Wczoraj 3 X zajęcia z dzieciakami, trochę stabilizacji i ćwiczenia obręczy barkowej. Dzisiaj przed truchtaniem 2X20' tabaty.... Kurczę, ale to mnie zmęczyło Po wyjściu już nie było mowy o tętnie 140, tętno poleciało w kosmos poza Układ Słoneczny , choć moje samopoczucie fizyczne było takie raczej na 145 ud./min Zamierzone dzisiaj truchtanie i 3X30' szybciej, przerwa między szybszymi odcinkami - 2', na koniec 10' truchtu. Myślałem, że będzie trudno, a nie było źle - bez większych problemów przyspieszałem (5:37; 5:18; 5:09). Po ostatnim chwila przerwy na uspokojenie oddechu i założenie maseczki. Po powrocie do domu jeszcze 20' na brzuch z ośmioklasistami. Jutro lub w sobotę 8 km truchtu. Waga: 93,1 kg
7,38 km: 50:00, śr. 6:46/km; HR ś./max.: 170/187
Robert - doprowadzić coś do końca - albo chociaż do połowy
Moderator: infernal
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Udało się wyjść jednak dzisiaj. I dobrze, bo jutro czasu może nie być. W ciągu dnia 2X20' na brzuch z dzieciakami, ale na dużym luzie - wygląda na to, że i oni i ja powoli się adaptujemy Zamierzone 8 km truchtu, początek wolno, biegło się odczuciowo naprawdę lekko, tętno też nie przekraczało 145 ud./min., bardzo przyjemnie. Po nawrocie postanowiłem trochę przyspieszyć, żeby zobaczyć jak zareaguje organizm. Było nadal przyjemnie, chociaż tętno skoczyło o 10 uderzeń. Na końcówkę jeszcze się spiąłem Waga: 91,6kg. Plany: jutro wolne a w niedziele 9 km, albo truchtem, albo na koniec 6 setek.
8,02 km: 51:01; śr. 6:22/km; HR śr./max.: 148/178
8,02 km: 51:01; śr. 6:22/km; HR śr./max.: 148/178
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
20 grudnia
Nadal spokojne truchtanie, dzisiaj dołożyłem jeszcze wspomniane przebieżki. Fajne uczucie jak tak nogi trochę szybciej przebierają, każde 35" trochę szybciej, ostatnia w tempie 3:54/km przy max. HR 157. Waga: 93,7 kg. Plany: jutro z dzieciakami ćwiczenia 2X20', we wtorek 8-9 km spokojnie.
9,21 km: 59:54; śr. 6:30/km; HR śr./max.:139/165
22 grudnia
Wczoraj 6 km spacer w oczekiwaniu na Żonę i Małego, który niedługo się pojawi , wcześniej 2X20' ćwiczeń z dzieciakami, ale lekko weszło. Dzisiaj też 2 20' sesje z uczniami i potem na trucht. Wyszło żwawiej niż zwykle, ale przy teoretycznie (nadgarstek) wyższym tętnie. Na razie jednak paska nie zakładam, trzeba regularnie wychodzić i tyle. Zaczynam wydłużone ferie, po Nowym Roku budowlanka - zamierzenie jest takie żeby truchtać i tych ćwiczeń które robiłem z uczniami nie odpuszczać, bo to duża wartość dodana.
8,65 km : 55:00; śr. 6:22/km; HR ś./max.: 157/180
Waga: 92,0 kg. Plany: jutro (najlepiej) lub pojutrze 8 km i 6 przebieżek
Nadal spokojne truchtanie, dzisiaj dołożyłem jeszcze wspomniane przebieżki. Fajne uczucie jak tak nogi trochę szybciej przebierają, każde 35" trochę szybciej, ostatnia w tempie 3:54/km przy max. HR 157. Waga: 93,7 kg. Plany: jutro z dzieciakami ćwiczenia 2X20', we wtorek 8-9 km spokojnie.
9,21 km: 59:54; śr. 6:30/km; HR śr./max.:139/165
22 grudnia
Wczoraj 6 km spacer w oczekiwaniu na Żonę i Małego, który niedługo się pojawi , wcześniej 2X20' ćwiczeń z dzieciakami, ale lekko weszło. Dzisiaj też 2 20' sesje z uczniami i potem na trucht. Wyszło żwawiej niż zwykle, ale przy teoretycznie (nadgarstek) wyższym tętnie. Na razie jednak paska nie zakładam, trzeba regularnie wychodzić i tyle. Zaczynam wydłużone ferie, po Nowym Roku budowlanka - zamierzenie jest takie żeby truchtać i tych ćwiczeń które robiłem z uczniami nie odpuszczać, bo to duża wartość dodana.
8,65 km : 55:00; śr. 6:22/km; HR ś./max.: 157/180
Waga: 92,0 kg. Plany: jutro (najlepiej) lub pojutrze 8 km i 6 przebieżek
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Wesołych Świąt! Zdrowia, regularności i powrotu do normalności
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
23 grudnia
40' ćwiczeń, ale tak mocno chaotycznie - koniecznie do poprawki.
24 grudnia
8 km truchtu i 6 sztuk 40" przebieżek na koniec. Przebieżki narastająco: pierwsza po 5'02", ostatnia po 4'11"/km. Trochę jakby lżej się biegło... Plany: w święta jakiś trochę żwawszy odcinek... Waga: 93,1 kg
9,39 km: 1:01:57; śr.: 6:36/km, HR śr./max.: 144/179 max. to taki jednorazowy skok na tym BS-owym odcinku, więc najprawdopodobniej błąd zapisu.
26 grudnia
Lekko ponad 4 km truchtu i pseudo akcent w postaci 3 km szybszego odcinka. Zdecydowanie odwykłem od takiego biegania, może jakoś szczególnie mnie nie sponiewierało, ale poczułem że to coś innego niż ostatnio. Waga: 95,4 kg , jak czytam bloga Jarka (@keiw) i napis u dołu każdego wpisu "Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce" to czuje jak strzała przebija moje serce Chociaż moje kilogramy to nawet nie muszą czekać cierpliwie bo od razu je spożywam Plany: 10 km truchtu jutro lub pojutrze.
10,20 km: 1:02:57; śr. 6:10/km; HR śr./max.: 145/166
28 grudnia
Spokojna dyszka jak mówi Sosik Oczywiście tętno dalekie od ideału, ale mimo niezbyt sprzyjającej aury bez problemów udało się odcinek przetruchtać. Waga: 93,3 kg. Plany: jutro ćwiczenia, pojutrze może coś wolno-szybciej-wolno-szybciej
10,03 km: 1:06:59; śr. 6:41//km; HR śr./max.: 147/172(znowu skok)
40' ćwiczeń, ale tak mocno chaotycznie - koniecznie do poprawki.
24 grudnia
8 km truchtu i 6 sztuk 40" przebieżek na koniec. Przebieżki narastająco: pierwsza po 5'02", ostatnia po 4'11"/km. Trochę jakby lżej się biegło... Plany: w święta jakiś trochę żwawszy odcinek... Waga: 93,1 kg
9,39 km: 1:01:57; śr.: 6:36/km, HR śr./max.: 144/179 max. to taki jednorazowy skok na tym BS-owym odcinku, więc najprawdopodobniej błąd zapisu.
26 grudnia
Lekko ponad 4 km truchtu i pseudo akcent w postaci 3 km szybszego odcinka. Zdecydowanie odwykłem od takiego biegania, może jakoś szczególnie mnie nie sponiewierało, ale poczułem że to coś innego niż ostatnio. Waga: 95,4 kg , jak czytam bloga Jarka (@keiw) i napis u dołu każdego wpisu "Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce" to czuje jak strzała przebija moje serce Chociaż moje kilogramy to nawet nie muszą czekać cierpliwie bo od razu je spożywam Plany: 10 km truchtu jutro lub pojutrze.
10,20 km: 1:02:57; śr. 6:10/km; HR śr./max.: 145/166
28 grudnia
Spokojna dyszka jak mówi Sosik Oczywiście tętno dalekie od ideału, ale mimo niezbyt sprzyjającej aury bez problemów udało się odcinek przetruchtać. Waga: 93,3 kg. Plany: jutro ćwiczenia, pojutrze może coś wolno-szybciej-wolno-szybciej
10,03 km: 1:06:59; śr. 6:41//km; HR śr./max.: 147/172(znowu skok)
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
29 grudnia
Ćwiczenia: stabilizacja i siła na nogi, trochę brzucha. Wyszło ponad 45 minut. Tym razem wcześniej rozpisane na kartce, więc bez poślizgów, odhaczany punkt po punkcie. Znowu na początku skok tętna do 171 i potem nagły zjazd do 90 ud./min. Czyżby Garmin na gwarancję się wybierał....
30 grudnia
Założenie 6 odcinków 600 m w tempie 5:30-35/km na 3 minutowej przerwie w wolnym truchcie . Pogoda średnia, bardzo ślisko, na 3 km rozgrzewce (oczywiście zacząłem z tętnem 161 ) już szukałem miejscówki która pozwalała by na szybsze szuranie bez ryzyka spotkania twarzy z podłożem. Skręciłem z asfaltu w polną drogę, ale tam strasznie nierówno i równie ślisko. Stanęło na tym, że 600-tki robiłem na drodze do skansenu. Okazało się, że przy tym tempie szło jakoś przeżyć, tempo 5-iu odcinków zamknęło się w +/- 4'' (5:30-34/km), ostatni w 5:06 już męczący. Na koniec km na schłodzenie. Waga: 92 kg. Plany: jutro spokojnie, może trochę dłużej niż zazwyczaj.
10,32 km: 1:06:01; śr. 6:24/km; HR śr./max.: 153/172
31 grudnia
Lekko ponad 10 km truchtu, na początku tętno tym razem poniżej 130 ud./min. - myślę sobie dobrze jest. i znowu skok do 160 uderzeń i wyżej, samopoczucie nadal dobre, tętno prawie do końca zostało w górnej wartości. Z opisów na forum wiem, że taki skoki pomiary tętna z nadgarstka się zdarzają, ale u mnie to się dzieje praktycznie za każdym razem. Założę pasek i zobaczę czy coś się zmieni...
Plany: w tym tygodniu jeszcze ok. 10 km z kolegą o ile on zmusi się do tak wolnego biegania Waga: 91,8 kg
10,66 km: 1:10:00; śr. 6:34/km; HR śr./max.: 160/189
Krótkie podsumowanie 2020 r.: jak to u mnie w ostatnich latach bywało bieganie przewija się tylko od czasu do czasu. 801 km przetruchtane, ostatnio więcej ćwiczeń które wymusiła nauka zdalna. Skoki miesięcznego kilometrażu, dodatkowe zajęcia i to że nie chce mi się wychodzić z domu nie sprzyjają wzrostowi "formy". Dodatkowo lubię sobie dobrze i dużo zjeść co sprawia, że dźwigam przed sobą może nie bęben ale bębenek . Plany 2021: nie mam, zobaczymy jak ułoży się życie po narodzinach małego Jasia, chciałbym żeby to truchtanie było regularne, bo dobrze robi na całe ciało, a zwłaszcza głowę .
To był trudny rok, myślę że dla nas wszystkich. Mimo rozwoju technologicznego okazało się że przyroda potrafi płatać figle albo człowiek nie potrafi nad nią zapanować albo niepotrzebnie w nią ingeruje. i wyszło jak wyszło. Życzę Wam wszystkim, żeby ten przyszły rok był lepszy od tego który się kończy. Zdrowia, radości z pokonywania własnych ograniczeń, regularności.
Ćwiczenia: stabilizacja i siła na nogi, trochę brzucha. Wyszło ponad 45 minut. Tym razem wcześniej rozpisane na kartce, więc bez poślizgów, odhaczany punkt po punkcie. Znowu na początku skok tętna do 171 i potem nagły zjazd do 90 ud./min. Czyżby Garmin na gwarancję się wybierał....
30 grudnia
Założenie 6 odcinków 600 m w tempie 5:30-35/km na 3 minutowej przerwie w wolnym truchcie . Pogoda średnia, bardzo ślisko, na 3 km rozgrzewce (oczywiście zacząłem z tętnem 161 ) już szukałem miejscówki która pozwalała by na szybsze szuranie bez ryzyka spotkania twarzy z podłożem. Skręciłem z asfaltu w polną drogę, ale tam strasznie nierówno i równie ślisko. Stanęło na tym, że 600-tki robiłem na drodze do skansenu. Okazało się, że przy tym tempie szło jakoś przeżyć, tempo 5-iu odcinków zamknęło się w +/- 4'' (5:30-34/km), ostatni w 5:06 już męczący. Na koniec km na schłodzenie. Waga: 92 kg. Plany: jutro spokojnie, może trochę dłużej niż zazwyczaj.
10,32 km: 1:06:01; śr. 6:24/km; HR śr./max.: 153/172
31 grudnia
Lekko ponad 10 km truchtu, na początku tętno tym razem poniżej 130 ud./min. - myślę sobie dobrze jest. i znowu skok do 160 uderzeń i wyżej, samopoczucie nadal dobre, tętno prawie do końca zostało w górnej wartości. Z opisów na forum wiem, że taki skoki pomiary tętna z nadgarstka się zdarzają, ale u mnie to się dzieje praktycznie za każdym razem. Założę pasek i zobaczę czy coś się zmieni...
Plany: w tym tygodniu jeszcze ok. 10 km z kolegą o ile on zmusi się do tak wolnego biegania Waga: 91,8 kg
10,66 km: 1:10:00; śr. 6:34/km; HR śr./max.: 160/189
Krótkie podsumowanie 2020 r.: jak to u mnie w ostatnich latach bywało bieganie przewija się tylko od czasu do czasu. 801 km przetruchtane, ostatnio więcej ćwiczeń które wymusiła nauka zdalna. Skoki miesięcznego kilometrażu, dodatkowe zajęcia i to że nie chce mi się wychodzić z domu nie sprzyjają wzrostowi "formy". Dodatkowo lubię sobie dobrze i dużo zjeść co sprawia, że dźwigam przed sobą może nie bęben ale bębenek . Plany 2021: nie mam, zobaczymy jak ułoży się życie po narodzinach małego Jasia, chciałbym żeby to truchtanie było regularne, bo dobrze robi na całe ciało, a zwłaszcza głowę .
To był trudny rok, myślę że dla nas wszystkich. Mimo rozwoju technologicznego okazało się że przyroda potrafi płatać figle albo człowiek nie potrafi nad nią zapanować albo niepotrzebnie w nią ingeruje. i wyszło jak wyszło. Życzę Wam wszystkim, żeby ten przyszły rok był lepszy od tego który się kończy. Zdrowia, radości z pokonywania własnych ograniczeń, regularności.
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
1 stycznia
Ćwiczenia w domu, tym razem wg mojego pomysłu. Połączyłem w pary znane mi ćwiczenia stabilizacji, siły nóg i brzucha. Każdą parę powtórzyłem trzykrotnie, całość zajęła mi trochę ponad 53 minuty.
2 stycznia
Wspomniany wcześniej bieg z kolegą. Dla niego relaks, dla mnie dość wymagający - tętno oscylowało w granicach 165 ud./min., z jednej strony sporo (początek progu, ale wg mocno amatorskich wyliczeń), ale cały czas rozmowa bez większej zadyszki. Tempo sporo wyższe niż zazwyczaj, bieganie ,,z kimś" jednak jest inne. Całkiem przyjemnie było. Waga: 91,5 kg. Plany: jutro znowu moje ćwiczenia. Od poniedziałku budowlanka, chciałbym też w ten poniedziałek potruchtać, czy się uda - czas pokaże.
11,02 km: 1:0741; śr. 6:09/km; HR śr./max.: 164/177
Ćwiczenia w domu, tym razem wg mojego pomysłu. Połączyłem w pary znane mi ćwiczenia stabilizacji, siły nóg i brzucha. Każdą parę powtórzyłem trzykrotnie, całość zajęła mi trochę ponad 53 minuty.
2 stycznia
Wspomniany wcześniej bieg z kolegą. Dla niego relaks, dla mnie dość wymagający - tętno oscylowało w granicach 165 ud./min., z jednej strony sporo (początek progu, ale wg mocno amatorskich wyliczeń), ale cały czas rozmowa bez większej zadyszki. Tempo sporo wyższe niż zazwyczaj, bieganie ,,z kimś" jednak jest inne. Całkiem przyjemnie było. Waga: 91,5 kg. Plany: jutro znowu moje ćwiczenia. Od poniedziałku budowlanka, chciałbym też w ten poniedziałek potruchtać, czy się uda - czas pokaże.
11,02 km: 1:0741; śr. 6:09/km; HR śr./max.: 164/177