Pierwszy tydzień kolejnej fazy czyli treningu ukierunkowanego wyszedł strasznie słabo. Czułem się ciągle zmęczony, brakowało energii, nic mi się nie chciało. Było tak źle, że nawet rozbiegania w I zakresie wychodziły na granicy I i II zakresu, często tą granicę przekraczały i nie pomagało obniżenie tempa. Tętno ciągle miałem wysokie! Żeby sobie ulżyć w piątek zrobiłem nawet dodatkowy dzień wolny. Tydzień wyglądał tak:
Poniedziałek 22.06.2020
WOLNE
Wtorek 23.06.2020
Economy Run: 5' rozgrz. (@5:43) + 47' BC1 (@4:57)
Dystans: 10,36km
Śr. tętno: 152
Tu jeszcze było dobrze. Schody zaczęły się dzień później.
Środa 24.06.2020
Tempo Run: 5' rozgrz. (@5:46) + 5' BC1 (@4:49) + 35' BC2 (@4:29) + 15' BC1 (@5:13)
Dystans: 12,57km
Śr. tętno: 161
Max. tętno: 175
Miało być 45' BC2, niestety po 30 minutach tętno wskoczyło już w III zakres!! Dokręciłem tylko do pełnych 35 minut i przerwałem.
Czwartek 25.06.2020
Economy Run: 5' rozgrz. (@5:47) + 90' BC1 (@5:13)
Dystans: 18,14km
Śr. tętno: 155
Baardzo ciężko. Zacząłem nawet dobrze, po 4:58/km ale po 2 km już nie było szans utrzymać tempa. Tętno rosło, tempo spadało, cud że w ogóle 18km zrobiłem.
Piątek 26.06.2020
WOLNE
Sobota 27.06.2020
Economy Run: 5' rozgrz. (@5:44) + 55' BC1 (@4:56)
Dystans: 12,02km
Śr. tętno: 154
Na ekranie wygląda to lepiej, ale tak nie bylo. Po 10-tym kilometrze tętno znów przekroczyło I zakres. Dokręciłem do 12km i przerwałem.
Niedziela 28.06.2020
Interval Run: 5' rozgrz. (@5:44) + 10' BC1 (@4:55) + 2' trucht + 6 x 600m I / 300m trucht (@3:21; 3:27; 3:38; 3:43; 3:44; 3:40) + 15' BC1 (@5:12)
Dystans: 11,55km
Śr. tętno: 161
Max. tętno: 186
W nocy spałem tragicznie. Było duszno, z przerwami wyszło mi 4 godziny snu. Masakra!
Szybkie odcinki chciałem biegać po 3:30/km. Pierwszy za szybko, drugi dobrze a potem już brakło sił. Gdyby nie support żony i dziecka na rowerach, którzy podawali mi wodę, skończyłbym po drugim odcinku.
Dystans tygodniowy: 64,82 km
Teraz pytanie: co się dzieje? Dlaczego jestem tak zmęczony? Mam kilka hipotez:
1. Wysoka temperatura powietrza i duchota - całkiem prawdopodobne;
2. Brak odpowiedniej regeneracji - według mnie chyba nie o to chodzi. Co prawda w tym tygodniu spałem średnio o 1 godzinę mniej niż zazwyczaj, ale jednak było to 7 godzin. Zegarek pokazywał dobry sen, dobrą regenerację (oczywiście poza nocą z soboty na niedzielę, gdzie wszystko było do bani). Ponadto codzienne poranne sprawdzanie tętna spoczynkowego i HRV nie wskazywało na brak regeneracji.
3. Brak odpowiedniego odżywiania - mało prawdopodobne. Dokładnie zapisuję wszystko co jem, dokładnie analizuję każdą witaminę i minerały. Każdego dnia pokrywam 100% zapotrzebowania.
Zaczynam skłaniać się ku czwartej opcji:
4. Przesunięcie stref tętna - biegam na strefach wyznaczonych na podstawie startów w zawodach z zeszłego roku, oraz wzorów i danych z różnych platform. Mniej więcej sprawdzało się to do tej pory. Ale nie młodnieję, zmieniła się cyfra z przodu, całkiem prawdopodobne, że te strefy się przesunęły i może biegam za mocno.
Dlatego chyba czas najwyższy na test laboratoryjny z pomiarem mleczanu, który zrobię w najbliższy piątek. Oczywiście wrzucę tutaj wynik, zobaczymy jak bardzo różnią się moje amatorsko wyznaczone strefy od tych rzeczywistych

Obecnie strefy ustawione mam następująco:
aktywna regeneracja: do 139
I zakres: 140 - 157
II zakres: 158 - 167 (158 - próg aerobowy)
III zakres: 168 - 175
beztlen: 176 - 193 (176 - próg anaerobowy)
Zobaczymy co pokaże test.
Może macie jakieś inne pomysły? Co może być nie tak?