ziko303 zapiski z M40
Moderator: infernal
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
SB 19.06.2021
Pośpieszyłem się z pisaniem, że idzie ku lepszemu. W sobotę poczułem dyskomfort i lekki ból już po przetruchtaniu 2,6 km. Przeszedłem więc w marsz. Po dwóch kilometrach stwierdziłem, że spróbuję znowu potruchtać. Niestety po kilometrze wiedziałem, że to nie był dobry pomysł. Zrobiłem jeszcze prawie 2 km spaceru. Tak więc wyszło takie emeryckie 7,5 km
ND 20.06.2021
Jako, że żona zdecydowanie odmówiła wycieczki rowerowej w takiej temperaturze wybrałem się sam. W planie miałem pętle około 50 km, z dojazdem do niej. Wyruszyłem coś koło 11 Po kilkunastu kilometrach zajechałem do Hot Spot największego Beach Baru we Wrocławiu, który znajduje się obok mostu Milenijnego. Stwierdziłem, że dokupię wody, bo potem jadąc wałami poza miastem nie będzie gdzie. Okazało się, że otwierają dopiero o 12, stwierdziłem że zrobię sobie chill i poleżałem sobie na leżaczku. O 12 kupiłem małe piwo plus wodę i po chwili ruszyłem dalej. Trasa prowadziła w głównie zacienionych miejscach więc upał aż tak nie doskwierał. Gdzieś w okolicy 25-30 kilometra to się zmieniło i wjechałem na kompletną patelnię na wałach. Tutaj już mocno się umordowałem. Woda w bidonie nadawała się do zrobienia herbaty. W końcu dowlokłem się do okolic Śluzy Bartoszowickiej gdzie zrobiłem przerwę przy food trucku. Zjadłem super curry i popiłem browarem. To był jakiś chyba 47 kilometr. Po obiedzie bardziej nadawałem się do drzemki, ale jakoś dowlokłem się do domu. Całość całkiem zacne 60 km.
Tydzień zamknąłem 13 km biegowymi i 162 km rowerowymi.
https://www.relive.cc/view/vevWpR1dNGO
Pośpieszyłem się z pisaniem, że idzie ku lepszemu. W sobotę poczułem dyskomfort i lekki ból już po przetruchtaniu 2,6 km. Przeszedłem więc w marsz. Po dwóch kilometrach stwierdziłem, że spróbuję znowu potruchtać. Niestety po kilometrze wiedziałem, że to nie był dobry pomysł. Zrobiłem jeszcze prawie 2 km spaceru. Tak więc wyszło takie emeryckie 7,5 km
ND 20.06.2021
Jako, że żona zdecydowanie odmówiła wycieczki rowerowej w takiej temperaturze wybrałem się sam. W planie miałem pętle około 50 km, z dojazdem do niej. Wyruszyłem coś koło 11 Po kilkunastu kilometrach zajechałem do Hot Spot największego Beach Baru we Wrocławiu, który znajduje się obok mostu Milenijnego. Stwierdziłem, że dokupię wody, bo potem jadąc wałami poza miastem nie będzie gdzie. Okazało się, że otwierają dopiero o 12, stwierdziłem że zrobię sobie chill i poleżałem sobie na leżaczku. O 12 kupiłem małe piwo plus wodę i po chwili ruszyłem dalej. Trasa prowadziła w głównie zacienionych miejscach więc upał aż tak nie doskwierał. Gdzieś w okolicy 25-30 kilometra to się zmieniło i wjechałem na kompletną patelnię na wałach. Tutaj już mocno się umordowałem. Woda w bidonie nadawała się do zrobienia herbaty. W końcu dowlokłem się do okolic Śluzy Bartoszowickiej gdzie zrobiłem przerwę przy food trucku. Zjadłem super curry i popiłem browarem. To był jakiś chyba 47 kilometr. Po obiedzie bardziej nadawałem się do drzemki, ale jakoś dowlokłem się do domu. Całość całkiem zacne 60 km.
Tydzień zamknąłem 13 km biegowymi i 162 km rowerowymi.
https://www.relive.cc/view/vevWpR1dNGO
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
WT 22.06.2021
BS 40'=6 km, 6:44, 134/150 (68%/78%)
Regularne interwały czyli 1 km spokojny bieg i 200 metrów marsz. Ostatnie powtórzenie 1,2 km Powoli do przodu. Mięsień w miarę ok.
CZW 24.06.2021
BS 48'=8 km, @6:00, 143/162 (73%/83%)
Cały dzień było dość chłodno, a wieczorem jak poszedłem biegać wyszło słońce i znowu zrobiło się ciepło. Po 3,5 km biegu wydawało mi się, że coś tam się dzieje z dwugłowym i przeszedłem w marsz 200 metrów. Potem spokojnie ruszyłem dalej i było ok. Pobiegłem to nawet w narastającym tempie (tak mimowolnie) od 6:11 do 5:22. W sobotę kolejny trening, mam nadzieję że nie będzie gorzej. Życzyłbym sobie przebiec około 10 km.
BS 40'=6 km, 6:44, 134/150 (68%/78%)
Regularne interwały czyli 1 km spokojny bieg i 200 metrów marsz. Ostatnie powtórzenie 1,2 km Powoli do przodu. Mięsień w miarę ok.
CZW 24.06.2021
BS 48'=8 km, @6:00, 143/162 (73%/83%)
Cały dzień było dość chłodno, a wieczorem jak poszedłem biegać wyszło słońce i znowu zrobiło się ciepło. Po 3,5 km biegu wydawało mi się, że coś tam się dzieje z dwugłowym i przeszedłem w marsz 200 metrów. Potem spokojnie ruszyłem dalej i było ok. Pobiegłem to nawet w narastającym tempie (tak mimowolnie) od 6:11 do 5:22. W sobotę kolejny trening, mam nadzieję że nie będzie gorzej. Życzyłbym sobie przebiec około 10 km.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
SB 26.06.2021
BS2 54'=9,5 km, @5:46, 154/168 (79%/86%)
Ciepło i duszno, ale nie tak gorąco jak ostatnimi dniami. Szybsze rozbieganie. Parametry związane z tętnem słabo wyglądają - kompilacja pogody i odpuszczenia ostatnimi czasy. Z pozytywów: dwugłowy nie dawał żadnych negatywnych objawów.
ND 27.06.2021
Rower 61 km. Najpierw sam pojeździłem w okolicy Wrocławia, potem dołączyła rodzinka i znajomi. Odwiedziliśmy dwie knajpy i było całkiem przyjemnie.
https://www.relive.cc/view/vYvrA2R8Pxq
BS2 54'=9,5 km, @5:46, 154/168 (79%/86%)
Ciepło i duszno, ale nie tak gorąco jak ostatnimi dniami. Szybsze rozbieganie. Parametry związane z tętnem słabo wyglądają - kompilacja pogody i odpuszczenia ostatnimi czasy. Z pozytywów: dwugłowy nie dawał żadnych negatywnych objawów.
ND 27.06.2021
Rower 61 km. Najpierw sam pojeździłem w okolicy Wrocławia, potem dołączyła rodzinka i znajomi. Odwiedziliśmy dwie knajpy i było całkiem przyjemnie.
https://www.relive.cc/view/vYvrA2R8Pxq
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
PN 28.06.2021
BNP 10 km+1 km BS = 11 km, @5:44, 146/178 (74%/91%)
Spontaniczne lekkie BNP testujące stan dwugłowego. 5,7 km @5:58, 2,7 km @5:37 i 1,6 km @4:52. Nic niepokojącego się nie działo.
ŚR 30.06.2021
2x7'P = 6 km @5:42, 155/177 (79%/90%)
Garmin zaproponował mi trening 3x7' na 2' przerwie. Stwierdziłem, że przetestuję dalej nogę. 10 minut rozgrzewki i heja. Pierwsze strasznie nierówno, miało być po 4:45 i ostatecznie wyrównałem na 4:43, dwie minuty w truchcie i drugi wyszło idealnie po 4:45. Coś tam lekko zacząłem czuć w nodze więc odpuściłem trzecie powtórzenie. Po jakimś kilometrze nie chcąc ryzykować przeszedłem w marsz. Wiem przed niedzielą tyle ile wiedziałem. Ostatecznie podejmę decyzję po piątkowym krótkim BS. Półmaraton górski więc będzie wolno i pewnie trochę chodzenia. Nie chciałbym tego odpuszczać bo muszę potrenować w tych górach przez Biegiem Zbója w sierpniu (43km).
BNP 10 km+1 km BS = 11 km, @5:44, 146/178 (74%/91%)
Spontaniczne lekkie BNP testujące stan dwugłowego. 5,7 km @5:58, 2,7 km @5:37 i 1,6 km @4:52. Nic niepokojącego się nie działo.
ŚR 30.06.2021
2x7'P = 6 km @5:42, 155/177 (79%/90%)
Garmin zaproponował mi trening 3x7' na 2' przerwie. Stwierdziłem, że przetestuję dalej nogę. 10 minut rozgrzewki i heja. Pierwsze strasznie nierówno, miało być po 4:45 i ostatecznie wyrównałem na 4:43, dwie minuty w truchcie i drugi wyszło idealnie po 4:45. Coś tam lekko zacząłem czuć w nodze więc odpuściłem trzecie powtórzenie. Po jakimś kilometrze nie chcąc ryzykować przeszedłem w marsz. Wiem przed niedzielą tyle ile wiedziałem. Ostatecznie podejmę decyzję po piątkowym krótkim BS. Półmaraton górski więc będzie wolno i pewnie trochę chodzenia. Nie chciałbym tego odpuszczać bo muszę potrenować w tych górach przez Biegiem Zbója w sierpniu (43km).
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
PT 02.07.2021
BS 51'=8,8 km @5:48 145/157 (74%/80%)
Najważniejsza informacja z dwugłowym wszystko w porządku. W czasie biegu doskwierał mi tylko pełny brzuch i panująca duchota. Generalnie muszę trochę przyspieszyć na tych BS-ach tak jak dzisiaj, bo się inaczej zaczłapię. Tętno co prawda lekko za wysokie, ale tak już to u mnie jest, pewnie z 5 uderzeń pogoda dodała.
Półmaraton Sowiogórski - Ludwikowice Kłodzkie 21,7 km +725/-716
Pełen nadziei przyjechałem do Ludwikowic Kłodzkich, nawet się nie spóźniłem jakoś specjalnie. Organizacja wzorowa, duży parking, baza zawodów usytuowana na boisku. Sprawny odbiór numerów, przydatne akcesoria w pakiecie (fajna czapeczka i pas na numer startowy). Uprzedzając to samo było na trasie, oznaczenia co kilometr, co prawie się nie zdarza na biegach w górach, oznaczenia też idealne nie trzeba było korzystać z tracka w zegarku. Po cichu liczyłem na zrobienie życiówki jeżeli chodzi o średnie tempo w górach czyli zejście poniżej 6:57 na kilometr. Taki wynik miałem zdaje się w 2018 na tym samym biegu, chociaż wtedy była nico inna trasa, krótsza o około 1 km. Generalnie profil tej edycji nie wyglądał jakoś groźnie, szczególnie w odniesieniu do SOKO Rebeliady.
Na początku ze 2 km asfaltem w dość dużym tłumie (nieco ponad 300 osób wystartowało). ustawiłem się raczej na końcu i spokojnie sobie biegłem. Po jakimś czasie wbiegliśmy do lasu, zrobiło się bardziej stromo. Tam już przeplatałem bieg marszem. Ustaliłem sobie, że maszeruję max. 30 sekund i potem co najmniej drugie tyle truchtu. Trzymałem się tego przez cały bieg, może z raz czy dwa dłużej maszerowałem. W sumie dobra taktyka, dyscyplinująca. Przynajmniej póki są siły Pierwszy odcinek zalapowałem na punkcie odżywczym (z którego nie korzystałem miałem 2x0,5 litra wody i jeden żel) 5,44 km - 44:23 @8:10. W sumie na tym odcinku zrobiliśmy ponad połowę przewyższeń bo 405 metrów.
Kolejny odcinek do następnego punktu, a w sumie tego samego bo w tym miejscu szlaki się krzyżowały. Tutaj było po prostu pofałdowanie +75/-66 4,94 km-30:10 @6:07. Już zdecydowanie bardziej biegowe tempo. Ten punkt też ominąłem, kolejny miał być na 18 km, miałem jeszcze spory zapas wody. Pogoda była do tego momentu przyjemna, około 20 stopni, raczej zachmurzone niebo, poza tym biegliśmy cały czas w lesie.
Od drugiego punktu zaczyna się odcinek podejścia na Wielką Sowę - najwyższy punkt trasy. Nie jest jakoś stromo, ale dużo korzeni i kamieni, co utrudnia bieganie. Trzymam się swojej taktyki z marszem 30 sekund, co pozwala mi wyprzedzić kilka osób. Te odcinek to 1,97 km - 16:17 @8:17 120 metrów w górę. Na szczycie szybka fota i ponad połowa trasy za mną. Obawiam się trochę zbiegu, bo problem z dwugłowym na Ślęży zaczął się na zbiegu i to nie jakimś stromym.
Kolejny odcinek to wspomniany zbieg. Na początku trochę stromy (ale bez przesady) i z kamienistym podłożem. Siłą rzeczy tempo nie jest zabójcze, potem już z tego co pamiętam droga leśna, gdzie można cisnąć. Oczywiście nie szalałem mając na uwadze dwugłowy. Zacząłem już też odczuwać lekkie zmęczenie. Przed Sową zjadłem jeszcze żel. Kolejny lap na punkcie, który jednak był na 16 km. Wypijam tylko 2xpół kubka wody. Podejmuję decyzję, że w softflaskach jest dość wody żeby dobiec do mety. 3,71 km 21:44 @5:52.
Ostatni odcinek jest dość ciężki. Po pierwsze wyszło słońce i momentalnie zrobiło się ciepło. Cały odcinek pofałdowany z jedynym mocniejszym podejściem. Już wiem, że dam radę i noga wytrzyma (nie miałem żadnych negatywnych sygnałów na trasie) do mety 5,69 km - 37:19 @6:34 +116/-188. Wymęczył mnie ten fragment, ale udało się zejść ze średnim tempem na 6:54. Całość 2:29.
Fajny bieg, trasa wybitnie biegowa - zwycięzca miał 1:29. Podbiegi łagodne, wg Runalyza 3 i 4. Zresztą RMT wycenił mi bieg raptem na 422 liczyłem na więcej Za dwa tygodnie Półmaraton Kalenica czyli powrót w Góry Sowie
https://www.relive.cc/view/vRO7nEydAKv
BS 51'=8,8 km @5:48 145/157 (74%/80%)
Najważniejsza informacja z dwugłowym wszystko w porządku. W czasie biegu doskwierał mi tylko pełny brzuch i panująca duchota. Generalnie muszę trochę przyspieszyć na tych BS-ach tak jak dzisiaj, bo się inaczej zaczłapię. Tętno co prawda lekko za wysokie, ale tak już to u mnie jest, pewnie z 5 uderzeń pogoda dodała.
Półmaraton Sowiogórski - Ludwikowice Kłodzkie 21,7 km +725/-716
Pełen nadziei przyjechałem do Ludwikowic Kłodzkich, nawet się nie spóźniłem jakoś specjalnie. Organizacja wzorowa, duży parking, baza zawodów usytuowana na boisku. Sprawny odbiór numerów, przydatne akcesoria w pakiecie (fajna czapeczka i pas na numer startowy). Uprzedzając to samo było na trasie, oznaczenia co kilometr, co prawie się nie zdarza na biegach w górach, oznaczenia też idealne nie trzeba było korzystać z tracka w zegarku. Po cichu liczyłem na zrobienie życiówki jeżeli chodzi o średnie tempo w górach czyli zejście poniżej 6:57 na kilometr. Taki wynik miałem zdaje się w 2018 na tym samym biegu, chociaż wtedy była nico inna trasa, krótsza o około 1 km. Generalnie profil tej edycji nie wyglądał jakoś groźnie, szczególnie w odniesieniu do SOKO Rebeliady.
Na początku ze 2 km asfaltem w dość dużym tłumie (nieco ponad 300 osób wystartowało). ustawiłem się raczej na końcu i spokojnie sobie biegłem. Po jakimś czasie wbiegliśmy do lasu, zrobiło się bardziej stromo. Tam już przeplatałem bieg marszem. Ustaliłem sobie, że maszeruję max. 30 sekund i potem co najmniej drugie tyle truchtu. Trzymałem się tego przez cały bieg, może z raz czy dwa dłużej maszerowałem. W sumie dobra taktyka, dyscyplinująca. Przynajmniej póki są siły Pierwszy odcinek zalapowałem na punkcie odżywczym (z którego nie korzystałem miałem 2x0,5 litra wody i jeden żel) 5,44 km - 44:23 @8:10. W sumie na tym odcinku zrobiliśmy ponad połowę przewyższeń bo 405 metrów.
Kolejny odcinek do następnego punktu, a w sumie tego samego bo w tym miejscu szlaki się krzyżowały. Tutaj było po prostu pofałdowanie +75/-66 4,94 km-30:10 @6:07. Już zdecydowanie bardziej biegowe tempo. Ten punkt też ominąłem, kolejny miał być na 18 km, miałem jeszcze spory zapas wody. Pogoda była do tego momentu przyjemna, około 20 stopni, raczej zachmurzone niebo, poza tym biegliśmy cały czas w lesie.
Od drugiego punktu zaczyna się odcinek podejścia na Wielką Sowę - najwyższy punkt trasy. Nie jest jakoś stromo, ale dużo korzeni i kamieni, co utrudnia bieganie. Trzymam się swojej taktyki z marszem 30 sekund, co pozwala mi wyprzedzić kilka osób. Te odcinek to 1,97 km - 16:17 @8:17 120 metrów w górę. Na szczycie szybka fota i ponad połowa trasy za mną. Obawiam się trochę zbiegu, bo problem z dwugłowym na Ślęży zaczął się na zbiegu i to nie jakimś stromym.
Kolejny odcinek to wspomniany zbieg. Na początku trochę stromy (ale bez przesady) i z kamienistym podłożem. Siłą rzeczy tempo nie jest zabójcze, potem już z tego co pamiętam droga leśna, gdzie można cisnąć. Oczywiście nie szalałem mając na uwadze dwugłowy. Zacząłem już też odczuwać lekkie zmęczenie. Przed Sową zjadłem jeszcze żel. Kolejny lap na punkcie, który jednak był na 16 km. Wypijam tylko 2xpół kubka wody. Podejmuję decyzję, że w softflaskach jest dość wody żeby dobiec do mety. 3,71 km 21:44 @5:52.
Ostatni odcinek jest dość ciężki. Po pierwsze wyszło słońce i momentalnie zrobiło się ciepło. Cały odcinek pofałdowany z jedynym mocniejszym podejściem. Już wiem, że dam radę i noga wytrzyma (nie miałem żadnych negatywnych sygnałów na trasie) do mety 5,69 km - 37:19 @6:34 +116/-188. Wymęczył mnie ten fragment, ale udało się zejść ze średnim tempem na 6:54. Całość 2:29.
Fajny bieg, trasa wybitnie biegowa - zwycięzca miał 1:29. Podbiegi łagodne, wg Runalyza 3 i 4. Zresztą RMT wycenił mi bieg raptem na 422 liczyłem na więcej Za dwa tygodnie Półmaraton Kalenica czyli powrót w Góry Sowie
https://www.relive.cc/view/vRO7nEydAKv
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
PN 05.07.2021
BR 45'=7,3 km @6:12, 134/146 (68%/74%)
Regeneracja po starcie. Nogi ciężkie, ale ogólnie nieźle.
ŚR 07.07.2021
BS2+9xPŻ 58'=10,8 km, @5:26, 148/170 (76%/87%)
Nogi dalej ciężki, ale zrobiło się trochę chłodniej, chociaż dalej duszno. Żeby nie ryzykować postanowiłem zrobić szybsze rozbieganie i wpleść co jakiś czas szybsze odcinki, ale nie jakieś mocne. Udało się zrobić 9. Tempo cały czas lekko narastające. Dłuższe odcinki od połowy już w okolicach 5:30, końcówka szybciej. Fajny trening, chociaż na hamulcu. Dla bezpieczeństwa w piątek pobiegnę znowu coś wolnego, nie chcę ryzykować. Poprzedni tydzień był skokiem kilometrażowym, więc ten musi być trochę luźniejszy, tym bardziej że za tydzień znowu połówka w górach.
BR 45'=7,3 km @6:12, 134/146 (68%/74%)
Regeneracja po starcie. Nogi ciężkie, ale ogólnie nieźle.
ŚR 07.07.2021
BS2+9xPŻ 58'=10,8 km, @5:26, 148/170 (76%/87%)
Nogi dalej ciężki, ale zrobiło się trochę chłodniej, chociaż dalej duszno. Żeby nie ryzykować postanowiłem zrobić szybsze rozbieganie i wpleść co jakiś czas szybsze odcinki, ale nie jakieś mocne. Udało się zrobić 9. Tempo cały czas lekko narastające. Dłuższe odcinki od połowy już w okolicach 5:30, końcówka szybciej. Fajny trening, chociaż na hamulcu. Dla bezpieczeństwa w piątek pobiegnę znowu coś wolnego, nie chcę ryzykować. Poprzedni tydzień był skokiem kilometrażowym, więc ten musi być trochę luźniejszy, tym bardziej że za tydzień znowu połówka w górach.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
SB 10.07.2021
BS 52'=9 km, @5:45, 139/155 (71%/79%)
Biegać miałem w piątek, w piątek miałem też drugą dawkę szczepionki. Jako, że pierwsza mnie pozamiatała liczyłem, że drugiej nawet nie poczuję. Niestety przeliczyłem się Zdatny do biegu byłem dopiero w sobotni wieczór. Biegło się całkiem spoko, nawet 5 km wpadło takich w granicach 5:35-40. Jak tętno zaczęło zbyt iść w górę grzecznie się zatrzymałem i po chwili truchtem dobiegłem do domu. Na nadzielę planowałem akcent.
ND 11.07.2021
BS 77'=13,4 km, @5:48, 150/167 (77%/85%)
Specjalnie sprawdziłem na stronie czy stadion na Sztabowej jest w niedziele otwarty. Jako, że stało napisane, że jest pobiegłem zrobić 400 setki. Obok na stacji kupiłem 0,7 wody i pocałowałem klamkę. Trochę się wkurzyłem. Postanowiłem zrobić BSa, bo było ciepło (wyszedłem około 9:30 ) i te 400 to akurat mi pasowały i to na stadionie gdzie można zrobić pitstop. Tak coś pomieszałem w zegarku, że gdzieś z 1,5 km biegłem na wyłączonym. Biegłem dość żwawo jak na temperaturę, chyba trzymana w ręku butelka wody dodawał mi animuszu. Nie licząc tego 1,5 km wpadły jeszcze 4 poniżej 5:30 i w okolicy 10 km rumakowanie się skończyło. Woda ciepła, słońce naparza - aklimatyzacja cieplna. Dowlokłem się jakoś do domu. Garmin zanotował 13,4 km, pewnie było realnie z 15.
Po południu jeszcze rekreacyjne 24 km na rowerze z rodziną. Tydzień 40 km biegania i 60 km roweru.
BS 52'=9 km, @5:45, 139/155 (71%/79%)
Biegać miałem w piątek, w piątek miałem też drugą dawkę szczepionki. Jako, że pierwsza mnie pozamiatała liczyłem, że drugiej nawet nie poczuję. Niestety przeliczyłem się Zdatny do biegu byłem dopiero w sobotni wieczór. Biegło się całkiem spoko, nawet 5 km wpadło takich w granicach 5:35-40. Jak tętno zaczęło zbyt iść w górę grzecznie się zatrzymałem i po chwili truchtem dobiegłem do domu. Na nadzielę planowałem akcent.
ND 11.07.2021
BS 77'=13,4 km, @5:48, 150/167 (77%/85%)
Specjalnie sprawdziłem na stronie czy stadion na Sztabowej jest w niedziele otwarty. Jako, że stało napisane, że jest pobiegłem zrobić 400 setki. Obok na stacji kupiłem 0,7 wody i pocałowałem klamkę. Trochę się wkurzyłem. Postanowiłem zrobić BSa, bo było ciepło (wyszedłem około 9:30 ) i te 400 to akurat mi pasowały i to na stadionie gdzie można zrobić pitstop. Tak coś pomieszałem w zegarku, że gdzieś z 1,5 km biegłem na wyłączonym. Biegłem dość żwawo jak na temperaturę, chyba trzymana w ręku butelka wody dodawał mi animuszu. Nie licząc tego 1,5 km wpadły jeszcze 4 poniżej 5:30 i w okolicy 10 km rumakowanie się skończyło. Woda ciepła, słońce naparza - aklimatyzacja cieplna. Dowlokłem się jakoś do domu. Garmin zanotował 13,4 km, pewnie było realnie z 15.
Po południu jeszcze rekreacyjne 24 km na rowerze z rodziną. Tydzień 40 km biegania i 60 km roweru.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
WT 13.07.2021
BS24'+8x400/200+BS24'=13 km, @5:38, 151/183 (77%/93%)
Tym razem stadion otwarty więc mogłem wykonać zaplanowane 400setki. W planie miałem 10 na przerwie 200 metrów w marszu/truchcie. Wyszedłem po 20, duchota nieziemska, ale przynajmniej słońce już nie grzało. Na bieżni luz. Poza mną jeszcze jedna osoba plus trening na płycie. Założyłem sobie widełki 4:10-4:20 czyli mocno życzeniowe 5k. Na dzisiaj to może tempo 3k.
Nie ma co opisywać poszczególnych odcinków, było ciężko. Ostatecznie skończyłem na 8, bo dalej byłaby już zajezdnia, a i pamięć o ostatniej kontuzji mnie wstrzymywała. Wszystko weszło w przedziale 1:40-44 czyli@4:15-19 mniej więcej. Przerwy na początku w okolicy 1:20 potem około 1:40. To było bardzo krótko. Jestem zadowolony z tego treningu. Ostatnio biegałem coś takiego w marcu przy zupełnie innej temperaturze. Co prawda tempa było około 10-12 sekund wolniejsze, ale na 3 minutowej przerwie, co robi dużą różnicę.
Dobieg do Sztabowej 4,15 km @5:48 i powrót @5:44 lekko narastająco.
BS24'+8x400/200+BS24'=13 km, @5:38, 151/183 (77%/93%)
Tym razem stadion otwarty więc mogłem wykonać zaplanowane 400setki. W planie miałem 10 na przerwie 200 metrów w marszu/truchcie. Wyszedłem po 20, duchota nieziemska, ale przynajmniej słońce już nie grzało. Na bieżni luz. Poza mną jeszcze jedna osoba plus trening na płycie. Założyłem sobie widełki 4:10-4:20 czyli mocno życzeniowe 5k. Na dzisiaj to może tempo 3k.
Nie ma co opisywać poszczególnych odcinków, było ciężko. Ostatecznie skończyłem na 8, bo dalej byłaby już zajezdnia, a i pamięć o ostatniej kontuzji mnie wstrzymywała. Wszystko weszło w przedziale 1:40-44 czyli@4:15-19 mniej więcej. Przerwy na początku w okolicy 1:20 potem około 1:40. To było bardzo krótko. Jestem zadowolony z tego treningu. Ostatnio biegałem coś takiego w marcu przy zupełnie innej temperaturze. Co prawda tempa było około 10-12 sekund wolniejsze, ale na 3 minutowej przerwie, co robi dużą różnicę.
Dobieg do Sztabowej 4,15 km @5:48 i powrót @5:44 lekko narastająco.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
ŚR 14.07.2021
BR 45' = 7,5 km @6:06 132/146 (67%/74%)
Aktywna regeneracja, nogi dość ciężki. Cieszy niskie tętno mimo temperatury.
CZW 15.07.2021
3x8'@4:35/p.2' =8,6 km @5:30 158/191 (81%/97%)
Znowu poszedłem za poradą Garmina i wykonałem proponowany trening. Oczywiście parametry przestrzelone, bo miał być bieg progowy @4:35 (Garmin mnie mocno przeszacowuje), progowo to powinienem lecieć z 10 sekund wolniej. Biegane wieczorem, ale dalej duszno jak cholera. W takich warunkach jednak wolę szybciej ale krócej. Chciałem też szybciej poprzebierać nogami, bo w niedzielę będę znowu człapał Półmaraton Górski.
10 minut rozgrzewki i rura. Zakładałem, że zobaczę jak pójdzie i jak coś będę biegał po 4:45-50. Na początku pierwszego tradycyjnie musiałem skorygować tempo, bo za szybko biegłem. Wychodziło po mniej więcej 1,75 km. Przerwa 2', nawet nie myślałem o truchtaniu tylko marsz. W sumie jakoś poszło samo po to 4:35 i tak trzymałem kolejne, chociaż 3 to już było mega ciężko. Sapałem jak parowóz. W sumie dobry trening weszło ponad 5 km na dobrym tempie. W tych warunkach chyba bym piątki nie uciągnął w tym tempie.
Teraz dwa dni wolne, ale obydwa spędzę na festiwalu muzycznym, więc w niedzielę raczej turystycznie to pobiegnę jako kolejny etap przygotowań do Biegu Zbója w sierpniu.
BR 45' = 7,5 km @6:06 132/146 (67%/74%)
Aktywna regeneracja, nogi dość ciężki. Cieszy niskie tętno mimo temperatury.
CZW 15.07.2021
3x8'@4:35/p.2' =8,6 km @5:30 158/191 (81%/97%)
Znowu poszedłem za poradą Garmina i wykonałem proponowany trening. Oczywiście parametry przestrzelone, bo miał być bieg progowy @4:35 (Garmin mnie mocno przeszacowuje), progowo to powinienem lecieć z 10 sekund wolniej. Biegane wieczorem, ale dalej duszno jak cholera. W takich warunkach jednak wolę szybciej ale krócej. Chciałem też szybciej poprzebierać nogami, bo w niedzielę będę znowu człapał Półmaraton Górski.
10 minut rozgrzewki i rura. Zakładałem, że zobaczę jak pójdzie i jak coś będę biegał po 4:45-50. Na początku pierwszego tradycyjnie musiałem skorygować tempo, bo za szybko biegłem. Wychodziło po mniej więcej 1,75 km. Przerwa 2', nawet nie myślałem o truchtaniu tylko marsz. W sumie jakoś poszło samo po to 4:35 i tak trzymałem kolejne, chociaż 3 to już było mega ciężko. Sapałem jak parowóz. W sumie dobry trening weszło ponad 5 km na dobrym tempie. W tych warunkach chyba bym piątki nie uciągnął w tym tempie.
Teraz dwa dni wolne, ale obydwa spędzę na festiwalu muzycznym, więc w niedzielę raczej turystycznie to pobiegnę jako kolejny etap przygotowań do Biegu Zbója w sierpniu.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
V Kalenica Półmaraton - Bielawa 22 km +842/-823
Kolejny start kontrolno-treningowy do Letniego Biegu Zbója. Znowu Góry Sowie i znowu dystans okołopółmaratoński. Minus taki, że w piątek i sobotę byłem na festiwalu WroSound. W sumie głównie w piątek gdzie zabalowaliśmy do 2 w nocy, w sobotę pojechaliśmy tylko na chwilę, ale obawiałem się jak to wpłynie na bieg. W związku z tym nie miałem jakiś wielkich oczekiwań.
Na trasie były 3 punkty żywnościowe i tam też robiłem lapa dzieląc całość na 4 odcinki. Pogoda spoko, nie było jakoś ciepło i słonecznie. No może pod koniec biegu wyszło słońce. Baza zawodów usytuowana w fajnym miejscu, w ośrodku na Jeziorem Bielawskim. Poza moim biegiem, dwie godziny wcześniej wystartował Ultra Sowa 51 km, razem z półmaratonem była jeszcze dycha.
Odcinek 1 - 5,2 km @7:55, 41:16 +352/-1
Jak widać po parametrach cały czas w górę. Na początku asfalt potem już szlak. Starałem się maszerować max. 30 sekund i potem co najmniej tyle samo lub więcej truchtać. Średnie tempo całkiem spoko. Na punkcie wypiłem ze dwa kubki wody, chciałem żeby softflaski starczyły mi do końca bez konieczności napełniania. A po festiwalu pić się chce
Odcinek 2 - 5,8 km @8:08, 46:58, +337/-217
Na tym etapie pokonujemy najwyższe wzniesienie czyli Kalenicę 964 m n.p.m. Najcięższy był jednak końcowy etap podejście pod Słoneczną (tutaj musiałem odpuścić mój schemat maszerowania max. 30 sekund), później na Kalenicę już był kawałek dość spokojnego podbiegu. Gdzieś na tym etapie zaliczyłem widowiskową wywrotkę i to na płaskim terenie . Nic poważnego, bo podłoże było lekko mokre i błotniste. Wyglądałem nie za ciekawie. Dobrze, że niedaleko był kolejny punkt i doprowadziłem się do porządku. Na tym etapie mieliśmy już za sobą większość przewyższeń.
Odcinek 3 - 4,5 km @7:12, 32:15, +130/-301
Odcinek praktycznie w całości biegowy. Rzeczywiste tempo było ciut szybsze bo na każdym punkcie spędzam jednak kilkadziesiąt sekund nie zatrzymując zegarka. Zbieg z Kalenicy z tego co pamiętam był dość stromy. Na końcówce przed punktem było jeszcze dość strome (10%) podejście, gdzie w końcówce też porzuciłem schemat 30 sekund marszu.
Odcinek 4 - 6,7 km @5:50, 39:04, +33/-316
Tutaj już praktycznie cały czas w dół. Nie szarżuję i biegnę raczej wolno, chociaż na tym etapie rywalizuję z dwójką biegaczy, tasujemy się kilka razy w końcu udaje mi się ich skutecznie wyprzedzić na końcówce. Tutaj dość mocno słońce zaczęło dawać. Czas na mecie 2:39:34 całkiem spoko. Średnie tempo 7:12. Można było się pokusić o zejście poniżej 7.
Cały bieg w moim wykonaniu oceniam bardzo dobrze. Biegłem z rezerwą i lekką kontrolą, na pewno najbardziej swobodnie to weszło z wszystkich 3 w jakich ostatnio startowałem. Oczywiście Rebeliada to inna bajka. Widać wyraźny progres od Jedliny Zdrój. Został niecały miesiąc do Wielkiego Zbója. Planuję jeszcze raz wyskoczyć w góry na jakieś 25-30 km.
https://www.relive.cc/view/vmqXXMMEZLq
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
PN 19.07.2021
BR 60'=9,5 km @6:15 133/140 (68%/71%)
Aktywna regeneracja po Bielawie. Stan nóg w miarę ok.
ŚR 21.07.2021
BS10'+20'@4:36+BS15'+5x100/100+BS14'=12,2 km @5:33, 147/185 (75%/95%)
Znowu spodobał mi się trening zaproponowany przez zegarek czyli 20'@4:40. Trochę go dodatkowo zmodyfikowałem i dodałem przebieżki i dłuższy BS po.
Na początek tradycyjnie 10' rozgrzewki. Miałem już ruszać na odcinek tempowy, ale spotkałem koleżankę i chwilę pogadaliśmy. Po kilku minutach ruszyłem. Wyszło ciut szybciej niż w planie bo po 4:36. Dość ciężko, ale stabilnie. W sumie pogoda była dobra, bo ochłodziło się do jakiś 22 stopni, co daje wielką różnicę. Za tydzień biegnę 5 km na City Trail, mam nadzieję, że jak nie będzie upału to uda mi się mniej więcej takie tempo utrzymać. Wczoraj ten odcinek tempowy miał 4,3 km.
Dość szybko tętno opadło i pobiegłem dalej na stadion na Ołtaszynie zrobić parę przebieżek. Zrobiłem 5x100 metrów odpoczynek w marszu do startu. Potem jeszcze kilkanaście minut BSa i to takiego żwawszego, bo wyszło @5:33. Całkiem fajny trening z tego wyszedł.
Dziwiłem się tylko, że taki jakiś dziwny ten wykres tętna i dzisiaj jak się przebudziłem uświadomiłem sobie, że ostatnimi czasy nie mam danych z pasa np. bilans kontaktu z podłożem. Chyba tak już ze 2 tygodnie biegam. Sprawdzę dzisiaj czy coś z parowaniem czy bateria padła. Stąd pewnie te lepsze parametry tętna ostatnio
BR 60'=9,5 km @6:15 133/140 (68%/71%)
Aktywna regeneracja po Bielawie. Stan nóg w miarę ok.
ŚR 21.07.2021
BS10'+20'@4:36+BS15'+5x100/100+BS14'=12,2 km @5:33, 147/185 (75%/95%)
Znowu spodobał mi się trening zaproponowany przez zegarek czyli 20'@4:40. Trochę go dodatkowo zmodyfikowałem i dodałem przebieżki i dłuższy BS po.
Na początek tradycyjnie 10' rozgrzewki. Miałem już ruszać na odcinek tempowy, ale spotkałem koleżankę i chwilę pogadaliśmy. Po kilku minutach ruszyłem. Wyszło ciut szybciej niż w planie bo po 4:36. Dość ciężko, ale stabilnie. W sumie pogoda była dobra, bo ochłodziło się do jakiś 22 stopni, co daje wielką różnicę. Za tydzień biegnę 5 km na City Trail, mam nadzieję, że jak nie będzie upału to uda mi się mniej więcej takie tempo utrzymać. Wczoraj ten odcinek tempowy miał 4,3 km.
Dość szybko tętno opadło i pobiegłem dalej na stadion na Ołtaszynie zrobić parę przebieżek. Zrobiłem 5x100 metrów odpoczynek w marszu do startu. Potem jeszcze kilkanaście minut BSa i to takiego żwawszego, bo wyszło @5:33. Całkiem fajny trening z tego wyszedł.
Dziwiłem się tylko, że taki jakiś dziwny ten wykres tętna i dzisiaj jak się przebudziłem uświadomiłem sobie, że ostatnimi czasy nie mam danych z pasa np. bilans kontaktu z podłożem. Chyba tak już ze 2 tygodnie biegam. Sprawdzę dzisiaj czy coś z parowaniem czy bateria padła. Stąd pewnie te lepsze parametry tętna ostatnio
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
CZW 22.07.2021
BS2 40'=7 km, @5:41, 140/154 (71%/79%)
Ale jestem sierota Podczas dzisiejszego biegu wybrałem jakiś fragment koło starych torów, kamienie, sporo krzaczorów etc. A jako, że nie wiedzieć po co przyśpieszałem, to zahaczyłem o coś i się wyjeb...m. Nie wyglądało to za dobrze, kolano rozbite, krwi jakby świnię zarzynali. Na szczęście żona była w domu więc podjechała po mnie autem. Dzisiaj kolano opuchnięte i ból w dotyku. Mam nadzieję, że to tylko zewnętrzne stłuczenie. Jest też dość duże rozcięcie. Ech
BS2 40'=7 km, @5:41, 140/154 (71%/79%)
Ale jestem sierota Podczas dzisiejszego biegu wybrałem jakiś fragment koło starych torów, kamienie, sporo krzaczorów etc. A jako, że nie wiedzieć po co przyśpieszałem, to zahaczyłem o coś i się wyjeb...m. Nie wyglądało to za dobrze, kolano rozbite, krwi jakby świnię zarzynali. Na szczęście żona była w domu więc podjechała po mnie autem. Dzisiaj kolano opuchnięte i ból w dotyku. Mam nadzieję, że to tylko zewnętrzne stłuczenie. Jest też dość duże rozcięcie. Ech
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
Mały update. Rana się goi, powoli robi się strup. Opuchlizna prawie zeszła i to tyle z dobrych informacji. Wczoraj spróbowałem truchtać i jest ból i jeszcze niepełna ruchomość. Pozostaje mi spacerowanie i jakieś ćwiczenia. Rower na razie też odpada. Gdzieś tam w sieci na jednym z blogów zdaje się pawelbiega znalazłem wpis o podobnej kontuzji gdzie przerwa wyniosła 12 dni. Optymistycznie liczę, że gdzieś za tydzień może zacznę truchtać. Wczoraj odwołałem rezerwację w Bielsku i mam do sprzedanie w dobrej cenie pakiet na Bieg Zbója 43 km (można przepisać do 31.07). Nie ma sensu się pakować w ten bieg po tym urazie, w moim przypadku byłoby to około 7 godzin wysiłku i zapewne wyrządziłoby sporo szkód. Po wczorajszym szybszym spacerze czuję, że noga nie pracuje właściwie i czuję lekki dyskomfort w innych częściach ciała.
Ech nie mam ostatnio szczęścia. No nic, liczę że do wyjazdu na wakacje się wykuruję i będę mógł tam (szczególnie w Schwarzwaldzie) zaliczyć zaplanowane trasy biegowe. Póki co wierzę, że uda się wystartować we Frankfurcie 31.10.
Ech nie mam ostatnio szczęścia. No nic, liczę że do wyjazdu na wakacje się wykuruję i będę mógł tam (szczególnie w Schwarzwaldzie) zaliczyć zaplanowane trasy biegowe. Póki co wierzę, że uda się wystartować we Frankfurcie 31.10.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
Kolejna aktualizacja. Idzie ku dobremu, a właściwie już jest dobrze. W tym tygodniu zaliczyłem 3 biegi: 2 km, 6 km i 8 km. Wstępnie rozważam jednak start w Biegu Zbója Pakietu nie udało się sprzedać. Nocleg co prawda odwołany, ale mogę tam dojechać od rodziców. Z Rybnika jest ok godzina drogi, wyjazd o 6 i będzie ok. Jutro chcę przebiec około 12-13 km, w poniedziałek pojechać do Sobótki i zrobić kilkanaście km w górach i wtedy ostatecznie zdecyduję. Jakieś tam biegi górskie wpadły wcześniej, zabrakło szlifu i jeszcze jednego wypadu w góry na ok. 30 km, cóż może chociaż będę świeży
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
SB 07.08.2021
BS 12'+TM 7 km+BS 19' =12 km, 5:40, 158/179 (81%/91%)
Pierwszy trening TM w przygotowaniach do maratonu. Sprawdzian na czym stoję. Założone tempo maratońskie przyjąłem w widełkach 5:10-5:20. Na pewno dzisiaj powinien pobiec bliżej 5:20. Ostatecznie wyszło 5:12, ostatnie 500 metrów już poniżej 5:00, chciałem dociągnąć jak najszybciej te 7 km. Ogólnie dość ciężko,tętno w kosmosie. Pogoda na pewno nie pomagał, ale nie ma co narzekać. Cieszę się, że mogę wrócić do treningu.
BS 12'+TM 7 km+BS 19' =12 km, 5:40, 158/179 (81%/91%)
Pierwszy trening TM w przygotowaniach do maratonu. Sprawdzian na czym stoję. Założone tempo maratońskie przyjąłem w widełkach 5:10-5:20. Na pewno dzisiaj powinien pobiec bliżej 5:20. Ostatecznie wyszło 5:12, ostatnie 500 metrów już poniżej 5:00, chciałem dociągnąć jak najszybciej te 7 km. Ogólnie dość ciężko,tętno w kosmosie. Pogoda na pewno nie pomagał, ale nie ma co narzekać. Cieszę się, że mogę wrócić do treningu.