Dlatego podszedłem do sprawy bardziej psychologicznie - zacząłem biegać wieczorem. I o dziwo, da się! Nie biegam długo, bo regularnie od 4 dni - za to codziennie. Nie wiem czy robię to dobrze, więc trafiłem na wasze forum i mam nadzieję że będę tu częstym gościem. Wytyczyłem sobie trasę po mojej mieścinie i konsekwentnie zacząłem ją pokonywać. Wyglądało to tak:
1 dzień - 500 metrów biegu, 500 metrów marszu, 500 metrów biegu
2 dzień - 2000 metrów biegu, 1000 metrów marszu, 500 metrów biegu
3 dzień - 2800 metrów biegu, 700 metrów marszu, 500 metrów biegu
4 dzień - 4000 metrów biegu (tu już mierzyłem czas i wyszło 27 minut)
Te 4000 metrów to jedna pętla wytyczonej przezemnie trasy - jest dość zróżnicowana, jest kilka podbiegnięć pod górkę (po ok 100-200metrów), podobnie pare z górki, ale ok 3000m to teren płaski.
Nie wiem czy robię dobrze, dlatego proszę was o poradę. Chcę biegać codziennie żeby nie stracić rutyny i mobilizacji do działania. Do biegu zakładam moje szuzy z lidla, długi dres i ciepłą bluzę, kaptur na głowę. W trakcie biegu różnicuję tempo, ale nie zwalniam nigdy do marszu bo to kończy się potem brakiem siły do dalszego biegu.
Jak każdy, oczywiście mam cel. Po pierwsze chciałbym schudnąć (mam 179cm wzrostu i ważę 91kg, mam 26lat), ale bieganie zafascynowało mnie na tyle że chciałbym się rozwijać i biegać na poziomie. Mój cel na przyszły rok to start w biegu ulicznym na 10km (organizują tu niedaleko) - limit czasowy to 80 minut, ale chciałbym zmieścić się w 40min. Co robić, jak ćwiczyć? Co robię źle a co dobrze?
A i jeszcze jedno, nie wiem co moje zdrowie na to powie, ale mam słaby kręgosłup (głównie piersiowy - kontuzja sprzed lat). Po pierwszych dwóch dniach biegania bardzo bolały mnie plecy ale niestrudzenie biegałem dalej i na ten moment jest dużo lepiej w tym temacie. Sorki za bardzo obszerny wywód, ale ja już tak mam

Pozdrawiam wszystkich biegających

Aha, mówcie mi yeżyk
