zdecydowanie wolę takie coś niż 16 km wybiegania i ogólnie trening pod 5 km niż pod 21. Prawdopodobnie więc wybiorę zawody na 5 km, a potem na 10 (marzenie to start 11.11). Półmaraton zostawię na później. Na razie szkoda czasu. W końcu bieganie ma mi sprawiać radość. Trening pod 5 km wydaje mi się obecnie najbardziej urozmaicony i pobudzający. Ale co kto lubi.
Zacieśniłem nieco pas i dziś spisywał się bez zarzutu. A może w środę to też był jego protest przeciw zbyt długiemu człapaniu.
P.S. Oczywiście zupełnie sam to nie jestem w domu, bo są 2 futra i rybki.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 901
- Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
- Życiówka na 10k: 47:47
- Życiówka w maratonie: - - -
- Lokalizacja: wieś na Mazowszu
Sobota 28.08.2021 Długi wolny bieg
17 km w 2 h tempo 7:05, śr. tętno 133 , ostatnie 1.1 km po 5:30, po asfalcie i po lesie.
Miałem odpoczywa i miało padać, a była piękna pogoda więc pomyślałem, by zrobić BS w lesie. Ale skoro nadal brak auta, a trzeba tam dobiec, więc wyszedł długi bieg w bardzo wolnym tempie i na niskim do końca (oprócz szybszej końcówki) tętnie. Na trasie czasami zatrzymywało mnie błoto, które trudno było nawet przeskoczyć. Praktycznie nie czułem zmęczenia mimo, że dla mnie był to wyjątkowo już 4 akcent w tym tygodniu, bo gdy biega się normalnie po 6 km, to 17 km nawet wolne można tak nazwać. Jedynie łydki pod koniec czuły zwiększony ostatnio kilometraż. W tym tygodniu to już 48 km, następny muszę na pewno nieco zluzować. Przyjemne wybieganie, jednocześnie znów próba pod półmaraton. Nie chciało mi się nawet pić, choć i tak bym nie mógł, bo nic oprócz klucza do domu nie miałem przy sobie.
Do poniedziałku muszę zdecydować wstępnie o startach we wrześniu, ponieważ za niektóre z biegów powinienem zapłacić do końca sierpnia, bo potem będzie znacznie drożej i może nie być miejsc.
17 km w 2 h tempo 7:05, śr. tętno 133 , ostatnie 1.1 km po 5:30, po asfalcie i po lesie.
Miałem odpoczywa i miało padać, a była piękna pogoda więc pomyślałem, by zrobić BS w lesie. Ale skoro nadal brak auta, a trzeba tam dobiec, więc wyszedł długi bieg w bardzo wolnym tempie i na niskim do końca (oprócz szybszej końcówki) tętnie. Na trasie czasami zatrzymywało mnie błoto, które trudno było nawet przeskoczyć. Praktycznie nie czułem zmęczenia mimo, że dla mnie był to wyjątkowo już 4 akcent w tym tygodniu, bo gdy biega się normalnie po 6 km, to 17 km nawet wolne można tak nazwać. Jedynie łydki pod koniec czuły zwiększony ostatnio kilometraż. W tym tygodniu to już 48 km, następny muszę na pewno nieco zluzować. Przyjemne wybieganie, jednocześnie znów próba pod półmaraton. Nie chciało mi się nawet pić, choć i tak bym nie mógł, bo nic oprócz klucza do domu nie miałem przy sobie.
Do poniedziałku muszę zdecydować wstępnie o startach we wrześniu, ponieważ za niektóre z biegów powinienem zapłacić do końca sierpnia, bo potem będzie znacznie drożej i może nie być miejsc.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 901
- Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
- Życiówka na 10k: 47:47
- Życiówka w maratonie: - - -
- Lokalizacja: wieś na Mazowszu
Mój "rekordowy" miesiąc - sierpień 169.5 km
Te ostatnie rekordowe 2 tygodnie, po 55 km musiały nabić też rekord kilometrażowy miesiąca. A czy to dobrze, to sam nie wiem. Poprzedni rekord z grudnia 2019 to 164 km. Potem zanosiło się na równie rekordowy styczeń, ale skończyło się kontuzją, chorobą i 9 tygodniową przerwą w bieganiu.
Jeszcze krótko ostatnie aktywności.
Niedziela 29.08.2021 Krótki marszobieg z synem w lesie
Poniedziałek 30.08.2021 Bieg regeneracyjny w lesie
6.5 km 45 minut w tempie 7:00, tętno śr. 128
Poranne wolne bieganie, nie myślałem nawet, że mogę biec na tak niskim tętnie, może to tez oznaka przemęczenia.
Poniedziałek 30.08.2021 1h tenisa
Poniedziałek 30.08.2021 1 km z synem na stadionie
Jak kończyliśmy zaczęło padać, i dobrze, bo pierwszy raz czułem wyraźny dyskomfort w dwugłowych i chyba dłużej bym nie mógł biec.
Czas na dzień odpoczynku. Biorąc tydzień od wtorku do poniedziałku to wybiegałem 57 km, absolutny rekord. Na razie nie zamierzam się do niego zbliżać.
Te ostatnie rekordowe 2 tygodnie, po 55 km musiały nabić też rekord kilometrażowy miesiąca. A czy to dobrze, to sam nie wiem. Poprzedni rekord z grudnia 2019 to 164 km. Potem zanosiło się na równie rekordowy styczeń, ale skończyło się kontuzją, chorobą i 9 tygodniową przerwą w bieganiu.
Jeszcze krótko ostatnie aktywności.
Niedziela 29.08.2021 Krótki marszobieg z synem w lesie
Poniedziałek 30.08.2021 Bieg regeneracyjny w lesie
6.5 km 45 minut w tempie 7:00, tętno śr. 128
Poranne wolne bieganie, nie myślałem nawet, że mogę biec na tak niskim tętnie, może to tez oznaka przemęczenia.
Poniedziałek 30.08.2021 1h tenisa
Poniedziałek 30.08.2021 1 km z synem na stadionie
Jak kończyliśmy zaczęło padać, i dobrze, bo pierwszy raz czułem wyraźny dyskomfort w dwugłowych i chyba dłużej bym nie mógł biec.
Czas na dzień odpoczynku. Biorąc tydzień od wtorku do poniedziałku to wybiegałem 57 km, absolutny rekord. Na razie nie zamierzam się do niego zbliżać.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 901
- Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
- Życiówka na 10k: 47:47
- Życiówka w maratonie: - - -
- Lokalizacja: wieś na Mazowszu
Środa 01.09.2021 Zabawa Biegowa - Fartlek
6.0 km = BS 2 km po 6:30 + ZB 14 x 100m/200m, około 4::45/około 6:55 na bieżni 200m
Organizm daje mi wyraźne znaki , by zluzować, więc dziś, by nie biegać znów BS, dawno nie widziana ZB pół okrążenia w tempie na 5 km, okrążenie trucht-BS. Pas coraz wyraźniej szwankuje, zacznę od wymiany baterii, mam go dopiero 9 miesięcy, mam nadzieję, że to nie jego koniec. O ile nie obchodzą mnie za bardzo kadencje itd., to tętno i jego stosunek to tempa, akurat chciałbym mieć miarodajne.
Na koniec podsumowanie sierpnia, bo nie zamierzam powtarzać podobnych kilometraży na razie
naprawdę było ponad 170 km biegania, bo czasami nie włączam już na truchtanie po szybszych treningach. A rower nie obejmuje dojazdów do pracy.
Inny to tylko tenis. Oprócz tego były ćwiczenia sprawnościowe, koszykówka itd., których nie rejestruje zegarkiem, bo i po co.
a
Jeszcze jako ciekawostka pokazania rozjazdu prognoz.
Runalyze w miarę sensownie (zwłaszcza 5 km, bo krótsze w rzeczywistości biegam szybciej, a dłuższe raczej wolniej), z włączoną kondycją maratońską
a
natomiast Polar kompletnie odleciał, bo on lubi długie wybiegania, a ostatnio miałem ich parę. Wskaźnik 52, jak w czerwcu jest zdecydowanie bliższy prawdy, no i Polar nie pokazuje kondycji maratońskiej, to świetny wskaźnik w Runalyze.
6.0 km = BS 2 km po 6:30 + ZB 14 x 100m/200m, około 4::45/około 6:55 na bieżni 200m
Organizm daje mi wyraźne znaki , by zluzować, więc dziś, by nie biegać znów BS, dawno nie widziana ZB pół okrążenia w tempie na 5 km, okrążenie trucht-BS. Pas coraz wyraźniej szwankuje, zacznę od wymiany baterii, mam go dopiero 9 miesięcy, mam nadzieję, że to nie jego koniec. O ile nie obchodzą mnie za bardzo kadencje itd., to tętno i jego stosunek to tempa, akurat chciałbym mieć miarodajne.
Na koniec podsumowanie sierpnia, bo nie zamierzam powtarzać podobnych kilometraży na razie
naprawdę było ponad 170 km biegania, bo czasami nie włączam już na truchtanie po szybszych treningach. A rower nie obejmuje dojazdów do pracy.
Inny to tylko tenis. Oprócz tego były ćwiczenia sprawnościowe, koszykówka itd., których nie rejestruje zegarkiem, bo i po co.
a
Jeszcze jako ciekawostka pokazania rozjazdu prognoz.
Runalyze w miarę sensownie (zwłaszcza 5 km, bo krótsze w rzeczywistości biegam szybciej, a dłuższe raczej wolniej), z włączoną kondycją maratońską
a
natomiast Polar kompletnie odleciał, bo on lubi długie wybiegania, a ostatnio miałem ich parę. Wskaźnik 52, jak w czerwcu jest zdecydowanie bliższy prawdy, no i Polar nie pokazuje kondycji maratońskiej, to świetny wskaźnik w Runalyze.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 901
- Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
- Życiówka na 10k: 47:47
- Życiówka w maratonie: - - -
- Lokalizacja: wieś na Mazowszu
Próba Generalna
Czwartek 02.09.2021 Bieg z narastająca prędkością
BNP 15 km, 90 min, temp. 6:02 po asfalcie i po lesie
Najpierw 7 km BS, potem 6 km w tempie M, potem 2 km miało być progowo, ale wyszło nieco wolniej.
Bieg bez żadnych przerw na picie itd.
To chyba najbardziej wymagający trening ostatnio, chciałem zobaczyć, czy dam radę dłużej biec w tempie na 2:05 na półmaratonie. W sumie nie wyszło najgorzej.
Okazuje się, że jeszcze wciąż można się zapisać na wszelakie wrześniowe imprezy opłaty nie wzrosły, a więc do końca będę się zastanawiał. No cóż, biegających znacznie znacznie mniej niż 2 lata temu,, na maile i komórkę dostaję wciąż jakieś info zachęcające do zawodów.
Dziś ponad godzinka tenisa, próba nowej rakiety, chcę zakupić jeszcze jedną, ale w sklepie brak było z wymaganym GRIPem, a więc musze poszukać w necie. Przyznam , że wciągnął mnie ten tenis, a syna jeszcze bardziej, choć gramy wciąż czysto rekreacyjnie. W niedzielę znów mamy zarezerwowany kort. Wrzesień ma być "akuratny" do wszelakich aktywności, biegania, roweru, tenisa, piłki.
Czwartek 02.09.2021 Bieg z narastająca prędkością
BNP 15 km, 90 min, temp. 6:02 po asfalcie i po lesie
Najpierw 7 km BS, potem 6 km w tempie M, potem 2 km miało być progowo, ale wyszło nieco wolniej.
Bieg bez żadnych przerw na picie itd.
To chyba najbardziej wymagający trening ostatnio, chciałem zobaczyć, czy dam radę dłużej biec w tempie na 2:05 na półmaratonie. W sumie nie wyszło najgorzej.
Okazuje się, że jeszcze wciąż można się zapisać na wszelakie wrześniowe imprezy opłaty nie wzrosły, a więc do końca będę się zastanawiał. No cóż, biegających znacznie znacznie mniej niż 2 lata temu,, na maile i komórkę dostaję wciąż jakieś info zachęcające do zawodów.
Dziś ponad godzinka tenisa, próba nowej rakiety, chcę zakupić jeszcze jedną, ale w sklepie brak było z wymaganym GRIPem, a więc musze poszukać w necie. Przyznam , że wciągnął mnie ten tenis, a syna jeszcze bardziej, choć gramy wciąż czysto rekreacyjnie. W niedzielę znów mamy zarezerwowany kort. Wrzesień ma być "akuratny" do wszelakich aktywności, biegania, roweru, tenisa, piłki.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 901
- Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
- Życiówka na 10k: 47:47
- Życiówka w maratonie: - - -
- Lokalizacja: wieś na Mazowszu
Powinienem chwilowo zmienić tytuł bloga, bo obecne bieganie nie ma wiele wspólnego ani ze zdrowiem, ani z Danielsem.
W weekend dużo tenisa x 3 (z nowymi rakietami), rower, bieganie x 2.
Wczoraj jeden z najważniejszych treningów pod półmaraton
Wtorek 07.09.2021 Bieg tempowy
14 km po 5:53 = BS 2km po 6:35 + 3 x 2.5km +3km po 5:35/ w przerwie 0.5 km truchtu , na stadionie
Specjalnie bieg w kółko po 200 m bieżni, by być pewny założonego tempa,.
Takich słupków dawno nie miałem, zwykle nawet w żółty obszar nie wchodziłem, zawsze był zielony i szary.
W weekend dużo tenisa x 3 (z nowymi rakietami), rower, bieganie x 2.
Wczoraj jeden z najważniejszych treningów pod półmaraton
Wtorek 07.09.2021 Bieg tempowy
14 km po 5:53 = BS 2km po 6:35 + 3 x 2.5km +3km po 5:35/ w przerwie 0.5 km truchtu , na stadionie
Specjalnie bieg w kółko po 200 m bieżni, by być pewny założonego tempa,.
Takich słupków dawno nie miałem, zwykle nawet w żółty obszar nie wchodziłem, zawsze był zielony i szary.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 901
- Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
- Życiówka na 10k: 47:47
- Życiówka w maratonie: - - -
- Lokalizacja: wieś na Mazowszu
Czwartek 09.09.2021 Zawody: Memoriał Józefa Nojiego i Stanisława Marusarza
5000 m , oficjalny czas 23:54 (nowy PB), na stadionie 400 m
Po wtorkowym wyczerpującym treningu pod 21 km, w czwartek miałem biegać krótki BS, tym bardziej, że bolały mnie kolana i łydki. i bałem się kontuzji jak sprzed 2 lat. Ale w środę wieczorem przypadkowo wpadłem w necie na zapisy na Memoriał, w ostatniej minucie wybrałem dystans 5000m (rozważałem krótsze 1500). Najwyżej odebrałbym tylko koszulkę. Wieczorem w czwartek nogi bolały mniej , więc pojechałem na stadion i tuż przed moim biegiem odebrałem pakiet i postanowiłem pobiec, ryzyko niewielkie. Koszulka i potem medal była z olimpijczykiem zamordowanym przez Niemców w KL Auschwitz w 1943 r. Józefem Noji . To fragment koszulki.
Oprócz mnie biegło tylko 7 innych zawodników i jedna zawodniczka, co było zbawienne, bo wiedziałem, że w odróżnieniu od maja, będę mógł biec spokojnie jak na treningu bez tracenia rytmu na wyprzedzanie. I tak było. Założeniem miał być równy bieg od początku do końca. Na tarczy miałem czas okrążenia, łapany ręką co 400 m. Miało być 57-58 s po 200 m i 1:55 po 400. Celem był czas poniżej 24 minut. Poprzednio w maju było 24:19. Zwykle na początku biegłem z tłumem za szybko, potem było tylko gorzej i mnie zatykało. Tu każde 400 m prawie idealnie. Zegarek pokazał 5.05 km. Na ostatnich 400 m miałem 2.01 do 24 minut, więc byłem prawie pewny, że zejdę poniżej celu. Tylko na 100 m przed metą mnie zatkało, ale dosłownie na chwilę, jeszcze na prostej minimalnie przyśpieszyłem i dopiero na mecie opanowywałem odruchy wymiotne, ale szybko i spoko.
Jestem oczywiście mega zadowolony, Na 2021 zejście poniżej 24 minut na 5 km to był główny cel. Progres z zawodów był taki:
09.2019 29:15 ulica bez atestu
07.2020 25:30 stadion
10.2020 24:40 ulica bez atestu
05.2021 24:19 stadion
09.2021 23:53 stadion
Teraz z większą nadzieją spoglądam na kolejny cel 50 minut na 10 km. W czerwcu było niestety prawie 52 minuty, ale jesienią będzie chłodniej i jak nie odwołają zawodów to na pewno wystartuję. Jednak 5 km to mój ulubiony dystans.
5000 m , oficjalny czas 23:54 (nowy PB), na stadionie 400 m
Po wtorkowym wyczerpującym treningu pod 21 km, w czwartek miałem biegać krótki BS, tym bardziej, że bolały mnie kolana i łydki. i bałem się kontuzji jak sprzed 2 lat. Ale w środę wieczorem przypadkowo wpadłem w necie na zapisy na Memoriał, w ostatniej minucie wybrałem dystans 5000m (rozważałem krótsze 1500). Najwyżej odebrałbym tylko koszulkę. Wieczorem w czwartek nogi bolały mniej , więc pojechałem na stadion i tuż przed moim biegiem odebrałem pakiet i postanowiłem pobiec, ryzyko niewielkie. Koszulka i potem medal była z olimpijczykiem zamordowanym przez Niemców w KL Auschwitz w 1943 r. Józefem Noji . To fragment koszulki.
Oprócz mnie biegło tylko 7 innych zawodników i jedna zawodniczka, co było zbawienne, bo wiedziałem, że w odróżnieniu od maja, będę mógł biec spokojnie jak na treningu bez tracenia rytmu na wyprzedzanie. I tak było. Założeniem miał być równy bieg od początku do końca. Na tarczy miałem czas okrążenia, łapany ręką co 400 m. Miało być 57-58 s po 200 m i 1:55 po 400. Celem był czas poniżej 24 minut. Poprzednio w maju było 24:19. Zwykle na początku biegłem z tłumem za szybko, potem było tylko gorzej i mnie zatykało. Tu każde 400 m prawie idealnie. Zegarek pokazał 5.05 km. Na ostatnich 400 m miałem 2.01 do 24 minut, więc byłem prawie pewny, że zejdę poniżej celu. Tylko na 100 m przed metą mnie zatkało, ale dosłownie na chwilę, jeszcze na prostej minimalnie przyśpieszyłem i dopiero na mecie opanowywałem odruchy wymiotne, ale szybko i spoko.
Jestem oczywiście mega zadowolony, Na 2021 zejście poniżej 24 minut na 5 km to był główny cel. Progres z zawodów był taki:
09.2019 29:15 ulica bez atestu
07.2020 25:30 stadion
10.2020 24:40 ulica bez atestu
05.2021 24:19 stadion
09.2021 23:53 stadion
Teraz z większą nadzieją spoglądam na kolejny cel 50 minut na 10 km. W czerwcu było niestety prawie 52 minuty, ale jesienią będzie chłodniej i jak nie odwołają zawodów to na pewno wystartuję. Jednak 5 km to mój ulubiony dystans.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 901
- Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
- Życiówka na 10k: 47:47
- Życiówka w maratonie: - - -
- Lokalizacja: wieś na Mazowszu
Znów weekend pełen aktywności, tenis - piątek, rower - sobota, na niedzielę już są plany, ale danie główne to było:
Sobota 11.09.2021 Długi bieg
18 km w 2 h tempo 6:40, w środku 2.5 km po 5:45, ostatnie 1 km po 5:35, po asfalcie i po lesie.
Miał być tylko długi wolny bieg, bo szybko i w tempie T21 już było w tym tygodniu, ale w lesie były zawody na 10 km i biegła moja siostra z Ursynowa, więc te 2.5 km pobiegłem z nią od Powsina do wiaty Dziarskiego Dziadka. Polar znów pokazał ekstremalne zmęczenia i słupek poza skalą. Upał poza lasem dawał się we znaki, a w ciągu tych 2 godzin jak zwykle nic nie piłem (i nie jadłem), bo biegłem tylko w spodenkach z mini kieszonką na 1 kluczyk.
Sobota 11.09.2021 Długi bieg
18 km w 2 h tempo 6:40, w środku 2.5 km po 5:45, ostatnie 1 km po 5:35, po asfalcie i po lesie.
Miał być tylko długi wolny bieg, bo szybko i w tempie T21 już było w tym tygodniu, ale w lesie były zawody na 10 km i biegła moja siostra z Ursynowa, więc te 2.5 km pobiegłem z nią od Powsina do wiaty Dziarskiego Dziadka. Polar znów pokazał ekstremalne zmęczenia i słupek poza skalą. Upał poza lasem dawał się we znaki, a w ciągu tych 2 godzin jak zwykle nic nie piłem (i nie jadłem), bo biegłem tylko w spodenkach z mini kieszonką na 1 kluczyk.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 901
- Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
- Życiówka na 10k: 47:47
- Życiówka w maratonie: - - -
- Lokalizacja: wieś na Mazowszu
W niedzielę "za pięć dwunasta" zapłaciłem w końcu za półmaraton, więc ten tydzień to oby dotrwać do zawodów, do których nie jestem w ogóle przygotowany.
Poniedziałek 15.09.2021 Bieg spokojny
6 km po 6:30 po asfalcie
Wtorek 16.09.2021 Bieg w tempie "startowym"
6 km po 6:00 = BS 2.4 km po 6:35 + 3.6 km po 5:35 na stadionie 200 m
Przynajmniej w takim tempie planuje zacząć, bo koniec pewnie będzie żałosny.
O bieganiu nie ma co pisać, więc może pochwalę się, że córka właśnie oddaje pracę magisterską o jakiś obliczeniach na brzegu jakiejś sieci.
Traktuje to jako zło konieczne, bo od prawie 3 lat już pracuje, najpierw jako developer, teraz jako architekt. Niestety, to nie jest branża budowlana (a podobno mieszkania to teraz najlepszy biznes).
Poniedziałek 15.09.2021 Bieg spokojny
6 km po 6:30 po asfalcie
Wtorek 16.09.2021 Bieg w tempie "startowym"
6 km po 6:00 = BS 2.4 km po 6:35 + 3.6 km po 5:35 na stadionie 200 m
Przynajmniej w takim tempie planuje zacząć, bo koniec pewnie będzie żałosny.
O bieganiu nie ma co pisać, więc może pochwalę się, że córka właśnie oddaje pracę magisterską o jakiś obliczeniach na brzegu jakiejś sieci.
Traktuje to jako zło konieczne, bo od prawie 3 lat już pracuje, najpierw jako developer, teraz jako architekt. Niestety, to nie jest branża budowlana (a podobno mieszkania to teraz najlepszy biznes).
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 901
- Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
- Życiówka na 10k: 47:47
- Życiówka w maratonie: - - -
- Lokalizacja: wieś na Mazowszu
Fatum półmaratonu jednak wisi nade mną.
Już po późnym opłaceniu w poniedziałek, od środy mam chyba zapalenie pęcherza, co jest bardzo uciążliwe, jeszcze problemy żołądkowe, co może mieć duży wpływ na wynik, zwłaszcza, że przy samej trasie nie ma toalet i trzeba zmarnować dużo czasu, by do nich dojść. A trasa jest w środku miasteczka. Nie mam zamiaru pić i jeść przez te 2 h biegu, ale i tak pewnie będę musiał skorzystać z WC w takim stanie. WC przy trasie to niecała minutka, a tak to nawet nie chcę myśleć jaka strata.
Dodatkowo u syna w LO pomór i zaraza, syn jeszcze chodzi do szkoły, ale przywlókł super katar, ból gardła itd. Mnie od środy tez boli lekko gardło. Robię jeszcze jako jego "korepetytor" z matmy i fizyki (a jest w mat-fizie), a ma zaraz sprawdziany, więc dziś sporo czasu spędzimy razem. Dawno nie chorowałem, dokładnie wtedy, gdy 20 miesięcy temu miałem biec 1 półmaraton. Przypadek, nie ...
Jutro przed biegiem podejmę decyzję, bo i tak jadę do miasteczka na cmentarz. Tym razem mam zamiar chociaż pakiet odebrać.
Z ciekawszych tematów, to od wczoraj błąka się po naszej ulicy młody rudy wychudzony kociak. Dziś jak go karmiłem to się łasił i ledwo zamknąłem drzwi, bo się pchał do domu. Jakaś dziewczyna na grupie na FB zapytała , czy ktoś zgubił, bo jak nie to chętnie przygarnie. My mamy białą i czarną, rudzielec byłby też do kompletu. Ciekawe, czy się zgubił, czy ktoś wyrzucił, bo że mieszkał w domu to widać.
Już po późnym opłaceniu w poniedziałek, od środy mam chyba zapalenie pęcherza, co jest bardzo uciążliwe, jeszcze problemy żołądkowe, co może mieć duży wpływ na wynik, zwłaszcza, że przy samej trasie nie ma toalet i trzeba zmarnować dużo czasu, by do nich dojść. A trasa jest w środku miasteczka. Nie mam zamiaru pić i jeść przez te 2 h biegu, ale i tak pewnie będę musiał skorzystać z WC w takim stanie. WC przy trasie to niecała minutka, a tak to nawet nie chcę myśleć jaka strata.
Dodatkowo u syna w LO pomór i zaraza, syn jeszcze chodzi do szkoły, ale przywlókł super katar, ból gardła itd. Mnie od środy tez boli lekko gardło. Robię jeszcze jako jego "korepetytor" z matmy i fizyki (a jest w mat-fizie), a ma zaraz sprawdziany, więc dziś sporo czasu spędzimy razem. Dawno nie chorowałem, dokładnie wtedy, gdy 20 miesięcy temu miałem biec 1 półmaraton. Przypadek, nie ...
Jutro przed biegiem podejmę decyzję, bo i tak jadę do miasteczka na cmentarz. Tym razem mam zamiar chociaż pakiet odebrać.
Z ciekawszych tematów, to od wczoraj błąka się po naszej ulicy młody rudy wychudzony kociak. Dziś jak go karmiłem to się łasił i ledwo zamknąłem drzwi, bo się pchał do domu. Jakaś dziewczyna na grupie na FB zapytała , czy ktoś zgubił, bo jak nie to chętnie przygarnie. My mamy białą i czarną, rudzielec byłby też do kompletu. Ciekawe, czy się zgubił, czy ktoś wyrzucił, bo że mieszkał w domu to widać.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 901
- Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
- Życiówka na 10k: 47:47
- Życiówka w maratonie: - - -
- Lokalizacja: wieś na Mazowszu
Sorry, że nie o bieganiu,, ale
ten mały rudzielec już (może tymczasowo) u nas w mieszkaniu. Był cały przemoczony od deszczu, teraz kicha. Słodziak, kobiety oszalały na jego punkcie. Od razu wpadł do kuchni do miski, zrobił do kuwety, siedział na kolanach i mruczał, bawił się, a teraz zasypia. Ciężko będzie go oddać. Na grupie wioski kolejna pani chce go wziąć jakby nie znalazł się właściciel.
ten mały rudzielec już (może tymczasowo) u nas w mieszkaniu. Był cały przemoczony od deszczu, teraz kicha. Słodziak, kobiety oszalały na jego punkcie. Od razu wpadł do kuchni do miski, zrobił do kuwety, siedział na kolanach i mruczał, bawił się, a teraz zasypia. Ciężko będzie go oddać. Na grupie wioski kolejna pani chce go wziąć jakby nie znalazł się właściciel.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 901
- Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
- Życiówka na 10k: 47:47
- Życiówka w maratonie: - - -
- Lokalizacja: wieś na Mazowszu
A imię jego 40 i 4, albo cudowne uzdrowienie
Sobotni wieczór nie należał do udanych (oprócz super rudzielca w domu). Bo problemy zdrowotne opisane wcześniej się nasilały i w takim stanie raczej bieg byłby katorgą. Dodatkowo zmienili rozkład i musiałem w niedziele wstać po 5, by zdążyć na pociąg. Ale, skoro i tak miałem jechać odwiedzić grób zmarłej niedawno matki, to spakowałem plecak z wszystkimi możliwymi wariantami odzieży biegowej i przed północą się położyłem.
Obudziłem się dopiero po 4, co już było dziwne, bo noc wcześniej musiałem wstawać co godzinę. nakarmiłem sierściuchy , wszystkie 3 i próbowałem jeszcze się przespać, ale zaraz o 5:10 obudził mnie alarm żony. Bo dodatkowo pociąg do Zachodniej był tak niekorzystny, że zamiast tego to Ona podwiozła mnie do PKP Włochy (wciąż mamy tylko jedno auto). W pociągu u konduktora przede mną kupował bilet młody koleś, zgadałem z nim, tez jechał na bieg, potem zresztą wygrał w M20 i zdobył puchar i wiele nagród.
W gardle przestało mnie drapać, ale co dziwne przez całą drogę ani razu nie potrzebowałem się załatwiać. A więc cudowne uzdrowienie? Już byłem pewny, że pobiegnę. Nie wiem, czy zawdzięczam to rudzielcowi (pamięta ktoś z mojego pokolenia Rademenesa z 7 życzeń?, wiem, tam była inna sierść ), czy modlitwie siostry, czy mojej silnej woli zakończenia tematu półmaratonu? (trzeci raz już bym pewnie nie próbował).
Po dojeździe do miasteczka, zjadłem śniadanie, wizyta na cmentarzu i na zawody na stadion.
A jeszcze kwestia stroju, było 11', wiec jak mnie znacie ubrałem się w szorty i krótki rękaw. jednak większa "połowa" miała cos długiego, ale przewaga nie była znacząca.
Trasa biegu zaczynała się 400 m na stadionie i potem 4 pętle po mieście, każda kończyła się na bieżni.
Odebraliśmy z siostrą chipy (do buta) i pakiety sponsorskie, czego tam nie było, oprócz koszulek z kogutem
pełno jakiś przetworów i dupereli.
No i numery startowe, mój był ten, siostra 43, choć wg alfabetu powinno być odwrotnie. Spiker potem wykorzystał to w komentarzu jak biegłem nawiązując do naszego wieszcza.
Najważniejsze bieg. Plan był biec tempem na 2h, nieco szybszym, w razie straty czasu na potrzeby po drodze i osłabienie w końcówce, czyli biec około 5:35 min/km
Zacząłem wg zegarka 5:22, ale już na 2 km gość obok stwierdził, że u niego pokazuje 5:35, więc wziąłem poprawkę na ewentualne zawyżanie dystansu. Na 5 km było oznaczenie na trasie, a na zegarku miałem już 5,07. Postanowiłem więc trzymać się tempa 5:30 na zegarku, co mi się plus minus udawało aż do 18 km.
Biegło mi się naprawdę bardzo dobrze, a był to mój pierwszy tak długi bieg po asfalcie (wcześniej zrobiłem 21 km , ale głównie po lesie) i bez żadnych przerw na marsz. Nie było mi wcale chłodno. Co 2.5 km były punkty z wodą, po 11 km zmusiłem się, by wziąć do buzi malutką kosteczkę czekolady, ale to było bez sensu, chciałem popić wodą, ale większość wylałem, bo nie chciałem się zatrzymywać i dzięki super pogodzie i ubraniu na krótko wcale nie chciało mi się pić. Inni cały czas pili i nawet jeden chlapnął mi prawie na buty. Przez cały bieg wiec nic nie piłem i nie jadłem, brak tez było potrzeb , przez co nie traciłem czasu na dupe rele.
Na trasie miejscami był zorganizowany doping, największy chyba przy szkole podstawowej do której uczęszczałem przez 8 lat, Dziewczyny chyba z 8 klasy (wolontariat za punkty do LO?) 4 razy każdemu głośno dodawały energii.
Dystans miedzy wskazaniami zegarka a tabliczkami (co 5 km) się powiększał, więc gdy zegarek pokazał 4.6 km do 21.1, to założyłem że mam 5 km i zacząłem co km łapać kolejne lapy. Ostatnie 2 km były trudne, bo zaczęły mnie bolec łydki. Wiedziałem już, że cel minimum 2h osiągnę, straciłem jednak tam ponad 1 minutę, bo zamiast 5:30, biegłem tempem 6:00. Zachęcany na stadionie zmobilizowałem się jeszcze na mini finisz na ostatniej prostej (około 50 m)
Ostatnia Prosta! #Sz...
Na mecie medale wręczał od 15 lat burmistrz ( a mój dawny nauczyciel historii z LO, bardzo lubiany przez uczniów, nauczyciel z pasją). Potem chwile z nim pogadałem. W czasie biegu sam podbiegał kawałki na stadionie, między innymi z moją siostrą. Spotkałem jeszcze kumpla z LO. Potem w hali z posiłkami spotkaliśmy znajome z Kondycji z Piaseczna, więc kolejne zdjęcia. W zawodach biegł też mój starszy kuzyn (też jego debiut na 21 km), pogadaliśmy przy posiłku z godzinkę.
On z moją siostrą (debiut na 21) przybiegli prawie razem 7 minut za mną, ale siostrze dało to pudło w K50, dostała puchar i kilka fajnych nagród, główna to śpiwór.
Podsumowując:
Niedziela 19.09.2021 Zawody: ŁPJ
21,0975 km oficjalny czas 1:58:52 tempo 5:38, po asfalcie, 2 km bieżnia, atest PZLA
Zegarek pokazał aż 21.5 km, czyli tempo 5:31. Co ciekawe inni też mieli dużo więcej i z google maps wychodziło 200 m więcej, ale cóż, atest to atest, choć różnie z tym bywa , jak kiedyś czytałem. A czas jest niestety brutto, bo ostry start był nieco za matą, netto miałem 3 sekundy lepszy, ale cóż zrobić.
Ogólnie jestem bardzo zadowolony z całej imprezy, czas też okay jak na debiut i tylko 4 tygodnie przygotowań. Po biegu nic mnie nie boli, dziś mógłbym nawet biegać, ale brak czasu i pogoda nie zachęcała, 1 dzień odpoczynku po moim największym wysiłku biegowym w historii dobrze mi zrobi.
Dalej ciężko mi pojąć, jak akurat na dzień biegu zniknęły wszystkie moje dolegliwości i jak na razie wszystko jest okay. Widać taka była wola Nieba, a z nią .... Na pewno w sumie dobry luźny bieg zachęcił mnie by raz przebiec maraton. A że numer miałem tu 44, a za rok w Warszawie maraton nr 44, to może?.
Sobotni wieczór nie należał do udanych (oprócz super rudzielca w domu). Bo problemy zdrowotne opisane wcześniej się nasilały i w takim stanie raczej bieg byłby katorgą. Dodatkowo zmienili rozkład i musiałem w niedziele wstać po 5, by zdążyć na pociąg. Ale, skoro i tak miałem jechać odwiedzić grób zmarłej niedawno matki, to spakowałem plecak z wszystkimi możliwymi wariantami odzieży biegowej i przed północą się położyłem.
Obudziłem się dopiero po 4, co już było dziwne, bo noc wcześniej musiałem wstawać co godzinę. nakarmiłem sierściuchy , wszystkie 3 i próbowałem jeszcze się przespać, ale zaraz o 5:10 obudził mnie alarm żony. Bo dodatkowo pociąg do Zachodniej był tak niekorzystny, że zamiast tego to Ona podwiozła mnie do PKP Włochy (wciąż mamy tylko jedno auto). W pociągu u konduktora przede mną kupował bilet młody koleś, zgadałem z nim, tez jechał na bieg, potem zresztą wygrał w M20 i zdobył puchar i wiele nagród.
W gardle przestało mnie drapać, ale co dziwne przez całą drogę ani razu nie potrzebowałem się załatwiać. A więc cudowne uzdrowienie? Już byłem pewny, że pobiegnę. Nie wiem, czy zawdzięczam to rudzielcowi (pamięta ktoś z mojego pokolenia Rademenesa z 7 życzeń?, wiem, tam była inna sierść ), czy modlitwie siostry, czy mojej silnej woli zakończenia tematu półmaratonu? (trzeci raz już bym pewnie nie próbował).
Po dojeździe do miasteczka, zjadłem śniadanie, wizyta na cmentarzu i na zawody na stadion.
A jeszcze kwestia stroju, było 11', wiec jak mnie znacie ubrałem się w szorty i krótki rękaw. jednak większa "połowa" miała cos długiego, ale przewaga nie była znacząca.
Trasa biegu zaczynała się 400 m na stadionie i potem 4 pętle po mieście, każda kończyła się na bieżni.
Odebraliśmy z siostrą chipy (do buta) i pakiety sponsorskie, czego tam nie było, oprócz koszulek z kogutem
pełno jakiś przetworów i dupereli.
No i numery startowe, mój był ten, siostra 43, choć wg alfabetu powinno być odwrotnie. Spiker potem wykorzystał to w komentarzu jak biegłem nawiązując do naszego wieszcza.
Najważniejsze bieg. Plan był biec tempem na 2h, nieco szybszym, w razie straty czasu na potrzeby po drodze i osłabienie w końcówce, czyli biec około 5:35 min/km
Zacząłem wg zegarka 5:22, ale już na 2 km gość obok stwierdził, że u niego pokazuje 5:35, więc wziąłem poprawkę na ewentualne zawyżanie dystansu. Na 5 km było oznaczenie na trasie, a na zegarku miałem już 5,07. Postanowiłem więc trzymać się tempa 5:30 na zegarku, co mi się plus minus udawało aż do 18 km.
Biegło mi się naprawdę bardzo dobrze, a był to mój pierwszy tak długi bieg po asfalcie (wcześniej zrobiłem 21 km , ale głównie po lesie) i bez żadnych przerw na marsz. Nie było mi wcale chłodno. Co 2.5 km były punkty z wodą, po 11 km zmusiłem się, by wziąć do buzi malutką kosteczkę czekolady, ale to było bez sensu, chciałem popić wodą, ale większość wylałem, bo nie chciałem się zatrzymywać i dzięki super pogodzie i ubraniu na krótko wcale nie chciało mi się pić. Inni cały czas pili i nawet jeden chlapnął mi prawie na buty. Przez cały bieg wiec nic nie piłem i nie jadłem, brak tez było potrzeb , przez co nie traciłem czasu na dupe rele.
Na trasie miejscami był zorganizowany doping, największy chyba przy szkole podstawowej do której uczęszczałem przez 8 lat, Dziewczyny chyba z 8 klasy (wolontariat za punkty do LO?) 4 razy każdemu głośno dodawały energii.
Dystans miedzy wskazaniami zegarka a tabliczkami (co 5 km) się powiększał, więc gdy zegarek pokazał 4.6 km do 21.1, to założyłem że mam 5 km i zacząłem co km łapać kolejne lapy. Ostatnie 2 km były trudne, bo zaczęły mnie bolec łydki. Wiedziałem już, że cel minimum 2h osiągnę, straciłem jednak tam ponad 1 minutę, bo zamiast 5:30, biegłem tempem 6:00. Zachęcany na stadionie zmobilizowałem się jeszcze na mini finisz na ostatniej prostej (około 50 m)
Ostatnia Prosta! #Sz...
Na mecie medale wręczał od 15 lat burmistrz ( a mój dawny nauczyciel historii z LO, bardzo lubiany przez uczniów, nauczyciel z pasją). Potem chwile z nim pogadałem. W czasie biegu sam podbiegał kawałki na stadionie, między innymi z moją siostrą. Spotkałem jeszcze kumpla z LO. Potem w hali z posiłkami spotkaliśmy znajome z Kondycji z Piaseczna, więc kolejne zdjęcia. W zawodach biegł też mój starszy kuzyn (też jego debiut na 21 km), pogadaliśmy przy posiłku z godzinkę.
On z moją siostrą (debiut na 21) przybiegli prawie razem 7 minut za mną, ale siostrze dało to pudło w K50, dostała puchar i kilka fajnych nagród, główna to śpiwór.
Podsumowując:
Niedziela 19.09.2021 Zawody: ŁPJ
21,0975 km oficjalny czas 1:58:52 tempo 5:38, po asfalcie, 2 km bieżnia, atest PZLA
Zegarek pokazał aż 21.5 km, czyli tempo 5:31. Co ciekawe inni też mieli dużo więcej i z google maps wychodziło 200 m więcej, ale cóż, atest to atest, choć różnie z tym bywa , jak kiedyś czytałem. A czas jest niestety brutto, bo ostry start był nieco za matą, netto miałem 3 sekundy lepszy, ale cóż zrobić.
Ogólnie jestem bardzo zadowolony z całej imprezy, czas też okay jak na debiut i tylko 4 tygodnie przygotowań. Po biegu nic mnie nie boli, dziś mógłbym nawet biegać, ale brak czasu i pogoda nie zachęcała, 1 dzień odpoczynku po moim największym wysiłku biegowym w historii dobrze mi zrobi.
Dalej ciężko mi pojąć, jak akurat na dzień biegu zniknęły wszystkie moje dolegliwości i jak na razie wszystko jest okay. Widać taka była wola Nieba, a z nią .... Na pewno w sumie dobry luźny bieg zachęcił mnie by raz przebiec maraton. A że numer miałem tu 44, a za rok w Warszawie maraton nr 44, to może?.