Podsumowanie objętościowe pierwszych trzech tygodni przygotowań (wcześniej robiłem dwa tyg samych wybiegań po 100km w każdym tyg) , począwszy od 21.12. 116, 129 i 135 km.
Jeśli chodzi o dalsze treningi, to beda to same wybiegania i cały czas dochodzenie do 150 km/tyg. Napewno będę to kontrolował, bo organizm nie lubi szybkiego przeskoku. Na razie stopniowo zwiększam objętość. Zaznaczam, że jestem jednym długim biegiem 30 km plus tempo maratońskie, tydzień opóźniony. Trzeba będzie to w następnych tygodniach podgonić, np dać taki trening w końcu tygodnia regeneracyjnego. Kolejna sprawa to ewentualne dodanie podbiegów, których w planie nie ma. Moim celem jest oswoić się z tak dużą objętością km, co napewno nie będzie łatwą sprawą na długa metę. Kolejny mocniejszy trening dopiero za tydzień i to w zasadzie drugi zakres, którego nie ma w planie książkowym (sam go dodałem). Czemu dodałem ten trening, a to dlatego, że lubię ten trening biegać i dawał mi zawsze dobre efekty. Kolejna sprawa biegnąc dość spokojnie ten drugie zakres (po jakieś 3,45/km), nie zanotuję duzych strat energetycznych, bo to będzie tętno niewiele wyższe od górnego zakresu wybiegania (jakieś 155, w końcówce 160). Co do aktualnych mocniejszych treningów (tempo 3,30/km) to racja, że w styczniu ciężko się biega, bo to są pierwsze takie treningi i organizm dopiero oswaja się z tym. Samym tuptaniem nie ma szans na dobry wynik.
Kolejna sprawa to ja do biegania podchodze z dystansem. Dla mnie najwazniejsze jest zdrowie i radość biegania. Co z tego jak ktoś by mi kazał biegać jakieś treningi, których nie lubię. Zawsze dobrze znosiłem duży kilometraż, nie cierpiałem biegania szybkich odcinków, od 2 do 3 min. Biegam dla siebie, dla zdrowia i poczucia siły, bo z każdym tygodniem jestem mocniejszy. I o to chodzi. Jeśli nie uda mi się na wiosnę pobiec albo nie uda mi się uzyskać załozonego czasu w maratonie (nie powiem o jaki chodzi), to na jesień będe miał łatwiej w przygotowaniach.
_________________ R.S.
|