Komentarz do artykułu Musisz to wiedzieć zaczynając biegać!

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

pawo pisze: Początkujący tak naprawdę nie jest w stanie się zmęczyć, bo odpuści zanim się zayebie.
Pewnie. Ale dlaczego odpuści? Bo wydaje mu się, że nie jest już w stanie zrobić nawet kroku więcej. Nieważne że obiektywnie będzie w stanie biegać jeszcze pół godziny czy godzinę, odczucia takiego typowego kanapowca co postanowił że będzie biegać są dalekie od raju.
Nie trwa to długo, bo stosunkowo szybko łapie się formę umożliwiającą jakie takie truchtanie, ale przyjemne nie jest. O to mi chodziło.

A co do treningu na wyższym poziomie, to pozwolę sobie się nie zgodzić. Bieganie raczej zawsze traktowałem jako frajdę, ale na rowerze coś tam trenowałem i tu raczej popieram Detera - sam trening może być niekiedy nieprzyjemny, ale później jest satysfakcja z dobrze wykonanej roboty i to sporo wynagradza, szczególnie jak jeszcze później jest odbicie w wynikach. Często wracałem z jakiegoś mocnego treningu ujechany w trupa, ale zadowolony. No i nie samymi mocnymi jednostkami treningowymi (w domyśle tymi nieprzyjemnymi) człowiek żyje.
The faster you are, the slower life goes by.
New Balance but biegowy
50latek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 903
Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
Życiówka na 10k: 47:47
Życiówka w maratonie: - - -
Lokalizacja: wieś na Mazowszu

Nieprzeczytany post

beata pisze:za to w bieganiu początkujących niczego przyjemnego nie widzę, dla mnie była to zabawa.
Miało być "niczego NIEprzyjemnego"? Bo zabawa to chyba kojarzy się z czymś przyjemnym...
krzysfizjobiega
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 785
Rejestracja: 13 paź 2015, 21:00
Życiówka na 10k: 47:21
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Tu to chyba sami masochiści. Bieganie ma boleć, musisz cierpieć. Bieganie dla amatora to ma być przyjemność, a nie jakaś orka. Przyjemność może być po ciężkim treningu jak oglądając sznurówki jest się szczęśliwym, że zrealizowało się ciężki trening. Początkujący biegacz może mieć przyjemność z przebiegniętego dystansu, ukończonych zawodów. Przyjemność daje obcowanie z przyrodą, poznawanie nowych ludzi. Początkujący biegacz nie myśli o łamaniu PB, myśli raczej aby wyjść i się poruszać, często zrzucić kilka kilogramów, oczyścić głowę.
[url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=53810][color=#BF0000]BLOG[/color][/url]
[url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=53812][color=#4000BF]KOMENTARZE[/color][/url]
[url=https://run-log.com/profiles/profile/KaliGr/][color=#4000FF]run-log.com[/color][/url]
Awatar użytkownika
krunner
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 978
Rejestracja: 14 wrz 2011, 10:32
Życiówka na 10k: 42:53
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Fajny przewodnik dla początkujących, pamiętam, że kiedy zaczynałem biegać utkwiły mi w głowie trzy fakty:
1. Biegaczem stajesz się jak przebiegniesz ciągłym biegiem 30 minut. To stwierdzenie znalazłem na tym portalu, zgadzam się z nim, to jest dobry odnośnik. Ojjjj, było ciężko o te 30 minut.
2. Forma leci w dół po trzech dniach przerwy.
3. Miękka nawierzchnia jest lepsza niż twarda (chodnik, kostka, asfalt).

A poza tym to nic więcej nie miało chyba znaczenia...
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6526
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

50latek pisze:
beata pisze:za to w bieganiu początkujących niczego przyjemnego nie widzę, dla mnie była to zabawa.
Miało być "niczego NIEprzyjemnego"? Bo zabawa to chyba kojarzy się z czymś przyjemnym...
Tak, miało być nieprzyjemnego, poprawiłam.
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6526
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

krzysfizjobiega pisze:Tu to chyba sami masochiści. Bieganie ma boleć, musisz cierpieć. Bieganie dla amatora to ma być przyjemność, a nie jakaś orka. Przyjemność może być po ciężkim treningu jak oglądając sznurówki jest się szczęśliwym, że zrealizowało się ciężki trening. Początkujący biegacz może mieć przyjemność z przebiegniętego dystansu, ukończonych zawodów. Przyjemność daje obcowanie z przyrodą, poznawanie nowych ludzi. Początkujący biegacz nie myśli o łamaniu PB, myśli raczej aby wyjść i się poruszać, często zrzucić kilka kilogramów, oczyścić głowę.
Może sami masochiści, może nie.
O tym, że bieganie wcale nie jest takie przyjemne napisałam w opozycji posta kol. klosiu, który twierdzi, że niby bieganie dla początkującego jest skrajnie nieprzyjemne a później to już z górki, droga usłana różami i wszystko robi się samo, bo to nie prawda. Amatorzy też są różni, jedni biegają dla funu, inni zaciekle walczą o jakieś kolejne PB. Wszystko tak naprawdę wymaga choćby minimum wysiłku, pewnie, że fajnie jest pobiegać sobie po lesie i o niczym nie myśleć, ale w tym celu trzeba w ogóle wyjść z domu i mieć ochotę przeznaczyć na to swój cenny czas.
Pixa
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 908
Rejestracja: 24 cze 2018, 16:34
Życiówka na 10k: 44:09
Życiówka w maratonie: 4:11:10

Nieprzeczytany post

Dla mnie przyjemne to jest bieganie BS-a. Poważniejszy trening raczej przyjemny nie jest, ale daje satysfakcję. Obecnie jestem na etapie biegania dla funu - co drugi dzień pętla 6-7 km, raz na jakiś czas dyszka. I raczej już nie wrócę do katowania się. Progres wymagałby zbyt wiele wysiłku :-)
Biegam od lipca 2017
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

beata pisze: Może sami masochiści, może nie.
O tym, że bieganie wcale nie jest takie przyjemne napisałam w opozycji posta kol. klosiu, który twierdzi, że niby bieganie dla początkującego jest skrajnie nieprzyjemne a później to już z górki, droga usłana różami i wszystko robi się samo, bo to nie prawda. Amatorzy też są różni, jedni biegają dla funu, inni zaciekle walczą o jakieś kolejne PB. Wszystko tak naprawdę wymaga choćby minimum wysiłku, pewnie, że fajnie jest pobiegać sobie po lesie i o niczym nie myśleć, ale w tym celu trzeba w ogóle wyjść z domu i mieć ochotę przeznaczyć na to swój cenny czas.
Tylko zauważ, że temat jest o ZACZYNANIU biegania. Więc w sumie nie wiem, po co to schodzenie w zaawansowane treningi. Pisałem o samym początku biegania, gdzie tak naprawdę mało kto ze znanych mi biegających wychodził z domu żeby zaznać przyjemności. Motywacje były zupełnie inne, od schudnięcia po poprawę formy fizycznej. Na przyjemność trzeba parę tygodni poczekać.
A to co jest później, to już zależy. Amatorzy są różni. Na przykład ja, mimo że cieszy mnie że biegam coraz szybciej, nie mam w bieganiu ambicji do bicia rekordów, i tak naprawdę biegam wyłącznie dla przyjemności. Więc generalnie każde wyjście na bieganie mnie cieszy.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
Deter
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1003
Rejestracja: 25 wrz 2017, 17:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Stan dyskomfortu jest niezbędny.
Adaptacja do poziomu wyższego niż aktualny nastąpi tylko wtedy, kiedy organizm będzie znosił bodźce ponad swoją aktualną normę.

Trybem domyślnym u człowieka jest oszczędność energetyczna - ta upiorna oszczędność pozwala jednak na gromadzenie zasobów potrzebnych do przetrwania bez zbędnego rozpraszania.

Po prostu nie jest opłacalne dla organizmu utrzymywanie parametrów wydolnościowych na wysokim poziomie - więc żeby je poprawić, trzeba się mocno napracować.

To działa przede wszystkim w długiej perspektywie czasowej oraz na poziomie psychiki. Tezy, że bieganie ma być emanacją ekstazy jest właśnie mechanizm ochronnym psychiki - wszystko po to, by pozostać w trybie oszczędnym.

Bo czymże są te wszystkie wymówki i wmawianie sobie, że nie ma się czasu, siły, genów, ochoty, wiedzy... że przecież to ma być tylko prozdrowotna przyjemność amatora?
Oczywiście nie ma w tym nic złego - warto jednak znać źródło tych poglądów i stanów mentalnych.

Dla organizmu wyjście na trening to strata czasu i energii - jednakże ostatecznie (niektórym) daje to sporo przyjemności i wewnętrznej mocy. Ot zwykłe działanie narkotyczne otoczone ideologiczną nadbudową.
ODPOWIEDZ