9.12.2019r.
15km w 4:40 co 8 minut 20s bardzo szybko
Dystans: 15,05 km
Czas: 1g:09m:34s
Średnie tempo: 04:37 min/km
Nogi dostawały po dupie na tych przebieżkach, a może to kwestie zmęczenia po ostatnich dwóch dniach? Hmmm. Tak czy owak, dzisiaj leciałem na styk 4:38-4:40. Tylko przez te nazwijmy przebieżki średnia wyszła 4:37. Tak to, na styk byłoby 4:40.
10.12.2019r.
Break.
11.12.2019r.
3*2100m jako TWL 100/300 w 20s/70-71s p4'
Dystans: 10,16 km
Czas: 47m:10s
Średnie tempo: 04:39 min/km
TWL to jest najcięższa przynajmniej dla mnie forma treningu. Psychicznie i fizycznie. Przynajmniej póki co. Tym razem, drugie podejście na wydłużonej przez Rolliego formie z 1700m na 2100 choć odjęte jedno powtórzenie. Czułem się słabo dziś, ale po czasach widzę że nie wyszło tragicznie. Zapytacie, jak to nie patrzyłeś? Przy drugim powtórzeniu ledwo zerkałem na zegarek, przy trzecim starałem się już po prostu biec
![:trup:](./images/smilies/trup.gif)
-1 C wiec za gorąco nie było, a mój super ekstra stadion olimpijski oszroniony z jednej strony przez cień. Do rzeczy.
Czasy:
powtórzenie 1: 2100 TWL 100/300 20s/70-71s
20s,69s,22s,70s,21s,71s,20s,72s,21s,73s,20s
Asekuracyjnie, źle nie było.
4min przerwa
powtórzenie 2: 2100 TWL 100/300 20s/70-71s
20s,72s,21s,71s,21s,72s,23s,68s,22s,74s,20s
Końcówka ciężka. Zwłaszcza, że zwalniałem do 4:15 a dopiero potem starałem się nadrobić.
4min przerwa
powtórzenie 3: 2100 TWL 100/300 20s/70-71s
19s,71s,21s,72s,22s,73s,22s,74s,21s,74s,21s
Koniec, całe szczęście.
Ten parkrun, pomijając warunki na życiówkę też się nie zapowiada. Trening done, tak czy owak. Najważniejsze.
12.12.2019r.
Break.
13.12.2019r.
BS+3PB
Dystans: 5,44 km
Czas: 27m:27s
Średnie tempo: 05:03 min/km
Bez historii.
14.12.2019r.
Parkrun 5km + 5km slow
Dystans: 5,00 km
Czas: 19m:33s
Średnie tempo: 03:54 min/km
Rozczarowanie. Tak można opisać ten bieg. Zresztą, Roland też tak uznał.
Trochę, hmmm mało powiedziane. W sensie, dałem z siebie ile mogłem ale jestem rozczarowany. No dobra, może na początku nie dałem ale nie miałem z kim biec. Nie wiem czy wszyscy na roztrenowaniu czy stwierdzili że z pogoda nie ma sensu walczyć. Wiatr był to fakt, mocny przez pierwsze 2,5km i byłem w zbiorze który biegł jako pierwszy. Wiec chowałem się za nimi. Nawrotka 180 i lecimy. I tutaj przyspieszyć chciałem, reszta też przyspieszyła ale nie na tyle co chciałem. Niby wiatr w plecy, ale taki jakiś słaby. Nie fair :/ Wyprzedziłem typa i miałem na zegarze 3:33 i to był błąd. Ze spojrzałem. Nie wiem czy się przestraszyłem, ale zaraz wypadłem z rytmu, oddech nie równy. Następnym razem 5k pobiegnę nie patrząc na zegarek. Najwyżej umrę. Tak czy owak, tamta trojka się jakoś się nie spieszyła(prowadzącą) a ja już wiedziałem ze 19 minut dzisiaj jest niemożliwe. Napieprzam naprawdę wymagające treningi, daje z siebie naprawdę dużo. Mój organizm ma mnie w dupie. Ciężki treningi, a progressu brak(?). Może ja mam swój limit? Albo 5-10k to nie jest mój dystans.
![smutek :(](./images/smilies/icon_e_sad.gif)
Dobra, do wiosny jest czas, ale po ponad miesiącu liczyłem że pójdzie lepiej.
Nogi bezproblemowo. Jedynie oddech ciężki.
Kilometry: 3:59, 4:01, 4:01, 3:48, 3:44.
Potem już ponad programowo poszedłem zrobić 5km. Odreagować. Slow.
15.12.2019r.
Tutaj miałem trening zapisany, ale ze względu że źle się czułem przełożyłem trening na poniedziałek. Wcześniej w sumie przekładałem do przodu, co powodowało trening po 6 razy w tygodniu na jednej przerwie więc teraz po tym parkrunie jak odpocznę jeden dzień nic się chyba nie stanie.