27 marzec BC1 8 km 37 min BC1 10 km 41,10 min szybkość 8 razy 100m. Poranne biegania już nie człapię od dłuższego czasu, gdyż podniosłem sobie poprzeczkę. Zresztą co ja będę pisał i tak to poranne to jest człapanie, tylko szybsze. Dzisiaj rano to zaliczyłem trudny teren po lesie i trochę podbiegu. Drugi trening to oczywiście spokojny bieg. Tak to wygląda, spokojnie biegnę a tu tempo nie takie słabe. Przez dość żwawe wybiegania poprawiłem moc na tych tzw wolnych biegów. Opłaciło się, choć robiłem to na zasadzie prób i błędów. Wiedziałem, że bieganie codzienne zbuduje u mnie sporą formę ale tą wytrzymałościową i mentalną. Biegałem powiedzmy 10 dni po kolei, no i dzień odpoczynku, mówię nie dam rady. Odpoczywam dzień i później 15 dni kolejnych. Mówię sobie łupnie mnie przeciążenie a jak nie łupnie to wejdę na wyższy poziom wytrzymałości, regeneracji i siły woli. Bardzo wazna jest sprawa rozbiegań. I tutaj trzeba po prostu dązyć do biegania ich dość żwawo. Ponieważ to jest bardzo częsty trening, który może wiele wnieść a przeciągu kilku miesięcy. Tylko na zasadzie prób i błędów i stałej kontroli, bo można się zajechać nawet tym. Wprowadziłem teraz tzw szybkość. To jest tak samo wazny aspekt jak kilometraż w okresie przygotowania ogólnego. Dlatego tutaj starałem się tak zmotywować do tego kilometraża, nawet sporadycznie biegając mocniejsze treningi, bowiem to dużo daje. Ja w okresie zimowym mało biegałem mocnych treningów a jak je robiłem to pokazywało, że wcale nie straciłem formy. Niektórzy sobie mysleli, koleś mało biega intensywności, a tutaj niespodzianka. Położyłem nacisk na kilometraż, marzyłem o tym od lat, ale niestety zawsze coś się waliło. Myślę, że psychicznie nie wytrzymywałem tego, z perspektywy dłuższej. Po prostu bałem się przeciążenia i odpuszczałem. Dlatego pisze ten blog aby zmotywować ludzi do treningu a nie jakiejś zabawy i słuchania się turystów biegowych (nic do nich nie mam), którzy na swój sposób podpowiadają swoje minimalistyczne podejście. Uwierzcie mi jak biegałem 60-70 km nie dość że biegało mi się kiepsko to jeszcze psychicznie się bardziej rozwalałem. Też wtedy i człapałem na rozbieganiach paskudnie, jak lokomotywa biegałem, biegając 4,40-5,00 na km tak ociężale, ja wtedy nie biegałem, ja próbowałem biegać. Sobie powiedziałem o nie, ja nie bede się topił na lądzie, biegając tak tragicznie.
Dobra rozbawię was ale to mi sprawia radość. 17+31+28+27, o rety 103 kolejne dni. Przebiegłem w tym okresie bagatela 1963 km, co dało średnią 19 km na dzień. Zwariowałem chyba, nie wiem jak to uczyniłem, że raczyłem tak biegać. Kiedy to się skończy. Szczerze nie ciągnę tego na siłe (raz tylko to uczyniłem pod koniec lutego). Po prostu niektóre treningi wolniej biegam. Kiedy ostatnio mi się kiepsko biegało, co mogło mnie skłonić do przerwy? W lutym, o rety jak dawno to było. Dla mnie najważniejsze to świetna lekkość biegania, swoboda, luz itp.
_________________ R.S.
Ostatnio edytowano So, 27 marca 2021, 23:06 przez harpaganzwola, łącznie edytowano 2 razy
|