kacper_r pisze:Wczoraj urządziłem sobie trening około godziny 14, żeby zobaczyć jak organizm zachowa się w tym największym upale. Z planu treningowego wychodziło 8km więc spróbowałem. Na termometrze było 31 stopni. W ciągu godziny przed treningiem wypiłem litr wody, w czasie biegu niecałe 0.5l ...
Tym samym dość skutecznie wypłukałeś z organizmu resztę sodu i innych niezbędnych w upały pierwiastków.
herson pisze:W moim przypadku było podobnie w niedzielę, tyle że zamiast planowanych 25km, wyszło 7km biegu i powrót marszem 3km.
Całkowity brak siły, wysokie tętno, suche usta i pomimo wysokiej temperatury nikłe spocenie.
Domyślałem się o co chodzi, a upewniłem się jak w domu zobaczyłem kolor moczu, tyle że jak się później okazało, wszystko to było skutkiem rozwijającej się tzw. trzydniówki. Po południu w niedzielę, gorączka 38,5 dreszcze, apatia i przyspieszony oddech. Ogólnie samopoczucie do dupy.
Co ciekawe, pomimo przyjmowania na co dzień dużo płynów, w niedzielę rano również + 150ml carbo przed biegiem i 0,6l rozwodnionego w bidonie przy sobie.
Herson... znasz odpowiedź. Nie można być jednocześnie dobrze nawodnionym i mieć ciemny kolor moczu. Bo myślę, że taki miałeś?
Carbo nie nawadnia. Nawet to rozwadniane "na oko". Stąd "nikłe spocenie".
Kup gotowe izo i sprawdź różnicę.
kacper_r pisze:Wczoraj urządziłem sobie trening około godziny 14, żeby zobaczyć jak organizm zachowa się w tym największym upale. Z planu treningowego wychodziło 8km więc spróbowałem. Na termometrze było 31 stopni.
Panowie... i jeszcze taka sprawa. Po co się katować w najgorszy upał? By "zobaczyć"? Nie lepiej bazować na cudzych doświadczeniach? Do biegania są fajne poranki, są wieczory...
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.