![Obrazek](http://www.bieganie.pl/img/blogi/blog_bilanstydzienm.png)
05.10.20 – 11.10.20
Powrót do szurańska. Na razie bez historii poza tym, że rozpocząłem pracować nad swoim pokracznym ruchem ramion podczas biegu – stąd na stravie zapisy o „rurkach”.
We wtorek rozprowadzam znajomemu Coopera. Biegnę 1600-2000m po 3’15”.
PONIEDZIAŁEK 05.10.20
Bez planu i „zegarka”
6,56km ~ 4’38” [30:23]
Powrót do szurania. Najbliższe trzy tygodnie biegam kiedy mam ochotę i ile chcę.
Zegarek załączam, ale na zegarku mam widok ustawiony na godzinę tak aby było bez ciśnienia.
Zacząłem ponoć w okolicach 5’00”, kończyłem po 4’30”…
Dla nóg sielanka, ale oddechowo poczułem tą przerwę…
WTOREK 06.10.20
Bez planu BBL
Wpadłem sobie na BBL prosto zajęć z moimi czortami…
Lekkie spóźnienie, ale akceptowalne.
W planach mam by regularnie przychodzić na takie zajęcia – trochę dodatkowej wiedzy się przyda, a tym bardziej że zajęcia prowadzi trener sekcji LA w moim mieście, a na gwałt niebawem potrzebuję gdzieś się wbić do klubu – możliwości mam dwie…
W programie praca ramion. W skrócie na zajęciach biegaliśmy z papierowymi kijkami (ja takich nie miałem). Dla mnie szczególnie dobry trening, bo moja praca ramion woła o pomstę do nieba.
Łącznie przebiegłem koło 4km na zajęciach, w tym jedną mocniejszą 200m by sprawdzić czy na wyższej intensywności jestem w stanie utrzymać nowy ruch…
Zależy mi na pracy nad ruchem. Na najbliższych rozbieganiach będę biegać z takimi patykami i będę koncentrować się na pracy łokci.
ŚRODA 07.10.20
Bez planu i „zegarka”
Najpierw zajęcia w gałę gdzie trochę też pokopałem (mocne trochę)…
Potem poszedłem pobiegać bez lukania na zegarek…
10,23km ~ 4’35” [46:49]
Pal licho, że wracając z roztrenowania mam spore tyły.
Rozpoczynam pracę nad techniką – a dokładniej górą i biegam z takimi papierowymi patykami, by kontrolować łokcie… Kurde… Pilnuj tak przez prawie 50’ ciągu tych łokci…
CZWARTEK 08.10.20
Bez planu i „zegarka”
9,3km ~ 4’42” [43:47]
Standard z rurkami dlatego przestanę o nich wspominać.
Bez historii. Tyły wiadomo, że są ale to normalne.
Ostatnie 250-300m trochę się przedmuchałem tak by popracować innym ruchem.
PIĄTEK 09.10.20
Bez planu i „zegarka”
Szmaciak z czortami.
Potem rozbieganko bez cudowania.
6,51km ~ 4’53” [31:49]
SOBOTA 10.10.20
Dzień meczowy
Meczyk na środku…
Zrobione jakieś 9,4km…
Podsumowując mecz: Było kolorowo… Barwy żółto-czerwone.
NIEDZIELA 11.10.20
Dzień meczowy
Dwa mecze. Środek i linia.
Łącznie jakieś 13km.