Cześć,
Ostatnie miesiące depra tak mnie przycisnęła, że w czerwcu i lipcu biegałem w sumie razem jakieś 8 razy. Wcześniej biegałem od połowy kwietnia wiosennym postanowieniem (nie licząc niezliczonych prób zaczynania biegania, które kończyły się po 2/3 tygodniach z powodu spadku motywacji i kłopotów ze skurczami łydek, kłuciami w żebrach i pod łopatką oraz niedopasowanym obuwiem - teraz mam buty z ogroomną amortyzacją [Asics gt-2000] dla pronatorów, rozciągam się odpowiednio, nie zarzynam się bez sensu, biega mi się komfortowo i ogólnie chcę zacząć robić to z głową ) Tak więc w kwietniu biegałem od tak sobie "głupio" 4-6km, nieregularnie, w tempie "jak czułem" (ale zwykle szybciej niż wolniej - bez rozgrzewki od razu dzida, żeby dać z siebie +-90%, a po powrocie dochodzić do siebie z 10min).
*większość logów z "treningów" w załączniku, resztę biegałem bez telefonu (bez endomondo)*
Już będąc całkiem zadowolonym z siebie po tym biegu 20.05 (7,7km [akurat pętla ma taki dystans], 4:30min/km) chciałem spróbować się na 10km, ale niestety kilka dni przed zawodami wylądowałem w psychiatryku i od tamtej pory nie ruszałem się za dużo z łóżka. Jakieś dwa tygodnie temu w końcu się zebrałem i co drugi dzień biegałem 4-5km, swobodnie, na czuja. Potem tata zabrał mnie na trening - w planie było: 2km rozgrzewki, 5x1km 4:30 i kilometr schłodzenia. Wyszło tak, że po rozgrzewce pobiegłem tylko 2x1km 4:30 i zdziwiony, że tak ze mną cienko pozostałe 5km powooli przetruchtałem. Od tego czasu zrobiłem drugi tydzień programu do nauki biegu godzinnego z książki Skarżyńskiego (pon. 25' 5:50 + 10x100m przeb.; śr. 2x20' 5:50 przerwa: 3' marsz; pt. 40' 5:40 - czuję, jakby obecnie utrzymanie 5:20 przez kilometr było dla mnie takim samym wysiłkiem, jak 4:30 w maju) i zastanawiam się, czy jest sens go kontynuować - co może mi to dać.
Otóż moim priorytetem jest wrócenie do stanu, w którym tempa 4:00-4:30 specjalnie mnie nie bolą (złapanie lekkości w bieganiu, którą straciłem), zwiększenie objętości i spróbowanie się w jakichś zawodach na 10km z planem okolic 45min.
Jakim planem się posłużyć? Jak mogę szacować czas potrzebny na przygotowanie się do ustalenia takiego wyniku? Czy leki mogły przyczynić się do spadku mojej wydolności (od miesiąca biorę dziennie 200mg sertraliny) czy może raczej aż takie spadki są normalne po dwóch miesiącach leżenia w łóżku?
Mam 19lat, mam 189cm wzrostu, ważę 66-68kg, ~2 lata temu bez przygotowania biegałem 400m poniżej minuty, a 1000m w 3:05min, mam dużo motywacji (i - nareszcie- satysfakcji z wykonanych biegów) oraz aż za nadto wolnego czasu
Powrót do biegania - jak to zrobić?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
Spadek wydolności można odczuć nawet po 10 dniach "odpuszczenia", a co dopiero po 2 miesiącach leżenia, to na pewno i chwilę potrwa, zanim wrócisz na poprzedni poziom (nie wiem czy ew. negatywny wpływ mogą mieć antydepresanty, bo zakładam, że takie bierzesz).
Powodzenia!
--
Axe
Powodzenia!
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 10
- Rejestracja: 04 sie 2018, 01:20
- Życiówka na 10k: 48:46
- Życiówka w maratonie: brak
Dwa miesiące biegania 3 razy w tygodniu: plan do biegu godzinnego Skarżyńskiego zakończone pierwszą godziną ciągłego biegu i pierwszymi 10km ever, a potem 30-40' owb1+10x100m, pomiędzy jeden bieg na 13km. W sumie zrobionych w sierpniu 85km, we wrześniu póki co na dzień dzisiejszy 83km, od jutra zaczynam wreszcie 4 biegania w tygodniu - chyba nawet już treningi :D
Otóż wczoraj pyknąłęm swój pierwszy wyścig na 10km - niecałe 49min przy turbowietrze i z górą po piachu. Jestem super zadowolony, bo głowa mocno się trzymała mimo, że tempa na ostatnich kilometrach to: 7 - 4:34, 8 - 4:19, 9 - 4:46, 10- 4:41. Bolało
https://www.strava.com/activities/1857889919
Można powiedzieć, że "wróciłem" do biegania, choć uważam, że tak naprawdę to dopiero w końcu porządnie zacząłem
Otóż wczoraj pyknąłęm swój pierwszy wyścig na 10km - niecałe 49min przy turbowietrze i z górą po piachu. Jestem super zadowolony, bo głowa mocno się trzymała mimo, że tempa na ostatnich kilometrach to: 7 - 4:34, 8 - 4:19, 9 - 4:46, 10- 4:41. Bolało
https://www.strava.com/activities/1857889919
Można powiedzieć, że "wróciłem" do biegania, choć uważam, że tak naprawdę to dopiero w końcu porządnie zacząłem
- charm
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1929
- Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: silesia
- Kontakt:
Super, gratuluję powrotu a raczej "nowego początku" [THUMBS UP SIGN]
Mnie też za jakiś czas czeka trudny powrót - tryby, bo przerwa "nieco" dłuższa (rok, w tym pół roku leżenia), choć powody inne. Ale wierzę, że tak jak ty, ja też dam radę
Wysłane z Tapatalka
Mnie też za jakiś czas czeka trudny powrót - tryby, bo przerwa "nieco" dłuższa (rok, w tym pół roku leżenia), choć powody inne. Ale wierzę, że tak jak ty, ja też dam radę
Wysłane z Tapatalka