Dar70 - kopałeś w piłkę, narty... Spoko - jesteś wysportowany, więc już na starcie miałeś pewien handicap. Zakresy - czasami niewiedza jest lepsza niż jej nadmiar

. Skoro Ci żonka, przepraszam - Aniołek, przyniesie pod choinkę pulsometr to spoko. Jeżeli nie posiadasz pulsometru to możesz się bez niego na razie obejść. Generalnie możesz tempo biegu regulować oddechem. I zakres to powinno być nie mniej niż 80% objętości całego Twojego obecnego treningu (potem to już może się zmienić - nie będę tłumaczył ale piszę, by nikt się nie doczepił o te 80%). Te pozostałe 20% to bieganie to wysiłek nieco intensywniejszy i inne dodatki treningowe, ale o tym później.
Ten I zakres to bieg z taką intensywnością byś mógł prowadzić nieprzerwaną rozmowę lub śpiewać. Jeżeli musiałbyś przerywać rozmowę bo Cię zatyka to oznacza to, że biegniesz trochę za szybko. II zakres to wysiłek nieco intensywniejszy od I zakresu ale nadal w miarę swobodny i z dużym zapasem (co do oddechu, to jest to taki wysiłek przy którym możesz oddychać tylko nosem bez konieczności "łapania" oddechu ustami).
Fajnie, ze napisałeś co ostatnio biegałeś, ale napisałeś tylko dystanse. Czy mam rozumieć, że za każdym razem biegasz tak samo? Czy może biegasz raz szybciej, raz wolniej raz zaczynasz wolniej a potem szybciej? Też to opisz jeżeli różnicujesz treningi.
Patrząc na to co umieściłeś w linku widzę, że przynajmniej ten trening zrobiłeś prawie dobrze. Jedyne co można zobaczyć to tempo biegu i o to mi chodzi - zacząłeś wolniej a dopiero potem przyspieszyłeś. Tak powinno być. Za to końcówkę widzę, że sobie zrobiłeś szybko. Drobna uwaga - możesz sobie takie końcówki szybkie robić, ale nie powinno się po takim "finiszu" poprostu zatrzymać. Dobrze jest sobie jeszcze kilka minut po potruchtać spokojnym tempem (nie będę się rospisywał tutaj dlaczego, bo szkoda miejsca).
Pisałeś wcześniej, że biegasz praktycznie ciągle to samo jeżlei chodzi o dystanse. Może spróbuj z tygodnia na tydzień zwieszać dystanse o 10-15%. Przykąłdowo biegałeś 5 km w pon to w nastęlny pobiegaj 5,5-6km, tydzień później 6-6,5km. I tak przez 4tygodnie. Piąty tydzień zrób na 50-60% objętości ostatniego tygodnia - tydzień odpoczynkowy. I znów zaczynsz 4 tygodnie z coraz większym kilometrażem zaczynając od powiedzmy dystansów z 2-3 tygodnia poprzedniego cyklu (zeleżnie od samopoczucia

).
Jeżeli biega Ci się bardzo dobrze, to możesz sobie treningi urozmaicać wplatając w bieganie naprzykład przebieżki. Przebieżka to ożywiony bieg (nie sprint!!!). Załóżmy, ze biegasz 6 km to możesz sobie pod koniec zrobić 5 prebieżek 100-metrowych oddzielonych 100-metrowym bardzo spokojnym truchtem (ja robię 40 kroków - liczonych jedną nogą

- szybko i 50 kroków wolno (to mam odcinki 100m

).
Jeżeli czujesz sięna siłach to raz w tygodniu możesz biegać w tym II zakresie - zaczynasz np 1,5km truchcikiem a potem np 3,5 szybciej. Na koniec wartoby kilka minut truchtu.
Czy robisz przed biegiem rozgrzewkę a po biegu zchłodzenie? To dość istotny, a często olewany przez początkujących element (sam to na początku niestety zlewałem).
Aha - zasada - trening z mocniejszymi elementami powinien być nieco ktrótszy, trening łagodny może być dłuższy.
Jeszcze jedno - treningi kończysz "zajechany" czy tak, że masz ochotę na więcej (prawidłowe jest to 2.

?
Dobra. Kończę, bo mi elaborat wyszedł przydługawy. Mam nadzieję, że załapałeś o co mi chodzi. Jak coś to pytaj.
Pozdrawiam
Ps.: Używam w opisie "powinno" bo to wszystko rzecz względna.