No tak, bo dokoła wtedy urokliwie jest.Śnieg i motywacja.
Inna sprawa, że gdybym była w cyklu treningowym, urokliwie by nie było
Dzisiaj wracając w przemoczonych butach, mokrych skarpetkach (tak to jest, jak się kałuży nie zauważy) myślałam -jakie to szczęście, że nie biegam już w zawodach, bo jakby mi się na przykład taka skarpetka na 42k przytrafiła, to co wtedy? Chyba, że wtedy patrzyłabym pod nogi, nie tak jak dzisiaj
A co do klątwy, to z całą sympatią do wspominanego za moment...Klątwa to jest Sosika, jak się człowiek obudzi o 4, spać nie może i idzie biegać