Komentarz do artykułu „Byłoby mi wstyd nie ukończyć" - Jarosław Kuźniar o swoim NYC Marathon
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 362
- Rejestracja: 08 maja 2007, 13:04
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Luboń k/Poznania
Cały dorobek życiowy/zawodowy - sprowadzić do jednej niefortunnej wypowiedzi... To tez jest dosyć słabe.
Oglądając redaktora Kuźniara przez wiele lat w porannym paśmie informacyjnym - bardzo pozytywnie oceniałem jego prace, przygotowanie do tematu.
Filmik nagrany raczej z nie z myślą o doświadczonych biegaczach - bo nic tam odkrywczego nie ma.
Oglądając redaktora Kuźniara przez wiele lat w porannym paśmie informacyjnym - bardzo pozytywnie oceniałem jego prace, przygotowanie do tematu.
Filmik nagrany raczej z nie z myślą o doświadczonych biegaczach - bo nic tam odkrywczego nie ma.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 526
- Rejestracja: 13 gru 2013, 08:51
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
O'rlyPixa pisze:Nie, naprawdę nie każdy. Poza tym nawet jeśli, to czymś innym jest odnieść rzeczy do Wallmartu gdy zarabiasz średnią krajowa, a co innego gdy jest to wielokrotność tejże sumy.
Nie znam człowieka, oprócz tej historii z Walmartem, która istotnie była niefortunna (acz niewiele bardziej, niż zacytowana powyżej wypowiedź) , ale trochę mi się zdaje, że została wykorzystana jako narzędzie narodowego leczenia kompleksów. Tudzież próba wyszukania kogoś kto, że tak powiem, dostał z klasówki jeszcze mniej punktów niż ja (a ja dostałem 7 na 40).
Spacer w lesie zamienionym przez współobywateli w śmietnik albo powyciągane produkty z torebek w biedronce każą mi inaczej ustawiać granice buractwa.
- jarjan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1665
- Rejestracja: 23 lis 2008, 20:56
Wypowiedź była jedna, ale dotyczyła konkretnego zdarzenia.michu77 pisze:Cały dorobek życiowy/zawodowy - sprowadzić do jednej niefortunnej wypowiedzi... To tez jest dosyć słabe.
A zwykłe doświadczenie życiowe podpowiada, że tego typu "zdarzenia" przydarzają się Kuźniarowi częściej, i dotyczą szerszego zakresu spraw, niż tylko zakup wanienki czy fotelika dla dziecka. Ale, w social mediach już nas raczej o tym nie poinformuje.
Biegam, więc jestem. :)
pozdrawiam
Jarosław
pozdrawiam
Jarosław
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 908
- Rejestracja: 24 cze 2018, 16:34
- Życiówka na 10k: 44:09
- Życiówka w maratonie: 4:11:10
Widać mamy inne standardy, bo ja inaczej niż buractwem nie potrafię nazwać zachowania Kuźniara dot. Wallmartu.mpruchni pisze: Spacer w lesie zamienionym przez współobywateli w śmietnik albo powyciągane produkty z torebek w biedronce każą mi inaczej ustawiać granice buractwa.
Biegam od lipca 2017
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
Generalnie zauważyłem, że w kraju, gdzie tak jak mpruchni pisze, wystarczy przejść po lesie, czy posłuchać/poczytać ludzi na Facebooku, a wszelkie cwaniactwo i kombinatorstwo urasta niemalże do rangi szlachetności, kwestia fotelika Kuźniara, jakkolwiek kiepska by nie była, ostro była i jeszcze czasem jest grzana głównie ze względu na jego dość określone poglądy polityczne
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
-
- Dyskutant
- Posty: 45
- Rejestracja: 15 paź 2015, 12:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zachodniopomorskie
Cała dyskusja na temat Kuźniara jest mocno wyolbrzymiona. Ukamieniować czy ułaskawić gościa. Jakbym oglądał "Wiadomości" kontra "Fakty" - ten sam wątek, ale inne interpretacje w zależności kto komentuje. A określone poglądy polityczne na tym forum są nie bez znaczenia. Mam wrażenie, że gdyby zamiast Kuźniara taką wypowieć zamieśił osobnik z obcji "Wiadomości" to ludzie którzy tu biczują Kuźniara zapewne urzywaliby inny argumentów. A może się mylę - forma jest pustką, pustka jest formą. Miłego dnia dla Wszystkich
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 526
- Rejestracja: 13 gru 2013, 08:51
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jak zrozumiałem, Twoje są takie, że jak się zarabia średnią krajową, to można używane produkty pod koniec gwarancji oddawać do sklepu jako uszkodzone, a nie można, jak się zarabia powyżej średniej, więc rzeczywiście mamy inne standardy.Pixa pisze:Widać mamy inne standardy, bo ja inaczej niż buractwem nie potrafię nazwać zachowania Kuźniara dot. Wallmartu.mpruchni pisze: Spacer w lesie zamienionym przez współobywateli w śmietnik albo powyciągane produkty z torebek w biedronce każą mi inaczej ustawiać granice buractwa.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 908
- Rejestracja: 24 cze 2018, 16:34
- Życiówka na 10k: 44:09
- Życiówka w maratonie: 4:11:10
Bardzo nadinterpretujesz to co napisałem. Uważam takie zachowanie za wieśniactwo w każdym wypadku, ale gdy mówimy o osobie niezamożnej, jestem jeszcze w stanie zrozumieć motyw. Nie mówiąc już o tym, że Kuźniar chwalił się swoją "zaradnością" na lewo i prawo.
P.S.
Dyskusja nie dotyczy zwracania produktów przed końcem gwarancji.
P.S.
Dyskusja nie dotyczy zwracania produktów przed końcem gwarancji.
Biegam od lipca 2017
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 908
- Rejestracja: 24 cze 2018, 16:34
- Życiówka na 10k: 44:09
- Życiówka w maratonie: 4:11:10
Ja nie wiem jako Kuźniar ma poglądy (serio! świat celebrytów jest mi zupełnie obcy), co nie zmienia mojego zdania o jego burackim zachowaniu. Kurła "zaradny" się znalazł...sochers pisze: kwestia fotelika Kuźniara, jakkolwiek kiepska by nie była, ostro była i jeszcze czasem jest grzana głównie ze względu na jego dość określone poglądy polityczne
Biegam od lipca 2017
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
- jarjan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1665
- Rejestracja: 23 lis 2008, 20:56
Co jest buractwem a co nie to kwestia indywidualnej oceny,Pixa pisze:Widać mamy inne standardy, bo ja inaczej niż buractwem nie potrafię nazwać zachowania Kuźniara dot. Wallmartu.
natomiast, z formalnego punktu widzenia, Kuźniar:
1) dokonał OSZUSTWA - bo potwierdził nieprawdę, że te wszystkie klamoty "mu nie pasowały", podczas gdy, z kontekstu wynika jasno, że pasowały jak najbardziej,
2) w następstwie powyższego, dokonał WYŁUDZENIA kwoty otrzymanej za zwrócone klamoty.
Biegam, więc jestem. :)
pozdrawiam
Jarosław
pozdrawiam
Jarosław
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 908
- Rejestracja: 24 cze 2018, 16:34
- Życiówka na 10k: 44:09
- Życiówka w maratonie: 4:11:10
Na pewno zachował się nie fair.jarjan pisze:Co jest buractwem a co nie to kwestia indywidualnej oceny,Pixa pisze:Widać mamy inne standardy, bo ja inaczej niż buractwem nie potrafię nazwać zachowania Kuźniara dot. Wallmartu.
natomiast, z formalnego punktu widzenia, Kuźniar:
1) dokonał OSZUSTWA - bo potwierdził nieprawdę, że te wszystkie klamoty "mu nie pasowały", podczas gdy, z kontekstu wynika jasno, że pasowały jak najbardziej,
2) w następstwie powyższego, dokonał WYŁUDZENIA kwoty otrzymanej za zwrócone klamoty.
Ostatnio zmieniony 31 sty 2020, 15:08 przez Pixa, łącznie zmieniany 1 raz.
Biegam od lipca 2017
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
Pixa, to w takim razie jesteś wyjątkowy w skali antyfanów Kuźniara i możesz tam przy mojej wypowiedzi mentalnie się wykreślić
A osoba niezamożna vs osoba zamożna w kontekście takiego dość żenującego polaczkowania nie ma żadnego znaczenia (mimo że łatwiej jest to "puścić" zwykłemu człowiekowi), relatywizacja nie sprzyja utrzymywaniu jednolitych norm moralnych.
Kradzież (choć tu nie mieliśmy do czynienia z kradzieżą - przeszedłem płynnie do ogółu) jest kradzieżą nieważne, czy chodzi o flaszkę czy tira. Generalnie kradzież w sytuacji w której się kraść nie musi nie jest niczym usprawiedliwiona. Natomiast cały czas śmieszy mnie, jaką falę hejtu to spowodowało, i śmiem twierdzić, że znacznie większą niż powinno.
Niemniej pamiętajcie, że firmy takie jak Wal-Mart, Castorama, Ikea czy cokolwiek innego wstawicie są świadome takich sytuacji i mają to wbite w koszty i w strategię sprzedaży i obsługi Klienta (taki bodajże Marks&Spencer o ile dobrze kojarzę reklamacje do załóżmy 15 GBP zawsze rozpatruje pozytywnie, a zagraniczne - wszystkie, bez względu na kwotę) - klient może kupić, przymierzyć/sprawdzić/oddać, czasem nawet używane (choć nie powinien tego robić). Firma nie zbiednieje, a klient wróci, tym bardziej, że Walmart nie musiał przyjmować zwrotu. Więc weźcie się wyluzujcie jeśli chodzi o Kuźniara, świećcie przykładem dla takich jak on swoimi nieskalanymi normami moralnymi, a film obejrzyjcie dla samych widoków
A osoba niezamożna vs osoba zamożna w kontekście takiego dość żenującego polaczkowania nie ma żadnego znaczenia (mimo że łatwiej jest to "puścić" zwykłemu człowiekowi), relatywizacja nie sprzyja utrzymywaniu jednolitych norm moralnych.
Kradzież (choć tu nie mieliśmy do czynienia z kradzieżą - przeszedłem płynnie do ogółu) jest kradzieżą nieważne, czy chodzi o flaszkę czy tira. Generalnie kradzież w sytuacji w której się kraść nie musi nie jest niczym usprawiedliwiona. Natomiast cały czas śmieszy mnie, jaką falę hejtu to spowodowało, i śmiem twierdzić, że znacznie większą niż powinno.
Niemniej pamiętajcie, że firmy takie jak Wal-Mart, Castorama, Ikea czy cokolwiek innego wstawicie są świadome takich sytuacji i mają to wbite w koszty i w strategię sprzedaży i obsługi Klienta (taki bodajże Marks&Spencer o ile dobrze kojarzę reklamacje do załóżmy 15 GBP zawsze rozpatruje pozytywnie, a zagraniczne - wszystkie, bez względu na kwotę) - klient może kupić, przymierzyć/sprawdzić/oddać, czasem nawet używane (choć nie powinien tego robić). Firma nie zbiednieje, a klient wróci, tym bardziej, że Walmart nie musiał przyjmować zwrotu. Więc weźcie się wyluzujcie jeśli chodzi o Kuźniara, świećcie przykładem dla takich jak on swoimi nieskalanymi normami moralnymi, a film obejrzyjcie dla samych widoków
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
-
- Stary Wyga
- Posty: 189
- Rejestracja: 06 lut 2015, 14:53
- Życiówka na 10k: 3 dni
- Życiówka w maratonie: 3 tygodnie
- Lokalizacja: za rogiem
Walmart czy nie Walmart, Kuźniar taki czy śmaki - nie mi o tym mówić, bo w USA nie byłem, a Kuźniara nie znam.
Odniosę się jedynie do spraw, które rażą mnie w samym wywiadzie i filmie.
1. Już w pierwszym zdaniu dowiaduję się, że Kuźniar był Australii, a z dalszych wypowiedzi na temat treningu dowiaduję się, że był w Somalii. W sumie nie ma to żadnego związku ani z bieganiem, ani z NYC Marathon. Wygląda to na próbę zdobycia +1000 do fejmu/fajskości.
2. Zauważam spory rozgardiasz w sprawach treningowych i kwestiach przygotowania:
a) "Raz też udało mi się zrobić prawie 30 kilometrów w ramach przygotowań. Wiesz, one nie były regularne, ale wiedziałem, że muszę swoje wybiegać. Znajomi mówili, że mogę nie układać sobie jakichś skomplikowanych treningów, ale muszę wybiegać większą liczbę kilometrów." - "mówili, że muszę wybiegać większą liczbę kilometrów", ale "prawie 30 kilometrów w ramach przygotowań" udało się zrobić raz.
b) "Nie mam czasu, by mieć trenera, który mnie pokieruje. Działałem wiele lat w mediach i takie podejście mi się zawsze w jakimś sensie sprawdziło. Wiem, gdzie jest moje miejsce i nie udaję profesjonalisty tam, gdzie nim nie jestem. Staram się za to albo rozmawiać, albo podglądać, albo czytać tych, którzy się na tym znają. I z ich zachowania, komunikowania wyciągać wnioski. Przez to wiedzieć, co mi wolno, czego nie. Bardziej podglądanie i wyciąganie wniosków dla siebie, niż regularne spotkania i realizowanie czyjegoś planu."
- skoro nie ma czasu, to może warto mieć kogoś, kto pokieruje, aby nie działać na ślepo?
- "nie udaję profesjonalisty" - to może tym bardziej przydałby się jakiś trener, który przygotuje do poważnych zawodów, w których zawodnik startuje jako ambasador marki?
- rozmawianie, podglądanie, czytanie innych i wyciąganie "wniosków z ich zachowania i komunikowania, przez co wiadomo, co mi wolno, czego nie" - dla amatorów i potencjalnych maratończyków-debiutantów jest to rada o znikomej wartości i przy okazji bardzo niekonkretna (nie wiadomo kogo podglądał i jakie wnioski wyciągał, a przede wszystkim jakie te wnioski miały przełożenie na praktykę, gdyby ktoś chciał "zacząć jak Kuźniar", to w sumie nie wiedziałby jak). Należy też się zastanowić, czy skuteczniejszy i jednak mniej czasochłonny nie byłby wspomniany wyżej trener.
Poza tym mówi to facet, który żyje m. in. ze szkoleń (np. z zakresu "personal branding" - cokolwiek to jest). Mógłbym skomentować, że ludzie na szkolenia nie mają czasu, wiedzą, gdzie ich miejsce i nie udają profesjonalistów, starają się za to rozmawiać, albo podglądać, albo czytać tych, którzy się na tym znają i z ich zachowania oraz komunikowania wyciągać wnioski. Bardziej podglądanie i wyciąganie wniosków dla siebie, niż regularne szkolenia z personal brandingu i stosowanie się do cudzych zaleceń.
c) "A czego się o sobie dowiedziałeś?
Że muszę się bardziej pilnować. "
Gdyby miał trenera, musiałby się mniej pilnować.
3. Reszta:
"Jak zniosłeś maraton fizycznie? Bolało?
Bolało w tym momencie, w którym podobno miało boleć. Poza tym, że byłem tam w pracy, koncentrowałem się też na tym, żeby nie przynieść sobie… wstydu. Jeśliby przyjechał na maraton do Nowego Jorku anonimowy człowiek i nie ukończył go, to pewnie by go to tak bardzo nie bolało, jak mnie, gdy chcę wszystko ludziom pokazać, do tego zabieram tam swojego operatora, fotografa. Więc myślałem, że jeśli nie dam rady, to będzie mi po ludzku, ale też po „zawodowemu” wstyd. " (+ ciąg dalszy na temat "ciężkich nóg" itp.)
Kolejny argument przemawiający za przygotowaniami z trenerem.
Teraz film - sporo w nim coelhizmów, od których bolą zęby:
- "będziesz innym człowiekiem",
- "jak przekroczysz linię mety, niezależnie od bólu, będziesz czuł to jakbyś miał 20 lat",
mój ulubiony fragment mniej więcej w okolicach 2:00:
- "Ale żółtodziób na królewskim dystansie? Kto dał mi prawo deptać ścieżkę profesjonalistów?" - mówi facet, który zaraz wystartuje w kwintesencji amatorskiego biegania razem kilkudziesięcioma tysiącami amatorów, z których sporo to z pewnością debiutanci.
- "Zaryzykowałem" - co dokładnie? W czym tkwiło ryzyko?
Do końca ból, łzy, szczęście, dowód, że możemy, bolesne kilometry, walka z samym sobą, nie wolno się poddawać ale jednak "się biegnie te 42 kilometry w towarzystwie tych biegaczy i rzeczywiście jest fajnie".
Podsumowując:
- piękna reklama Nowego Jorku,
- kryptoreklama New Balance skierowana do początkujących,
- absolutne zero merytoryki jeśli chodzi o kwestie przygotowań i w sumie brak konkretu na jakikolwiek temat,
- bohater-obieżyświat między bieganiem w Australii a eksploracją Somalii wpada do Nowego Jorku trochę się pokrygować przed ryzykownym startem na "królewskim dystansie" ramię w ramię z profesjonalistami, ku zaskoczeniu wszystkich na końcu okazuje się, że jednak można.
Odniosę się jedynie do spraw, które rażą mnie w samym wywiadzie i filmie.
1. Już w pierwszym zdaniu dowiaduję się, że Kuźniar był Australii, a z dalszych wypowiedzi na temat treningu dowiaduję się, że był w Somalii. W sumie nie ma to żadnego związku ani z bieganiem, ani z NYC Marathon. Wygląda to na próbę zdobycia +1000 do fejmu/fajskości.
2. Zauważam spory rozgardiasz w sprawach treningowych i kwestiach przygotowania:
a) "Raz też udało mi się zrobić prawie 30 kilometrów w ramach przygotowań. Wiesz, one nie były regularne, ale wiedziałem, że muszę swoje wybiegać. Znajomi mówili, że mogę nie układać sobie jakichś skomplikowanych treningów, ale muszę wybiegać większą liczbę kilometrów." - "mówili, że muszę wybiegać większą liczbę kilometrów", ale "prawie 30 kilometrów w ramach przygotowań" udało się zrobić raz.
b) "Nie mam czasu, by mieć trenera, który mnie pokieruje. Działałem wiele lat w mediach i takie podejście mi się zawsze w jakimś sensie sprawdziło. Wiem, gdzie jest moje miejsce i nie udaję profesjonalisty tam, gdzie nim nie jestem. Staram się za to albo rozmawiać, albo podglądać, albo czytać tych, którzy się na tym znają. I z ich zachowania, komunikowania wyciągać wnioski. Przez to wiedzieć, co mi wolno, czego nie. Bardziej podglądanie i wyciąganie wniosków dla siebie, niż regularne spotkania i realizowanie czyjegoś planu."
- skoro nie ma czasu, to może warto mieć kogoś, kto pokieruje, aby nie działać na ślepo?
- "nie udaję profesjonalisty" - to może tym bardziej przydałby się jakiś trener, który przygotuje do poważnych zawodów, w których zawodnik startuje jako ambasador marki?
- rozmawianie, podglądanie, czytanie innych i wyciąganie "wniosków z ich zachowania i komunikowania, przez co wiadomo, co mi wolno, czego nie" - dla amatorów i potencjalnych maratończyków-debiutantów jest to rada o znikomej wartości i przy okazji bardzo niekonkretna (nie wiadomo kogo podglądał i jakie wnioski wyciągał, a przede wszystkim jakie te wnioski miały przełożenie na praktykę, gdyby ktoś chciał "zacząć jak Kuźniar", to w sumie nie wiedziałby jak). Należy też się zastanowić, czy skuteczniejszy i jednak mniej czasochłonny nie byłby wspomniany wyżej trener.
Poza tym mówi to facet, który żyje m. in. ze szkoleń (np. z zakresu "personal branding" - cokolwiek to jest). Mógłbym skomentować, że ludzie na szkolenia nie mają czasu, wiedzą, gdzie ich miejsce i nie udają profesjonalistów, starają się za to rozmawiać, albo podglądać, albo czytać tych, którzy się na tym znają i z ich zachowania oraz komunikowania wyciągać wnioski. Bardziej podglądanie i wyciąganie wniosków dla siebie, niż regularne szkolenia z personal brandingu i stosowanie się do cudzych zaleceń.
c) "A czego się o sobie dowiedziałeś?
Że muszę się bardziej pilnować. "
Gdyby miał trenera, musiałby się mniej pilnować.
3. Reszta:
"Jak zniosłeś maraton fizycznie? Bolało?
Bolało w tym momencie, w którym podobno miało boleć. Poza tym, że byłem tam w pracy, koncentrowałem się też na tym, żeby nie przynieść sobie… wstydu. Jeśliby przyjechał na maraton do Nowego Jorku anonimowy człowiek i nie ukończył go, to pewnie by go to tak bardzo nie bolało, jak mnie, gdy chcę wszystko ludziom pokazać, do tego zabieram tam swojego operatora, fotografa. Więc myślałem, że jeśli nie dam rady, to będzie mi po ludzku, ale też po „zawodowemu” wstyd. " (+ ciąg dalszy na temat "ciężkich nóg" itp.)
Kolejny argument przemawiający za przygotowaniami z trenerem.
Teraz film - sporo w nim coelhizmów, od których bolą zęby:
- "będziesz innym człowiekiem",
- "jak przekroczysz linię mety, niezależnie od bólu, będziesz czuł to jakbyś miał 20 lat",
mój ulubiony fragment mniej więcej w okolicach 2:00:
- "Ale żółtodziób na królewskim dystansie? Kto dał mi prawo deptać ścieżkę profesjonalistów?" - mówi facet, który zaraz wystartuje w kwintesencji amatorskiego biegania razem kilkudziesięcioma tysiącami amatorów, z których sporo to z pewnością debiutanci.
- "Zaryzykowałem" - co dokładnie? W czym tkwiło ryzyko?
Do końca ból, łzy, szczęście, dowód, że możemy, bolesne kilometry, walka z samym sobą, nie wolno się poddawać ale jednak "się biegnie te 42 kilometry w towarzystwie tych biegaczy i rzeczywiście jest fajnie".
Podsumowując:
- piękna reklama Nowego Jorku,
- kryptoreklama New Balance skierowana do początkujących,
- absolutne zero merytoryki jeśli chodzi o kwestie przygotowań i w sumie brak konkretu na jakikolwiek temat,
- bohater-obieżyświat między bieganiem w Australii a eksploracją Somalii wpada do Nowego Jorku trochę się pokrygować przed ryzykownym startem na "królewskim dystansie" ramię w ramię z profesjonalistami, ku zaskoczeniu wszystkich na końcu okazuje się, że jednak można.
Ostatnio zmieniony 31 sty 2020, 16:45 przez mam_platfusa, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 908
- Rejestracja: 24 cze 2018, 16:34
- Życiówka na 10k: 44:09
- Życiówka w maratonie: 4:11:10
Ja uważam, że jak ktoś "biegnie" maraton na 5h, to trener jest mu naprawdę zbędny.
Biegam od lipca 2017
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
-
- Stary Wyga
- Posty: 189
- Rejestracja: 06 lut 2015, 14:53
- Życiówka na 10k: 3 dni
- Życiówka w maratonie: 3 tygodnie
- Lokalizacja: za rogiem
Za punkt honoru uznałem, że nie będę w tej dyskusji w sposób niewywołany nawiązywał do wyniku, który może być różnorako oceniany ("każdemu jego Everest").Pixa pisze:Ja uważam, że jak ktoś "biegnie" maraton na 5h, to trener jest mu naprawdę zbędny.
Ale jeśli jednak do tego doszło i o tym mówimy, to uzyskany czas jest kolejnym argumentem ZA trenerem, bo skoro "jestem ambasadorem marki, biorę do USA żonę, dziecko, operatora i będę po powrocie robił na ten temat mniejsze lub większe halo, to może warto powalczyć o w miarę sensowny (znów: każdemu jego Everest) czas"?