My za X lat ! ( aspekt sportowy )
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 632
- Rejestracja: 28 lis 2003, 08:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dziadek w wytartych legginsach z nieco większym kuperkiem niż zwykle!!HAHA! A jak wy?
- Marcos
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 655
- Rejestracja: 12 wrz 2002, 11:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Maszewo, Stargard Szczeciński
- Kontakt:
Za 30 lat będę próbował dogonić moje nastoletnie dzieciaki które pognaja hen gdzieś w malowniczym parku malowniczego francuskiego miasteczka, może byc Italia!
www.kolarstwo.z.pl
- lezan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 555
- Rejestracja: 20 cze 2001, 04:17
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Australia
Wygrywam wszystkie biegi w mojej grupie wiekowej gdyz przeciwnicy nie dozyja (no dobra to za 50 nie za 30 lat).
If God invented marathons to keep people from doing anything more
stupid, triathlon must have taken Him completely by surprise
stupid, triathlon must have taken Him completely by surprise
- krzycho
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2397
- Rejestracja: 20 cze 2001, 10:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Będziemy się dalej ścigali z DaBem i co parę miesięcy któryś z nas będzie urywał po parę sekund z rekordu świata. Tak jak Bubka. Jak zejdziemy poniżej 1:50, damy sobie spokój, no bo ile w końcu można... 
A na poważnie - będę biegał do końca świata i o jeden dzień dłużej, może bez wielkich wyników, ale i bez kłopotów ze zdrowiem, ścigał sie z synami,
... no i wreszcie pojadę na marathon des sables

A na poważnie - będę biegał do końca świata i o jeden dzień dłużej, może bez wielkich wyników, ale i bez kłopotów ze zdrowiem, ścigał sie z synami,
... no i wreszcie pojadę na marathon des sables

[i]i taaak warrrto żyć[/i]
k
k
- Rudzik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 328
- Rejestracja: 30 sie 2003, 00:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Białystok
- Kontakt:
zwazywszy ze mam ogromne wewnetrzne przekonanie ze dozyje minimum 86 lat wiec za 30 bede miala raptem 58 .... czyli kobitka w kwiecie wieku. Mam nadzieje ze biegac bede mogla cale zycie i plywac i jezdzic na rowerze i na lyzwach itd itp. Nie wiem czy rude wlosy szybko siwieja wiec moze bede siwa lub nie. Bardzo chcialabym na rowni ze sprawnoscia fizyczna zachowac i ta psychiczna
.

gg 46090
- Arti
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4522
- Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Tyle się zdarzy ,że nie będę opisywał ..powiem tylko tyle,,że chcę by wielu wiedziało kim jestem..
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1137
- Rejestracja: 25 wrz 2002, 15:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
To prawda, nasz pojedynek potrwa jeszcze dluuuugo i ktoregos dnia dzieki temu osiagne jakis fenomenalny wynik - np. 3h05Quote: from krzycho on 10:59 am on Dec. 8, 2003
Będziemy się dalej ścigali z DaBem i co parę miesięcy któryś z nas będzie urywał po parę sekund z rekordu świata. Tak jak Bubka.

Obawiam sie jednak tego, ze jak sie nam pojedynek w czasie przeciagnie, to ja moge stanac na straconej pozycji. Juz mowie o co mi chodzi: Jest rok 2053 i ja mam wtedy 83 lata, a Krzycho nie ma jeszcze 80. W tym wieku kilka lat to spora roznica. Moge wtedy nie dac rady Krzychowi.
(Edited by DaB at 11:25 am on Dec. 10, 2003)
[url=http://www.grupatrojmiasto.digimer.pl]Grupa Trójmiasto[/url]
- Pirx
- Stary Wyga
- Posty: 162
- Rejestracja: 27 kwie 2003, 15:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków - Podgórze
Nieprawda,ze kiedy nie biegam to jest to stracony dzien.
Nieprawda, ze zawsze i tylko wtedy gdy nie biegam, to jesli nie mam czasu lub jest potworna ulewa.
Zatem nieprawda, ze jesli nie ma potwornej ulewy to zawsze i tylko wtedy gdy mam czas to biegam i nie jest to stracony dzien.
Nieprawda, ze zawsze i tylko wtedy gdy nie biegam, to jesli nie mam czasu lub jest potworna ulewa.
Zatem nieprawda, ze jesli nie ma potwornej ulewy to zawsze i tylko wtedy gdy mam czas to biegam i nie jest to stracony dzien.
[b][url=http://www.republika.pl/maraton2003/]KKB "Dystans"[/url][/b]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 761
- Rejestracja: 15 lut 2003, 20:05
Ponieważ biegam już ponad XXX lat. Napiszę co Was czeka po takim czasie.Oczywiście 95% osób nie będzie już biegało po tylu latach.Nie pozwoli Wam na to np zdrowie, praca, rodzina, lenistwo, postępujący dobrobyt(tak zwany zapas), mechanizacja życia, inne używki itp. Ci co zostaną przy bieganiu :będziecie biegać przeciętnie o minutę gorzej każdy kilometr, a pojedynczy kilometr o około półtorej minuty gorzej.Najlepiej jeszcze bedą wypadać Ci, którzy teraz składają się ze skóry, ścięgien i kości.Ci dobrze zbudowani przybierą zdecydowanie na wadze. Mnie np niepostrzeżenie przybyło 15kg.Zniknie gdzieś długi, sprężysty krok. Nawet Ci najtrwardsi co im się wydaje ,że są nie do zdarcia przejdą parę kontuzji, po których nie tak łatwo się wraca. Dochodzi się do wniosku że czy się biega 7x w tygodniu czy 3x to i tak wyniki spadają, więc wybiera się bieganie 3x w tygodniu.Gdy startuję to nie ścigam się z nikim , zakładam wynik dużo gorszy niż ten, na który rzeczywiście mnie stać, dzięki temu czerpie się prawdziwą przyjemnosć z biegania.Co to za różnica czy np.przebiegnę 10km w 38 minut, czy w 42.Mając ten zapas i takie podejście zdarza się, ze na końcówce podmęczę jakiegoś młodzieńca, który próbuje wziąć mnie ostatkiem swoich sił na finiszu.Potem słyszę za swoimi plecami, po co mu to było.A ja też nie wiem po co , i co to za różnica czy w biegu jestem np.setny czy sto pierwszy. A po cichu liczę, że jeszcze pobiegam XXlat ,mimo iż zużycie materiału jest już duże.

- swiszcz
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 19 lis 2003, 13:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Na podstawie obserwacji ojca, dziadków, stryjów etc.
Za XXXX lat
1. Będę uparty jak diabli. Mimo stu kontuzji i chorób będę się wymykał z domu biegać, a rodzina będzie załamywać ręce, że przecież LEKARZ MI ZABRONIŁ!!!
2. Będę zapominał zamknąć dom, i wziąć klucze. Pies mi nie da o sobie zapomnieć...
3. Będę miał wciąż nowe, coraz bardziej zwariowane i pokręcone pomysły na temat diety i treningo.
4. Wnuki będą znajomym opowiadać jakiego mają pokręconego dziadka
5. Będę wszystkim opowiadał, żę JUŻ PRAWIE MAM TAKĄ ŚWIETNĄ KONDYCJĘ, ŻE ZA PÓŁ ROKU NA PEWNO PRZEBIEGNĘ MARATON
Pozdr
Swiszcz
Za XXXX lat
1. Będę uparty jak diabli. Mimo stu kontuzji i chorób będę się wymykał z domu biegać, a rodzina będzie załamywać ręce, że przecież LEKARZ MI ZABRONIŁ!!!
2. Będę zapominał zamknąć dom, i wziąć klucze. Pies mi nie da o sobie zapomnieć...
3. Będę miał wciąż nowe, coraz bardziej zwariowane i pokręcone pomysły na temat diety i treningo.
4. Wnuki będą znajomym opowiadać jakiego mają pokręconego dziadka
5. Będę wszystkim opowiadał, żę JUŻ PRAWIE MAM TAKĄ ŚWIETNĄ KONDYCJĘ, ŻE ZA PÓŁ ROKU NA PEWNO PRZEBIEGNĘ MARATON

Pozdr
Swiszcz
-
- Ekspert/Fizjologia
- Posty: 942
- Rejestracja: 25 cze 2001, 23:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Mogę Wam powiedzieć jakie czułem etapy starzenia.
Pierwszy zauważalny to ok. 25 - 30 lat.
Wcześniej mogłem skoczyć flopem, pokazać wychwyt, przyśpieszyć maksymalnie bez rozgrzewki. Mogłem przebiec półmaraton praktycznie bez treningu biegowego. Po przekroczeniu 30 lat trzeba było chociaż trochę rozgrzać się przed czymkolwiek. Bardzo łatwo trenowało mi się wytrzymałość. Mogłem trenować (MTB)wspólnie z młodymi ludźmi i wytrzymywałem prawie bez problemu.
Drugi to 40 lat. Po przekroczeniu tego wieku zaczęła dalej spadać siła a po teningach i zawodach musiałem się dłużej regenerować. Ale było nieźle. Zauważyłem natomiast, że niezależnie czy przygotowywałem się do pierwszych startów od 15 listpada, 30 stycznia czy 1 marca to wyniki w maju były podobne
Trzeci to 45 lat. Dalej spada siła i zaczynają się problemy ze ścięgnami, stawami i pierwsze kontuzje świadczące o zużyciu aparatu ruchu. Zaczynam się zastanawiać nad oszczędzaniem tego co mi zostało aby móc ruszać się jak najdłużej. Mogę zrobić długi trening, cały mikrocykl ale często kończy się to infekcją, kontuzją.
Obecnie - 49 lat. Odkąd pamiętam zawsze coś trenowałem czyli uprawiam sport ok. 35 -37 lat.
Pływać za bardzo nie mogę bo bolą mnie barki. W tenisa zagram, ale po kilku grach zaczyna mnie boleć łokieć i bark, mogę biegać ale nie za szybko i nie za dużo bo zaczynają mnie boleć Achillesy. Na rowerze mogę jeździć ale po płaskim i miękko bo boli kolano. Na nartach jest ok. ale na krótkim stoku i na miękkich nartach. Mogę poprzerzucać żelazo na siłowni ale potem dochodzę do siebie ze trzy dni.
Dlatego postanowiłem tylko raz w roku przygotowywać się do zawodów (MP weteranów w triathlonie w Kędzierzynie). Startowałem praktycznie bez przygotowań w tym roku i podczas biegu tylko kontrolowałem tętno nie patrząc na to, że mnie jeszcze 4 czy 5 kolegów wyprzedziło. Ale radość z ukończenia była ogromna.
Z perspektywy lat wydaje mi się, że trening wyczynowy zarezerwowany jest dla ludzi młodych. Im więcej lat tym więcej dystansu do treningu i więcej radości z samego ruchu a nie z wyniku sportowego.
R.
A w sercu ciągle maj.
Pierwszy zauważalny to ok. 25 - 30 lat.
Wcześniej mogłem skoczyć flopem, pokazać wychwyt, przyśpieszyć maksymalnie bez rozgrzewki. Mogłem przebiec półmaraton praktycznie bez treningu biegowego. Po przekroczeniu 30 lat trzeba było chociaż trochę rozgrzać się przed czymkolwiek. Bardzo łatwo trenowało mi się wytrzymałość. Mogłem trenować (MTB)wspólnie z młodymi ludźmi i wytrzymywałem prawie bez problemu.
Drugi to 40 lat. Po przekroczeniu tego wieku zaczęła dalej spadać siła a po teningach i zawodach musiałem się dłużej regenerować. Ale było nieźle. Zauważyłem natomiast, że niezależnie czy przygotowywałem się do pierwszych startów od 15 listpada, 30 stycznia czy 1 marca to wyniki w maju były podobne
Trzeci to 45 lat. Dalej spada siła i zaczynają się problemy ze ścięgnami, stawami i pierwsze kontuzje świadczące o zużyciu aparatu ruchu. Zaczynam się zastanawiać nad oszczędzaniem tego co mi zostało aby móc ruszać się jak najdłużej. Mogę zrobić długi trening, cały mikrocykl ale często kończy się to infekcją, kontuzją.
Obecnie - 49 lat. Odkąd pamiętam zawsze coś trenowałem czyli uprawiam sport ok. 35 -37 lat.
Pływać za bardzo nie mogę bo bolą mnie barki. W tenisa zagram, ale po kilku grach zaczyna mnie boleć łokieć i bark, mogę biegać ale nie za szybko i nie za dużo bo zaczynają mnie boleć Achillesy. Na rowerze mogę jeździć ale po płaskim i miękko bo boli kolano. Na nartach jest ok. ale na krótkim stoku i na miękkich nartach. Mogę poprzerzucać żelazo na siłowni ale potem dochodzę do siebie ze trzy dni.
Dlatego postanowiłem tylko raz w roku przygotowywać się do zawodów (MP weteranów w triathlonie w Kędzierzynie). Startowałem praktycznie bez przygotowań w tym roku i podczas biegu tylko kontrolowałem tętno nie patrząc na to, że mnie jeszcze 4 czy 5 kolegów wyprzedziło. Ale radość z ukończenia była ogromna.
Z perspektywy lat wydaje mi się, że trening wyczynowy zarezerwowany jest dla ludzi młodych. Im więcej lat tym więcej dystansu do treningu i więcej radości z samego ruchu a nie z wyniku sportowego.
R.
A w sercu ciągle maj.
- ours brun
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 922
- Rejestracja: 17 lip 2002, 20:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-Bielany
Z tego co piszecie to z wiekiem miałaby maleć potrzeba sportowej rywalizacji. Natomiast z moich obserwacji wynika, że 60-, 70-latkowie rywalizują w swoich kategoriach wiekowych w sposób chyba najbardziej zawzięty... i jak to jest?