Skoor - masochizm Rolli-fikowany
Moderator: infernal
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
10.06.20 - 5km 5:00 + 3x30m lotne + 2x40 z miejsca
Nie było. Młody dość poważnie złamał rękę i wylądowaliśmy w szpitalu na zabiegu. Generalnie od 10 do 22 cała zabawa trwała Trening z tych mniej angażujących wiec lecę dalej z planem od jutra.
Nie było. Młody dość poważnie złamał rękę i wylądowaliśmy w szpitalu na zabiegu. Generalnie od 10 do 22 cała zabawa trwała Trening z tych mniej angażujących wiec lecę dalej z planem od jutra.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
15.06.20 - 4x600 jako 400+200 i 7'P (78+32s)
Hmmm... Po 5 dniach przerwy w bieganiu i to dniach dość ciężkich wczoraj nie miałem wielkiej ochoty, żeby wychodzić na trening. Już rano obudziłem się zmęczony a z każdą godziną dnia było co raz gorzej. Wreszcie pomyślałem, żeby to nawet odpuścić, ale żonka mnie trochę zmobilizowała dopytywaniem się czy idę więc się wreszcie zebrałem i polazłem.
Rozgrzewka wyszła pięknie, co nie powinno dziwić bo nogi jednak wypoczęte. Klepnąłem 2km zaczynając po 5:20/km a kończąc już po 4:20/km a biegło się to dość luźno. Powtórzenia... Szwagier wyszydził 7min przerwy ale po wytłumaczeniu o co kaman zaakceptował, że to ma sens Powtórzenia poszły. Oczywiście 400m chciało mi się biec szybciej, zwłaszcza na pierwszym odcinku, starałem się jednak nie gonić niepotrzebnie, a przyśpieszać właśnie konkretnie na 200m. Pierwsze 600m, a w zasadzie 200m z tych 600, trochę przespałem i wyszło wolniej, drugie i trzecie już ładnie w czasie, a czwarte wydawało mi się, że będzie najszybsze, tak cisnąłem, wydawało mi się, że nawet mam na to siły (chociaż wcale lekko nie było) a tu niespodzianka 33,5s, chociaż trochę spóźniłem z wciśnięciem lap-a, ale niewiele, może te 0,5s właśnie. Na przerwach standardowo zaprzyjaźniałem się z asfaltem, nie siliłem się na jakieś odpoczynki w truchcie, marszu czy nawet w staniu.
1:
1:18.4
0:33.7
2:
1:16.3
0:31.9
3:
1:16.1
0:31.6
4:
1:17.7
0:33.5
Nie do końca jestem zadowolony, głównie chodzi o tę ostatnią 200tkę, byłem święcie przekonany, że mocno ją pocisnąłem a to niespodzianka...
Hmmm... Po 5 dniach przerwy w bieganiu i to dniach dość ciężkich wczoraj nie miałem wielkiej ochoty, żeby wychodzić na trening. Już rano obudziłem się zmęczony a z każdą godziną dnia było co raz gorzej. Wreszcie pomyślałem, żeby to nawet odpuścić, ale żonka mnie trochę zmobilizowała dopytywaniem się czy idę więc się wreszcie zebrałem i polazłem.
Rozgrzewka wyszła pięknie, co nie powinno dziwić bo nogi jednak wypoczęte. Klepnąłem 2km zaczynając po 5:20/km a kończąc już po 4:20/km a biegło się to dość luźno. Powtórzenia... Szwagier wyszydził 7min przerwy ale po wytłumaczeniu o co kaman zaakceptował, że to ma sens Powtórzenia poszły. Oczywiście 400m chciało mi się biec szybciej, zwłaszcza na pierwszym odcinku, starałem się jednak nie gonić niepotrzebnie, a przyśpieszać właśnie konkretnie na 200m. Pierwsze 600m, a w zasadzie 200m z tych 600, trochę przespałem i wyszło wolniej, drugie i trzecie już ładnie w czasie, a czwarte wydawało mi się, że będzie najszybsze, tak cisnąłem, wydawało mi się, że nawet mam na to siły (chociaż wcale lekko nie było) a tu niespodzianka 33,5s, chociaż trochę spóźniłem z wciśnięciem lap-a, ale niewiele, może te 0,5s właśnie. Na przerwach standardowo zaprzyjaźniałem się z asfaltem, nie siliłem się na jakieś odpoczynki w truchcie, marszu czy nawet w staniu.
1:
1:18.4
0:33.7
2:
1:16.3
0:31.9
3:
1:16.1
0:31.6
4:
1:17.7
0:33.5
Nie do końca jestem zadowolony, głównie chodzi o tę ostatnią 200tkę, byłem święcie przekonany, że mocno ją pocisnąłem a to niespodzianka...
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
16.06.20 - 2km 6:59
Nie chciało mi się jechać na bieżnie bo mnie te dzieciaki grające w nogę denerwują. Zrobiłem sobie rozgrzewki 3km po asfalcie, zrobiłem w tył zwrot i pobiegłem te 2km. W sumie wiedziałem, ze zamknę, wiedziałem, ze pierwszy kilometr będzie łatwy i wiedziałem żeby na nim nie przeginać. Tak jak się spodziewałem było łatwo i nawet pobiegłem prawie w 3:30 bo urwałem z tego tylko pół sekundy. Drugi kilometr spoko przez 300m później ciężej i ciężej, ale nie na tyle żeby ostatnich 300m nie przyspieszyć i nie skończyć tego kilometra w 3:24,7. W sumie wyszło 6:54,2. Trening zamkniety.
Nie chciało mi się jechać na bieżnie bo mnie te dzieciaki grające w nogę denerwują. Zrobiłem sobie rozgrzewki 3km po asfalcie, zrobiłem w tył zwrot i pobiegłem te 2km. W sumie wiedziałem, ze zamknę, wiedziałem, ze pierwszy kilometr będzie łatwy i wiedziałem żeby na nim nie przeginać. Tak jak się spodziewałem było łatwo i nawet pobiegłem prawie w 3:30 bo urwałem z tego tylko pół sekundy. Drugi kilometr spoko przez 300m później ciężej i ciężej, ale nie na tyle żeby ostatnich 300m nie przyspieszyć i nie skończyć tego kilometra w 3:24,7. W sumie wyszło 6:54,2. Trening zamkniety.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
3km 4:10/km
Ciężko, ale po zjedzonej 2h wcześniej pizzy wiec nie ma się co dziwić. Wyszło szybciej, pewnie gdzieś po 4:04, ale nie chciało mi się kontrolować tempa.
Odpoczynku ciąg dalszy
Ciężko, ale po zjedzonej 2h wcześniej pizzy wiec nie ma się co dziwić. Wyszło szybciej, pewnie gdzieś po 4:04, ale nie chciało mi się kontrolować tempa.
Odpoczynku ciąg dalszy
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
1000m test
Jeden obraz wart więcej niż tysiąc słów...
https://youtu.be/Fs6olYrW9Og
W sumie 2:59,8 może trochę mniej bo na końcu nie mogłem trafić w odpowiedni przycisk i zamiast zatrzymać, zlapowałem.
Generalnie równy bieg i chyba zachowawczy bo ostatnie 250m najszybsze.
Jeden obraz wart więcej niż tysiąc słów...
https://youtu.be/Fs6olYrW9Og
W sumie 2:59,8 może trochę mniej bo na końcu nie mogłem trafić w odpowiedni przycisk i zamiast zatrzymać, zlapowałem.
Generalnie równy bieg i chyba zachowawczy bo ostatnie 250m najszybsze.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
21.06.20 - 14km 5/km
Hehe... najgorszy trening od miesiąca. Od 10km to już tylko człapałem byle dobrnąć. Kurde... strasznie się umęczyłem.
Hehe... najgorszy trening od miesiąca. Od 10km to już tylko człapałem byle dobrnąć. Kurde... strasznie się umęczyłem.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
22.06.20 - 3x30 + 3x40 + 4x150 (50-50-50) TWL, p3/5'
Średnio to wyszło. Najpierw złapał mnie deszcz którym generalnie średnio się przejąłem, ale pompowało srogo. Później jak już robiłem twl spotkałem Diega (owczarek niemiecki) i jego panią (samica ludzka ) akurat przerwa pierwszego twl-a wypadła obok nich wiec zagadałem bo Diego bardzo przyjacielski, a i pani niczego sobie, przerwa się skończyła, pobiegłem a Diego jak nie zacznie skowyczeć... resztę treningu gdzieś tam upchnąłem pod koniec spaceru z Diego i jego panią. Ech :Lalala:
23.06.20 - 7km 4:30
W tę i na zad. W tę z wiatrem a na zad pod wiatr. Wiatr bardzo mocny. Średnia 4:21/km bo ciężko mi pod wiatr było biec wolniej niż z wiatrem. Trochę się zmęczyłem.
Średnio to wyszło. Najpierw złapał mnie deszcz którym generalnie średnio się przejąłem, ale pompowało srogo. Później jak już robiłem twl spotkałem Diega (owczarek niemiecki) i jego panią (samica ludzka ) akurat przerwa pierwszego twl-a wypadła obok nich wiec zagadałem bo Diego bardzo przyjacielski, a i pani niczego sobie, przerwa się skończyła, pobiegłem a Diego jak nie zacznie skowyczeć... resztę treningu gdzieś tam upchnąłem pod koniec spaceru z Diego i jego panią. Ech :Lalala:
23.06.20 - 7km 4:30
W tę i na zad. W tę z wiatrem a na zad pod wiatr. Wiatr bardzo mocny. Średnia 4:21/km bo ciężko mi pod wiatr było biec wolniej niż z wiatrem. Trochę się zmęczyłem.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
25.06.20 - 2x2500m jako TWL okrążenie bardzo szybko okrążenie bieg(!!) P8' powinno wyjsc w 9:10(3:40/km)
Nie zrobiłem tego. Pierwsze 2500 poszło całkiem spoko w 9:09. Z drugiego tylko pierwsze 250m w 3:30 i nie wiem czy dałbym radę szybciej.
Głównie głowa siadła tak mi się wydaje, a gdybym się miał usprawiedliwiać to wstałem dziś po 4, było gorąco i generalnie już na rozgrzewce biegło mi się drętwo. Normalnie bym powiedział, ze zmęczony jestem.
Nie zrobiłem tego. Pierwsze 2500 poszło całkiem spoko w 9:09. Z drugiego tylko pierwsze 250m w 3:30 i nie wiem czy dałbym radę szybciej.
Głównie głowa siadła tak mi się wydaje, a gdybym się miał usprawiedliwiać to wstałem dziś po 4, było gorąco i generalnie już na rozgrzewce biegło mi się drętwo. Normalnie bym powiedział, ze zmęczony jestem.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Trzeba nadrobić zaległości...
27.06.20 - 6x200m w 32s P3' + 5km w 4:10 (bez odpoczynku)
Seria nie zamkniętych treningów, a raczej odpuszczonych. Generalnie czułem się mocno zmęczony i niespecjalnie nawet miałem ochotę wychodzić. Jakoś się jednak zmusiłem. Rozgrzewka taka se, kolka mnie zaczęła po 400m cisnąć. Dobiegłem do mojego opomiarowanego odcinka i zabrałem się za 200tki. Na pierwszej przegapiłem znacznik i pobiegłem coś pod 300m. Po tym wydłużyłem sobie przerwę o 30s i reszta już biegana na odmierzonym odcinku. W sumie 200tki wychodziły znośnie, ale jednak dość mocno mnie męczyły.
1. 0:47.8
2. 0:31.6
3. 0:31.0
4. 0:31.2
5. 0:31.5
6. 0:33.3
po 200tkach przyszedł czas na 5km po 4:10 i po 200m głowa powiedziała NIE, a ja nie dyskutowałem później zrobiłem drugie podejście i znowu NIE. Niepokojące to NIE bo to drugi raz w tygodniu, ale jednak, jednak, jednak... Czułem się zmęczony...
28.06.20 -12km w 5/km spokojnie
Dostałem pozwolenie, żeby podejść do tego na luzie i pobiec ile i jak mam ochotę. No i nie miałem ochoty wcale... Za to przebawiłem cały dzień z synem więc mimo wszystko trzeba policzyć to jako +.
30.06.20 - 3x30 + 3x40 + 4x150 (50-50-50) TWL, p3/5'
Zrobione, nawet fajnie się biegło, ale parówa była taka, że szwagier zapytał czy mnie deszcz w trakcie złapał Przerwy zrobiłem sobie w lekkim truchciku i w sumie było naprawdę spoko.
Zastanawiam się teraz czy nie powtórzyć zeszłego tygodnia bo mi on spokoju nie daje
27.06.20 - 6x200m w 32s P3' + 5km w 4:10 (bez odpoczynku)
Seria nie zamkniętych treningów, a raczej odpuszczonych. Generalnie czułem się mocno zmęczony i niespecjalnie nawet miałem ochotę wychodzić. Jakoś się jednak zmusiłem. Rozgrzewka taka se, kolka mnie zaczęła po 400m cisnąć. Dobiegłem do mojego opomiarowanego odcinka i zabrałem się za 200tki. Na pierwszej przegapiłem znacznik i pobiegłem coś pod 300m. Po tym wydłużyłem sobie przerwę o 30s i reszta już biegana na odmierzonym odcinku. W sumie 200tki wychodziły znośnie, ale jednak dość mocno mnie męczyły.
1. 0:47.8
2. 0:31.6
3. 0:31.0
4. 0:31.2
5. 0:31.5
6. 0:33.3
po 200tkach przyszedł czas na 5km po 4:10 i po 200m głowa powiedziała NIE, a ja nie dyskutowałem później zrobiłem drugie podejście i znowu NIE. Niepokojące to NIE bo to drugi raz w tygodniu, ale jednak, jednak, jednak... Czułem się zmęczony...
28.06.20 -12km w 5/km spokojnie
Dostałem pozwolenie, żeby podejść do tego na luzie i pobiec ile i jak mam ochotę. No i nie miałem ochoty wcale... Za to przebawiłem cały dzień z synem więc mimo wszystko trzeba policzyć to jako +.
30.06.20 - 3x30 + 3x40 + 4x150 (50-50-50) TWL, p3/5'
Zrobione, nawet fajnie się biegło, ale parówa była taka, że szwagier zapytał czy mnie deszcz w trakcie złapał Przerwy zrobiłem sobie w lekkim truchciku i w sumie było naprawdę spoko.
Zastanawiam się teraz czy nie powtórzyć zeszłego tygodnia bo mi on spokoju nie daje
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
30.06.20 - 7km 4:30/km
No cóż... Upał mi nie służy, biegło mi się ciężko. Gdyby było z 15 stopni mniej to byłoby całkiem fajne szybsze wybieganie, a tak... pierwsze 3,5km pod wiatr i biegło się ciężko bo pod wiatr... drugie 3,5km z wiatrem i upał... Skwar... Jestem cały mokry... Blech
Coś tam trochę szybciej wyszło niż 4:30, ale nie jakoś wiele.
No cóż... Upał mi nie służy, biegło mi się ciężko. Gdyby było z 15 stopni mniej to byłoby całkiem fajne szybsze wybieganie, a tak... pierwsze 3,5km pod wiatr i biegło się ciężko bo pod wiatr... drugie 3,5km z wiatrem i upał... Skwar... Jestem cały mokry... Blech
Coś tam trochę szybciej wyszło niż 4:30, ale nie jakoś wiele.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
02.07.20 - 2x2500m jako TWL 250m bardzo szybko250ml bieg(!!) P8' powinno wyjsc w 9:10(3:40/km)
No nie wyszło idealnie, powiedziałbym nawet, że poniżej oczekiwań. Jak zwykle mam coś na swoje usprawiedliwienie Młodemu pod gipsem obrzękł kciuk, szybka konsultacja wczoraj wieczorem i dziś rano jazda do przychodni do Rzeszowa, tyle fajnie, że teraz jest szyna i można ją ściągnąć od czasu do czasu. Z ręką ok tylko gips darł po kciuku i zrobiła się dość paskudna rana. Cała akcja poskutkowała tym, że nie dospałem a na rano żonka dała mi do otworzenia słoik z sokiem... I otworzyłem, ale coś mi pykło w szyi i teraz nie mogę się za swobodnie poruszać. W związku z powyższym nie jechałem na bieżnie tylko wrzuciłem trening w zegarek z myślą, że jak na rozgrzewce będzie kiepsko to potruchtam i wrócę, tak całkiem kiepsko nie było więc odpaliłem trening i pobiegłem.
Niestety biegane odcinki 250m były na stryda, a ten nie lubi mierzyć dokładnie tak krótkich odcinków o niestałym tempie więc mogły one mieć o te 10-20m więcej, albo i nie. Pogoda fajna bo 24 stopnie i deszcz więc mnie nie zagotowało. Pierwsze 2500 pod wiatr więc ciężej. Średnia z obu serii to około 4/km wg. zegarka, szybkie po około 3:30, wolne po 4:20-4:30 więc bez szału, ale i tak jestem zadowolony, że polazłem i zrobiłem.
1.
0:47.6
1:00.2
2.
0:53.0
1:05.1
3.
0:51.8
1:06.3
4.
0:52.6
1:04.8
5.
0:53.4
1:04.5
-------------------
1.
0:49.5
1:05.6
2.
0:53.3
1:07.4
3.
0:51.8
1:09.4
4.
0:53.7
1:09.3
5.
0:52.8
1:06.7
No nie wyszło idealnie, powiedziałbym nawet, że poniżej oczekiwań. Jak zwykle mam coś na swoje usprawiedliwienie Młodemu pod gipsem obrzękł kciuk, szybka konsultacja wczoraj wieczorem i dziś rano jazda do przychodni do Rzeszowa, tyle fajnie, że teraz jest szyna i można ją ściągnąć od czasu do czasu. Z ręką ok tylko gips darł po kciuku i zrobiła się dość paskudna rana. Cała akcja poskutkowała tym, że nie dospałem a na rano żonka dała mi do otworzenia słoik z sokiem... I otworzyłem, ale coś mi pykło w szyi i teraz nie mogę się za swobodnie poruszać. W związku z powyższym nie jechałem na bieżnie tylko wrzuciłem trening w zegarek z myślą, że jak na rozgrzewce będzie kiepsko to potruchtam i wrócę, tak całkiem kiepsko nie było więc odpaliłem trening i pobiegłem.
Niestety biegane odcinki 250m były na stryda, a ten nie lubi mierzyć dokładnie tak krótkich odcinków o niestałym tempie więc mogły one mieć o te 10-20m więcej, albo i nie. Pogoda fajna bo 24 stopnie i deszcz więc mnie nie zagotowało. Pierwsze 2500 pod wiatr więc ciężej. Średnia z obu serii to około 4/km wg. zegarka, szybkie po około 3:30, wolne po 4:20-4:30 więc bez szału, ale i tak jestem zadowolony, że polazłem i zrobiłem.
1.
0:47.6
1:00.2
2.
0:53.0
1:05.1
3.
0:51.8
1:06.3
4.
0:52.6
1:04.8
5.
0:53.4
1:04.5
-------------------
1.
0:49.5
1:05.6
2.
0:53.3
1:07.4
3.
0:51.8
1:09.4
4.
0:53.7
1:09.3
5.
0:52.8
1:06.7
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
04.07.20 - 6x200m w 32s P3' + 5km w 4:10 (bez odpoczynku)
NO!
Tydzień temu musiałem być jednak zmęczony. Dzisiaj to było zupełnie inne bieganie. Same 200tki wychodziły luźno, nawet lekko musiałem hamować, na czwartej jak się zagapiłem to pobiegłem w 30s. Trzy minuty odpoczynku pomiędzy, też były w zupełności wystarczające.
1. 0:32.3
2. 0:31.8
3. 0:31.5
4. 0:30.1
5. 0:31.5
6. 0:31.5
Po 200tkach na odsapnięcie jako takie dałem sobie 50s (nie wiem czy jednak nie trochę za długo) i wystartowałem 5ką. Po 100m tempo 3:20/km a ja poza zadyszką tego nie czuję. Zwalniam na chama i wydaje mi się, że człapię a tu zegarek pokazuje 3:55/km, jeszcze trocę pracy i udaje się wejść na okolice 4:10/km. Pierwszy kilometr nie fajny ze względu na mocno przyśpieszony oddech, później już się to wyregulowało i było ok w zasadzie do samego końca.
1. 4:02.9
2. 4:06.6
3. 4:10.1
4. 4:10.3
5. 4:07.2
Odbudował mnie mentalnie ten trening bo już myślałem, że wpadłem w jakiś głębszy kryzys fizyczny, albo psychiczny
NO!
Tydzień temu musiałem być jednak zmęczony. Dzisiaj to było zupełnie inne bieganie. Same 200tki wychodziły luźno, nawet lekko musiałem hamować, na czwartej jak się zagapiłem to pobiegłem w 30s. Trzy minuty odpoczynku pomiędzy, też były w zupełności wystarczające.
1. 0:32.3
2. 0:31.8
3. 0:31.5
4. 0:30.1
5. 0:31.5
6. 0:31.5
Po 200tkach na odsapnięcie jako takie dałem sobie 50s (nie wiem czy jednak nie trochę za długo) i wystartowałem 5ką. Po 100m tempo 3:20/km a ja poza zadyszką tego nie czuję. Zwalniam na chama i wydaje mi się, że człapię a tu zegarek pokazuje 3:55/km, jeszcze trocę pracy i udaje się wejść na okolice 4:10/km. Pierwszy kilometr nie fajny ze względu na mocno przyśpieszony oddech, później już się to wyregulowało i było ok w zasadzie do samego końca.
1. 4:02.9
2. 4:06.6
3. 4:10.1
4. 4:10.3
5. 4:07.2
Odbudował mnie mentalnie ten trening bo już myślałem, że wpadłem w jakiś głębszy kryzys fizyczny, albo psychiczny
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
05.07.20 - 12km w 5/km spokojnie
Po sobotnim akcencie, biegło się to nadspodziewanie dobrze, wybrałem się w towarzystwie córki i syna i było nawet spoko. Pojawił się lekko niepokojący objaw bólu w okolicy prawego achillesa, ale to w zasadzie już dzień wcześniej czułem po akcencie jak powygłupiałem się z synem. Trzeba obserwować.
06.07.20 - 3x30 + 3x40 + 4x150 (50-50-50) TWL, p3/5'
Ujowo jak nieszczęście, ale co się dziwić, gorąco strasznie, coś koło 31 stopni więc nawet trucht mnie męczył... Dodatkowo zanim wbiłem w rytm na sprintach to chwilę minęło.
07.07.20 - 7km 4:30
Dobrze, noga szła jak zła, ale achilles trochę bardziej zaczął dokuczać po tym biegu. dzisiaj coś go pochłodzę i wyroluje.
Po sobotnim akcencie, biegło się to nadspodziewanie dobrze, wybrałem się w towarzystwie córki i syna i było nawet spoko. Pojawił się lekko niepokojący objaw bólu w okolicy prawego achillesa, ale to w zasadzie już dzień wcześniej czułem po akcencie jak powygłupiałem się z synem. Trzeba obserwować.
06.07.20 - 3x30 + 3x40 + 4x150 (50-50-50) TWL, p3/5'
Ujowo jak nieszczęście, ale co się dziwić, gorąco strasznie, coś koło 31 stopni więc nawet trucht mnie męczył... Dodatkowo zanim wbiłem w rytm na sprintach to chwilę minęło.
07.07.20 - 7km 4:30
Dobrze, noga szła jak zła, ale achilles trochę bardziej zaczął dokuczać po tym biegu. dzisiaj coś go pochłodzę i wyroluje.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Uch...
Zrobiłem wczoraj 6x35s p.3min... 35s bo to około 200m, a nie miałem gdzie biec 200m. Jakoś tak stosunkowo lekko to wychodziło, stryd pokazywał 200m a na odmierzonej 200tce przy szybkim biegu pokazuje zwykle około 180m więc tragedii nie ma.
Zrobiłem wczoraj 6x35s p.3min... 35s bo to około 200m, a nie miałem gdzie biec 200m. Jakoś tak stosunkowo lekko to wychodziło, stryd pokazywał 200m a na odmierzonej 200tce przy szybkim biegu pokazuje zwykle około 180m więc tragedii nie ma.