Pandemiczny challenge na 1km 2021 - WYNIKI

Moderator: infernal

tutu01
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 23
Rejestracja: 16 kwie 2020, 17:21
Życiówka na 10k: 38:42
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Poprawa - 3:16:46 - (M15/junior) - tutu01

Drugie podejście do challengu, tym razem na bieżni, więc dystans na pewno 1000m. Włączyłem GPS w telefonie, żeby mieć jak udokumentować bieg ale pokazał o 70 metrów za dużo, więc jego czas 3:07 jest nieprawdziwy. 3:16:46 zmierzyłem sobie na zegarku ze stoperem, więc ten czas jest prawdziwy. Jest jeszcze trochę zapasu, uczę się rozkładania sił na takim dystansie. Myślę że w kolejnych podejściach uda mi się zejść jeszcze trochę w dół.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
BLOG viewtopic.php?f=27&t=61643
KOMENTARZE viewtopic.php?f=28&t=61644
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Dexter28
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 388
Rejestracja: 15 lis 2018, 13:26
Życiówka na 10k: 38:25
Życiówka w maratonie: 3:12

Nieprzeczytany post

3:32,8 - (M30) - Dexter28
pc.jpg
link do treningu garmin connect

Moge sobie powiedzieć pozytywnie, że jest progres, bo na pewno czułem się podczas biegu lepiej niż na ostatniej spalonej próbie. Tym razem jednak pobiegłem w druga stonę, tzn. zbyt zachowawczo, poczułem to kiedy wyszedłem z ostatniego łuku i właczyłem fartboosta. Czułem, że ten odcinek ~100m był za krótki, żeby się na tych dreszczach adrenaliny rozpędzić do maksymalnej prędkości.
pc2.jpg
Ale to tylko gdybanie, już sam początek miałem słaby, pozapamiętywałem międzyczasy na prawie każdej setce i tylko 2 pierwsze spojrzenia na stoper były w tempo, po pierwszym okrążeniu ref 1m:24s były w praktyce 1m:28 i uciekało dalej, więc może gdybym biegł w tempo to tej siły by brakło.
ALe ok... uśpie Waszą czujność i w kluczowym momencie pokaże pazur!
Pzdro!
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
[url=viewtopic.php?f=27&t=61636]ZAPISKI TRENINGOWE[/url] // [url=viewtopic.php?f=28&t=61637]KOMENTARZE[/url]
5km -21:37(09.19r.)->18:47(06.21r.)
10km-46:31(03.19r.)->38:25(09.22r.)
HM-1h:39m:53s (10.2019) Silesia
M-3:24:50(10.20r.)->3:12:04(10.21r.)
[url=https://www.strava.com/athletes/36493985]strava[/url]
Siedlak1975
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4871
Rejestracja: 22 lis 2017, 14:58
Życiówka na 10k: 37:59
Życiówka w maratonie: 2:59:13
Lokalizacja: Tychy

Nieprzeczytany post

Pandemiczny tysiączek.
Poprawa 3:09:20 (M45)

Po czterech tygodniach szlifowania ”prędkości” nadszedł czas na sprawdzenie co w nogach siedzi.
Z treningów wróżyłem czas w widełkach 3:10 – 3:15. Biegów z technikum nie liczę bo już nie pamiętam kiedy to było więc to mój debiut na tym dystansie. Na treningach „zobaczyłem” jak może prąd pięknie odciąć więc do biegu podchodziłem z obawą i respektem.
Nie powiem, stresik jak przed normalnymi zawodami był.
Przed próbą standardowa rozgrzewka czyli 2,5km truchtu, przyspieszeń i kilka machnięć nogami przy drzewie. Potem 5 minut przerwy żeby puls spadł. Kolega na rowerze z kamerą gopro żeby nagrać bieg dla potomnych. Chciałem to przebiec równo po 3:10 modląc się żeby światło nie zgasło na 100-200m przed metą. Ustawiłem w zegarku autolap co 250m. Na tarczy tempo średnie. Skupiłem się żeby nie spalić początku. Ruszam, prosto pod słońce. Pierwsze 100m trochę szarpane i trochę za mocno ale jestem zadowolony bo nie wypaliłem jak z procy. Potem stabilizuję tempo ale idę zbyt mocno bo do 1:15sek równo cisnę po 3:05. Jak to załapałem to się wystraszyłem i lekko odpuściłem i przez kolejną minutę równo w granicach 3:11-3:12. W między czasie zaczął mi się pas z klaty zsuwać i musiałem go poprawić. Na szczęście raz wystarczyło. Po 2 i pół minucie łapie dołek. Już jest bardzo ciężko. Schodzę chwilowo aż do 3:18, patrzę na zegarek a tam średnia 3:11. To na mnie podziałało bo jeszcze resztkami sił przyspieszam na samej końcówce. Wreszcie meta, którą mógłbym przysiąc przyciągnąłem wzrokiem. Wynik na zegarku 3:09:15 ale na connect jest 3:09:20 i ten drugi zgłaszam. Nie wiem skąd ta różnica. Podpieram ręce na kolanach i dysze jak lokomotywa. Kolega zamiast nagrywać moje cierpienie to filmuje jakąś laskę z dzieckiem.
Nie jestem wypruty na maksa. Nogi z waty też nie były. Ostatnio jak biegałam trening to na pięćsetkach było gorzej.
Jak na debiut jestem mega zadowolony. Jest rezerwa ale muszę jakoś głowę zmusić do biegu na większym cierpieniu. Tempo 3:05 z pierwszej minuty trzeba utrzymać. Tu chyba wszystko siedzi w głowie. Kierownik napisał, ze robimy trzy tygodnie treningów i powtórka z rozrywki. Będę atakował 3:05 Potem zaczynamy przygotowania pod maraton. I tu bardzo mnie ciekawi jak będą szły treningi pod maraton na bazie „szybkości” którą uda się łącznie przez 7 tygodni wypracować. Mam nadzieję, ze te nowe bodźce poprawią moje maratońskie bieganie.
Poniżej filmy. Jeden z całego biegu. Drugi zaraz za metą. Filmy niestety słabej jakości bo robione centralnie pod słońce
Trasa odmierzona kołem miarowym, piękna prosta w lesie. GPS odmierzył 0,99km.
Kadencja 213 a długość kroku 146cm czyli tragedia! Puls docisnąłem do 173 gdzie moje Hrmax to 175.
To był dobry bieg. Jak na debiut dam sobie 4,5/5

https://www.youtube.com/watch?v=aoN7AMB5vLA&t=40s

https://www.youtube.com/watch?v=a9fBNUyIit0
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
ziko303
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2420
Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
Życiówka na 10k: 45:16
Życiówka w maratonie: 3:48:40
Lokalizacja: Wro

Nieprzeczytany post

Poprawa - 3:49,5 - (M45) – ziko303
https://connect.garmin.com/modern/activity/4961721089

No nadszedł dzień kolejnej próby. Z ostatnich szybszych treningów nie dopuszczałem do siebie innej myśli niż poprawa wyniku i to nie o sekundę lub dwie. Postanowiłem pobiec na bieżnię na Ołtaszynie i tam zrobić swoje. Jakoś specjalnie świeży się nie czułem, szczególnie jeżeli chodzi o czwórki. Na miejscu Pan ochroniarz kulturalnie mnie poinformował, że teraz obiekt jest zarezerwowany dla klubu, a ja mogę sobie przyjść między 10 a 14. No żesz ku#@^!

Miejsce do wyznaczenie innej trasy takie sobie, osiedle domków, z zakrętami. Przez chwilę myślę, żeby odpuścić, ale to tylko ułamek sekundy. Wkurwiony robię tylko chwilę rozciągania i dwie przebieżki i chce to mieć za sobą. Tutaj błąd numer jeden brak koncentracji.

Ruszam jak szalony. Pierwsze 200 metrów tempem 3:40 i lepiej, jeszcze zakręt po drodze. Błąd drugi za mocno od startu. Problem zaczyna się już w okolicach 300 metra, dług trzeba oddać. Około połowy myślałem, że zrezygnuję. Tempo dramatycznie spada, ja mam betonowo-drewniane nogi. Na wykresie nawet powyżej 4:00 się pojawia. Kolejny zakręt i jakoś się odradzam, trzymam okolice 3:50. W okolicy 700 metra wiem, że się poprawię. Ale to nie koniec, jakieś dupniecie jeszcze w okolicy 900 metra na wykresie widać, już tego nie pamiętam. Jednak się zbieram i przyśpieszam te 100 metrów. Wynik 3:49,5.

Jestem zadowolony, ale gdyby pobiec to sensowniej i na lepszej trasie można jeszcze nieco urwać. Żeby urwać więcej to trzeba już trenować pod to. Tak czy owak na chwilę opuszczam ostatnie miejsce w rankingu :hej: chociaż w M45 mam póki co ostatnie miejsce zarezerwowane, bo tam same dziki :bleble:
Blog

Komentarze

5k 21:55 (2018) / 10k 45:16 (2020) / HM 1:40:34 (2017)/ M 3:48:40 (2016)

Obrazek
mrasin
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 23
Rejestracja: 15 lis 2007, 12:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

3:26,9 - (M35) – mrasin
https://connect.garmin.com/modern/activity/4961601408

Przyszla pora takze i na mnie. Na forum nie udzielam sie za duzo wiec kilka slow wprowadzenia. Biegowo bylem aktywny w latach 2007 - 2009 a potem przerwa az do sierpnia 2019. Poczatek znow wlasciewie od zera.
Mialem dosyc duzy problem zeby mniej wiecej zorientowac sie na jaki wynik mnie stac. Nigdy nie bieglem nic szybciej niz 4:15 (jako czesc i tak duzo zbyt szybkiego biegu progowego) oraz nigdy nie bieglem tempowo nic krotszego niz 4-5km. Biegam raczej pod 10 km skupiajac sie na BS, tempie maratonu oraz biegach progowych. Mysle ze jestem na poziomie ok 46min/10.
Biorac powyzsze pod uwage zupelnie nie wiedzialem na ile biec. Zalozylem zobie realistycznie 3:40 i optymistycznie 3:30. Dlaczego tyle? Nie mam pojecia, ale cos trzeba bylo przyjac jako punkt odniesienia.

Na poczatek ok 4km BS w luznym tempie. Na stacie troche rozciagania itp. Trase znalazlem mozliwie plaska oraz nieoslonieta drzewami - chcialem miec jak najlepszy sygnal GPS. Poczekalem na ustabilizowanie tetna i start.

Do ok 350 m - wow niezle idzie. Tempo za szybkie sporo (ok 3:10 i szybciej) ale ludzilem sie ze dowioze. Bieglo mi sie dobrze - wyszedl calkowity brak obiegania tego dystansu i 0 doswiadczenia.
500 m juz wiem ze nie dowioze, ze start byl za szybki, ale jest walka o zachowanie mozliwie tempa. Na zegarki widze ze biegne coraz wolniej. Pierwsze powazne oznaki kryzysu a do mety jeszcze polowa. Jest ciezko.
ok 750 m - tempo wciaz lekko spada. Proboje walczyc ale glowa i nogi juz coraz slabsze. Pojawiaja sie pierwsze mysli czy wogole biec do konca. Niby jeszcze tylko ok 200 m ale wydaje sie to baaardzo daleko.
Na ok 900 m widze niedaleko pare na spacerze. Mysle sobie ok, jak padne to najwyzej bedzie ktos kto mnie podniesie. Resztkami sil dobiegam do konca.

Na zegarku 3:26,9
Przed biegiem wynik wzialbym w ciemno i w sumie jestem zadowolony biorac pod uwage ze byl to pierwszys start na tym dystansie. Z drugiej strony wiem ze gdybym ruszyl bardziej zachowawczo byc moze udaloby mi sie utrzymac tempo w drugiej czesci dystansu. Mysle ze jest szansa na poprawe wyniku, ale chyba margines nie jest duzy. Ciekawy jestem czy przy rownym tempie 3:20 - 3:22 byloby do zrobienia?
Sprobuje jeszcze raz za dwa tygodnie.
always look on the bright side of life
ZbyszekP
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 206
Rejestracja: 02 cze 2017, 10:16

Nieprzeczytany post

poprawa 3:18 zbyszekp (m40)
To moja czwarte podejście, przy czym o próbie nr 2 (3:25.5) nie miałem czasu napisać
W poniedziałek pojechałem z zona do pracy a że akurat pracuje blisko Parku Skaryszewskiego pomyślałem że wpadnę tam na chwilę. Do parku miałem ok 1,2km i ten dystans potraktowałem jako rozgrzewkę, Po dotarciu na miejsce nie zwlekając stanąłem na "starcie" odpaliłem zegarek i ruszyłem, miałem wrażenie że nie biegnę na maksa i bez jakiejś spiny dotarłem do "mety" wyznaczonej przez dźwięk zegarka w 3:24.5. Miałem jeszcze trochę czasu więc potruchtałem z 15 minut i stanąłem ponownie na "starcie", Tym razem ruszyłem mocniej, do ok 600m było miło w okolicach 3:15 ale potem to już same męki, nawet przez chwile myślałem żeby odpuścić ale udało się i na "metę" wpadłem w 3:18. Wiem że stać mnie na lepszy wynik ale to wymaga trochę czasu., dodam tylko że na mojej pętli jest odmierzony 1km (właściwie to są dwa zrobione pomiary kolorem białym i zielonym, różnica ok 5m, ten biały to ponoć ktoś ze sztabu elity mierzył, ale to tylko niepotwierdzone plotki) mój gps piknął ok 20 metrów za białym oznaczeniem.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5 km 18:07 10 km 38:40 HM 1.22.41 M 3.09.37
komentarze
viewtopic.php?f=28&t=59245

blog
viewtopic.php?f=27&t=59239
Awatar użytkownika
jacekww
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2333
Rejestracja: 08 wrz 2015, 14:56
Życiówka na 10k: 38:27
Życiówka w maratonie: 3:53:44
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Brak poprawy - 3:21,5 - (M45) – jacekww

https://connect.garmin.com/modern/activity/4973270169

Właściwie mógłbym o tym nie pisać, ale może warto być tym oficjalnie pierwszym i zdjąć tremę z innych, pokazując że nie zawsze będzie do przodu. Generalnie spodziewałem się tego, po mocnym longu w niedzielę czułem brak jeszcze pełnej świeżości. A z drugiej strony, to w poniedziałek i środę weszły lekkie biegi regeneracyjne, więc też było sporo luzu. Dziś już chciałem intensywniej popracować, uznałem pandemicznego za dobre wprowadzenie do właściwego treningu 5x200 który poszedł nieźle, ale o tym już na blogu.
Postanowiłem biec tym razem z muzyką, zapodałem motywacyjną nutę i oczywiście kilka decybeli w górę. Za to na mecie dotarło do mnie, że w trakcie nie wyłapałem nawet jednego dźwięku.
Cały bieg bez historii, równo jak po sznurku lecz za miękko, czego efektem były mniej palące płuca niż ostatnio. Mimo, że dziś wielkiej wiary na sukces nie było, to starałem się do samego końca.
Także po czwartej próbie, mam już za sobą ten mniej przyjemny moment przedstawienia bez poprawy. Pyknąć dziś nie mogło, a jednak w jakimś stopniu jestem zadowolony. Pokazuje mi to, że właściwie w każdym momencie stać mnie zakręcić się w okolicach 3:20. Oczywiście to za mało do awansu w M45, próbował będę dalej.
tutu01
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 23
Rejestracja: 16 kwie 2020, 17:21
Życiówka na 10k: 38:42
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

POPRAWA - 3:12:35 - tutu01 (M15/junior)
Kolejne podejście do naszego challengu i fajnie bo kolejna poprawa rezultatu i tym razem aż o 4 sekundy. Czas zmierzony na zegarku ze stoperem, a GPS tym razem kompletnie zwariował (co widać na screenie), ale wrzucam jako dowód na przebiegnięcie. Mam nadzieję, że uda się niedługo złamać 3:10.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
BLOG viewtopic.php?f=27&t=61643
KOMENTARZE viewtopic.php?f=28&t=61644
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9663
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Podejście pierwsze 3:02,6, chyba ni ostatnie

Stwierdziłem, że pobiegnę to na stadionie (250m) jak będę wracał z pracy. Stres miałem jak przed zawodami. Głownie o to, że po 400m stanę bo mi się ciężko zrobi, ale jako support zapowiedział się kolega z klubu (w zasadzie to sam prezes). Początkowo miał biec ze mną, później stwierdził, że jednak będzie kibicował. Zrobiłem rozgrzewkę chwilę pogadałem i stwierdziłem, że @#$%^ z tym... Śmierć i tak kiedyś nadejdzie, a ja się już nawet z nią pogodziłem więc w zasadzie czego nie dziś... Problem jest, że to takie kurewsko nieprzyjemne jest... ech... :ojnie:

No dobra, wystartowałem... Lecę... Wiraż na 250m jest w cholerę ostry, ąż dziwnie się biegnie, ale biegnę. Wychodzę na prostą, dostaję wiatrem w ryj :ojnie: , znowu wiraż i wiatr w plecy. Okrążenie 250m w 39sekund z hakiem, lecę dalej... Wiraż znowu dekoncentruje i lecę, lecę, @#$%^, lecę! Prosta, wiraż, następne 250m ponoś w czasie jak na 2:50. Trzecie orążenie... No cóż nie pamiętam jak było, ale wiraże już mi nie przeszkadzały, dobrnąłem do 750m. Aha w połowie 3 okrążenia pomyślałem, że już niedaleko :bum: Ostatnie okrążenie do połowy to było zgonowanie, od połowy jeszcze się zebrałem w sobie, szkoda, że tak słabo i tak późno, ale koniec końców na mecie wylądowałem i padłem na glebę. Czas z zegarka 3:02.6, czas kolegi który mierzył z boku poniżej 3:02, ale oficjalnie przyjmijmy to co z zegarka.

Po biegu jakieś 15min dochodziłem do siebie, mimo, że niby nawet za bardzo nie zbliżyłem się do swojego HRmax bo max z biegu to było 172 i to nie z końcówki a gdzieś, ze środka, a max zmierzony kiedykolwiek to 185. I nie wiem co chciałem jeszcze napisać bo mi gówniara po meblach w kuchni łazi szukając czekolady! @#$%^! :wrrwrr: :wrrwrr: :wrrwrr: :wrrwrr:

3 minuty do złamania, ale muszę przekonać głowę, że można biec mocniej przez jeszcze trochę dłużej. To jest do zrobienia.

https://connect.garmin.com/modern/activity/4991288238

wykres tempa, widać jak pięknie wszedł mi positive split:

Obrazek

i tętno, też widać, że sporo w drugiej połowie musiałem zwolnić bo tętno spdło:

Obrazek
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Number one - 3:04 - iNFERNAL
28 latek


A co mi tam. Pogoda jest jaka jest, nigdy nie będzie idealna. Trochę wietrznie, ale relatywnie ciepło. Krótkiemu odcinkowi ciepło dobrze sprzyja ponoć. Tak więc, na spokojnie popołudniem wyszedłem zrobić owy challenge. Na początek rozgrzewka niemrawa, bo już czuje delikatnie achillesa. Niepokój daje mi o sobie znać, mimo wszystko staram się na tym nie skupiać. Po chwili mięsień dogrzewa się, a ja nie odczuwam dyskomfortu. Tupam sobie tak jeszcze trochę, obiegam wejście na bieżnie. Jakieś dzieciaki grają w piłkę, facet kosi trawę (nici z ustawienia telefonu by nagrywać). Pikają 3km, więc postanawiam zrobić jakieś abc, skipy czy przebieżki. Dociskam jeszcze 200m w 35s, by złapać tempo ale z tym nie ma problemu. Czekam dobre 3-4minuty, by uspokoić się. No nic, raz się żyje.

Start:
Pierwsze okrążenie zaczynam relatywnie luźno i swobodnie. Spoglądam raz na zegarek i widzę tempo 2:59. Tego się trzymam. Bez szarpania, bez szaleństw. Minimum to 3:15, bo pewnie będzie zdychanie na koniec. Robię drugie okrążenie. Dalej idę jak po sznurku. 500 metrów zamykam w 1:27. Trzecie okrążenie, wiatr dostaje w twarz ale nie ma jeszcze dramatu. Zwalniam jednak do 3:03. Zaczynam mocno już oddychać, sucho w gardle i chce już się zatrzymać. Nie mięknę. Odbębnić, a następnym razem w czerwcu polecę na maksa myślę :hejhej: Teraz na przetarcie. Czwarte, ostatnie okrążenie. Brakuje oddechu, bo nogi nie zrobiły się jeszcze nie beton. Aż dziwne! Znów wiatr w twarz, co mnie trochę deprymuje i nie chce przyspieszać. Na łuku do mety już przyspieszam,(błąd!) i słyszę jak zegarek pika 1000m ale ja widzę jeszcze że zostało 20metrów do mety. Dobiegam.

Jaki przyjąć wynik? GPS? Okrążenia + prosta? Wezmę tą najgorszą opcję :oczko:
3:04

Gardło strasznie pieczę i mam mega ślinotok, ale szczerze? Mija z 5minut i tupam do domu. Naprawdę, miałem większe zajazdy treningowe gdzie nogi ledwo trzymałem a oddechu złapać nie mogłem. Dziwneeeeeeeee.

Słowem wyjaśnienia: Nie wiem, czy nie lepiej gdybym startował z łuku a nie z długiej prostej (niczym do sprintów). Zegar zmierzył mi aż 30metrów naddatku, kwestia czy wtedy nie urwałbym 2-3 sekund. A może, to po prostu GPS który mi wyjątkowo dodał zamiast odjąć :oczko: Okrążenia mają pełne 250 metrów, mam oznaczone na bieżni 1000m właśnie jak pobiegłbym na oznaczenia. Głupi ja, no ale następnym razem tak polecę i zobaczymy. Chyba, że dostanę się na stadion lekkoatletyczny w co jednak wątpię.
Błąd: Za późno przyspieszyłem. Myślę, że mogłem szybciej się zebrać. Wiatr w twarz jednak mnie wtedy zdeprymował i dopiero w kolejnym etapie wziąłem się w garść.
Tętno: Chyba po raz pierwszy widzę mój wykres z zegarka, w którym moje tętno faktycznie rośnie :bum:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
77Przemek77
Wyga
Wyga
Posty: 51
Rejestracja: 06 gru 2019, 15:30
Życiówka na 10k: 41:56 Goleniów 2022
Życiówka w maratonie: 03:31:13 Dębno 2023

Nieprzeczytany post

POPRAWA - 3:39:44 - 77Przemek77 (M40)

Dziś umowiliśmy się z Jarkiem (keiw) na odkrytej przez niego fajnej bieżni z okrążeniem 333,3 m.
Wybrałem się razem z synem (13 latek) też chciał się zmierzyć w teście :)

Od początku planowałem wynik <3:40.

Wiedziałem, że łatwo nie będzie po czwartkowych interwałach dzień odpoczynku musiał wystarczyć. Ostatnie dwa tygodnie biegane ponad 70 km./ tydzień to moje rekordowe przebiegi od 39 miesięcy kiedy to zacząłem swoje bieganie :)

Taktyka oczywiście chciałem równo i szybko, Jarek podjął się zającowania miałem nie tracić z widzenia jego pleców :D

Najpierw 15-20 minut rozgrzewki (ok. 3km)trochę skipów 2x szybsze rytmy. Dawid stwierdził, że biegnie pierwszy ok. Jarek za nim jako support :) a ja z boku kibicuję ostro pokrzykując na każdym okrążeniu. Trzeba przyznać, że poszedł leciutko nogi ładnie popracowały w skipach nie widać było po nim dużego zmęczenia. Jednak co młodość to młodość - jestem pewien, że jeszcze dużo się poprawi do końca roku ;)

Mój stoper wskazał 3:42:35 ale przyznaję, że mogłem trochę się zagapić. "Młody" w ferworze walki swój zegarek zastopował dopiero na 4:09 jak mu przypomniałem - zatem przyjmujemy za oficjalny jego wynik - 3:40 niech się szykuje na łamanie tego za miesiąc :)

Czas na mój start - teraz już wiem że te 3:39 muszę nabiegać, żeby nadal ojciec był choć ciut przed synem :D

Pierwsze 50 metrów, pierwszy wiraż idzie super lekko niechcący wyprzedzam Jarka :) tempo w granicach 3:30, oddech i tętno jeszcze luzik więc na szybką reprymendę Jarka, że za szybko mam tlen na odkrzyknięcie "WIEM" wtedy też trochę zwalniam to chyba druga prosta od startu. Widać to ładnie na wykresie.

W międzyczasie Jarek oczywiście zajmuje swoją pozycję i już do końca grzecznie widzę jego plecy.

Pierwsze okrążenie mija szybko, szybkie zerknięcie na zegarek czas ok. 1:12, myślę dobrze jest szansa na 3:35-3:40 tylko wytrzymać drugie koło mija jakby szybciej, Jarek trochę odchodzi czuję, że słabnę na czwartym wirażu kilka razy wzdycham czuje bolące płuca .. ech .. Ostatnie okrążenie .. płuca pieką dodatkowo kurde nogi miękną - myśli mnie nachodzą kurde jaki ja jestem słaby - poprostu brak siły w nogach piąty wiraż chyba najgorszy, potem spinam pośladki przedostatnia prosta i ostatni łuk wiem już że to mam jeszcze tylko 30, 20 sekund umierania ... JEESTT :) wpadam na wyznaczoną przed startem linię startu / mety - mniej więcej stopuję zegarek ułamki sekund później. Widzę 3:39 szczęście mega. Usiadłem na trawie ciężko dysząc - miesiąc temu przy 3:52 nawet nie łapałem się za kolana - byłem dużo mniej wyjechany. Dziś płuca paliły z dobrą godzinę po biegu. Od razu skojarzyło mi się identyczne uczucie jak czasami w dawnych czasach nie biegowych trzeba było podbiec sprintem do autobusu/pociągu - identyko zadyszka i palenie w płucach - tylko kurde wtedy to było po kilkudziesięciu może stu metrach a nie po 1000 m. Taka delikatna różnica.

Podsumowując - podobało się bardziej jak miesiąc temu. Wtedy miałem niedosyt dziś wiem że dałem więcej z wątroby.

Szczególne podziękowania dla Dawida za super doping - to naprawdę dużo daje. Oczywiście dla Jarka jeszcze raz dzięki za wszystko :))

Teraz kolej na jutrzejszego longa BC1 24-25 km. w planie. Nadal lecimy trening pod Maraton ewentualnie HM. Mało jest szybkiego biegania zatem wynik tym bardziej cieszy.

Plan na za miesiąc (okolice 30 czerwca) kolejny test - urwanie z ok. 5 sekund fajnie by było. Zejście poniżej 3:30 to już mega. Myślę że przy równym biegu będzie to możliwe. Dotychczas moje przewidywania sprawdzały się znakomicie - oby tak dalej :))
Screenshot_20200530-122839_Connect.jpg
Screenshot_20200530-122948_Connect.jpg
Screenshot_20200530-123428_Samsung Internet.jpg
Wysłane z mojego SM-G973F .
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
keiw
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9047
Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

Brak poprawy - 3:35,4 - (M45) – keiw

https://connect.garmin.com/modern/activity/5010771457 - 15sty lap

Nie spinałem się na wynik, bo mam za dużo km w nogach. Bieg treningowy, ale o dziwo weszło to fajnie.
Biegłem z kolegą Przemkiem a wcześniej z jego synem, wtedy km wpadł w około 3:40 - tu zalapowałem za późno.
Wynik bez walki ale jest :bum:

Przemek zapewne da swój wpis.
Edit: Już mnie uprzedził :hahaha:

Edit:
Oczywiście był to start z miejsca na odmierzonym stadionie, część nawet zewnętrznym torem leciałem :spoczko:
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze

Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
Awatar użytkownika
EnvyM
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 232
Rejestracja: 09 wrz 2018, 20:45
Życiówka na 10k: 35:16
Życiówka w maratonie: 3:46:02

Nieprzeczytany post

Próba nr 1 - 2:56,2 - (M30) -EnvyM

https://connect.garmin.com/modern/activity/5014187472

Cóż, to był już 5 dzień z rzędu kiedy coś tam biegałem/rowerowałem, a na domiar złego dorzuciłem dziś 7h zakupów, sprzątania i pieczenia/gotowania - tym sposobem o godzinie 16 całkowicie wy*ebany klapnąłem na kanapie i pomyślałem, że chyba zrezygnuję z próby w pierwszym kwartale. Na jutro planowałem długie wybieganie i nie chciałem jeszcze w to wplatać dość wymagającego biegu na 1km. Koniec końców wyruszyłem pół godziny później na lekki bieg i stwierdziłem, że nie jest tak źle by nie podjąć rękawicy
- ruszyłem na stadion. Doświadczenie w tego typu biegach mam zerowe - biegałem dwa razy w liceum na 100m (gdzieś trochę poniżej 13s) i potem raz 400m (nie ukończyłem, bo pierwsze 200m przycisnąłem z kolegą, który trenował w klubie, a w drugiej części dystansu tak mnie wycięło, że musiałem przejść w marsz :hahaha: ). Od tego czasu minęło już kilkanaście lat, a najmniejsze dystanse jakie robiłem na zawodach to 5km. Nie wiedziałem zupełnie czego się spodziewać. Gdzieś tam w głowie była nawet myśl, czy sub 3 jest realne? Tyle tytułem wprowadzenia. :bum:

Na rozgrzewkę 4,5km, potem jakieś skipy, wymachy i przebieżki. Patrzę na bieżnię - pierwszy tor niestety miejscami srogo zalany, ale trudno. Ustawiam się, kilka wdechów, dalej włączam stoper i biegnę. Pierwsze 100m w 15s. Myślę, że chyba za szybko, więc trochę zwalniam i stabilizuję tempo. Potem na dużo czasu nie było na przemyślenia, starałem się ładnie oddychać i trzymać tempo, które było takie na granicy względnego komfortu i submaksymalnego wysiłku (o ile coś takiego istnieje). Na 200m miałem 20m kałużę, a potem jeszcze kolejną przy linii startu/400m/800m, także mimo woli tam jakoś ten krok się zmieniał. Gdzieś w połowie dystansu czułem już mięśnie, że się tak dziwnie napinają, jakby przed-skurcze, ciekawe. Drugie okrążenie to nuda - starałem się utrzymać tempo i zostawić 200m na przyspieszenie. Zegarek pokazał 800m w 2:20, więc miałem już (prawie) pewność, że będzie poniżej 3min. Na ostatnim odcinku postarałem się docisnąć, ale nie na wiele się to zdało. Garmin pika mi gdzieś 10m przed metą, ja stopuję zegarek na linii - zerkam i oto widzę 2:56,2. Chyba dobrze, bo z mojego obecnego biegania to wziąłbym taki wynik w ciemno. Na pewno jest tutaj duże pole do poprawy, więc daję sobie cel do końca roku na solidne sub 2:50. :hej:
5km/16:50 (atest-2019) 10km/35:26 (atest-2019) HM/1:21:48 (atest-2019) M/3:46:04 (atest)
---
BLOG
KOMENTARZE
Awatar użytkownika
przemekEm
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 891
Rejestracja: 04 wrz 2019, 12:45
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Poprawa - 3:28.6 - PrzemekEm (M40)

Wszystko dzisiaj zwiastowało klapę, teoretycznie powinienem odpuścić. Kolano szwankuje, dosyć mocny wiatr, wczoraj przyspieszony dzień dziecka i trochę świństw z dzieciakami pojadłem, dzisiaj też diety nie trzymałem. Waga wskazywała dzisiaj 80kg, to o ponad 2 więcej niż przez ostatnie tygodnie, generalnie nic tylko zostać w domu. Ale od przyszłego tygodnia rozpoczynam przygotowania do jesieni i chciałem załatwić ten sprawdzian do końca maja.
Zrobiłem około 3km rozgrzewki w tym 3 przebieżki i na start. Po drodze sprawdziłem warunki na pętli na której najczęściej biegam i zobaczyłem gdzie mi się kończy odcinek 1km. Wybrałem końcówkę pod górę, ale miałem wtedy wiatr tylko na ostatnich 200m. Końcówka to i tak walka o życie, więc takie drobne przeszkody jak podbieg i przeciwny wiatr to małe piwo. Na start, kilka podskoków i rozciągnięć, pytanie po co mi to i ruszam. Zegarek miałem nastawiony na pilnowanie 3:20-3:30, tak mocno optymistycznie, ale co mi tam. Pierwsze 200m lekko, zegarek piknął, że lecę za szybko 3:19, no to luz, nie przegiąłem ze startem. Potem cicho, więc musiałem wejść we właściwe widełki. 300m i zastanawiałem się czy się nie zatrzymać, już zrobiło się ciężko i stwierdziłem że nie ma bata, żebym coś sensownego z tego wyciągnął, ale pomyślałem że dobije do 600m i potem najwyżej polecę jeszcze jedną 600tkę, będzie fajny trening. 500m na zegarku, no żeby tylko dociągnąć do tej 600tki. Ale jak wpadła 600tka to jednak pojawiła się nadzieja że jakoś dociągnę, najwyżej nie będzie poprawy, ale jakoś może dobiegne. Na 800m zwątpiłem że dociągnę, ale wiedziałem że już jest fajny czas na 800. Potem co było to już nie pamiętam. Jak zegarek piknął 1km, to nawet utrzymałem się na nogach.

https://www.strava.com/activities/3544126962
pma
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 410
Rejestracja: 15 cze 2018, 10:35
Życiówka na 10k: 34:46
Życiówka w maratonie: 2:43:25

Nieprzeczytany post

Witam
Ja również postanowiłem dołączyć do zabawy. Chcialem tu oczywiście wrzucić jakiś spektakularny wynik i w ostatnią sobotę wyszedłem na ściezkę rowerową z zamiarem przywalenia żwawego kilosa. 4km rozgrzewki i rura. Jak się niestety okazało ambicje zupełnie rozminęły się z formą i po zrobieniu jakichś 600m w śr. tempie 2:53, jak tylko zaczęło boleć, to po prostu się zatrzymałem. Zrobiłem jeszcze dwa podejścia bo przecież nie ma miękkiej gry itd. ale ni chu chu nie byłem w stanie dowieźć tempa ktore sobie narzucałem do końca. Chyba ani mentalnie ani fizycznie nie byłem gotowy na takie brutalne bieganie. Najszybszy kilometr jaki udało mi się wtedy przebiec bez zatrzymywania wyszedł w 3:42. Tak średnio delikatnie mówiąc więc potraktuje to jako rozgrzewkę do czelendżu i nie publikuję oficjalnie.
Aby jednak mieć co tu zostawić to wrzucę zapis z kilometrówek ktore wczoraj robiłem na stadionie. Na poczatek poćwiczyłem trochę z grupą, a więc ok 2400m rozgrzewki w truchcie, potem sprawność, trochę ćwiczeń na płotkach no i danie główne 6X1000m. Nie nastawiałem się na jakieś ostre piłowanie, oczywiście ten jeden szybki km gdzieś tam miałem z tyłu głowy ale jakoś czułem niechęć do pójścia na całość. Zresztą do zabawy przyłączył się kolega i zaproponował że zaczniemy po 4:00 i dalej będzie narastająco. No to zgodnie z planem zaczeliśmy po 3:45 i dalej było narastająco. Generalnie trening wyszedł chaotycznie, szczególnie długosć przerw woła o pomstę, ponieważ biegałem na długość przer ustawioną na zegarku kolegi. Początkowo miało to być 2:30 min, ale że kolega na kolejnych kółkach zaczynał trochę tracic dystans to dla mnie przerwy się wydłużały bo czekałem aż dobiegnie i potem jeszcze te dodatkowe 2,5 minuty wiec wyszło to dość bezładnie. Najszybszy km udało mi się wykręcić w piątym powtórzeniu, wg polara wyszło 3:12.3. Nie jest to pewnie mój maks nawet na ten moment w treningu, prawdopodobnie gdybym na pierwszym lub drugim powtórzeniu poszedł na całość to jeszcze kilka sekund mógłbym z tego zdjąć. No ale od czegoś trzeba zacząć, zatem niniejszym zgłaszam oficjalnie 3:12.3 jako mój wynik bazowy w kategorii M40 (w tym roku ukończona czterdziestka)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
ODPOWIEDZ