Na wstępie chciałabym się przedstawić. Mam na imię Agnieszka, lat 29 z Konstancina. Biegam od 14 kwietnia 2009 . Startowałam z wagi 84, teraz mam 78kg. Wzrost 162 w kapeluszu.
Początkowo biegałam 30-40 min bez przerwy. A od 3 tygodni biegam godzinę i wciąż wydłużam dystans na tę godzinę. Sama widzę po sobie, że muszę coraz więcej km zrobić by wybiegać ten czas. Biegam 5 dni w tygodniu. W weekendy nie biegam-wolę pospać. Od zeszłego tygodnia chodzę z koleżankami na siłownię 2 razy w tygodniu 1 godz. Od następnego tygodnia mamy zacząć chodzić 3 razy w tygodniu. Powiem szczerze, że trochę nie daję rady. One nie biegają i jest to dla nich jedyny ruch.
Mam problemy ze wstawaniem. By pobiegać rano muszę wstać o 5 rano. Wieczorem bardzo ciężko jest mi wyjść z domu-małe dzieci, które wolą jak ja ich kładę spać.
Dziś niestety nie miałam siły wstać i trening zrobię dopiero wieczorem. Mam nadzieję, ze przestanie tak wiać. Trochę boję się o moje ucho. Od wczoraj bardzo mnie boli. Jestem na antybiotyku. Trochę jestem obolała po wczorajszej siłowni.
Mam tylko nadzieję, że uda mi się troche jeszcze spaść z wagi i nie paść.

Dobrą stroną tego wysiłku jest to, że chce mi się żyć. Migreny mniej mnie męczą. Jestem szczęśliwsza. Endorfiny swoje robią. Znowu zaczynam przeglądać się w lustrze...