Komentarz do artykułu Biegacz kontra pies
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1739
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł Biegacz kontra pies
-
- Wyga
- Posty: 112
- Rejestracja: 13 sty 2020, 19:50
- Życiówka w maratonie: brak
Wszystkim polecam mały gaz pieprzowy mający specjalny uchwyt mocujący do paska albo spodenek. Jeśli biegnie do nas pies to jak najbardziej mamy go prawo użyć z obawy o swoje zdrowie/życie. Ja użyłem raz wobec psa przy jego właścicielu, który wcześniej wielokrotnie był przeze mnie upominany, żeby pilnował swojego pupila i trzymał na smyczy kiedy ktoś biegnie. Oburzenie było duże, ale podziałało
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Ale groźne psy na ilustracjach do artykułu . Ja tam w nich widzę co najwyżej dużo frajdy i zaciekawienie.
Co do gazu, to jeszcze pytanie, czy opłaca się go nosić do obrony przed psem. Jeszcze nigdy w życiu nie gonił mnie agresywny pies jak biegałem. Jasne, samotna kobieta może i powinna nosić coś takiego dla własnego komfortu psychicznego, ale to raczej nie na psy.
Fakt, człowiek nie znający się na psach i nie umiejący czytać ich mowy ciała mogą się poczuć zagrożony gdy zaciekawiony czy rozbawiony zwierzak biegnie w naszą stronę, ale czy to jest powód do użycia gazu, który na psa działa o wiele mocniej niż na człowieka? Chyba żeby psiknąć na właściciela .
Jak piszę, jeszcze nigdy nie biegł na mnie pies agresywny, z intencją ataku, a jednak biegam w sporym mieście.
Co do gazu, to jeszcze pytanie, czy opłaca się go nosić do obrony przed psem. Jeszcze nigdy w życiu nie gonił mnie agresywny pies jak biegałem. Jasne, samotna kobieta może i powinna nosić coś takiego dla własnego komfortu psychicznego, ale to raczej nie na psy.
Fakt, człowiek nie znający się na psach i nie umiejący czytać ich mowy ciała mogą się poczuć zagrożony gdy zaciekawiony czy rozbawiony zwierzak biegnie w naszą stronę, ale czy to jest powód do użycia gazu, który na psa działa o wiele mocniej niż na człowieka? Chyba żeby psiknąć na właściciela .
Jak piszę, jeszcze nigdy nie biegł na mnie pies agresywny, z intencją ataku, a jednak biegam w sporym mieście.
The faster you are, the slower life goes by.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 718
- Rejestracja: 08 maja 2019, 23:20
- Życiówka na 10k: 35:42
- Życiówka w maratonie: 2:47:03
Niestety, właściciele psów to często ludzie, łagodnie mówiąc, nieodpowiedzialni.
Niektórzy zachowują się jak upośledzeni i kompletnie nie interesuje ich, co robi pies i na ile mają nad nim kontrolę. Nie mówiąc już o tym, że poza ryzykiem obrażeń, nie każdy musi mieć ochotę na jakikolwiek kontakt z ich pupilem i zgadywanie, co się wydarzy.
klosiu, myślę, że to zależy, gdzie się biega. Psów wyprowadzanych na mieście jest sporo, ale zwykle też właściciel jest w pobliżu, więc można mieć nadzieję, że jeśli dojdzie do uszczerbku na zdrowiu biegacza, to nieznacznego. Poza tym psy miejskie jednak non-stop mają kontakt z ludźmi, więc chyba obojętnieją na przechodniów.
Ja zostałem raz pogryziony przez psa podobnego do owczarka niemieckiego. Właściciele (3 osoby) puszczali go luzem po łące. Jaką szansę na wyłapanie takiego psa, który sobie "coś upatrzył" mają w na otwartej przestrzeni to chyba każdy wie - prawie zerową. A pies był agresywny i przeszedł od razu do ataku. Nie szarpałem się z nim, tylko wystawiłem mu przedramię i poczekałem aż podejdą i go ogarną...
Biegam sporo po terenach słabo zurbanizowanych. Na pewno nie mam ochoty szarpać się z bandą kilku na wpół zdziczałych psów i zastanawiać czy za parę godzin akurat ktoś przejdzie obok i mi pomoże. Podobnie zgaduję, że można trafić na jakiegoś debila puszczającego psa niebezpiecznej rasy luzem w lesie czy na łące.
Ostatnio ruszył za mną owczarek niemiecki, który wyleciał z nieogrodzonej posesji pod lasem. Nie mam pojęcia czy właściciel był w domu czy nie.
I wreszcie kupiłem niedawno gaz - dla spokoju. I miałem dużo wątpliwości, jaki wybrać - teoretycznie gaz na ludzi może być dla czworonoga niebezpieczny (ryzyko trwałego uszkodzenia węchu lub nawet wzroku), z drugiej strony w sytuacji poważnego zagrożenia nie wiem czy powinienem się tym przejmować... Na razie zamierzam biegać z gazem na psy (słabszy), bo mi szkoda zwierząt, które mają właściciela-debila.
Swoją drogą to zastanawiam się, jaka jest faktyczna skuteczność takiego czy innego gazu na wyjątkowo agresywne rasy. Patrząc na nagrania, to bywa, że taki pitbull zdaje się nie odpuszczać do momentu, gdy się go nie odstrzeli, więc czy gaz podziała? Zaraz wyjdzie na to, że trzeba z nożem ganiać.
Niektórzy zachowują się jak upośledzeni i kompletnie nie interesuje ich, co robi pies i na ile mają nad nim kontrolę. Nie mówiąc już o tym, że poza ryzykiem obrażeń, nie każdy musi mieć ochotę na jakikolwiek kontakt z ich pupilem i zgadywanie, co się wydarzy.
klosiu, myślę, że to zależy, gdzie się biega. Psów wyprowadzanych na mieście jest sporo, ale zwykle też właściciel jest w pobliżu, więc można mieć nadzieję, że jeśli dojdzie do uszczerbku na zdrowiu biegacza, to nieznacznego. Poza tym psy miejskie jednak non-stop mają kontakt z ludźmi, więc chyba obojętnieją na przechodniów.
Ja zostałem raz pogryziony przez psa podobnego do owczarka niemieckiego. Właściciele (3 osoby) puszczali go luzem po łące. Jaką szansę na wyłapanie takiego psa, który sobie "coś upatrzył" mają w na otwartej przestrzeni to chyba każdy wie - prawie zerową. A pies był agresywny i przeszedł od razu do ataku. Nie szarpałem się z nim, tylko wystawiłem mu przedramię i poczekałem aż podejdą i go ogarną...
Biegam sporo po terenach słabo zurbanizowanych. Na pewno nie mam ochoty szarpać się z bandą kilku na wpół zdziczałych psów i zastanawiać czy za parę godzin akurat ktoś przejdzie obok i mi pomoże. Podobnie zgaduję, że można trafić na jakiegoś debila puszczającego psa niebezpiecznej rasy luzem w lesie czy na łące.
Ostatnio ruszył za mną owczarek niemiecki, który wyleciał z nieogrodzonej posesji pod lasem. Nie mam pojęcia czy właściciel był w domu czy nie.
I wreszcie kupiłem niedawno gaz - dla spokoju. I miałem dużo wątpliwości, jaki wybrać - teoretycznie gaz na ludzi może być dla czworonoga niebezpieczny (ryzyko trwałego uszkodzenia węchu lub nawet wzroku), z drugiej strony w sytuacji poważnego zagrożenia nie wiem czy powinienem się tym przejmować... Na razie zamierzam biegać z gazem na psy (słabszy), bo mi szkoda zwierząt, które mają właściciela-debila.
Swoją drogą to zastanawiam się, jaka jest faktyczna skuteczność takiego czy innego gazu na wyjątkowo agresywne rasy. Patrząc na nagrania, to bywa, że taki pitbull zdaje się nie odpuszczać do momentu, gdy się go nie odstrzeli, więc czy gaz podziała? Zaraz wyjdzie na to, że trzeba z nożem ganiać.
10k: 35:42 | M: 2:47:03
-
- Wyga
- Posty: 112
- Rejestracja: 13 sty 2020, 19:50
- Życiówka w maratonie: brak
Dlatego nie ma sensu biegać z gazami "anti-dog". Mają mniejsze stężenie tych substancji czynnych, które obezwładniają przez co nie na wszystkie psy zadziałają odpowiednio szybko i mocno. A zastanawianie się czy piesek chce się pobawić czy ugryźć w sytuacji gdy masz kilka sekund na reakcję to dla mnie strata czasu. Oczywiście nie mówię o bieganiu po ulicach dużego miasta tylko o lasach, wsiach itp.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2264
- Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49
W 26-letnim okresie biegania,..
2x pogryzienie przez kundla i dwa razy zastrzyki przeciwko wściekliźnie,
1 ugryzienie przez labladora, sześć szwów na ręce. W tym przypadku był właściciel. Pies był na długiej smyczy, pan siedział na ławeczce. Smycz była zbyt długa. Pamiątka na ręce na stałe.
2x pogryzienie przez kundla i dwa razy zastrzyki przeciwko wściekliźnie,
1 ugryzienie przez labladora, sześć szwów na ręce. W tym przypadku był właściciel. Pies był na długiej smyczy, pan siedział na ławeczce. Smycz była zbyt długa. Pamiątka na ręce na stałe.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4947
- Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jakoś na razie kontakty z psami bez szwanku. Przy czym jak już czułem jakieś niebezpieczeństwo, to raczej w mieście niż w lesie albo na wsi i przeważnie wynikało z głupoty bądź agresji wyprowadzających je właścicieli.
Może to była też kwestia tego, że jak biegam w terenie to nie mam problemu zwolnić / zatrzymać się koło psa i zamienić słowo z właścicielem, bo nie mam planów treningowych które wymagałyby nieprzerwanego biegu. Najbardziej do tej pory niebezpieczną sytuację miałem w jednej górskiej miejscowości, gdy prawie że wszedłem na owczarka pilnującego posesji, bo postanowiłem oszczędzać baterie czołówki Uratowało mnie 300 lumenów prosto w oczy i obejście go w ten sposób.
Miałem jeszcze niedawno dwie sytuacje w górach z własnej głupoty, gdy raz zagadałem do właścicielki młodego husky wędrującego przed nią bez smyczy i odruchowo próbowałem go pogłaskać, ale on sobie tego nie życzył i kłapnął koło mojej ręki. Drugi raz, na Rysach zawołałem młodego owczarka, bo się ucieszyłem na widok jego i właścicieli, a wtedy on postanowił się pobawić próbował mnie strącić na dół, łącznie z podgryzaniem ręki którą się trzymałem kamienia
Ostatnio jeszcze zdarzyło mi się instruować właściciela, który biegł do mnie po swoje psy. Myślę że zwierzęta mogły to odczytać jako dołączenie do ataku i wzmóc agresję, więc poprosiłem go żeby je odwołał z kilkunastu metrów zamiast biec w moją stronę. Ale on był za bardzo zaaferowany żeby pomyśleć, bo biegł za nimi chyba ze 100 metrów.
Może to była też kwestia tego, że jak biegam w terenie to nie mam problemu zwolnić / zatrzymać się koło psa i zamienić słowo z właścicielem, bo nie mam planów treningowych które wymagałyby nieprzerwanego biegu. Najbardziej do tej pory niebezpieczną sytuację miałem w jednej górskiej miejscowości, gdy prawie że wszedłem na owczarka pilnującego posesji, bo postanowiłem oszczędzać baterie czołówki Uratowało mnie 300 lumenów prosto w oczy i obejście go w ten sposób.
Miałem jeszcze niedawno dwie sytuacje w górach z własnej głupoty, gdy raz zagadałem do właścicielki młodego husky wędrującego przed nią bez smyczy i odruchowo próbowałem go pogłaskać, ale on sobie tego nie życzył i kłapnął koło mojej ręki. Drugi raz, na Rysach zawołałem młodego owczarka, bo się ucieszyłem na widok jego i właścicieli, a wtedy on postanowił się pobawić próbował mnie strącić na dół, łącznie z podgryzaniem ręki którą się trzymałem kamienia
Po co wystawiałeś mu przedramię? Pytam bo zbieram patenty. Czy wystawianie części ciała nie prowokowało go do zabawy albo ataku? Przeważnie jak właściciel jest niedaleko, to trzymam ręce przy ciele i się tylko odsuwam jeśli próbuje skoczyć do twarzy. Ewentualnie jeśli nie wykazuje agresji, to można próbować go obłaskawić dłonią wyciągniętą jak do karmienia. Raz udało mi się z bezpańskimi bernardynem i owczarkiem niemieckim w środku lasu, które mnie dogoniły i nie chciały odstąpić, a potem biegliśmy razem i je odprowadziłem do pobliskiej miejscowości.dziki_rysio_997 pisze: A pies był agresywny i przeszedł od razu do ataku. Nie szarpałem się z nim, tylko wystawiłem mu przedramię i poczekałem aż podejdą i go ogarną...
Ostatnio jeszcze zdarzyło mi się instruować właściciela, który biegł do mnie po swoje psy. Myślę że zwierzęta mogły to odczytać jako dołączenie do ataku i wzmóc agresję, więc poprosiłem go żeby je odwołał z kilkunastu metrów zamiast biec w moją stronę. Ale on był za bardzo zaaferowany żeby pomyśleć, bo biegł za nimi chyba ze 100 metrów.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 718
- Rejestracja: 08 maja 2019, 23:20
- Życiówka na 10k: 35:42
- Życiówka w maratonie: 2:47:03
Może niezbyt dobrze opisałem. Biegłem przez łąkę. 100 metrów dalej byli właściciele psa (i pies ganiający między nimi). Zobaczył mnie i popędził w moją stronę od razu rzucając się na mnie z zębami.Kangoor5 pisze:Po co wystawiałeś mu przedramię? Pytam bo zbieram patenty. Czy wystawianie części ciała nie prowokowało go do zabawy albo ataku?dziki_rysio_997 pisze: A pies był agresywny i przeszedł od razu do ataku. Nie szarpałem się z nim, tylko wystawiłem mu przedramię i poczekałem aż podejdą i go ogarną...
Czyli to nie było tak, że stałem sobie i wystawiałem rękę, tylko po prostu ten pies jak mnie zobaczył to popędził w moją stronę i skoczył do mnie chcąc gryźć. Zasłoniłem się przedramieniem i jak już je złapał to nie starałem się go wyszarpywać, bo zgaduję, że to by tylko zwiększyło obrażenia.
Pewnie mogłem się lepiej zachować.
10k: 35:42 | M: 2:47:03
- Piotr-Fit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 888
- Rejestracja: 27 mar 2013, 23:14
- Życiówka na 10k: 40:30
- Życiówka w maratonie: 3:00:56
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
To ja zostawię to i polecam lekturę:
https://czasopismo.legeartis.org/2021/0 ... kroczenia/
jeżeli trafimy na szczególny przypadek to 500 zł może zmienić komuś myślenie.
ja akurat (odpukać od dawna nie miałem większych problemów z psiakami, ale akurat dziewczyna tak.
Niestety nie bywam wtedy w pobliżu, choć raz było blisko.
https://czasopismo.legeartis.org/2021/0 ... kroczenia/
jeżeli trafimy na szczególny przypadek to 500 zł może zmienić komuś myślenie.
ja akurat (odpukać od dawna nie miałem większych problemów z psiakami, ale akurat dziewczyna tak.
Niestety nie bywam wtedy w pobliżu, choć raz było blisko.
ku chwale biegania
Blog: https://piotrstanek.pl/
Blog: https://piotrstanek.pl/
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 476
- Rejestracja: 29 maja 2018, 14:51
- Życiówka na 10k: 59:57
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Częstochowa
Mnie dużo dało jak z własnym psiakiem poszłam do behawiorsty i tresera psów. 5 godzinne szkolenie rozbite po godzinie gdzie pierwsza lekcja była mocno przegadana na temat jak pies odczytuje sygnały i jak my ludzie bardzo spiecznie je odczytujemy.
Chcemy przywołac lub złapać psa? To trzeba go wołać wysokim tonem i takim jak się mówi do małych dzieci. Nie iść a na pewno nie biec w jego kierunku - będzie uciekał bo odbierze to jako zabawę.
Nigdy mnie pies nie gonił na szczęście, ale pogryziona byłam jak szłam w mieście po chodniku... Mały kundel a bardzo agresywny.
Chcemy przywołac lub złapać psa? To trzeba go wołać wysokim tonem i takim jak się mówi do małych dzieci. Nie iść a na pewno nie biec w jego kierunku - będzie uciekał bo odbierze to jako zabawę.
Nigdy mnie pies nie gonił na szczęście, ale pogryziona byłam jak szłam w mieście po chodniku... Mały kundel a bardzo agresywny.
[b]5km - 27:10[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
[b]10km - 56:03[/b] Silesia Marathon 01.10.2023
[b]HM Silesia - 02:09:30[/b] 01.10.2023
[url=viewtopic.php?f=28&t=57794]Komentarze do bloga[/url]
- Poranny Biegacz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 414
- Rejestracja: 26 sie 2013, 12:10
- Życiówka na 10k: 34:41
- Życiówka w maratonie: 2:37:41
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
Ja (w sytuacji bez wyjścia sam na sam z psem = na wsi norma) stosuję 3 kroki:
1) Nie zmieniam kierunku i biegnę prosto na psa patrząc mu w ślepia.
2) Jeśli ww nie działa (w 70% działa) to unoszę jedną rękę jakby miał w niej kamień i wykonuję gwałtowny wymach w kierunku psa. Większość bierze nogi za pas
3) Jeśli to nie działa (zostaje jakieś 5%) to stosuję krzyk. Najsilniejszy na jaki mnie stać, po którym aż boli gardło.
4) Konfrontacji jeszcze nie miałem żadnej
1) Nie zmieniam kierunku i biegnę prosto na psa patrząc mu w ślepia.
2) Jeśli ww nie działa (w 70% działa) to unoszę jedną rękę jakby miał w niej kamień i wykonuję gwałtowny wymach w kierunku psa. Większość bierze nogi za pas
3) Jeśli to nie działa (zostaje jakieś 5%) to stosuję krzyk. Najsilniejszy na jaki mnie stać, po którym aż boli gardło.
4) Konfrontacji jeszcze nie miałem żadnej
- Piotr-Fit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 888
- Rejestracja: 27 mar 2013, 23:14
- Życiówka na 10k: 40:30
- Życiówka w maratonie: 3:00:56
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
"2) Jeśli ww nie działa (w 70% działa) to unoszę jedną rękę jakby miał w niej kamień i wykonuję gwałtowny wymach w kierunku psa. Większość bierze nogi za pas
" też tego używam i dobrze się sprawdza na burki
Albo schylam się i udaję, ze biorę kamień :D
ALE
ostatnio w Gorcach na drodze asfaltowej, ale na szlakowanej, spotkaliśmy podhalańskiego. Idąc na Gorc. Obok przyleciał jakiś mały kundel jeszcze, który zaszczekał, popatrzył i tyle.
I tutaj nie biegłbym. Za duże bydlę.
" też tego używam i dobrze się sprawdza na burki
Albo schylam się i udaję, ze biorę kamień :D
ALE
ostatnio w Gorcach na drodze asfaltowej, ale na szlakowanej, spotkaliśmy podhalańskiego. Idąc na Gorc. Obok przyleciał jakiś mały kundel jeszcze, który zaszczekał, popatrzył i tyle.
I tutaj nie biegłbym. Za duże bydlę.
ku chwale biegania
Blog: https://piotrstanek.pl/
Blog: https://piotrstanek.pl/