No jak to co? Kurcze przecież sam piszesz, że masz problemy z odcinkiem lędźwiowym!SELEKCJONER2 pisze:Kuku czyli co?
Do tego dojdą kolana. 140kg to jest ogromne obciążenie dla stawów.
No jak to co? Kurcze przecież sam piszesz, że masz problemy z odcinkiem lędźwiowym!SELEKCJONER2 pisze:Kuku czyli co?
ja bym powiedziała - najpierw lekarzSELEKCJONER2 pisze:Czyli lepiej areoby w postaci roweru, elipsy, itp,itd.
Może przyjmij do wiadomości, że kolokwializmy typu "kuku" mogę nie przez wszystkich być zrozumiane.Piechu pisze:No jak to co? Kurcze przecież sam piszesz, że masz problemy z odcinkiem lędźwiowym!SELEKCJONER2 pisze:Kuku czyli co?
Dzięki za poradę Na początek spróbuję wydłużyć czas między posiłkiem a treningiem. Jak złapie mnie mimo to, to spróbuję tego sposobu.Boberek_21 pisze:Jak ja kupiłam sobie nowa kurtkę to wykręciłam najlepszy do tej pory czas na 8 km.
Jak cie łapie kolka zrób dwa głębokie skłony na wydechu... mi pomaga zwalnianie tylko tempa do truchtu gdy czuję że zaczyna mnie łapać.
https://treningbiegacza.pl/trening/pora ... ania-kolki
No, czyli coś w tym jednak musi byćmartussiak pisze:Martinez, ja też tak miałam. Różnica pomiędzy starymi znoszonymi tenisówkami, a asicsami była pwalająca. Pierwszy raz poczułam prawdziwą radość z biegania.
Możesz mieć rację. Dziś na godzinę przed treningiem zjadłem miskę zupy brokułowej + 2 parówki drobiowe i kolki nie było Po około 2km lekko się odezwała ale zaraz znikła bezpowrotniemaly89 pisze:3h godziny to trochę sporo. Wydaje mi się, że rozsądniej będzie pokombinować z tym co się je.