Postanowiłem ten temat dać w melanżu, bo jest to chyba dobre miejsce. Jak czytałem to co poniżej cytuję, to parskałem śmiechem.
No, więc tak sobie myslałem o tym, że nerki pracują w końcu w czasie Ironmana i przez te kilka/kilkanaście godzin coś tam wyprodukują. No, i co z tym zrobić. No i zacząłem "inwestygować" jak to robią profesjonaliści.
Poza najprostrzym patentem, tzn. zatrzymaniem się w okolicy jakiejś kępy krzaczków, rozważałem też patent z bidonem (wariant męski), ale okazało się, że moja wyobraźnia jest ograniczona. Oto jaką radę dostałem od doświadczonego triatlonisty:
Cytat:
Sikanie jest nieuniknione, lecz pewnie dopadnie dopiero na biegu. A jeśli wcześniej, to trzeba mieć to przemyślane. Proponuję następujące rozwiązania.
1. Sikanie do 160km - wyjmujemy [...] i lejemy na szosę(oczywiście w czasie jazdy)
2. Sikanie po 160km - lejemy w gacie, które zmieniamy w boxie na lekkoatletyczne.
3. Wcześniej na treningu spróbować zlać sie w kostium i zobaczyc czy da się z tym jechać przez kilka godzin bez obtarć.
koniec cytatu
A oto co mozna zobaczyć w czasie zawodów. Przeczytajcie, bo na filmach reklamowych o Ironmanie tego nie zobaczycie:
Cytat:
Jadacy przede mną (ok 100m) zawodnik w pewnym momencie zaczał jechać wężykiem. Gdy dojechałem w to miejsce slady na asfalcie jednoznacznie tłumaczyły przyczynę jego sinusoidy. Inny przypadek to zawodniczka ciągnąca za sobą ogon moczu niczym kometa.
koniec cytatu
No, to teraz wiem dlaczego niektórzy nigdy nie zdecydowaliby się wystartować w Ironmanie
Jak to sie robi w czasie Ironmana
- go
- Wyga
- Posty: 85
- Rejestracja: 26 lip 2002, 10:03
mysle ze w tym wzgledzie faceci maja znacznie latwiej. czas na przykucniecie widze tylko na zmianach, ale tam takze jest najwiecej widzow. ciekawe jak to robia kobiety? chyba ciagniecie za soba ogona komety jest czyms nieuniknionym, ale jak zdarzy sie gdzies na poczatku roweru.. to spodziewam sie nie lada maskry.
gosia
[url]http://www.speleoteam.pl[/url]
[url]http://www.speleoteam.pl[/url]
- lezan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 555
- Rejestracja: 20 cze 2001, 04:17
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Australia
Cytuje z pamieci, w artykule pewnego debiutujacego w pol czy tez calym ironmanie bylo to mniej wiecej tak:
"...moj chrzest dostalem gdy na podjezdzie na mojej pierwszej petli mijajaca mnie pro zawodniczka (ona byla juz na drugiej petli) uniosla sie na siodelku i zaliczylem pelen prysznic prosto w twarz. Od tej pory gdy tylko ktos przede mna stawal na pedaly natychmiast dawalem po hamulcach zachowujac bezpieczna odleglosc." Z jakichs powodow ten fragment utkwil mi w pamieci.
"...moj chrzest dostalem gdy na podjezdzie na mojej pierwszej petli mijajaca mnie pro zawodniczka (ona byla juz na drugiej petli) uniosla sie na siodelku i zaliczylem pelen prysznic prosto w twarz. Od tej pory gdy tylko ktos przede mna stawal na pedaly natychmiast dawalem po hamulcach zachowujac bezpieczna odleglosc." Z jakichs powodow ten fragment utkwil mi w pamieci.
If God invented marathons to keep people from doing anything more
stupid, triathlon must have taken Him completely by surprise
stupid, triathlon must have taken Him completely by surprise
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Temat na czasie , bo w ostatnia sobote znowu zaliczylem saznisty dystans (przeczytajcie relacje)
Akurat jadlem i pilem od samego startu wiec pecherz zaczal mi peczniec . No i nie tylko mnie . W grupie jezdza glownie zawodowcy i jeden z nich pokazal nastepujaca technike - jadac przy samym poboczu , podwinal nogawke spodenek i wyjal przyrzad nawadniajacy trawe . W tym samym czasie jechal ok 30 km/h , prowadzac rower lewa reka .
Po jakims czasie rozlegl sie dzwiek gwizdka i okrzyk "pee break!!!" . Na te komende wataha ze stu chlopa i kilka dziewczyn , rozpierzchla sie po obydwu stronach drogi , wypuszczajc z siebie zlociste fontanny . Trzeba bylo widziec twarze przypadkowych kierowcow ! Niektorzy zawodnicy nawet nie schodzili z roweru , sikajac tuz przy poboczu . Bylem bardzo ciekaw jak radza sobie dziewczyny ale nie smialem spojrzec .
Dopiero potem , juz jadac w wozie serwisowym ( pod koniec dopadly mnie potworne kurcze ) zapytalem sie pieknej Candy jak to robia dziewczyny ?
Powiedziala mi , ze po prostu biegna glebiej w las . A poza tym niech sie wstydzi ten kto widzi !
Akurat jadlem i pilem od samego startu wiec pecherz zaczal mi peczniec . No i nie tylko mnie . W grupie jezdza glownie zawodowcy i jeden z nich pokazal nastepujaca technike - jadac przy samym poboczu , podwinal nogawke spodenek i wyjal przyrzad nawadniajacy trawe . W tym samym czasie jechal ok 30 km/h , prowadzac rower lewa reka .
Po jakims czasie rozlegl sie dzwiek gwizdka i okrzyk "pee break!!!" . Na te komende wataha ze stu chlopa i kilka dziewczyn , rozpierzchla sie po obydwu stronach drogi , wypuszczajc z siebie zlociste fontanny . Trzeba bylo widziec twarze przypadkowych kierowcow ! Niektorzy zawodnicy nawet nie schodzili z roweru , sikajac tuz przy poboczu . Bylem bardzo ciekaw jak radza sobie dziewczyny ale nie smialem spojrzec .
Dopiero potem , juz jadac w wozie serwisowym ( pod koniec dopadly mnie potworne kurcze ) zapytalem sie pieknej Candy jak to robia dziewczyny ?
Powiedziala mi , ze po prostu biegna glebiej w las . A poza tym niech sie wstydzi ten kto widzi !
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
-
- Stary Wyga
- Posty: 182
- Rejestracja: 23 kwie 2003, 13:02
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:

w czasie Ironman.
Mam nadzieje że taka sytuacja nie zaistnieje i nie zobaczę komety.

(Edited by Bodek at 9:06 am on Jan. 22, 2004)
Bogdan Sądel
Pulsar Sport
Pulsar Sport
- Beskidowiec
- Dyskutant
- Posty: 46
- Rejestracja: 06 sty 2004, 21:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Małopolska Zachodnia (prawie Beskidy)
Problem ciekawy. Moje doświadczenia, nie są tak
barwne jak opisane powyżej. Do czterech, pięciu godzin
walki spokojnie wytrzymuję bez opróżniania baku. Wypijam w tym czasie od 1,5 do 2 litrów napojów. Wydalanie z organizmu wody ogranicza działający
hormon antydiuretyczny. Powyżej pięciu godzin, tracę około 45"sekund na zatrzymanie się i uregulowanie gospodarki wodnej. Przy długim czasie trawania zawodów (treningu), strata tych kilkudziesięciu sekund nie ma wpływu na wynik.
Istotnym problemem podczas Ironmanu (nie tylko), jest sposób odżywiania. Dostarczenie napojów, odżywek, czy innych specyfików niezbędnych do utrzymania
wydajności pracy, to jest to co niejednokrotnie decyduje o powodzeniu, czy wręcz ukończeniu tak długich zawodów. Ważny jest nie tylko dobór i ilość specyfików,
ale przede wszystkim przećwiczenie organizmu w ich poborze i wykorzystywaniu. Doskonalimy tą umiejętność podczas wcześniej wykonywanych treningów.
barwne jak opisane powyżej. Do czterech, pięciu godzin
walki spokojnie wytrzymuję bez opróżniania baku. Wypijam w tym czasie od 1,5 do 2 litrów napojów. Wydalanie z organizmu wody ogranicza działający
hormon antydiuretyczny. Powyżej pięciu godzin, tracę około 45"sekund na zatrzymanie się i uregulowanie gospodarki wodnej. Przy długim czasie trawania zawodów (treningu), strata tych kilkudziesięciu sekund nie ma wpływu na wynik.
Istotnym problemem podczas Ironmanu (nie tylko), jest sposób odżywiania. Dostarczenie napojów, odżywek, czy innych specyfików niezbędnych do utrzymania
wydajności pracy, to jest to co niejednokrotnie decyduje o powodzeniu, czy wręcz ukończeniu tak długich zawodów. Ważny jest nie tylko dobór i ilość specyfików,
ale przede wszystkim przećwiczenie organizmu w ich poborze i wykorzystywaniu. Doskonalimy tą umiejętność podczas wcześniej wykonywanych treningów.
Adam