Bardzo dziękujemy Wszystkim którzy przyszli, szczególnie osobom spoza Ursynowa. To dzięki ofiarności tych ostatnich nasza grupa była tak okazała.
I jeszcze coś bardzo osobistego:
Od paru lat truchtam w Kabatach i setki razy przyglądałem się mojej dzielnicy z perspektywy leśnego duktu, którym wracam do domu. Prawie zawsze był to widok odpychający - po długich chwilach spędzonych na łonie natury, kontakt z zurbanizowanym światem był wręcz przygnębiający. Bywało że zawracałem i mimo wyczerpania robiłem kolejną pętle. Dziś, wybiegając z R. Sawą, z lasu, po raz pierwszy spontanicznie przyśpieszyłem w stronę miasta. Na horyzoncie betonowego żywiołu wylewała się obfita struga biegnących ludzi...
Nie łatwo będzie coś takiego powtórzyć. Biegacze to skrajni indywidualiści, traktują często swoją pasję jako coś intymnego, bywa, że stronią od ludzi, wiem coś o tym.
![:ech:](./images/smilies/ech.gif)
Każdy biega w swoim tempie, swoją trasę, i o swojej porze. Ale warto było choćby dla tego jednego razu, tylu ludzi wyciągnąć na koniec Warszawy, pokłócić się z niewidomym przyjacielem o to, gdzie powinienem wówczas być -nie mógł mi darować że nie byliśmy ze wszystkimi w sklepie, nawstawiał mi nawet - chyba słusznie -od sobków, słusznie, bo nie zabrałem aparatu aby to "coś: uwiecznić...
Bardzo dziękuję Ci Fredziu za odwagę, bez Twojego przykładu nie biegalibyśmy dziś razem.
p.s.
Kiedyś w W-wie był taki zwyczaj wspólnych wypadów do Puszczy Kampinoskiej. Zbiórka była chyba pod kinem Wisła. Kto chciał przychodził i w grupie chodził po Puszczy. Może w Kabatach wkrótce też będzie podobny zwyczaj. Ja na pewno będę za tydzień, bo nie mogę jeszcze startować.