b@rto szklany biegacz

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

08.01.2020

Po BNP dzień odpoczynku i jedziemy dalej. BS i kilka podbiegów. Nie ma co opisywać na takich treningach. Po tym właśnie treningu naszły mnie wątpliwości nt. szybkich BSów. Coś tam sobie w głowie poukładałem, może wyjdzie na plus.

BS + 8x100m podbieg / 10,14 km / 51:25

09.01.2020

Akcent. Nie chciało mi się iść jak cholera. Nie tyle, że jakieś zmęczenie itp. co po prostu leń się włączył.
Hah, ale jak dużo jeszcze muszę się nauczyć pracując z optycznym czujnikiem tętna. Powiem szczerze, że chyba lepiej uczy czucia organizmu niż jakby bez niego biegać. Już takie durnoty co on pokazuje na treningach to mała głowa. :hahaha:
Trening 3x10 minut @4:06/p.3' + 5x20"R/p.1'.
Wykonanie: I tu pokażę potęgę optycznego pomiaru tętna. :hahaha:
1. śr. tempo 4:05/śr. tętno 179 (88%)/max tętno 194
2. śr. tempo 4:06/śr. tętno 183 (90%)/max tętno 192
3. śr. tempo 4:08/śr. tętno 171 (84%)/max tętno 183


Totalny pierdolnik we wszystkich danych. Max tętno 94%? Niemożliwe, po 3:40 biegałem i mniej namierzał. Średnie 90% z 10 minut? Raczej nie, wiem jak się czułem jak biegałem na 90% jak jeszcze pasek oryginalny garminowski dobrze mierzył (albo mi się wydawało, że mierzył dobrze). Ogólnie mówiąc, było wtedy trudno, ale do wytrzymania przez około godzinę - można powiedzieć, że ta książkowa definicja by pasowała. Po tych powtórzeniach nie czułem nawet, żebym musiał przestać biec. Było spokojnie. W 3 powtórzeniu widzę pojebane tempo - do momentu nawrotki średnie tempo nie przekraczało 4:06 (kręciło się około 4:03), potem dłuuuugo zegarek nie mógł się pogodzić z faktem nawrotki i liczył mi tempo po 4:20-4:25. I do tego doszło tętno jakie bym kurde chciał mieć na takich powtórzeniach - czyli znowu w drugą stronę. :hahaha: Tak ni w p... ni w oko.
Gdybym bardzo przeżywał te cyferki to bym chyba dostał pierdzielca. :bum:

PS. Reebok Forever Floatride po 198 km - oba zapiętki przetarte. Zastanawiam się czy jest sens to w ogóle reklamować... Buty ogólnie mają z pół roku, ale że żonglowałem parami to i mały przebieg.

Całość
14,00 km / 1:11:37


12.01.2020

2 dni przerwy, z czego jeden rzeczywiście odpoczynkowy, drugi już mniej - byłem na weselu. Alko nie piłem, ale fizycznie to się wymęczyłem. Buty jeszcze mam dość niewygodne - moja pięta się z nimi nie lubi, czas wymienić... Powrót 3 nad ranem, na szczęście nikt nie budził to do 12 spaliśmy. :spoczko:
Pogoda była całkiem fajna i aż żal by było nie pobiegać tego dnia. Słońce i tak jest rzadko i jeszcze taką okazję przesiedzieć...
Co prawda bałem się jak mój żołądek będzie reagował, bo o ile alko nie było, to słodkości sobie nie odmawiałem nazbyt, ale na szczęście wsio rajt.
I tym razem BS baaaaardzo spokojnie, tak baaaaaaaaaaaardzo. Człap człap. Alert dałem sobie na 5:10/km.
I tu znów ciekawostka - na tej trasie mam takie zajebiste wzniesienie (wg map różnych to jest około 40-45 metrów na 500-550 metrach). Ogólnie to fciul ciężko nawet pod nie dynamicznie podejść a ja dzisiaj nawet wbiegłem - wiadomo, świńskim truchtem (~6:40-7:00/km) ale krokiem biegowym. Wg Garmina nie przekroczyłem nawet 82%. A na interwałach mi 94% naliczał. :hahaha:

BS 16,24 km / 1:27:08 / śr. tempo 5:22
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Cóż... Za wcześnie było jednak na powrót do treningów. Kolano dalej boli, wczoraj zawróciłem po 600 metrach. Kuracja cześć II.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dzień dobry, cześć!

Od jakiegoś czasu nosiłem się, żeby coś czasami napisać... Pewnie nie będzie to w formie takiego dziennika jak pisałem wcześniej, ale może czasami kilka zdań uda się sklecić.

Co u mnie się działo... Od lutego do listopada współpracowałem z Pawłem Wysockim - lubelskim biegaczem. Fajnie wszystko szło, naprawdę polecam każdemu pracę z trenerem a z Pawłem szczególnie. Od lutego nie miałem żadnej kontuzji - niech to będzie najlepszą oceną tych kilku miesięcy. Wyników "nie zdążyłem" osiągnąć, bo startowałem chyba ze 3 razy i było to raczej z treningu. Powiedzmy, że w sierpniu bezkontuzyjnie wróciłem do swojego top (w 2019 nie potrafiłem się zbliżyć do tych wyników + kontuzje). Zabrakło BPSu i zabrakło startów...
Na początku listopada zdecydowałem się zakończyć współpracę - powodów było kilka, m.in. covid i brak celu, co wiąże się z mniejszą motywacją i zniechęceniem. Zrobiłem sobie trochę roztrenowania, potem wpadłem na kwarantannę i biegałem na 210-metrowej pętli wkoło domu i podwórka... To dużo czasu na myślenie.
I tak sobie dotarłem do wczoraj... Siedziałem sobie, wypiłem drinka, wypiłem drugiego... I się zapisałem na Ultra Leszcza... 65 km po Puszczy Knyszyńskiej. 20 lutego. :hahaha:
Mam 63 dni na przygotowanie się do tego. Komedia. Plus taki, że nie jestem w ciemnej d..., po prostu trzeba potrenować trochę inaczej niż do tej pory. Zdecydowanie się wydłużyć. :bum:
Ale wiecie co? Nie żałuję. Trochę mi się pozmieniało i pozmienia w życiu prywatnym i możliwe, że na dłużej wypadnę z biegowego kieratu. :oczko:

PS. Covida prawdopodobnie już przeszedłem (żona miała test i była pozytywna a objawy miała takie same), więc to przynajmniej nie będzie raczej przyczyną jakiejś przerwy w treningach. :spoczko:
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Cześć!

Na samym wstępie - mimo, że mamy już 26. grudnia - wesołych Świąt wszystkim!

Minął prawie miesiąc od ostatniego wpisu - myślałem, że jak zacznę to poleci ale nie. Nie będzie to typowy dziennik.

Nie bardzo wiem co napisać. Moje ultra ma termin w lutym i cały czas mam nadzieję, że zawody odbędą się zgodnie z planem. Same przygotowania idą jak na razie dobrze - stopniowo zwiększam obciążenia - kilometraż, tempo itp. Skupiam się cały czas na bieganiu w tlenie - nie same wolne biegi, ale jakieś ciągłe w drugim zakresie, jakieś minutówki itp. Udało się zwiększyć tygodniowy kilometraż do 54 km - szok, bo przebieg rósł niemalże książkowo: 40, 43, 47, 50, 54. Tydzień świąteczny przeznaczony na odpoczynek, tzn. tylko 3 treningi. Wczoraj rano wyszedłem pobiegać trochę po lesie i tak jakoś mi się przyspieszało, że przeleciałem tak z 8 km w crossie dość żwawo bez odczuwalnego zmęczenia.
Nie kombinuję zbytnio, proste środki i liczę się nie posypać. :) Mam trochę więcej doświadczenia, jest szansa na powodzenie planu. :)
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Rany, jaki ja jestem uzależniony od zawodów...
Ultra Śledzia odwołali... To znaczy przenieśli na koniec kwietnia, co w moim przypadku jest wykluczające z udziału. I co b@rto zrobił? Motywacja siadła "aaaa kiepska pogoda, dzisiaj nie idę", "eeee jutro to już na pewno pójdę". I robi się drugi tydzień, gdzie może 35 km zrobię a może i nie zrobię.
Przebiegnę te 65 km tak jak zaplanowałem przebiec, tylko muszę się "odkopać"... Ale dzisiaj się nie odkopuję...
ODPOWIEDZ