17.02 (pon)
Standardowo wieczorny trening plywacki w klubie. Szczegolow juz nie pomne.
Pamietam tylko, ze chcialem jechac na rowerze, nie padalo, wiec sie przygotowalem:
dopompowalem wczesniej kola, ubralem cieplej, wzialem lampy itd. itp.
Zszedlem do piwnicy, wytaszczylem rower, otwieram drzwi... a tu leje
No to wszystko ponownie w odwrotnej kolejnosci i pojechalem autem
18.02 (wt)
Bieg: interwaly na stadionie. Troche balem, bo nie lubie, a do tego to byly te dluzsze, 1200m na przerwie 800m.
Calosc poszla jednak stosunkowo niezle: pierwszy krotszy, rozgrzewkowo 800m w 4:13,
nastepnie 5x 1200m w kolejno w tempie 4:08, 4:12 (tu sie balem, ze bedzie coraz gorzej), ale potem 4:10, 4:09 i 4:07 na koniec.
Calosc 13.5km.
19.02 (sr)
Od kilku dni czulem sie nie do konca zdrowy, niby nie chory, ale i nie zdrowy. Zastanawialem sie czym sie to skonczy.
No i rano w srode wszystko bylo wiadomo, rozlozylo mnie konkretnie, na szczescie bez goraczki i pluca wolne.
Zostalem jednak do konca tygodnia na zwolnieniu.
Tego dnia odpuscilem jakikolwiek trening.
20.02 (czw)
21.02 (pt)
W czwartek i piatek wciaz nie czulem sie na silach wyjsc na zewnatrz, wiec zrobilem sobie 2 godzinne sesje na trenazerze.
Bez jakiejs specjalnej napinki czy planu, ale mozliwie mocno, nie regeneracyjnie.
22.02 (sob)
Poczulem sie juz lepiej, pogoda sprzyjala, wiec wyszedlem pobiegac.
Bieglo mi sie dobrze, wiec po 2km postanowilem ewejsc na wyzsze obroty i nastepne 8km robioem tempem 4:30-4:40
a 9-y przyspieszylem do 4:22, reszta spojony powrot do domu.
Calosc 14.5km, sr. tempo 4:53, sr. tetno 151, podbiegow 110m.
23.02 (nd)
Tutaj koniecznie chcialem znowu pobiegac, ale raczej spokojnie, czulem dzien poprzedni w kosciach (czyt. w miesniach)
no i wydolosc jeszcze wciaz oslabiona choroba. Cieplo bylo, ale znowu wialo konkretnie (powiewy do 9 Bf).
Bieglo sie smiesznie: jak przywiewalo z tylu, to lecialem jak na skrzydlach, bezwysilkowo 4:40,
ale w drodze powrotnej zegarek pokazywal 5:30 przy wyzszym pulsie
Calosc 12,7km, sr. tempo 5:25, sr. tetno 139, podbiegow 138m.