39:33
4,5,7,8,9 pod wiatr. Szczegolnie koncówka.
Bez zgonu. Do 5km trzymałem założenia. Naxwartoce doszło mnie 3 gosci. Po kilometrze zaczeli dchodzić. Trzeba było płuca wypluc i trzymać. Skończyli 38:30-38:50.
Wyszedł brak obiegania tego dystansu. 3 lata biegania w komfortowych maratońskich tempach.
Ale jest OK. Jestem zadowolony. Pierwsza dycha. Od czegoś trzeba zacząć
No i tu jest odp. 'Bez zgonu' Ale też wiem jak ciężko po klepaniu temp okołomaratońskich wskoczyć na 'bieganie w trupa'.
Trzeba głowę już na wiosnę nastawiać i szykować płuca!
Jestem zadowolony ale po tym jak czuję się te 45 minut pi biegu wiem że mozna było wyszarpać wiecej.
Szkoda że nie wiedziałem że ci goście co mnie mineli na 5k ida na "mój" wynik. Trzeba było początek spokojniej biec razem z nimi to może po 6km bym to utrzymał. Ale to już tylko pitolenie po fakcie.
Wiatr w ryjna ostatnich 3km wysysał siły