pawo- dziennik nielogiczny
Moderator: infernal
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Za wolno, te 3:45 mnie nie cieszy, no za wolno. No piątkę jakbym tak pobiegł, no to już coś ale to strasznie daleko, jak stanie sie na starcie piątki to mety nie widać.
No za wolno, ach.
Odkryłem, że mogę sobie trening w komputerze ustawić i przesłać do zegarka.
Więc to uczyniłem i niebawem go zrealizuję.
O taki:
800
1200
1600
1600
1200
800
ba, nawet przerwy różne poustawiałem.
No za wolno, ach.
Odkryłem, że mogę sobie trening w komputerze ustawić i przesłać do zegarka.
Więc to uczyniłem i niebawem go zrealizuję.
O taki:
800
1200
1600
1600
1200
800
ba, nawet przerwy różne poustawiałem.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Co? 35 lat?
To nie może być prawda.
Dokładnie 25 maja 35 lat temu pobiegłem w pierwszych swoich zawodowych zawodach.
Wojewódzkie eliminacje do spartakiady młodzieży, 3 km 9:53, 2 miejsce i trzecia klasa sportowa.
Dzisiaj leśne bieganie z żoną.
To nie może być prawda.
Dokładnie 25 maja 35 lat temu pobiegłem w pierwszych swoich zawodowych zawodach.
Wojewódzkie eliminacje do spartakiady młodzieży, 3 km 9:53, 2 miejsce i trzecia klasa sportowa.
Dzisiaj leśne bieganie z żoną.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Jestem szybki jak szczała, dzisiaj 500 m w 1:48.
A wracając do wątku garminowego i rzekomo największej wartości merytorycznych porad. to gówno prawda.
Oksytocyna panie, oksytocyna, no ale nie musicie się ze mną zgadzać.
A wracając do wątku garminowego i rzekomo największej wartości merytorycznych porad. to gówno prawda.
Oksytocyna panie, oksytocyna, no ale nie musicie się ze mną zgadzać.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Dzisiaj 6 x 60 sek i 60 sek przerwy na drodze przed kościołem.
Z wiatrem i oddalając się od kościoła wychodziło 300 m, a pod wiatr i zbliżając się do kościoła 280 m.
Z wiatrem i oddalając się od kościoła wychodziło 300 m, a pod wiatr i zbliżając się do kościoła 280 m.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Na szczęście mam rower i nie zawaham się go jutro użyć.
No bo tak, biegam króciutkie odcinki żeby łydki się nie zorientowały, jak krótkie to biegnę szybko, a jak już coś dłuższego to powoli żeby te łydki tym razem się nie zdenerwowały. A ja nie chcę być ani sprinterem ani ultrasem, no nie chcę i już.
Po tych szybkich, czytaj za szybkich odcinkach to wydolność beztlenowa zaczyna przepychać mi tlenową, trza jakiś trening tłumiący czy cuś ale na nogach się boję to rowerem zrobię. Tylko skąd ja mam wiedzieć jak pojechać na góralu w swoim progu biegowym?
Tak się nie da, trzeba do lekarza od łydek.
Odnalazłem to zdjęcie i trzy inne z tego dnia, rany tam jest Trener Bakuła, Trener Jakubowski, ten z rowerem to chyba Andrzej Korytkowski, a ta pani w tle to kto to, stawiam, że Iza Zatorska. Kobiety słaba płeć, dobry żart.
No bo tak, biegam króciutkie odcinki żeby łydki się nie zorientowały, jak krótkie to biegnę szybko, a jak już coś dłuższego to powoli żeby te łydki tym razem się nie zdenerwowały. A ja nie chcę być ani sprinterem ani ultrasem, no nie chcę i już.
Po tych szybkich, czytaj za szybkich odcinkach to wydolność beztlenowa zaczyna przepychać mi tlenową, trza jakiś trening tłumiący czy cuś ale na nogach się boję to rowerem zrobię. Tylko skąd ja mam wiedzieć jak pojechać na góralu w swoim progu biegowym?
Tak się nie da, trzeba do lekarza od łydek.
Odnalazłem to zdjęcie i trzy inne z tego dnia, rany tam jest Trener Bakuła, Trener Jakubowski, ten z rowerem to chyba Andrzej Korytkowski, a ta pani w tle to kto to, stawiam, że Iza Zatorska. Kobiety słaba płeć, dobry żart.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Chcesz rozbawić boga, powiedz mu a swoich planach.
Rower poczeka, a dzisiaj piątka na butach.
Strasznie forma spadła po tej przerwie ale co począć.
Pierwszy kilometr już wydawał się szybki, drugi za szybki a trzech ostatnich to nie pamiętam.
Ten, jak mu, mleczan za szybko wywala po tych krótkich odcinkach, mam nadzieję, że dzisiaj trochę ta równowaga przechyliła się w dobrą stronę.
Rower poczeka, a dzisiaj piątka na butach.
Strasznie forma spadła po tej przerwie ale co począć.
Pierwszy kilometr już wydawał się szybki, drugi za szybki a trzech ostatnich to nie pamiętam.
Ten, jak mu, mleczan za szybko wywala po tych krótkich odcinkach, mam nadzieję, że dzisiaj trochę ta równowaga przechyliła się w dobrą stronę.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Kurcze, cumulusy, wczoraj nie dosyć, że po leśnej pagórkowatej drodze to jeszcze w cumulusach, a to raczej kalosze a nie wyścigówki.
Mniejsza o to, a dzisiaj zegarek powiedział, że mam piątkę pobiec w 19:11, pierwszy raz gada coś z sensem.
W maju przebiegłem 72 kilometry.
Mniejsza o to, a dzisiaj zegarek powiedział, że mam piątkę pobiec w 19:11, pierwszy raz gada coś z sensem.
W maju przebiegłem 72 kilometry.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Znowu las i stare cumulusy.
6 x 500 m - 1:49, prz 1:30
6 x 500 m - 1:49, prz 1:30
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Po przetupaniu 5 km wsiadłem na rower i 4x3 min na ful, z prz 3 min.
Ciekawe jakie to ma przełożenie na bieganie, to znaczy, że ma to wiem ale VO2max rowerowe a VO2max biegowe to zupełnie co innego. No ale co począć jak te łydki oporne cały czas. A i jeszcze takie odkrycie, tam czyli do połowy jest krócej niż nazad czyli od połowy albo tak mi się zdawało.
Ciekawe jakie to ma przełożenie na bieganie, to znaczy, że ma to wiem ale VO2max rowerowe a VO2max biegowe to zupełnie co innego. No ale co począć jak te łydki oporne cały czas. A i jeszcze takie odkrycie, tam czyli do połowy jest krócej niż nazad czyli od połowy albo tak mi się zdawało.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Znowu rower.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Tadam.
W samo południe
20x60/60
wyszło 8,64 km po 4:38
W samo południe
20x60/60
wyszło 8,64 km po 4:38
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
A bo zapomniałem, to się nazywa trafienie.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Naciski z góry były,żeby mniej rysunków a więcej słowa pisanego.
Ależ proszę bardzo.
rafaello
Ależ proszę bardzo.
rafaello
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Dzień dobry.
Relacja słowna bez wykresów.
Wyszedłem biegać jak zwykle bez planu ale tak mi po głowie chodziło żeby piątkę pobiec poniżej 20, bo Rolli się przyczepił i mnie nęka.
No to się rozgrzałem i zacząłem biec, zacząłem i zerknąłem na stopy a tam buty niewyścigowe, to mnie trochę onieśmieliło, myślę to muszę szybciej nogami przebierać. No i przegiąłem z tym przebieraniem, nie czuję tempa po tym rowerowaniu, pierwszy kilometr 3:46, już miałem ochotę zwolnić ale sobie uświadomiłem, że lecę po wsi i asfalcie a nie w lesie po zmroku no to byłby wstyd. No i nie zwolniłem ale słońce w zenicie mnie już ugotowało, to sobie zmieniłem plany i chytrze pomyślałem, że 3 km na dzisiaj wystarczy. Drugi kilometr 3:40, liczę, liczę a rozum po drugim kilometrze już nie tak bystry ale jakoś doliczyłem, że nie bardzo da się złamać 11 min, albo raczej, że mi się nie chcę no to się zatrzymałem i już. Po przerwie pobiegłem jeszcze 700 m tempem 3:40, a potem 300 po 3:20. Tak żeby wyszła trójka.
Relacja słowna bez wykresów.
Wyszedłem biegać jak zwykle bez planu ale tak mi po głowie chodziło żeby piątkę pobiec poniżej 20, bo Rolli się przyczepił i mnie nęka.
No to się rozgrzałem i zacząłem biec, zacząłem i zerknąłem na stopy a tam buty niewyścigowe, to mnie trochę onieśmieliło, myślę to muszę szybciej nogami przebierać. No i przegiąłem z tym przebieraniem, nie czuję tempa po tym rowerowaniu, pierwszy kilometr 3:46, już miałem ochotę zwolnić ale sobie uświadomiłem, że lecę po wsi i asfalcie a nie w lesie po zmroku no to byłby wstyd. No i nie zwolniłem ale słońce w zenicie mnie już ugotowało, to sobie zmieniłem plany i chytrze pomyślałem, że 3 km na dzisiaj wystarczy. Drugi kilometr 3:40, liczę, liczę a rozum po drugim kilometrze już nie tak bystry ale jakoś doliczyłem, że nie bardzo da się złamać 11 min, albo raczej, że mi się nie chcę no to się zatrzymałem i już. Po przerwie pobiegłem jeszcze 700 m tempem 3:40, a potem 300 po 3:20. Tak żeby wyszła trójka.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Łomatkoicórko. też sobie wybrałem dzień. No ale na upór lekarstwa brak.
Opcje były dwie, albo rano albo wieczorem. Wczoraj pół dnia przy kuchni na poddaszu, dżemory z truskawek robiliśmy i wieczorem lekko nieświeży byłem, no to sobie myślę, kto mi da gwarancję, że jutro po całym dniu upału będę świeży. No i ponieważ nikt tej gwarancji nie dał to wybrałem rano, tylko, że dla mnie rano to 10 godzina.
Nic twardym trza być, nagotowałem owsianki wieczorem, żeby do rana ostygła i próbowałem zasnąć ale śpij tu w 30 stopniach na poddaszu.
Długo, długo, długo potem zasnąłem i nie napiszę co się działo bo nie pamiętam.
Za to rano już tak, dwie łychy owsa, kawa, przemycie oczu, albo w innej kolejności, nieważne. No i na ulicę bo stadionu na wsi brak, do asfaltu drogą polną biegło się przyjemnie ale po dwóch krokach asfaltowych pożałowałem, że w ogóle wstałem.
Dwa i pół kilometra było z wiatrem i ze słońcem z tyłu ale @#$%^ druga połówka to rozkosz jakiej dawno nie zaznałem.
Tempo rwane ale wyszło prawie równo, po nawrocie straciłem tyko 7-8 sek ale wkład pracy duuuuużo większy. Myślałem, że ostatni kilometr pobiegnę na lekki max ale gdzie tam, wyszedł 3:52 czyli średnia. Coś bym urwał ale zaraz potem bym umarł, a tak to piątka z lekkim zapasem 19:24. Czyli 30+ i -20.
Opcje były dwie, albo rano albo wieczorem. Wczoraj pół dnia przy kuchni na poddaszu, dżemory z truskawek robiliśmy i wieczorem lekko nieświeży byłem, no to sobie myślę, kto mi da gwarancję, że jutro po całym dniu upału będę świeży. No i ponieważ nikt tej gwarancji nie dał to wybrałem rano, tylko, że dla mnie rano to 10 godzina.
Nic twardym trza być, nagotowałem owsianki wieczorem, żeby do rana ostygła i próbowałem zasnąć ale śpij tu w 30 stopniach na poddaszu.
Długo, długo, długo potem zasnąłem i nie napiszę co się działo bo nie pamiętam.
Za to rano już tak, dwie łychy owsa, kawa, przemycie oczu, albo w innej kolejności, nieważne. No i na ulicę bo stadionu na wsi brak, do asfaltu drogą polną biegło się przyjemnie ale po dwóch krokach asfaltowych pożałowałem, że w ogóle wstałem.
Dwa i pół kilometra było z wiatrem i ze słońcem z tyłu ale @#$%^ druga połówka to rozkosz jakiej dawno nie zaznałem.
Tempo rwane ale wyszło prawie równo, po nawrocie straciłem tyko 7-8 sek ale wkład pracy duuuuużo większy. Myślałem, że ostatni kilometr pobiegnę na lekki max ale gdzie tam, wyszedł 3:52 czyli średnia. Coś bym urwał ale zaraz potem bym umarł, a tak to piątka z lekkim zapasem 19:24. Czyli 30+ i -20.