Po takich postach wraca nadzieja, że można się tego pozbyć całkowicie bez totalnego rezygnowania z treningu. A u mnie chyba właśnie o to chodzi, że jestem niecierpliwy i od razu rzuciłem się na zabiegi. Muszę się skupić na tym gruszkowatym, bo o nim faktycznie nie pomyślałem.Mossar pisze:Tak rozszerzając jeszcze to co pisałem w temacie podanym przez beatę.
Od wizyty u fizjoterapeuty/trenera motorycznego już minęło trochę czasu i czuję się biegowo jak nowonarodzony. Rezultatów nie widziałem od razu, bo 2 tyg po wizycie jeszcze co nieco pobolewało w rozcięgnie, ale regularnie 2 miesiące rolowałem pośladek, ale też bok uda (nie wiem czy to miało wpływ, ale czułem, że tam jest mocne napięcie). Poza tym wzmacniałem pośladek i co jakiś czas rolowanie/rozciąganie całej tylnej taśmy. Wydaje mi się, że najwięcej dało mi rozprawienie z gruszkowatym. Było ciężko, na początku wręcz zaciskałem zęby, ale teraz mogę rolować jak chcę i nie czuję bólu. Poza tym zupełnie wyprostowałem sobie chód. Zamiast stóp rozstawionych na boki, stawiam stopy równolegle i to odbieram za najważniejszy postęp pozabiegowy.
Sporo biegam po lesie, może też dlatego rozcięgno się nie odzywa. Ale po asfalcie mimo wszystko też trochę musze, bo nie mam lasu zaraz pod domem, i póki co ból rozcięgna w ogóle nie wraca. Mimo, że zdarza mi się robić treningi dwa dni z rzędu, a wcześniej rozcięgno bolało przy 3 treningach w tygodniu z jakimś marniutkim kilometrażem.
Podsumowując, u mnie najprawdopodobniej pomogło rolowanie + rozciąganie pośladka (głównie gruszkowatego). Wcześniej jeszcze musiałem zrolować napreżacz powięzi szerokiej i przez pewien czas codziennie wzmacniałem pośladkowy średni i brzuch. Dodatkowo, nie wiem czy to miało jakiś wielki wpływ, zakładałem minibanda na kolana i odwodziłem kolana do zewnątrz zachowując stopy postawione na podłożu. Mam wrażenie, że to też mogło pomóc, bo miałem wrażenie, że mam kolana lekko do środka.
Ból pięty / rozcięgno podeszwowe +
-
- Wyga
- Posty: 120
- Rejestracja: 30 kwie 2012, 18:14
- Życiówka na 10k: 00:49:48
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa - Ursus
Maraton - 3:45
„Jeśli ktoś jest w stanie pokonać 160, 80, czy nawet 42 kilometry, to zyskuje taką wiarę we własne możliwości, że poradzi sobie ze wszystkim” – Scott Jurek
„Jeśli ktoś jest w stanie pokonać 160, 80, czy nawet 42 kilometry, to zyskuje taką wiarę we własne możliwości, że poradzi sobie ze wszystkim” – Scott Jurek
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 375
- Rejestracja: 29 gru 2016, 14:21
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
Dodam jeszcze coś w tym temacie. Jest to dodatkowa rada mojego ortopedy, której trudno odmówić logiki.
Otóż zaleca on, aby o amortyzację dbać nie tylko w czasie biegu, ale też w domu! W związku z tym sugeruje korzystanie w domu z obuwia typy crocksy. Mówił mi, że ma mnóstwo pacjentek, które mają ogromne problemy z rozcięgnem, lub/i z ostrogą chociaż nigdy nie zajmowały się żadnym sportem. A to tylko dlatego, że nie noszą obuwia z wyższym obcasem i w czasie chodzenia "dają ostro z pięty". W szczególności ponoć dotyczy to pań o wysokim wzroście
Otóż zaleca on, aby o amortyzację dbać nie tylko w czasie biegu, ale też w domu! W związku z tym sugeruje korzystanie w domu z obuwia typy crocksy. Mówił mi, że ma mnóstwo pacjentek, które mają ogromne problemy z rozcięgnem, lub/i z ostrogą chociaż nigdy nie zajmowały się żadnym sportem. A to tylko dlatego, że nie noszą obuwia z wyższym obcasem i w czasie chodzenia "dają ostro z pięty". W szczególności ponoć dotyczy to pań o wysokim wzroście
-
- Wyga
- Posty: 120
- Rejestracja: 30 kwie 2012, 18:14
- Życiówka na 10k: 00:49:48
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa - Ursus
Nie rezygnując z codziennego rozciągania i rolowania postanowiłem spróbować jeszcze zabieg Indiba.
Po godzinie bardzo przyjemnego zabiegu odczuwalna poprawa ruchowość stopy i brak uczucia "odbicia" stopy.
dzień po wykonałem trening ok. 15km na jakieś 70% możliwości i rano nic nie czułem.
Poczytajcie sobie o tej technice. Myślę że jest warta uwagi nie tylko doraźnie, w czasie kontuzji, ale też raz na jakiś czas żeby "rozluźnić" mięśnie.
I jeszcze mój wniosek na koniec - jeśli chcesz na rozcięgno użyć fali uderzeniowej, to może warto poszukać miejsca, gdzie mają Idibe. U mnie fala się nie sprawdziła.
Po godzinie bardzo przyjemnego zabiegu odczuwalna poprawa ruchowość stopy i brak uczucia "odbicia" stopy.
dzień po wykonałem trening ok. 15km na jakieś 70% możliwości i rano nic nie czułem.
Poczytajcie sobie o tej technice. Myślę że jest warta uwagi nie tylko doraźnie, w czasie kontuzji, ale też raz na jakiś czas żeby "rozluźnić" mięśnie.
I jeszcze mój wniosek na koniec - jeśli chcesz na rozcięgno użyć fali uderzeniowej, to może warto poszukać miejsca, gdzie mają Idibe. U mnie fala się nie sprawdziła.
Maraton - 3:45
„Jeśli ktoś jest w stanie pokonać 160, 80, czy nawet 42 kilometry, to zyskuje taką wiarę we własne możliwości, że poradzi sobie ze wszystkim” – Scott Jurek
„Jeśli ktoś jest w stanie pokonać 160, 80, czy nawet 42 kilometry, to zyskuje taką wiarę we własne możliwości, że poradzi sobie ze wszystkim” – Scott Jurek
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2264
- Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49
Rozcięgno podeszwowe. Mam problem z dwoma stopami. Wątek stary, pojawiło się od tego czasu sporo nowych użytkowników. Na ten moment, roluję piłeczką, rozciągać łydki, masaż poprzeczny stóp. Póki co, efekt marny. Oczywiście, nie biegam. Mam też wrażenie, że stopy to skutek, problem przychodzi z góry. Mój przykład powinien być ostrzeżeniem dla innych. Ponad 200 km miesięcznie i ani raz nie było rolowania. Będę wdzięczny z każdą sugestię.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6508
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
W każdym wątku dot. rozcięgna pisałam, że geneza problemu może tkwić w pospinanych plecach, taśmie tylnej i ogólnie zburzonej w związku z tym biomechanice całego ciała, dlatego rolowanie stopy nic nie są, trzeba zająć się problemem kompleksowo i "od góry". Nie chce mi się już tu powtarzać, było w ciągu ostatniego roku kilka podobnych tematów ...Ryszard N. pisze:Mam też wrażenie, że stopy to skutek, problem przychodzi z góry.
Idź do fizjo, bo nawet, jeśli zaczniesz leczyć to rozcięgno agresywnymi metodami, typu fala uderzeniowa itp., to jak nie popracujesz nad całą taśmą tylną, problem powróci.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2264
- Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49
Dzięki Beato za komentarz,...
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Tak z ciekawości - nagle Cię ta kontuzja dojechała, czy jakieś dolegliwości bólowe stopniowo narastały?
A co do masażu piłeczką - to nie jest do końca tak że nic nie pomoże, bo poprawa ruchomości tkanek względem siebie zawsze ma korzystne działanie. Lepiej mieć ścięgna elastyczne i lepiej ukrwione niż krótkie i sztywne. Być może taki masaż nie usunie przyczyny kontuzji, ale to nie znaczy, że nie warto go robić.
A co do masażu piłeczką - to nie jest do końca tak że nic nie pomoże, bo poprawa ruchomości tkanek względem siebie zawsze ma korzystne działanie. Lepiej mieć ścięgna elastyczne i lepiej ukrwione niż krótkie i sztywne. Być może taki masaż nie usunie przyczyny kontuzji, ale to nie znaczy, że nie warto go robić.
The faster you are, the slower life goes by.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2264
- Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49
To była bardzo dziwna sytuacja. Zaczęło się od tego, że w nocy obudził mnie ból dużego palucha w prawej stopie. Rano bolała stopa, za dwa dni miałem już to w nodze lewej.
Oczywiście, roluje stopę piłeczką ale mam wrażenie, że walczę ze skutkiem. Muszę z fizjoterapeutą popracować nad źródłem. W mojej ocenie, lepszy efekt daje rozciąganie pasma tylnego. Robię jednak i jedno i drugie.
Do biegania powróciłem po sporej przerwie. Miałem problem z przyczepem na guzie kulszowy. Od razu w niecały miesiąc zrobiłem małpiego truchtu po 5:45-6:00, 210 km. Dla mnie to trochę zbyt dużo. Mam 64 lata.
Oczywiście, roluje stopę piłeczką ale mam wrażenie, że walczę ze skutkiem. Muszę z fizjoterapeutą popracować nad źródłem. W mojej ocenie, lepszy efekt daje rozciąganie pasma tylnego. Robię jednak i jedno i drugie.
Do biegania powróciłem po sporej przerwie. Miałem problem z przyczepem na guzie kulszowy. Od razu w niecały miesiąc zrobiłem małpiego truchtu po 5:45-6:00, 210 km. Dla mnie to trochę zbyt dużo. Mam 64 lata.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
A czy ja dobrze widzę, że dzisiaj masz urodziny, to życzę samych dobrych i słonecznych dni.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2264
- Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49
Dziękuję serdecznie,...pawo pisze:A czy ja dobrze widzę, że dzisiaj masz urodziny, to życzę samych dobrych i słonecznych dni.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 375
- Rejestracja: 29 gru 2016, 14:21
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
A ja napiszę, że nie ma dwóch identycznych pacjentów i dwóch identycznych przypadków!beata pisze:W każdym wątku dot. rozcięgna pisałam, że geneza problemu może tkwić w pospinanych plecach, taśmie tylnej i ogólnie zburzonej w związku z tym biomechanice całego ciała, dlatego rolowanie stopy nic nie są, trzeba zająć się problemem kompleksowo i "od góry"...Ryszard N. pisze:Mam też wrażenie, że stopy to skutek, problem przychodzi z góry.
Walczę z tym rozcięgnem od półtora roku, nie biegając od września '20 i zmieniając tylko ortopedów. Ostatni z nich, lokalna sława na rynku ortopedów sportowych, u którego byłem w lutym b.r. autorytatywnie stwierdził po dogłębnym badaniu i po przeanalizowaniu zdjęć USG, że rolowanie musi mi pomóc.
Roluję min 1h dziennie i wreszcie zaczynam odczuwać poprawę. Żeby w ogóle utrzymać się w jakiejkolwiek formie zacząłem ostro chodzić z kijkami (nordic walking). Podkreślam słowo ostro, a nie rekreacyjnie! O dziwo "kijkowanie" nie pogarsza sytuacji ze stopą, a rzekłbym, że wręcz przeciwnie. Może to jest jakaś alternatywa w tym okresie przejściowym?
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
NW to jest jednak chodzenie nie bieganie, na dodatek sporą część ciężaru ciała przejmują ręce. Obciążenie nóg w szczycie siłą rzeczy musi być wielokrotnie mniejsze niż przy bieganiu.
Sam wożę w bagażniku jakieś amatorskie kijki do NW i czasem gdzieś godzinkę przekijkuję wracając z pracy, bo w robocie siedzę kamieniem przed kompem i NW bardzo dobrze mi robi na plecy po takim siedzeniu. Nie traktuję tego jako trening, ale właśnie aktywną regenerację, to odbijanie się kijkami "z pleców" fajnie je rozluźnia. Raczej nie przekraczam 7 km/h, ale jak ktoś chce się złomotać, to podobno można i 9-10 km/h popylać .
Sam wożę w bagażniku jakieś amatorskie kijki do NW i czasem gdzieś godzinkę przekijkuję wracając z pracy, bo w robocie siedzę kamieniem przed kompem i NW bardzo dobrze mi robi na plecy po takim siedzeniu. Nie traktuję tego jako trening, ale właśnie aktywną regenerację, to odbijanie się kijkami "z pleców" fajnie je rozluźnia. Raczej nie przekraczam 7 km/h, ale jak ktoś chce się złomotać, to podobno można i 9-10 km/h popylać .
The faster you are, the slower life goes by.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 375
- Rejestracja: 29 gru 2016, 14:21
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
Zgadza się, ale co robić jak biegać nie można, a kalorie należy spalić? Poza tym ja miałem na myśli "ostre dawanie z kijków", a nie łażenie z podpieraniem się niczym z dwiema laskami, żeby się nie przewrócić; z moich obserwacji wynika, ze 95% kijkujących tak właśnie łaziklosiu pisze:NW to jest jednak chodzenie nie bieganie, na dodatek sporą część ciężaru ciała przejmują ręce...
Osobiście staram się chodzić w tempie pomiędzy 7 a 8 min/km i uwierzcie, że to bardzo daje w kość, co kalkulator związany z zegarkiem Polara potwierdza. Profi ponoć potrafią "chodzić" szybciej niż 6 min/km
Pobiegowe bóle mięśni pleców przestały mi dokuczać, stawy kolanowe również (przy prawidłowym kijkowaniu niemal nie pracują) z rozcięgnem jest lepiej niż gorzej, czego więcej pragnąć?
Purystom biegowym potwierdzam, że nordic walking to jednak jest tylko jakaś alternatywa...
Przed laty był tu na forum nawet jakiś wątek związany z NW, ale umarł śmiercią naturalną. Osobiście uważam, że szkoda.