dewiancik pisze:wt - rozbieganie 10km 4.40 (HR śr. 138) + 10x100+1 truchtu
śr - 3km truchtu + 6km po 3.50 (HR 160-163) + 4x200+1 truchtu
czw - rozbieganie 10km po 4.40 (HR śr. 139)
sob - rozruch 3km + kilka przebieżek
niedziela start, tętno w kosmosie, tempo średnie 4.12
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Właśnie czuje, ze to sprawa głowy i nie wiem jak już to ugryźć
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Może być tak, że jesteś również trochę zmęczony, ale niekoniecznie, choć 10 km rozbiegania na 3 dni przed startem to też już ryzykowne, zwłaszcza po środowym ciągłym. Klasyka mówi, że ostatni najmocniejszy trening (akcent) robi się 8-10 dni (w zależności od wieku i regeneracji) przed zawodami, a na 3-4 dni przed robi się coś krótkiego ale intensywnego na podtrzymanie napięcia mięśni.
Co do głowy to metod jest kilka. Po pierwsze trzeba się obyć. To ma odniesienie do imprez na każdym poziomie sportowym. Jak dziś pamiętam jak wiele lat temu się bałem takich startów wyjazdowych w Bielsku, Zabrzu itd. ale po którymś tam starcie na makroregionie było łatwiej i nawet na startach ogólnopolskich młodzików w sztafecie było już bardzo w porządku. Nie od parady się mówi, że ktoś na wielkiej imprezie zapłacił frycowe, albo że ktoś jest starym lisem to wynika z doświadczenia.
Właściwie w sporcie amatorskim to trzeba znaleźć sobie swoją metodę i się generalnie nie nakręcać, bo ani nie biegniesz o złote kalesony, ani po punkty w rywalizacji klubowej, ani nie jest to start po klasę sportową, ani nie masz jakiegoś mega rywala z którym przegrałeś i chcesz się odegrać. Obiegaj się i może zamiast jakiegoś stresu łap frajdę i przede wszystkim myśl pozytywnie, a to zaprocentuje po jakimś czasie na 100%.
Aha no i zawsze możesz wyłączyć pomiar tętna na zawodach i biec na odczucie.