ziko303 zapiski z M40
Moderator: infernal
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
SB 09.05.2020
BS 10' + 4x800mT5 + BS 18'=8,9 km, 154/81 (79%/92%)
Ta miękka faja była jednak prorocza Niestety trening nieudany. Złożyło się na to jak u baletnicy wiele rąbków, a nawet rombów. Założenia były nierealistyczne, przerwa 2 minuty i bieganie tego praktycznie w samo południe, po lekko zarwanej nocy (FIFA i browary) były przepisem na porażkę.
1. 4:19 początek przepalony, ale potem udaje się ustabilizować
2. 4:17 początek ok, po chwili podkręcam sporo poniżej 4:10, po kolejnej chwili stabilizuję, ale czuję że zapłacę za to rwane tempo
3. 4:20 za szybko, potem za wolno, potem w punkt. Tu przed tym powtórzeniem była już dłuższa przerwa bo musiałem poczekać na zielone światło, więc wyszło pewnie z 2,5 minuty
4. 4:21 w sumie najrówniej przebiegnięty odcinek, ale już bardzo ciężko to szło, brzydko, siłowo, bez kontroli, do dupy. Przerwę zrobiłem jakieś 3 minuty
Ruszyłem jeszcze na piąty, ale dałem sobie spokój po 400 metrach. W planie miałem 6.Powrót totalnie wleczony, temperatura i wcześniejszy wysiłek mnie zabiły, chyba ze 2 razy przechodziłem w marsz. Do tego w pysku Sahara. Jednak po 40stce to przed takim treningiem trzeba być grzecznym i wyspanym.
Lekcja pokory, być może trzeba było to robić po 4:25-27 na przerwie 3 minuty? To było mocno życzeniowe tempo. Tak czy owak, w głowie i mięśniach zostanie, może jakiś progres z tego będzie.
ND 10.05.2020
BD 95' = 16,4 km, 5:49, 149/167 (76%/85%)
Ani dobrze, ani źle. W sumie mogło być trochę dłużej, ale jest jak jest. Końcówkę przyśpieszyłem i już było ciężej, co odbiło się na tętnie. Zaliczone. Tydzień 53 km.
BS 10' + 4x800mT5 + BS 18'=8,9 km, 154/81 (79%/92%)
Ta miękka faja była jednak prorocza Niestety trening nieudany. Złożyło się na to jak u baletnicy wiele rąbków, a nawet rombów. Założenia były nierealistyczne, przerwa 2 minuty i bieganie tego praktycznie w samo południe, po lekko zarwanej nocy (FIFA i browary) były przepisem na porażkę.
1. 4:19 początek przepalony, ale potem udaje się ustabilizować
2. 4:17 początek ok, po chwili podkręcam sporo poniżej 4:10, po kolejnej chwili stabilizuję, ale czuję że zapłacę za to rwane tempo
3. 4:20 za szybko, potem za wolno, potem w punkt. Tu przed tym powtórzeniem była już dłuższa przerwa bo musiałem poczekać na zielone światło, więc wyszło pewnie z 2,5 minuty
4. 4:21 w sumie najrówniej przebiegnięty odcinek, ale już bardzo ciężko to szło, brzydko, siłowo, bez kontroli, do dupy. Przerwę zrobiłem jakieś 3 minuty
Ruszyłem jeszcze na piąty, ale dałem sobie spokój po 400 metrach. W planie miałem 6.Powrót totalnie wleczony, temperatura i wcześniejszy wysiłek mnie zabiły, chyba ze 2 razy przechodziłem w marsz. Do tego w pysku Sahara. Jednak po 40stce to przed takim treningiem trzeba być grzecznym i wyspanym.
Lekcja pokory, być może trzeba było to robić po 4:25-27 na przerwie 3 minuty? To było mocno życzeniowe tempo. Tak czy owak, w głowie i mięśniach zostanie, może jakiś progres z tego będzie.
ND 10.05.2020
BD 95' = 16,4 km, 5:49, 149/167 (76%/85%)
Ani dobrze, ani źle. W sumie mogło być trochę dłużej, ale jest jak jest. Końcówkę przyśpieszyłem i już było ciężej, co odbiło się na tętnie. Zaliczone. Tydzień 53 km.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
WT 12.05.2020
BS 53' = 9,1 km, 5:47, 143/157 (73%/80%)
Znów zrobiło się chłodno, dobrze że chociaż wiatr cały czas wieje . Druga połówka zdecydowanie szybciej 5:30 i niżej. Tętno przyzwoite, wpływ na to miała pewnie temperatura.
ŚR 13.05.2020
BS10' + 10 km TM + BS 5'=12,5 km, 5:21, 154/170 (79%/87%)
10 km w życzeniowym tempie maratońskim. Niby nie szło jakoś źle, ale jednak to powinno lżej wchodzić. Średnie tempo 5:14 czyli na 3:40. To oczywiście takie gdybanie, bo maratonu na horyzoncie nie widać, może to i dobrze. Sam nie zmobilizuje się do dłuższego sprawdzianu niż 5k.
CZW 14.05.2020
BR 35' = 5,7 km, 6:10, 134/142 (68%/72%)
Wolno i krótko, regeneracyjnie.
BS 53' = 9,1 km, 5:47, 143/157 (73%/80%)
Znów zrobiło się chłodno, dobrze że chociaż wiatr cały czas wieje . Druga połówka zdecydowanie szybciej 5:30 i niżej. Tętno przyzwoite, wpływ na to miała pewnie temperatura.
ŚR 13.05.2020
BS10' + 10 km TM + BS 5'=12,5 km, 5:21, 154/170 (79%/87%)
10 km w życzeniowym tempie maratońskim. Niby nie szło jakoś źle, ale jednak to powinno lżej wchodzić. Średnie tempo 5:14 czyli na 3:40. To oczywiście takie gdybanie, bo maratonu na horyzoncie nie widać, może to i dobrze. Sam nie zmobilizuje się do dłuższego sprawdzianu niż 5k.
CZW 14.05.2020
BR 35' = 5,7 km, 6:10, 134/142 (68%/72%)
Wolno i krótko, regeneracyjnie.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
SB 16.05.2020
BS 14' + 600/500/400/300/200 p.3' + BS 14'=7,9 km, 6:11, 145/180 (74%/92%)
Trening pod kątem 1 km. Wymyśliłem sobie odcinki od 600 metrów i każdy o 100 krótszy od poprzedniego, ostatni 200 metrów. Przerwa 3 minuty. W tygodniu zauważyłem, że otwarte jest boisko z bieżnią na Wojszycach. Dopytałem okazało się, że bieżnia przynależy do boiska i łącznie na tej przestrzeni może przebywać 6 osób. Paranoja. Dzisiaj okazało się, że obiekt jest czynny w sobotę do 13. W sumie się nie dziwię, że nie chcą trzymać i płacić człowiekowi za liczenie użytkowników. Taki kiepski kabaret patrząc co się dzieje w sklepach.
W związku z brakiem bieżni został asfalt. Zakładałem, żeby każdy odcinek był w szybszym tempie.
1. 600 m - 2:29 @4:10 pod wiatr, pełna kontrola
2. 500 m - 1:57 @3:54 super tempo poniżej rekordu na 1 km
3. 400 m - 1:31 @3:48 ciężko, ale dobrze
4. 300 m - 1:06 @3:40 nieźle
5. 200 m - 0:41 @3:29 pod wiatr, ale szybko
Wygląda na to, że ten 1 km to można jednak szybciej zdecydowanie pobiec. Nóżki lekko betonowe. Trening na plus.
ND 17.05.2020
BD 107' = 18,8 km, 5:42, 146/171 (74%/87%)
Zacząłem wolno, pierwszy kilometr grubo powyżej 6, drugi też. Od trzeciego samoczynnie tempo wskoczyło na okolice 5:50. Spora lampa była, ale wziąłem wodę, więc byłem zabezpieczony. Biegało się w miarę. Gdzieś koło dyszki coś przeskoczyło i zacząłem przyspieszać i jakoś lżej się biegło. Ostatnie 5 km już znacznie poniżej 5:30 i po jakiś 2 zrobiło się ciężko, bo wiatr doszedł. Na szczęście były światła . Ogólnie końcówka ciężka. Patrząc na wczorajszy trening, to chyba z dwojga złego jestem szybszy niż bardziej wytrzymały
BS 14' + 600/500/400/300/200 p.3' + BS 14'=7,9 km, 6:11, 145/180 (74%/92%)
Trening pod kątem 1 km. Wymyśliłem sobie odcinki od 600 metrów i każdy o 100 krótszy od poprzedniego, ostatni 200 metrów. Przerwa 3 minuty. W tygodniu zauważyłem, że otwarte jest boisko z bieżnią na Wojszycach. Dopytałem okazało się, że bieżnia przynależy do boiska i łącznie na tej przestrzeni może przebywać 6 osób. Paranoja. Dzisiaj okazało się, że obiekt jest czynny w sobotę do 13. W sumie się nie dziwię, że nie chcą trzymać i płacić człowiekowi za liczenie użytkowników. Taki kiepski kabaret patrząc co się dzieje w sklepach.
W związku z brakiem bieżni został asfalt. Zakładałem, żeby każdy odcinek był w szybszym tempie.
1. 600 m - 2:29 @4:10 pod wiatr, pełna kontrola
2. 500 m - 1:57 @3:54 super tempo poniżej rekordu na 1 km
3. 400 m - 1:31 @3:48 ciężko, ale dobrze
4. 300 m - 1:06 @3:40 nieźle
5. 200 m - 0:41 @3:29 pod wiatr, ale szybko
Wygląda na to, że ten 1 km to można jednak szybciej zdecydowanie pobiec. Nóżki lekko betonowe. Trening na plus.
ND 17.05.2020
BD 107' = 18,8 km, 5:42, 146/171 (74%/87%)
Zacząłem wolno, pierwszy kilometr grubo powyżej 6, drugi też. Od trzeciego samoczynnie tempo wskoczyło na okolice 5:50. Spora lampa była, ale wziąłem wodę, więc byłem zabezpieczony. Biegało się w miarę. Gdzieś koło dyszki coś przeskoczyło i zacząłem przyspieszać i jakoś lżej się biegło. Ostatnie 5 km już znacznie poniżej 5:30 i po jakiś 2 zrobiło się ciężko, bo wiatr doszedł. Na szczęście były światła . Ogólnie końcówka ciężka. Patrząc na wczorajszy trening, to chyba z dwojga złego jestem szybszy niż bardziej wytrzymały
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
WT 19.05.2020
BS 55'=9,5 km; 5:41; 141/153 (72%/78%)
Lekko czułem czwórki po wczorajszych ćwiczeniach ale ogólnie swobodnie. Tętno trochę oszukane, bo mniej więcej w połowie musiałem parę minut pogadać przez telefon i się zatrzymałem. Głowa i tak była już przy środzie.
ŚR 20.05.2020
BS 16' + Pandemiczny 1 km biegania.pl + BS 18'
No nadszedł dzień kolejnej próby. Z ostatnich szybszych treningów nie dopuszczałem do siebie innej myśli niż poprawa wyniku i to nie o sekundę lub dwie. Postanowiłem pobiec na bieżnię na Ołtaszynie i tam zrobić swoje. Jakoś specjalnie świeży się nie czułem, szczególnie jeżeli chodzi o czwórki. Na miejscu Pan ochroniarz kulturalnie mnie poinformował, że teraz obiekt jest zarezerwowany dla klubu, a ja mogę sobie przyjść między 10 a 14. No żesz ku#@^!
Miejsce do wyznaczenie innej trasy takie sobie, osiedle domków, z zakrętami. Przez chwilę myślę, żeby odpuścić, ale to tylko ułamek sekundy. Wkurwiony robię tylko chwilę rozciągania i dwie przebieżki i chce to mieć za sobą. Tutaj błąd numer jeden brak koncentracji.
Ruszam jak szalony. Pierwsze 200 metrów tempem 3:40 i lepiej, jeszcze zakręt po drodze. Błąd drugi za mocno od startu. Problem zaczyna się już w okolicach 300 metra, dług trzeba oddać. Około połowy myślałem, że zrezygnuję. Tempo dramatycznie spada, ja mam betonowo-drewniane nogi. Na wykresie nawet powyżej 4:00 się pojawia. Kolejny zakręt i jakoś się odradzam, trzymam okolice 3:50. W okolicy 700 metra wiem, że się poprawię. Ale to nie koniec, jakieś dupniecie jeszcze w okolicy 900 metra na wykresie widać, już tego nie pamiętam. Jednak się zbieram i przyśpieszam te 100 metrów. Wynik 3:49,5.
Jestem zadowolony, ale gdyby pobiec to sensowniej i na lepszej trasie można jeszcze nieco urwać. Żeby urwać więcej to trzeba już trenować pod to. Tak czy owak na chwilę opuszczam ostatnie miejsce w rankingu chociaż w M45 mam póki co ostatnie miejsce zarezerwowane, bo tam same dziki
BS 55'=9,5 km; 5:41; 141/153 (72%/78%)
Lekko czułem czwórki po wczorajszych ćwiczeniach ale ogólnie swobodnie. Tętno trochę oszukane, bo mniej więcej w połowie musiałem parę minut pogadać przez telefon i się zatrzymałem. Głowa i tak była już przy środzie.
ŚR 20.05.2020
BS 16' + Pandemiczny 1 km biegania.pl + BS 18'
No nadszedł dzień kolejnej próby. Z ostatnich szybszych treningów nie dopuszczałem do siebie innej myśli niż poprawa wyniku i to nie o sekundę lub dwie. Postanowiłem pobiec na bieżnię na Ołtaszynie i tam zrobić swoje. Jakoś specjalnie świeży się nie czułem, szczególnie jeżeli chodzi o czwórki. Na miejscu Pan ochroniarz kulturalnie mnie poinformował, że teraz obiekt jest zarezerwowany dla klubu, a ja mogę sobie przyjść między 10 a 14. No żesz ku#@^!
Miejsce do wyznaczenie innej trasy takie sobie, osiedle domków, z zakrętami. Przez chwilę myślę, żeby odpuścić, ale to tylko ułamek sekundy. Wkurwiony robię tylko chwilę rozciągania i dwie przebieżki i chce to mieć za sobą. Tutaj błąd numer jeden brak koncentracji.
Ruszam jak szalony. Pierwsze 200 metrów tempem 3:40 i lepiej, jeszcze zakręt po drodze. Błąd drugi za mocno od startu. Problem zaczyna się już w okolicach 300 metra, dług trzeba oddać. Około połowy myślałem, że zrezygnuję. Tempo dramatycznie spada, ja mam betonowo-drewniane nogi. Na wykresie nawet powyżej 4:00 się pojawia. Kolejny zakręt i jakoś się odradzam, trzymam okolice 3:50. W okolicy 700 metra wiem, że się poprawię. Ale to nie koniec, jakieś dupniecie jeszcze w okolicy 900 metra na wykresie widać, już tego nie pamiętam. Jednak się zbieram i przyśpieszam te 100 metrów. Wynik 3:49,5.
Jestem zadowolony, ale gdyby pobiec to sensowniej i na lepszej trasie można jeszcze nieco urwać. Żeby urwać więcej to trzeba już trenować pod to. Tak czy owak na chwilę opuszczam ostatnie miejsce w rankingu chociaż w M45 mam póki co ostatnie miejsce zarezerwowane, bo tam same dziki
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
SB 23.05.2020
BS 32' = 5,7 km, 5:36, 142/169 (72%/82%)
Zaplanowałem sobie tak, że będę robił 3 tygodnie treningu, taki mikrocykl i kolejny tydzień z obniżonym kilometrażem i testem na 1 km i crossem lub testem na 5 km. W związku z tym w czwartek odpuściłem bieganie, zrobiłem za to łącznie 30 km na rowerze ok. 10 jako droga do i z pracy i 20 późnym popołudniem.
W piątek też 18 km na rowerze, który został u znajomych (piffko ) i który odebrałem właśnie w sobotę. Dobieg te ponad 5 km w dość rześkim tempie i potem powrót na rowerze 8 km. Czyli tak zakładka wyszła.
ND 24.05.2020
BS 15' + cross 3,8 km + BS 15 km = 9,1 km, 157/178 (80%/91%)
Ciężkie nogi od samego początku i generalna słabość. Jednak chyba te łącznie 85 km na rowerze jakie zrobiłem w tym tygodniu zmęczyło organizm. Wiem, że dla kogoś kto jeździ często to nic wielkiego, ale dla mnie jednak tak. Czułem się nie najlepiej i myślałem nawet żeby olać ten cross. Na szczęście przewalczyłem to i ruszyłem. Cały bieg na mega zmęczeniu, bez polotu, bez radości czysta męka. Momentami na podbiegach wydawało mi się, że stoję w miejscu. Jakoś specjalnie nie kontrolowałem tempa, po prostu chciałem biec na dużej intensywności. Ostatecznie tym razem GPS pokazała 3,88 km (3,76 ostatni) i średnie tempo ciut lepsze niż ostatnio 4:58 vs 5:01. To tylko GPS więc nie ma co tutaj bawić się w rekordy, sponiewierało mnie to 3x bardziej niż ten 1 km. Ledwo doczłapałem do domu. Szkoda, że ścieżka na wzgórzu zarasta, bo może się okazać, że to ostatni bieg na tej pętli. Byłoby szkoda.
Tydzień biegowo 31 km, rowerowo 85 i tak zamiast wypoczęty kończę zmęczony
BS 32' = 5,7 km, 5:36, 142/169 (72%/82%)
Zaplanowałem sobie tak, że będę robił 3 tygodnie treningu, taki mikrocykl i kolejny tydzień z obniżonym kilometrażem i testem na 1 km i crossem lub testem na 5 km. W związku z tym w czwartek odpuściłem bieganie, zrobiłem za to łącznie 30 km na rowerze ok. 10 jako droga do i z pracy i 20 późnym popołudniem.
W piątek też 18 km na rowerze, który został u znajomych (piffko ) i który odebrałem właśnie w sobotę. Dobieg te ponad 5 km w dość rześkim tempie i potem powrót na rowerze 8 km. Czyli tak zakładka wyszła.
ND 24.05.2020
BS 15' + cross 3,8 km + BS 15 km = 9,1 km, 157/178 (80%/91%)
Ciężkie nogi od samego początku i generalna słabość. Jednak chyba te łącznie 85 km na rowerze jakie zrobiłem w tym tygodniu zmęczyło organizm. Wiem, że dla kogoś kto jeździ często to nic wielkiego, ale dla mnie jednak tak. Czułem się nie najlepiej i myślałem nawet żeby olać ten cross. Na szczęście przewalczyłem to i ruszyłem. Cały bieg na mega zmęczeniu, bez polotu, bez radości czysta męka. Momentami na podbiegach wydawało mi się, że stoję w miejscu. Jakoś specjalnie nie kontrolowałem tempa, po prostu chciałem biec na dużej intensywności. Ostatecznie tym razem GPS pokazała 3,88 km (3,76 ostatni) i średnie tempo ciut lepsze niż ostatnio 4:58 vs 5:01. To tylko GPS więc nie ma co tutaj bawić się w rekordy, sponiewierało mnie to 3x bardziej niż ten 1 km. Ledwo doczłapałem do domu. Szkoda, że ścieżka na wzgórzu zarasta, bo może się okazać, że to ostatni bieg na tej pętli. Byłoby szkoda.
Tydzień biegowo 31 km, rowerowo 85 i tak zamiast wypoczęty kończę zmęczony
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
WT 26.05.2020
BS 56'+6x10"spg = 9,8 km, 5:48
Trochę ciężkie czwórki, ale generalnie dość swobodnie. Pogoda fajna lekki chłodek. Dorzuciłem 6 sprintów pod górę na odmulenie. Muszę wrócić do ich biegania. Coś mi pas tętna zaczął świrować i jakieś głupoty pokazywać. Więc nawet nie wpisuję wartości. Być może bateria do wymiany.
ŚR 27.05.2020
BS 8' + 2x3 km P/p.5' + 2 km P + BS 24'=14,5 km, 5:35 158/180 (81%/92%)
Niestety dzisiaj położyłem ten trening, ale finalnie nie było źle. Taki paradoks. Wymyśliłem sobie 3x3 km P na przerwie 5’. Z tym, że to tempo progowe takie raczej z dupy wziąłem, bo widełki 4:40-4:50. Pierwszy odcinek poszedł planowo i znośnie po 4:43 na średnim tętnie 166 czyli nawet niżej progu. Niestety na drugim już wiało i było ciężko, ale zamknąłem w 4:47 na średnim tętnie 174 to już lekko powyżej progu. Czułem, że to trzecie będzie raczej niepotrzebne. I tak też było, ostatecznie dociągnąłem 2 km po 4:50 na średnim 172 i nie bardzo mogłem się rozpędzić bardziej. Nie było sensu tego na siłę zamykać. Potem miało być trochę BS, a przez zamkniętą drogę zrobiło się prawie 5 km, ostatni kilometr spotkałem kumpla, który jest z innego poziomu, a że chcieliśmy pogadać to BS szedł w okolicy 5:10. Całość tego odcinka po 6:16, ale popieprzyłem coś w zegarku i jak szedłem odpoczywając po 3 powtórzeniu to miałem bieg, a jak zacząłem biec do zastopowałem dopiero po jakimś czasie się orientując. Ogólnie wpadło ponad 14 km, a to się chwali. Jutro krótko i wolno.
CZW 28.05.2020
BR 41' = 6,8 km, 6:08, 136/144 (69%/73%)
Krótko, wolno i na niskim tętnie. Aż mnie keiw na GC pochwalił Ale czwórki to mam nieźle zbite od weekendu, nie wiem czemu - Pandemiczny i cross mnie tak załatwiły? Dopiero dzisiaj wpadłem na to, żeby porolować (jakoś nie wiem czemu czwórek nie roluję) i muszę przyznać, że bolało. Jutro wolne, w sobotę coś szybszego, w niedzielę dłuższego.
BS 56'+6x10"spg = 9,8 km, 5:48
Trochę ciężkie czwórki, ale generalnie dość swobodnie. Pogoda fajna lekki chłodek. Dorzuciłem 6 sprintów pod górę na odmulenie. Muszę wrócić do ich biegania. Coś mi pas tętna zaczął świrować i jakieś głupoty pokazywać. Więc nawet nie wpisuję wartości. Być może bateria do wymiany.
ŚR 27.05.2020
BS 8' + 2x3 km P/p.5' + 2 km P + BS 24'=14,5 km, 5:35 158/180 (81%/92%)
Niestety dzisiaj położyłem ten trening, ale finalnie nie było źle. Taki paradoks. Wymyśliłem sobie 3x3 km P na przerwie 5’. Z tym, że to tempo progowe takie raczej z dupy wziąłem, bo widełki 4:40-4:50. Pierwszy odcinek poszedł planowo i znośnie po 4:43 na średnim tętnie 166 czyli nawet niżej progu. Niestety na drugim już wiało i było ciężko, ale zamknąłem w 4:47 na średnim tętnie 174 to już lekko powyżej progu. Czułem, że to trzecie będzie raczej niepotrzebne. I tak też było, ostatecznie dociągnąłem 2 km po 4:50 na średnim 172 i nie bardzo mogłem się rozpędzić bardziej. Nie było sensu tego na siłę zamykać. Potem miało być trochę BS, a przez zamkniętą drogę zrobiło się prawie 5 km, ostatni kilometr spotkałem kumpla, który jest z innego poziomu, a że chcieliśmy pogadać to BS szedł w okolicy 5:10. Całość tego odcinka po 6:16, ale popieprzyłem coś w zegarku i jak szedłem odpoczywając po 3 powtórzeniu to miałem bieg, a jak zacząłem biec do zastopowałem dopiero po jakimś czasie się orientując. Ogólnie wpadło ponad 14 km, a to się chwali. Jutro krótko i wolno.
CZW 28.05.2020
BR 41' = 6,8 km, 6:08, 136/144 (69%/73%)
Krótko, wolno i na niskim tętnie. Aż mnie keiw na GC pochwalił Ale czwórki to mam nieźle zbite od weekendu, nie wiem czemu - Pandemiczny i cross mnie tak załatwiły? Dopiero dzisiaj wpadłem na to, żeby porolować (jakoś nie wiem czemu czwórek nie roluję) i muszę przyznać, że bolało. Jutro wolne, w sobotę coś szybszego, w niedzielę dłuższego.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
SB 30.05.2020
BS 17'+6x400/p.3' + BS 17'= 9 km, 6:25, 143/180 (73%/92%)
Dzisiaj w końcu udało się wejść na bieżnie, choć nie bez przygód. Okazało się, że ogólnodostępna jest do 12, na szczęście gospodarz obiektu się zlitował widząc mnie już trzeci raz i powiedział, że jakby co to on mnie nie widział i nie pozwolił. Ruszyłem z werwą do 400 m, których zaplanowałem 6 na 3 minutowej przerwie. Mimo wiatru poszło bardzo dobrze w przedziale 1:27-1:31 (3:38-3:48). No nie powiem od 4 powtórzenia było już ciężko. Betonik zalewał nogi, po ostatnim musiałem sobie klapnąć na ziemie. Wygląda na to, że jeszcze na kilometr rezerwa jest. Marzy mi się zejście do jesieni poniżej 3:40.
ND 31.05.2020
BD 105' = 18,1 km, 5:47, 149/174 (76%/89%)
Początkowo wolno, nogi ciężkie. Od połowy zrobiło się lżej, nogi puściły. Potem zacząłem przyśpieszać końcówka ciężka. Dzieląc na segmenty 6 km średnie tempo wyniosło: 5:56, 5:51, 5:36. Gdzieś w połowie się zagapiłem i zasłuchałem w podcaście i udało się wywrócić przy tempie lekko poniżej 6:00 .
Pod wieczór praktycznie tę samą trasę przejechałem z rodzinką na rowerze. Tempo spacerowe, nogi ładnie się zregenerowało, chociaż usłyszałem: Tato ja już więcej tak daleko nie jadę.
Tydzień wyszedł zacny 58 km + 41 km na rowerze. W maju kilometraż 221.
BS 17'+6x400/p.3' + BS 17'= 9 km, 6:25, 143/180 (73%/92%)
Dzisiaj w końcu udało się wejść na bieżnie, choć nie bez przygód. Okazało się, że ogólnodostępna jest do 12, na szczęście gospodarz obiektu się zlitował widząc mnie już trzeci raz i powiedział, że jakby co to on mnie nie widział i nie pozwolił. Ruszyłem z werwą do 400 m, których zaplanowałem 6 na 3 minutowej przerwie. Mimo wiatru poszło bardzo dobrze w przedziale 1:27-1:31 (3:38-3:48). No nie powiem od 4 powtórzenia było już ciężko. Betonik zalewał nogi, po ostatnim musiałem sobie klapnąć na ziemie. Wygląda na to, że jeszcze na kilometr rezerwa jest. Marzy mi się zejście do jesieni poniżej 3:40.
ND 31.05.2020
BD 105' = 18,1 km, 5:47, 149/174 (76%/89%)
Początkowo wolno, nogi ciężkie. Od połowy zrobiło się lżej, nogi puściły. Potem zacząłem przyśpieszać końcówka ciężka. Dzieląc na segmenty 6 km średnie tempo wyniosło: 5:56, 5:51, 5:36. Gdzieś w połowie się zagapiłem i zasłuchałem w podcaście i udało się wywrócić przy tempie lekko poniżej 6:00 .
Pod wieczór praktycznie tę samą trasę przejechałem z rodzinką na rowerze. Tempo spacerowe, nogi ładnie się zregenerowało, chociaż usłyszałem: Tato ja już więcej tak daleko nie jadę.
Tydzień wyszedł zacny 58 km + 41 km na rowerze. W maju kilometraż 221.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
WT 02.06.2020
BS 51'=9 km, 5:41, 141/158 (72%/81%)
Nogi fajnie dzisiaj kręciły. Początek wolniutkj. Po niecałych dwóch kilometrach musiałem schować się przed deszczem pod drzewo, bo ulewa przeszła. Od 3 swobodnie wszedłem na tempo Ok. 5:40. W końcówce jeszcze jedna przerwa wymuszona odebraniem telefonu, więc to średnie tętno raczej lekko oszukane, ale nawet gdyby było że 2 uderzenia wyższe to i tak dobrze.
ŚR 03.06.2020
BS11'+ BNP 10 km (4/3/2/1p.2') +BS7'=13 km, 5:17, 152/182 (78%/92%)
Po wczorajszej świeżości nie zostało śladu. Nogi od początku jakby z przymocowanymi ciężarkami, do tego ciężkie czwórki. Do tego mega lampa, ale to już miało wtórne znaczenie. Chciałem jakoś wybronić ten trening, więc postanowiłem zrobić BNP z przerwami . Przerwy tak na oko pewnie między 2 a 3 minuty. 4 km 5:18 / 3 km 5:07 / 2 km 4:50 / 1 km 4:24. Ciężko kurcze, a powinno być łatwiej.
Nie chce mi się wierzyć, że jakiś wpływ ma na to jeżdżenie rowerem do pracy, to raptem rekreacyjne 5 km w jedną stronę
CZW 04.06.2020
BR 40'=6,2 km, 6:20, 134/144 (68%/73%)
O dziwo nogi w lepszym stanie niż wczoraj. Wyszedłem wieczorem po deszczu, niestety obżarty Na początku trochę błota a ja w starych butach, czułem się jak na lodzie. Fajny regeneracyjny bieg.
A propos wczoraj to tak sobie wykminiłem, że jednak w moim wieku chyba lepiej przed akcentem mieć dzień wolny. Ostatnio nie wychodzą mi te środowe treningi. Od przyszłego tygodnia przesuwam zatem akcent na wtorek, środa wolno, krótko regeneracyjnie, czwartek BS, sobota akcent, niedziela dłuższy bieg bez nacisku na tempo.
BS 51'=9 km, 5:41, 141/158 (72%/81%)
Nogi fajnie dzisiaj kręciły. Początek wolniutkj. Po niecałych dwóch kilometrach musiałem schować się przed deszczem pod drzewo, bo ulewa przeszła. Od 3 swobodnie wszedłem na tempo Ok. 5:40. W końcówce jeszcze jedna przerwa wymuszona odebraniem telefonu, więc to średnie tętno raczej lekko oszukane, ale nawet gdyby było że 2 uderzenia wyższe to i tak dobrze.
ŚR 03.06.2020
BS11'+ BNP 10 km (4/3/2/1p.2') +BS7'=13 km, 5:17, 152/182 (78%/92%)
Po wczorajszej świeżości nie zostało śladu. Nogi od początku jakby z przymocowanymi ciężarkami, do tego ciężkie czwórki. Do tego mega lampa, ale to już miało wtórne znaczenie. Chciałem jakoś wybronić ten trening, więc postanowiłem zrobić BNP z przerwami . Przerwy tak na oko pewnie między 2 a 3 minuty. 4 km 5:18 / 3 km 5:07 / 2 km 4:50 / 1 km 4:24. Ciężko kurcze, a powinno być łatwiej.
Nie chce mi się wierzyć, że jakiś wpływ ma na to jeżdżenie rowerem do pracy, to raptem rekreacyjne 5 km w jedną stronę
CZW 04.06.2020
BR 40'=6,2 km, 6:20, 134/144 (68%/73%)
O dziwo nogi w lepszym stanie niż wczoraj. Wyszedłem wieczorem po deszczu, niestety obżarty Na początku trochę błota a ja w starych butach, czułem się jak na lodzie. Fajny regeneracyjny bieg.
A propos wczoraj to tak sobie wykminiłem, że jednak w moim wieku chyba lepiej przed akcentem mieć dzień wolny. Ostatnio nie wychodzą mi te środowe treningi. Od przyszłego tygodnia przesuwam zatem akcent na wtorek, środa wolno, krótko regeneracyjnie, czwartek BS, sobota akcent, niedziela dłuższy bieg bez nacisku na tempo.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
SB 06.06.2020
BS 11' + 4x1km T5/p.3 + BS 17'= 9,7 km, 5:43, 148/181 (76%/92%)
Dzisiaj w planie miałem kilometrówki w liczbie 5 na 3’ przerwie. Widełki tempa określiłem między 4:23 a 4:28 czyli mocno życzeniowe 10k, a tak naprawdę ambitne 5k. Poczułem to już po pierwszym kilometrze po 4:25. Niby nie poszło źle, akurat nie wiało, ale jednak dychy to bym tym nie uciągnął. Drugi w podobnym tempie, ale już zaczęło wiać. No to jak się robi ciężej to przyśpieszamy 3 po 4:23, końcówka w parku. Czwarty 4:22 i to już jest bardzo ciężko, tym bardziej, że podłoże miękkie. Delikatnie zaczynam też odczuwać dwugłowy, co wpływa na decyzję, że nie rzeźbię 5 powtórzenia. Jednak w T10 to nawet ambitnie na dzisiaj powinno być tak z 10 sekund wolniej. Mam nadzieję, że od następnego razu będę już na bieżni to biegał. Szacun dla sochersa za to 8x1kmT10.
ND 07.06.2020
BD 94' = 16 km, 5:52, 147/160 (75%/82%)
Trening katastrofa. Wyszedłem z rana po imprezie i czułem się słabo. Do tego gdzieś po 7 km zaczęła mnie straszliwie męczyć dwójka po jakiś 3 km marszobiegu znalazłem stację benzynową. Na chwilę ulżyło, ale brzuch dalej kręcił. Dowlokłem się marszobiegiem i wyglądało to jak odwrót wojsk Napoleona z pod Moskwy. Ech, głupi ja
BS 11' + 4x1km T5/p.3 + BS 17'= 9,7 km, 5:43, 148/181 (76%/92%)
Dzisiaj w planie miałem kilometrówki w liczbie 5 na 3’ przerwie. Widełki tempa określiłem między 4:23 a 4:28 czyli mocno życzeniowe 10k, a tak naprawdę ambitne 5k. Poczułem to już po pierwszym kilometrze po 4:25. Niby nie poszło źle, akurat nie wiało, ale jednak dychy to bym tym nie uciągnął. Drugi w podobnym tempie, ale już zaczęło wiać. No to jak się robi ciężej to przyśpieszamy 3 po 4:23, końcówka w parku. Czwarty 4:22 i to już jest bardzo ciężko, tym bardziej, że podłoże miękkie. Delikatnie zaczynam też odczuwać dwugłowy, co wpływa na decyzję, że nie rzeźbię 5 powtórzenia. Jednak w T10 to nawet ambitnie na dzisiaj powinno być tak z 10 sekund wolniej. Mam nadzieję, że od następnego razu będę już na bieżni to biegał. Szacun dla sochersa za to 8x1kmT10.
ND 07.06.2020
BD 94' = 16 km, 5:52, 147/160 (75%/82%)
Trening katastrofa. Wyszedłem z rana po imprezie i czułem się słabo. Do tego gdzieś po 7 km zaczęła mnie straszliwie męczyć dwójka po jakiś 3 km marszobiegu znalazłem stację benzynową. Na chwilę ulżyło, ale brzuch dalej kręcił. Dowlokłem się marszobiegiem i wyglądało to jak odwrót wojsk Napoleona z pod Moskwy. Ech, głupi ja
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
WT 09.06.2020
BS 6' + 12 km TM= 13 km, 5:17, 156/170 (80%/87%)
Tak jak planowałem przesunąłem akcent ze środy na wtorek. Jakoś specjalnie świeżo się nie czułem, ale tragedii też nie było. Póki co tempo dość mocno życzeniowe, ale i do maratonu daleko, żeby nie powiedzieć, że jest niewiadomą. Wyobrażałbym sobie, że to musi lżej wchodzić. Średnie tempo tych 12 km to 5:14, średnie tętno 159, maksymalne 170. Sporo pracy przede mną. Pocieszam się, że mniej więcej połowa pod wiatr, co zabierało sporo sił, no ale na maratonie też może wiać.
ŚR 10.06.2020
BR 42'=6,7 km, 6:19, 131/146 (67%/74%)
Typowy bieg regeneracyjny na niskim tętnie. Trochę się wpieprzyłem w błotniste drogi, więc czasami nawet chwilę trzeba było maszerować, żeby nie wpaść w kałuże czy też oczka wodne .
CZW 11.06.2020
BS 56'=9,6 km, 5:54, 142/153 (72%/78%)
Niestety musiałem pójść z rana, czego nie lubię. Duchota straszna, ja niewypoczęty. Jednak jest różnica jeżeli między treningami jest ok. 24h a 12h przerwy. Ciężko to było zaliczyć. No ale jakoś się dowlokłem. Piątek wolny.
BS 6' + 12 km TM= 13 km, 5:17, 156/170 (80%/87%)
Tak jak planowałem przesunąłem akcent ze środy na wtorek. Jakoś specjalnie świeżo się nie czułem, ale tragedii też nie było. Póki co tempo dość mocno życzeniowe, ale i do maratonu daleko, żeby nie powiedzieć, że jest niewiadomą. Wyobrażałbym sobie, że to musi lżej wchodzić. Średnie tempo tych 12 km to 5:14, średnie tętno 159, maksymalne 170. Sporo pracy przede mną. Pocieszam się, że mniej więcej połowa pod wiatr, co zabierało sporo sił, no ale na maratonie też może wiać.
ŚR 10.06.2020
BR 42'=6,7 km, 6:19, 131/146 (67%/74%)
Typowy bieg regeneracyjny na niskim tętnie. Trochę się wpieprzyłem w błotniste drogi, więc czasami nawet chwilę trzeba było maszerować, żeby nie wpaść w kałuże czy też oczka wodne .
CZW 11.06.2020
BS 56'=9,6 km, 5:54, 142/153 (72%/78%)
Niestety musiałem pójść z rana, czego nie lubię. Duchota straszna, ja niewypoczęty. Jednak jest różnica jeżeli między treningami jest ok. 24h a 12h przerwy. Ciężko to było zaliczyć. No ale jakoś się dowlokłem. Piątek wolny.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
SB 13.06.2020
BS 15' + 600/500/400/300/200/p.3+BS14'=7,5 km, 6:36, 148/185 (76%/94%)
Kolejny trening na prędkościach w okolicy 1km i szybciej. Tym razem udało się zrealizować to na bieżni. Upał straszny, ale faktycznie takie krótkie odcinki to dobry sposób na mocny trening w wysokiej temperaturze. Biegałem to na czuja chcąc podkręcać tempo. Poszło lepiej niż ostatnio, ale wtedy to było na asfalcie biegane:
600-2:21,4/3:56
500-1:55,2/3:50
400-1:29,8/3:45
300-1:06,2/3:41
200-0:40,8/3:24
Przerwy 3 minuty chyba jednak za krótkie. Powrót ciężki, ale faktycznie po jakiś 8-10 minutach zrobiło się lżej jakby kwas zszedł. Wydaje mi się, że 5 minutowe przerwy byłyby optymalne.
ND 14.06.2020
BD 141'=17,5 km, 5:47, 148/176 (76%/90%)
Pogoda dzisiaj łaskawsza. Nogi od początku ciężkawe. Wziąłem na wszelki wypadek 2 bidony po 500 ml. Ostatecznie wypiłem jeden, ale lepiej się biegnie mając równomierne obciążenie. Pierwsze 6 km tempo wolne ok. 6:00. Kolejna szóstka już nieco szybciej lekko poniżej 6:00. Około 12 km zacząłem kminić, że w Żabce kupię sobie piwo bezalkoholowe. Na 12,5 pitstop przy Żabce udało się dostać moje ulubione Bezalkoholowe IPA z Miłosławia i do tego w idealnej objętości - puszka 0,33. Ło Panie wypiłem i jakby nie ten człowiek. Kolejną prawie szóstkę zrobiłem w 5:25. I mam parę wniosków
Po pierwsze definitywnie jestem typem szybkościowca, sobotni trening jakoś mną specjalnie nie wzrusza, natomiast wszystko oparte na wytrzymałości już tak. Słabo pozyskuję energię z tłuszczy, bo jak wypiłem to piwo, które miało około 70 kcal, to zupełnie inaczej się poczułem. Co ważne wcześniej piłem cały czas wodę, więc to raczej nie było odwodnienie czy coś. Z tego wszystkiego, z historii moich startów i ostatnich występów maratońskich wynika, że bez dużej liczby długich biegów nic z tego nie będzie. Nie mówię, że mam rypać 30 km co tydzień, ale kilometraż musi być powyżej 60 km, jeżeli chcę pobiec poniżej 3:45. W sumie od dawna o tym wiem, ale zaprzeczam temu bo nie jestem fanem dłuższych biegów na treningu I tak sobie myślę, że chyba lepiej męczyć się na tych biegach bez żeli, żeby spróbować przestawić organizm na bardziej ekonomiczne bieganie. Dajcie znać czy ta koncepcja ma sens
BS 15' + 600/500/400/300/200/p.3+BS14'=7,5 km, 6:36, 148/185 (76%/94%)
Kolejny trening na prędkościach w okolicy 1km i szybciej. Tym razem udało się zrealizować to na bieżni. Upał straszny, ale faktycznie takie krótkie odcinki to dobry sposób na mocny trening w wysokiej temperaturze. Biegałem to na czuja chcąc podkręcać tempo. Poszło lepiej niż ostatnio, ale wtedy to było na asfalcie biegane:
600-2:21,4/3:56
500-1:55,2/3:50
400-1:29,8/3:45
300-1:06,2/3:41
200-0:40,8/3:24
Przerwy 3 minuty chyba jednak za krótkie. Powrót ciężki, ale faktycznie po jakiś 8-10 minutach zrobiło się lżej jakby kwas zszedł. Wydaje mi się, że 5 minutowe przerwy byłyby optymalne.
ND 14.06.2020
BD 141'=17,5 km, 5:47, 148/176 (76%/90%)
Pogoda dzisiaj łaskawsza. Nogi od początku ciężkawe. Wziąłem na wszelki wypadek 2 bidony po 500 ml. Ostatecznie wypiłem jeden, ale lepiej się biegnie mając równomierne obciążenie. Pierwsze 6 km tempo wolne ok. 6:00. Kolejna szóstka już nieco szybciej lekko poniżej 6:00. Około 12 km zacząłem kminić, że w Żabce kupię sobie piwo bezalkoholowe. Na 12,5 pitstop przy Żabce udało się dostać moje ulubione Bezalkoholowe IPA z Miłosławia i do tego w idealnej objętości - puszka 0,33. Ło Panie wypiłem i jakby nie ten człowiek. Kolejną prawie szóstkę zrobiłem w 5:25. I mam parę wniosków
Po pierwsze definitywnie jestem typem szybkościowca, sobotni trening jakoś mną specjalnie nie wzrusza, natomiast wszystko oparte na wytrzymałości już tak. Słabo pozyskuję energię z tłuszczy, bo jak wypiłem to piwo, które miało około 70 kcal, to zupełnie inaczej się poczułem. Co ważne wcześniej piłem cały czas wodę, więc to raczej nie było odwodnienie czy coś. Z tego wszystkiego, z historii moich startów i ostatnich występów maratońskich wynika, że bez dużej liczby długich biegów nic z tego nie będzie. Nie mówię, że mam rypać 30 km co tydzień, ale kilometraż musi być powyżej 60 km, jeżeli chcę pobiec poniżej 3:45. W sumie od dawna o tym wiem, ale zaprzeczam temu bo nie jestem fanem dłuższych biegów na treningu I tak sobie myślę, że chyba lepiej męczyć się na tych biegach bez żeli, żeby spróbować przestawić organizm na bardziej ekonomiczne bieganie. Dajcie znać czy ta koncepcja ma sens
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
WT 16.06.2020
BS 50'=8,5 km, 5:50, 140/155 (71%/79%)
Zwlekałem do 20 z wyjściem bo ciepło było. Niestety między przyjściem z pracy a biegiem trochę zjadłem i przeszkadzało mi to w czasie biegu. Z drugiej strony jakieś takie miękkie nogi dzisiaj miałem. Generalnie rozkręciłem się od połowy, ale starałem się nie przesadzać. Ten tydzień ma być ze zdecydowanie niższym kilometrażem i wstępnie dwoma testami na 1 i 5 km.
ŚR 17.06.2020
BS 16' =5:49 + TM 19' = 5:21=5,7 km
Miał być test na 1 km. Niestety jakiś niemrawy dzisiaj byłem, pogoda też nie najlepsza, chociaż podobno dla średnich dystansów upał dobry. Na bieżni masakra, rowerki, kijkarze, dzieci. Za dużo tych złych sygnałów. Zrobiłem testowe 200 metrów i utwierdziłem się w swojej decyzji o przełożeniu tego na jutro. Niepokojące, że nogi dalej ociężałe i zmęczone. Powrót wyszedł nie wiadomo po co w tempie bliskim maratońskiego.
CZW 18.06.2020
BS 15' + 500mT1 + BS 17'=6,4 km
Znowu zmęczenie od samego początku. Dobiegłem na bieżnię i zaczynało się burzowo robić. Kompletnie bez przekonania i chęci ruszyłem na ten kilometr, po 500 metrach widząc średnie tempo 3:55 dałem sobie spokój. Kompletny brak świeżości. Za karę w deszczu wracałem.
SB 20.06.2020
BS 10' + 2,7 km T5 + BS 9' = 6,2 km
Nie wiedzieć dlaczego nie zmieniam planów. Pojechałem na trasę Parkrun i już na rozgrzewce czuję tę samą niemoc co w ostatnich daniach. Znowu bez przekonania ruszam. Pierwsze dwa kilometry jako tako po 4:24 i 4:26. Na nawrocie 2 połowie dystansu gdzie zawsze GPS wariuje widzę tempo 4:50 i pękam jak bańka mydlana. Drugi raz daje sobie spokój. Jestem zmęczony.\
Niestety od kilku miesięcy cały czas trenuję na dość dużym dla mnie obciążeniu, brakuje zawodów więc nie ma taperingu i odpoczynku. Trzeba to wprowadzić. Organizmu nie oszukasz, jeżeli do tego psyche też siadła to trzeba chwilę odpuścić.
ND 21.06.2020
BS 59' = 9,8 km, 5:58, 136/150 (69%/77%)
Dzisiaj jakiś przełom. Zacząłem sobie wolniutko, nogi w miarę świeże. Od 5 km spokojnie wskakuję na tempo poniżej 6:00, a potem w okolice 5:45. Bardzo swobodnie. Grzecznie kończę po godzinie tak jak sobie zaplanowałem. W przyszłym tygodniu zaczynam od BSów, może w sobotę coś mocniejszego pobiegnę. Dzisiejszy bieg utrwalił mnie w przekonaniu, że byłem przemęczony. To się po prostu czuje i nie należy tego olewać, szczególnie będąc mastersem Druga sprawa, że BSy muszę zaczynać bardzo wolno i jeżeli idzie swobodnie to powoli puszczać nogi. Rypanie całego dystansu w okolicy 5:40-45 to nie jest dla mnie wolny bieg. Wiem o tym od dawna, ale muszę to ostatecznie zaakceptować. Tydzień zgodnie z założeniem poniżej 40 km -36. Przyszły też będzie na niższym kilometrażu i ze względu na wyjazd z 4 treningami.
BS 50'=8,5 km, 5:50, 140/155 (71%/79%)
Zwlekałem do 20 z wyjściem bo ciepło było. Niestety między przyjściem z pracy a biegiem trochę zjadłem i przeszkadzało mi to w czasie biegu. Z drugiej strony jakieś takie miękkie nogi dzisiaj miałem. Generalnie rozkręciłem się od połowy, ale starałem się nie przesadzać. Ten tydzień ma być ze zdecydowanie niższym kilometrażem i wstępnie dwoma testami na 1 i 5 km.
ŚR 17.06.2020
BS 16' =5:49 + TM 19' = 5:21=5,7 km
Miał być test na 1 km. Niestety jakiś niemrawy dzisiaj byłem, pogoda też nie najlepsza, chociaż podobno dla średnich dystansów upał dobry. Na bieżni masakra, rowerki, kijkarze, dzieci. Za dużo tych złych sygnałów. Zrobiłem testowe 200 metrów i utwierdziłem się w swojej decyzji o przełożeniu tego na jutro. Niepokojące, że nogi dalej ociężałe i zmęczone. Powrót wyszedł nie wiadomo po co w tempie bliskim maratońskiego.
CZW 18.06.2020
BS 15' + 500mT1 + BS 17'=6,4 km
Znowu zmęczenie od samego początku. Dobiegłem na bieżnię i zaczynało się burzowo robić. Kompletnie bez przekonania i chęci ruszyłem na ten kilometr, po 500 metrach widząc średnie tempo 3:55 dałem sobie spokój. Kompletny brak świeżości. Za karę w deszczu wracałem.
SB 20.06.2020
BS 10' + 2,7 km T5 + BS 9' = 6,2 km
Nie wiedzieć dlaczego nie zmieniam planów. Pojechałem na trasę Parkrun i już na rozgrzewce czuję tę samą niemoc co w ostatnich daniach. Znowu bez przekonania ruszam. Pierwsze dwa kilometry jako tako po 4:24 i 4:26. Na nawrocie 2 połowie dystansu gdzie zawsze GPS wariuje widzę tempo 4:50 i pękam jak bańka mydlana. Drugi raz daje sobie spokój. Jestem zmęczony.\
Niestety od kilku miesięcy cały czas trenuję na dość dużym dla mnie obciążeniu, brakuje zawodów więc nie ma taperingu i odpoczynku. Trzeba to wprowadzić. Organizmu nie oszukasz, jeżeli do tego psyche też siadła to trzeba chwilę odpuścić.
ND 21.06.2020
BS 59' = 9,8 km, 5:58, 136/150 (69%/77%)
Dzisiaj jakiś przełom. Zacząłem sobie wolniutko, nogi w miarę świeże. Od 5 km spokojnie wskakuję na tempo poniżej 6:00, a potem w okolice 5:45. Bardzo swobodnie. Grzecznie kończę po godzinie tak jak sobie zaplanowałem. W przyszłym tygodniu zaczynam od BSów, może w sobotę coś mocniejszego pobiegnę. Dzisiejszy bieg utrwalił mnie w przekonaniu, że byłem przemęczony. To się po prostu czuje i nie należy tego olewać, szczególnie będąc mastersem Druga sprawa, że BSy muszę zaczynać bardzo wolno i jeżeli idzie swobodnie to powoli puszczać nogi. Rypanie całego dystansu w okolicy 5:40-45 to nie jest dla mnie wolny bieg. Wiem o tym od dawna, ale muszę to ostatecznie zaakceptować. Tydzień zgodnie z założeniem poniżej 40 km -36. Przyszły też będzie na niższym kilometrażu i ze względu na wyjazd z 4 treningami.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
WT 23.06.2020
BS 58'=9,8 km, 5:53, 135/146 (69%/74%)
Nogi w zdecydowanie lepszym stanie niż w zeszłym tygodniu. Bieg na mega niskim tętnie jak na mnie, średnia 135, przy w sumie nie tak wolnym tempie średnim 5:53. Tak muszę biegać BSy, wiem piszę to chyba 10 raz a potem zapominam . A i kupiłem nowe buty Brooks Launch 7. Miałem 4, ale właśnie dokonały żywota. Odczucia z pierwszego treningu bardzo dobre.
ŚR 24.06.2020
BS 22' + TEST 1 km + BS 5' = 6,7 km
Te nieudane próby z zeszłego tygodnia siedziały mi jak drzazga w dupie. Postanowiłem dzisiaj spróbować jeszcze raz. Jak na złość cały dzień padało, w końcu wyszedłem po 19, ale po chwili znowu zaczęło padać. Pobiegłem na stadion, zamknięte Jakiś gość biegał, ale stwierdziłem, że jestem za stary żeby skakać przez płot . Dobiegłem do miejsca gdzie miałem drugą próbę, start i stop po 300 metrach. Mam zryte psyche Pospacerowałem jakieś 500 metrów i postanowiłem zrobić ten kilometr za wszelką cenę, nawet powyżej 4:00. Czułem, że jak dzisiaj odpuszczę to już psycholog sportowy będzie mi potrzebny Swoją drogą mam wrażenia, że każda kolejna próba jest trudniejsza. Człowiek wie, że to jednak trudna i bolesna sprawa.
Wybieram nową trasę i startuję w padającym deszczu. W sumie to niewiele jest do pisania. Zaczynam szybko, szybko też koryguję. Pierwszy kryzys na 300 metrze. Podejmuję walkę, tempo znowu spada między 500 a 650 nogi miękną. Po raz kolejny kontruję i przyśpieszam. Na 100 metrów przed metą nagły zjazd, ale trwa to sekundę i zaczynam finisz, znów za późno. Wynik 3:47, poprawa o 2,5 sekundy. Dobrze, że się przełamałem, ale wynik nie powoduje u mnie jakiegoś szczęścia. Po cichu liczyłem na sub 3:45, ale to jednak nie jest takie proste.
BS 58'=9,8 km, 5:53, 135/146 (69%/74%)
Nogi w zdecydowanie lepszym stanie niż w zeszłym tygodniu. Bieg na mega niskim tętnie jak na mnie, średnia 135, przy w sumie nie tak wolnym tempie średnim 5:53. Tak muszę biegać BSy, wiem piszę to chyba 10 raz a potem zapominam . A i kupiłem nowe buty Brooks Launch 7. Miałem 4, ale właśnie dokonały żywota. Odczucia z pierwszego treningu bardzo dobre.
ŚR 24.06.2020
BS 22' + TEST 1 km + BS 5' = 6,7 km
Te nieudane próby z zeszłego tygodnia siedziały mi jak drzazga w dupie. Postanowiłem dzisiaj spróbować jeszcze raz. Jak na złość cały dzień padało, w końcu wyszedłem po 19, ale po chwili znowu zaczęło padać. Pobiegłem na stadion, zamknięte Jakiś gość biegał, ale stwierdziłem, że jestem za stary żeby skakać przez płot . Dobiegłem do miejsca gdzie miałem drugą próbę, start i stop po 300 metrach. Mam zryte psyche Pospacerowałem jakieś 500 metrów i postanowiłem zrobić ten kilometr za wszelką cenę, nawet powyżej 4:00. Czułem, że jak dzisiaj odpuszczę to już psycholog sportowy będzie mi potrzebny Swoją drogą mam wrażenia, że każda kolejna próba jest trudniejsza. Człowiek wie, że to jednak trudna i bolesna sprawa.
Wybieram nową trasę i startuję w padającym deszczu. W sumie to niewiele jest do pisania. Zaczynam szybko, szybko też koryguję. Pierwszy kryzys na 300 metrze. Podejmuję walkę, tempo znowu spada między 500 a 650 nogi miękną. Po raz kolejny kontruję i przyśpieszam. Na 100 metrów przed metą nagły zjazd, ale trwa to sekundę i zaczynam finisz, znów za późno. Wynik 3:47, poprawa o 2,5 sekundy. Dobrze, że się przełamałem, ale wynik nie powoduje u mnie jakiegoś szczęścia. Po cichu liczyłem na sub 3:45, ale to jednak nie jest takie proste.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
CZW 25.06.2020
BS 62'=10,2 km, 6:07, 136/147 (69%/75%)
Kolejny BS na niskim pulsie. Nogi po wczorajszym kilometrze zmęczone, stąd nie było problemów żeby biec bardzo wolno. Zobaczymy co ten eksperyment przyniesie.
SB 27.06.2020
BS 77'=12,4 km, 6:12, 143/157 (73%/80%)
Niestety wyszedłem około 11.00 i lampa była straszna. Tym bardziej nie w głowie mi było jakieś szybsze bieganie. Zabrałem pół litra wody i wolno ruszyłem w pola Pogoda dała w kość tętno zawyżone o około 10 uderzeń. Jednak wolne tempo spowodowało, że nie byłem jakiś zmasakrowany, a o to chodziło. Pojawiła się szansa pobiegnięcia 12 lipca na piątkę i jeżeli nic mi nie przeszkodzi, to tak zrobię. Chociaż czynnik pogodowy będzie miał tu duże znaczenie. W przyszłym tygodniu wracam do biegania akcentów.
BS 62'=10,2 km, 6:07, 136/147 (69%/75%)
Kolejny BS na niskim pulsie. Nogi po wczorajszym kilometrze zmęczone, stąd nie było problemów żeby biec bardzo wolno. Zobaczymy co ten eksperyment przyniesie.
SB 27.06.2020
BS 77'=12,4 km, 6:12, 143/157 (73%/80%)
Niestety wyszedłem około 11.00 i lampa była straszna. Tym bardziej nie w głowie mi było jakieś szybsze bieganie. Zabrałem pół litra wody i wolno ruszyłem w pola Pogoda dała w kość tętno zawyżone o około 10 uderzeń. Jednak wolne tempo spowodowało, że nie byłem jakiś zmasakrowany, a o to chodziło. Pojawiła się szansa pobiegnięcia 12 lipca na piątkę i jeżeli nic mi nie przeszkodzi, to tak zrobię. Chociaż czynnik pogodowy będzie miał tu duże znaczenie. W przyszłym tygodniu wracam do biegania akcentów.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
WT 30.06.2020
BS 54'=8,9 km, 6:03, 137/147 (70%/75%)
Ciąg dalszy biegania wolnego i na niskim tętnie. Bez historii.
ŚR 01.07.2020
BS 5'+II zakres 10 km + BS 5'=11,7 km, 5:39, 154/164 (79%/84%)
Kompletnie położony trening. Wymyśliłem, że będę tylko patrzył na strefę tętna. Jak się okazało zacząłem po po 5:10-15 czyli za szybko i potem stopniowo musiałem zwalniać żeby trzymać się w widełkach, a i tak przekraczałem. Finał jest taki, że biegłem coraz wolniej. No nic, nauczka na przyszłość, żeby zaczynać w okolicy 5:20, szczególnie przy takiej duchocie. Kończyłem dzisiaj w zasadzie w tempie BSu. Może trzeba było jednak aż tak nie kierować się tym tętnem i zrobić to na średnim np. 165? Gdzieś tam by się łapało w II zakresie, a nie musiałbym tak sztucznie zwalniać. Powtórzę to chyba w przyszłym tygodniu. Lekko też zmieniłem strefy w Garminie drugi zakres do 85%.
CZW 02.07.2020
BS 48'=7,9 km, 6:06, 134/146 (68%/74%)
Kolejny BS "na tętno".
BS 54'=8,9 km, 6:03, 137/147 (70%/75%)
Ciąg dalszy biegania wolnego i na niskim tętnie. Bez historii.
ŚR 01.07.2020
BS 5'+II zakres 10 km + BS 5'=11,7 km, 5:39, 154/164 (79%/84%)
Kompletnie położony trening. Wymyśliłem, że będę tylko patrzył na strefę tętna. Jak się okazało zacząłem po po 5:10-15 czyli za szybko i potem stopniowo musiałem zwalniać żeby trzymać się w widełkach, a i tak przekraczałem. Finał jest taki, że biegłem coraz wolniej. No nic, nauczka na przyszłość, żeby zaczynać w okolicy 5:20, szczególnie przy takiej duchocie. Kończyłem dzisiaj w zasadzie w tempie BSu. Może trzeba było jednak aż tak nie kierować się tym tętnem i zrobić to na średnim np. 165? Gdzieś tam by się łapało w II zakresie, a nie musiałbym tak sztucznie zwalniać. Powtórzę to chyba w przyszłym tygodniu. Lekko też zmieniłem strefy w Garminie drugi zakres do 85%.
CZW 02.07.2020
BS 48'=7,9 km, 6:06, 134/146 (68%/74%)
Kolejny BS "na tętno".