Fatal rzeczywiście pisze o chłodzeniu czyli albo o okładaniu kolan bądź stawów skokowych lodem, albo o zimnym natrysku
Fresh – taki zupełny nowicjusz z ciebie nie jest skoro walisz 10 kilometrowe pętelki!
Ze zbijaniem wagi tak już jest: początkowo dość ładnie w dół, potem zaczyna stopować. Myślę, że to efekt lekkiego zwiększania objętości i zarazem wagi mięśni oraz bunt tłuszczu, który nie chce opuszczać swego kochanego nosiciela. Potem waga ponownie idzie w dół.
Miałem taką sytuację, że po zrzuceniu 15 kg i jednocześnie przy zwiększeniu kilometrażu bujałem się parę miesięcy w okolicach 94 kg. Waga niby stała w miejscu, ale koszule z dnia na dzień zrobiły się zbyt duże, a garniturach nie mówiąc. Do wszystkich pasków dorobiłem 3 dodatkowe dziurki. A waga jakoś stała w miejscu.
Dołożyłem jeszcze więcej kilometrów i wplotłem akcenty. Waga ruszyła w dół, choć nie w tak zawrotnym tempie jak poprzednio.
Oczywiście o zmianie nawyków żywieniowych nie wspominam, bo to chyba oczywiste.
Fresh, polecam przeczytanie linków, które wkleiłem u góry strony.
Z akcentami uważaj, bo tak jak pisze Fatal, łatwo o kontuzje. Początkowo wykonuj na pół gwizdka, np. jeśli wieloskoki to nie na maksa, jeśli kros, to nie aktywny.
Rozgrzanie – najpierw swobodny trucht, potem rozciąganie, potem żywszy trucht i dopiero trening właściwy. Skarżyński pisze, że po każdym treningu powinna być solidna porcja gimnastyki rozciągającej.
Fatal – tak dobrze ci już szło. Może za ostro zwiększałeś kilometraż? Objętość zwiększamy max do 10 % tygodniowo.
Jeśli z tą kontuzją nie możesz biegać, ale możesz pedałować, to rób to, aby całkiem nie wypaść z treningów wytrzymałościowych i ogólnosprawnościowych.
Powodzenia w leczeniu
