Niestety - obawiam się, że sezon zimowy jest dla mnie nie do przejścia...
Po bieganiu 3 tygodnie temu (jeszcze było w miarę ciepło!) złapałam paskudną infekcję gardła i górnych dróg oddechowych - i ciągnie się to cały czas...
Obecnie już tylko "trochę" kaszlu i kataru zostało. O bieganiu na dworze na razie nie ma mowy. Nawet trochę wysiłku (rower treningowy) kończy się atakiem kaszlu...

Boję się, że z moimi skłonnościami do angin i zapaleń gardła muszę poddać się do wiosny


Poważnie zastanawiam się nad chociaż bieżnią stacjonarną.
Wiem, że to nie to samo... ale szkoda mi strasznie tego, co już wypracowałam, a obawiam się, że bieganie po świeżym powietrzu zimą nie dla mnie - przynajmniej na razie.
Dziś jechałam rano autobusem i widziałam chłopaka biegnącego chodnikiem i strasznie Mu zazdrościłam. Jestem pewna, że do Was wrócę - znowu biegając. A na razie - pozwolę sobie zaglądać do Was jako "widz"...
Raz jeszcze dziękuję za całe wsparcie! To nie jest moje ostatnie słowo

No... i w końcu muszę wybrać się na to bieganie z jagomago!!
