Przejrzałem stronę o pielgrzymce z Głubczyc do ZIemi Świętej. Zastanawiam się jak to możliwe, żeby przebiec 300 km. dziennie.... Oczywiście rozumiem, że to sztafeta, ale i tak dzień wydaje mi się za krótki...
Jeśli tak, to do Częstochowy z Warszawy można dobiec w jeden dzień (odpadłaby sprawa noclegów ). Ale czy to możliwe? Czy to był bieg całodobowy?
Tak ciekawy jestem czy to motyw biegowy (np. wyzwanie pokonania długiego dystansu) czy duchowo-religijny przyświeca temu pomysłowi? No bo dobiegamy do Częstochowy i co dalej? Z tego co mi sie wydaje pielgrzymki do tego miejsca udają się w związku z corocznym świętem 15.08. W Polsce pielgrzymki nie udają się tylko do tego miejsca, ale także do innych i w innych datach. Wydaje mi się, że pokonanie dystansu 300km w jeden dzień sztafetowo nie jest aż tak atrakcyjne, przynajmniej dla mnie... Mnie osobiście pociągałyby biegi długodystansowe właśnie bez rywalizacji, ale z atrakcyjną trasą np. przebiec wybrzeże bałtyku albo łańcuch beskidzki itp.
To na pewno zasadnicze pytanie,które trzeba by postawić przymierzając się do takiej inicjatywy. A odpowiedź dla mnie jest jasna... Jeśli do Częstochowy (czyli na Jasną Górę) to motyw duchowo-religijny musi być bardzo istotny - w sumie najistotniejszy... Jeśli chce się pobiec tylko długi dystans, to na pewno - jak pisze ours brun - jest wiele ciekawszych tras...
Ale poczekajmy co powie sisi - to w końcu jej wątek
no dobra, mam ochote to zrobic z 2powodow. 1 religijno duchowy , najsmieszniejsze ze nigdy nie bylam zagozala katoliczka i do kosciola nie chodze, ale mam powod kt wydaje mi sie ze jest warty zeby tam dobiec, Po 2gie - wydaje mi sie to dosc trudne i chcialabym to zrobic zeby pokonac sama siebie udowodnic sobie, ze moge zrobic cos co sie wydaje nie mozliwe. pomysl sie zrodzil jak czytalam o biegach z madrytu do barcelony(600km) bieg polegal na tym ze biegniesz na maxa, jesli chodzi o dystans oczywiscie, potem jesz spisz i znowu... poki nie dobiegniesz.
no na razie to mam przed sobą maraton, potem nadchodzi zima. Więc pomysł raczej na przyszły rok, ale czekam na propozycje. W każdym razie jestem chętny.
ja wlasnie myslalam o przyszlym roku i o wrzesniu , bo juz nie jest goraco , zimno jeszcze tez nie, wiec chyba pora w miare niezla...ciesze sie ze ktos sie znalazl:)) na dzien dzisiejszy to sie nie czuje na tyle silna zeby przebiec tyle kilometrow , wiec tez potrzebuje czasu zeby sie przygotowac.
no to wrzesień 2004, trzeba by jeszcze date przybycia do Częstochowy ustalić jakoś rozsądnie - może jakieś święto?
co do spraw organizacyjno-duchowych nawiąże kontakty ze starymi pielgrzymkowiczami.
trochę myślałem i widze to tak:
3-4 zmiany po 20-30 km dziennie do 120 km,
Przy tempie 5min na godz. spokojnie do zrobienia 120 km. dziennie: 10h po 12km - 120 km. i dobrze zaplanowanych zmianach.
dzień biegu następnie nocleg (i tu mogą się przydać znajomości z poprzednich pielgrzymek) następny dzień tak samo i razem wbiegamy na Jasną Górę,
chyba że triumfalne przybycie trzeciego dnia rano?
tylko że nocleg w okolicach hmmm... żyjących z pielgrzymek gdzie nawet woda jest płatna.
Oczywiście potrzebny jest większy samochód do przewozu bagażu i odpoczywających.
Co prawda marzy mi się VW Transporter (mam czwórkę dzieci) ale jeszcze nie stać mnie na takie autko.
jeszcze co do września może jednak mógłby być sierpień: to miesiąc pielgrzymkowy, to że będzie ciężko to co? to ma być zdaje się pielgrzymka więc i trochę trudu się przyda, a bardziej niż słońca obawiałbym się deszczu.
Chociaż kiedyś pielgrzymka szła przez 7 dni w ulewie!
Dobra to moje propozycje, co do szczegółów to.. byleby nam zapału starczyło!