Z tą piłką to sprawa mocno skomplikowana jest. Okrągła i sprężysta, niełatwo ją ujarzmić. Odskakuje, ślizga się, nie chce polecieć tam gdzie powinna. Jakby tego wszystkiego było mało na boisku biega kilkunastu przeciwników, którzy przeszkadzają, próbują ją zabrać. Piłkarz Hajto wybiera właściwą kolejność, bo próbuje najpierw wyeliminować przeciwnika, a dopiero potem zamierza okiełznać niesforną piłkę. Praktycznie prawie mu się udało, ale sędzia drukarz wyrzucił go za niewinność z placu. Zapachniało strategią. Bo też i gra wydaje się strategiczną. Na ten przykład goalkeeperowi Jerzemu zawodnik łotewski weszedł w piszczel i co zrobił Jerzy. Przerwę zrobił, gdyż na piszczel należy uważać, a i kolegom dać chwilę wytchnienia. Na szczęście Jerzy, o czym nie zapomniał poinformować publiki, używa ochraniaczy. Niestety wyłącznie na piszczel. Być może dzięki temu zarabia 45 000 $ tygodniowo.
Piłkarz Hajto próbował rekomendować do kadry kolegę Kałużnego. Uzasadniał to jego nadzwyczajną umiejętnością w zakresie główkowania. Trener Janas nie uwzględnił propozycji kapitana i teraz ma za swoje, a Kałuża wyjechał do domu przed meczem co jednoznacznie potwierdziło jego główkowe zdolności.
Po meczu Szwecja - San Marino w którym rzut karny wyegzekwował zawodnik nieprzewidziany do tej roli przez trenera największa szwedzka gazeta poświęciła sprawie pięć stron. Dzięki Bogu, bo już się wszystko wyjaśniło i wróciła w zespole harmonia.
Czego i naszym kochanym chłopcom życzę. Nie wiem tylko jak dadzą sobie radę bez Tomka Hajty.