Graty, wiem, że nie jest łatwo to osiągnąć dlatego bardzo to doceniam, ale i opiszę swoją historię a co tam;)
Ja od końca 2011 roku do obecnej chwili schudłem 22kg...czyli od 107 kg do 85 kg,przy 184 cm wzrostu, w planie 77-78kg,i co ciekawe osiągnąłem to bez diety, po prostu od pon. do pt. jem każdy posiłek tak żeby nie czuć się mega pełnym po posiłku, a w weekend jem, to na co mam ochotę(Taka jakby nagroda, choćby w trakcie pisania jem prażynki i popijam piwko;) ). Tylko jedna rzecz dla mnie trening to..."świętość",zrobię wszystko żeby trening odbyć, choćby o godz. 22, gdy przez cały dzień nie miałem czasu, obecnie 5 razy w tygodniu trening(czasami od pon do pt, a czasami pon, wt, czw, sob, nied; różnie, ale 5 dni w tygodniu musi być) :
- bieganie ok. 1h 30min, w tempie 6:30min/ km, w liceum nienawidziłem biegać, teraz...uwielbiam te endorfiny, kiedy nie wiadomo skąd po godzinie biegu nagle czuje jakąś energie która mnie rozrywa i biegnę coraz szybciej, kiedy wydaje mi się że mogę wszystko

-2 serie brzuszków po 30 razy,
-Tzw. nożyce nogami, 2 serie po 12 razy
-uginanie ramion z hantlami na stojąco, 5kg na jedną rękę, 2 serie po 15 razy
-Wyciskanie na "klatę" 40 kg, 2 serie po 15 razy.
Dla kontrastu...zaczynałem od 200m biegania w tempie gdzieś 9-10 min/km, po czym padałem jak mucha.
Dla potwierdzenia,moje foto przed, chyba z jakiejś imprezy
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pel ... b87c5.html
Moje foto obecnie:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pel ... 059dd.html
może nie widać sylwetki, ale myślę że nawet po twarzy widać, że dużo schudłem
Nie powiem, że nie, bo nie raz miałem chwile zwątpienia, po co biegać, skoro wieczorem mnie nogi bolały...ale siłą swojej woli ćwiczyłem dalej, obecnie nie wyobrażam sobie, żebym nie zrobił treningu, ćwiczenia mnie napędzają, podczas biegania nie muszę się już skupiać na tym, żeby zrobić kolejny krok,pokonać kolejne metry, idzie to jakoś tak samoczynnie,a czas biegania jest to czas dla mnie, czas na moje przemyślenia o sprawach codziennych....już nigdy nie pozwolę żeby się doprowadzić do takiej wagi, nigdy przenigdy.