
Od wczorajszego popołudnia nie oddalam się od pewnego pomieszczenia w domu na odległość większą niż 10 metrów.

Jutrzejsze długie wybieganie chyba pójdzie w niepamięć.

Ja też Maraton chciałbym po prostu ukończyć... Złapanie 4:00 byłoby czymś fajnym, ale się nie napinam. Bardziej mi zależy na biegu bez "Gallowaya" na ostatnich kilometrach.
PS. Czy to Ty byłeś przewodnikiem podczas zapoznawczych biegów po Parszywej?
Pozdrawiam
macst