50latek pisze:
Ech, człek to ma pecha, zaczął biegać późno, w roku gdzie ma największe szanse na swoje małe życiówki (bo z wiekiem wiadomo, będzie coraz trudniej), nie ma szans by je oficjalnie ustanowić (sprawdziany na treningach są bezwartościowe). Bo mamy medio(idio)krację i można z masami zrobić wszystko.
50latek no co Ty? Ty masz wielkie szczęście, że teraz zacząłeś biegać a nie pecha!
Tylko używaj tego narzędzia "z głową", czasy jak najbardziej są ważne,
ale najważniejszy z nich to "czas długości życia".
Co to za przyjemność zrobić jakieś śmieszne "życiówki", na oficjalnym
"prowincjonalnym biznesiku" i umieranie w wieku 70-80 lat,
jak masz wybór i okazje, bo możesz sobie odpuścić te rytuały i użyć biegania,
do utrzymania zdrowia, do tuningowania metabolizmu w wiadomym celu wyższym?
Na początku było, chociaż trener mooocno krzywo patrzył na to Ale po drodze udało się dostać na Skymarathon tydz. później i teraz jestem na decyzji.
No nie ma co ściemniać to 240km robi wrażenie i napawa lękiem :D
Byłem jednak (jak zwykle) zbyt dużym pesymistą. Dziś już odbył się pierwszy po tej "pandemicznej" przerwie oficjalny bieg i rekord na 5 z jesieni 2019 sprzed kontuzji oczywiście udało mi się pobić, choć z wyniku do końca nie jestem zadowolony, za wolno pobiegłem trzeci km. Wkrótce mam nadzieję na kolejne oficjalne próby.
A pesymizm co do biegów był tak duży, że robiłem sobie sprawdziany na treningach , ostatni w niedzielę 6 dni temu 25 kółek na 200 m bieżni na maksa. Potem w tygodniu normalny cykl treningowy z biegami I w czwartek na bieżni tym razem 400 metrowej i w czwartek wieczorem zobaczyłem, że w sobotę, czyli za 2 dni jest jakiś bieg. Będąc nieco zmęczonym (normalnie nie biegałbym akcentu w czwartek) i patrząc wtedy na prognozy (burze z piorunami na czas biegu), decyzje podjąłem w ostatniej chwili , zapis i opłata w piątek wieczorem tuż przed zamknięciem zapisów. Zdecydował chyba mój stosunek do tej całej "pandemii". Jak to, ja nie pobiegnę z powodu jakiegoś wirusa? A niestety strach w społeczeństwie jest ogromny, frekwencja była bardzo skromna jak na Warszawę, mimo, że organizatorzy podjęli jeszcze dodatkowe obostrzenia. Zapisało się dużo mniej niż i tak śmieszny limit, pobiegło jeszcze mniej.
Nie zachęci to pewnie innych do organizacji biegów.
To jaka jest ta nowa życiówka? Pochwal się. Tak z ciekawości ile osób wystartowało bo rozumiem że limit to było te 150? Wydawałoby się że wszyscy spragnieni startów ale jak przyjdzie co do czego to jednak objawy biorą górę.
50latek pisze:A niestety strach w społeczeństwie jest ogromny, frekwencja była bardzo skromna jak na Warszawę, mimo, że organizatorzy podjęli jeszcze dodatkowe obostrzenia. Zapisało się dużo mniej niż i tak śmieszny limit, pobiegło jeszcze mniej.
Frekwencja była inna, bo: frekwencja ludzi w W-wie jest w ogóle od trzech m-cy znacząco niższa, nie ma studentów - wyjechali, wyjechało też sporo ludzi pracujących zdalnie, wyjeżdżają też ci, którzy wcześniej nie mogli a teraz czerwiec, lato, więc korzystają. Poza tym sporo ludzi wypadło z cyklu treningowego i z cyklu imprez - pewnie mało kto śledzi teraz na bieżąco, więc mało osób zauważyło, że impreza już się odbędzie.
Więc nie zwalaj wszystkiego bezpośrednio na wirusa i strach przed nim, bo z Twojej narracji często wynika, że inni się boją (niewiadomoczego) i siedzą w domach, a Ty taki odważny. Ja jeżdżę czasem w skałki i tam akurat "frekwencja" znacznie większa, niż zazwyczaj, a to przecież Śląsk. Więc niska frekwencja na biegu ma naprawdę inne przyczyny, niż strach przed wirusem. Nie każdy nawet biegający nerwowo czeka aż uruchomią mu imprezy biegowe, ludzie mają też inne aktywności. A poza tym wczoraj to akurat była też zdaje się w W-wie inna impreza biegowa, atrakcyjniejsza, niż Parkrun.
Przy okazji gratuluję życiówki, widać - czasu nie zmarnowałeś.
No właśnie miałem pytać co to za zawody były wczoraj na 5km w Warszawie, bo był Warsaw Track Cup ale tam piątki chyba nie było?
A parkruny przecież jeszcze nie wystartowały :P
Tak, zgodnie z zapowiedzią miała się odbyć właśnie pierwsza edycja WTC.
A poza tym, to nie wiem, może właśnie jakiś lokalny Parkrun, nie mam pojęcia. Albo City Trail.
50latek, od czerwca frekwencja na takich małych biegach zazwyczaj spada, bo ludzie wolą jednak wyjechać na swoje działki czy gdzieś w plener, zwłaszcza, że do mocnego biegania warunki pogodowe dość ciężkie.
ok, spoko. W lecie ogólnie ciężej się biega, więc i wyniki gorsze, to i chętnych na biegi mniej. Jakby nie pandenia (a wcześniej moja przerwa zdrowotno-kontuzyjna, miedzy innymi zapalenie płuc i kontuzja nogi) to raczej teraz w żadnych zawodach bym nie brał udziału, chyba, że to prestiżowe typu Konstytucji itd. U mnie wpływ temperatury na tętno, a więc i na wyniki jest duży z powodu słabego wytrenowanie. Ja liczę na szczyt formy na jesieni, gdy będzie chłodniej, ale wiadomo, czy znów nie zakażą biegów, więc zaliczę teraz 2 biegi na 5 km. Ciekawy jestem, czy odbędą się duże prestiżowe biegi w Warszawie typu Niepodległości czy Powstania Warszawskiego. Biegło w nich po kilkanaście, kilka tysięcy ludzi, więc pewnie nie. Chyba, że wreszcie skończą to szaleństwo z pandemią.
Co do moich wyników, to nie ma się czym chwalić, zacząłem biegać za późno wieku prawie 50 lat , bez żadnej przeszłości sportowej z niskiego pułapu VOmax, no i jeszcze po 5 miesiącach miałem ponad 2 miesiące przerwy, dopiero w kwietniu wróciłem znów zaczynając od marszobiegów. Pewnie jakbym zaczął biegać w wieku 30 lat to i start byłby lepszy i szanse postępu większe. Teraz biegam dla zdrowia, żeby "opóźnić postępy starzenia" jak określa to nasz forumowy ekspert od zdrowia. To nie znaczy, że muszę tylko szurać w tempie 7:00 po lesie. Nawet przeciwnie, lepsza w tym wieku jest różnorodność, bo szybsze bieganie opóźnia zanik mięśni, tylko wolne szuranie jest wręcz zabójcze. Dlatego plan Danielsa dla zdrowia dla początkujących + moje modyfikacje jest dla mnie the best. Na jesieni moim celem na 5 było 30 minut, rekord był 29 z hakiem, teraz po 2.5 miesiącach po kontuzji pobiegłem 25 i pół minuty (a warunki pogodowe dużo gorsze niż na jesieni, wyższa temperatura + duchota i duża wilgotność) . Dla mnie postęp jest wystarczający. Byle uniknąć kolejnej kontuzji, bo odrabianie strat i powrót do poprzedniej formy jest długotrwały, szczególnie w starszym wieku.
Ale jednak co do odbytego biegu to był on reklamowany na wielu stronach , na bieganie.pl w kalendarzu, także na fejsie, limit 150, zapisanych 111, pobiegło 97. jakby nie koronka na pewno jakieś 200 ludzi by na starcie się stawiło, nie oszukujmy się, że ludzie się nie boją, jeżdżę nieco po Warszawie i co prawda nie jestem już jedynym bez maseczki w metrze, pociągu czy w sklepie, ale dalej tacy dzicy stanowią zdecydowana mniejszość. Rozmawiam też ze znajomymi i w pracy, ludzie dalej w to wierzą, choć coraz więcej oczywiście dostrzega absurdy sytuacji i po prostu ma dość tej szopki. Mój syn skończył 8 klasę (sam musiałem go przygotować do egzaminów), wybieramy teraz LO i mam nadzieje, że zacznie we wrześniu normalna naukę z nowymi kolegami i koleżankami, choć ZNP cały czas optuje za pseudo nauką online. Wiadomo, każdy by chciał dostawać forsę (no może każdy) za leżenie bykiem.