Ja, jak na razie schudłam 1,5 kg. W niedzielę poszłam na trening z mężem (rzadko, a raczej wcale, nie biegamy razem: On biega szybciej, pracuje na zmiany). Doznałam ogólnego zdziwienia: potrafię biegać szybciej!!!

Fakt, że miałam momentami puls 160, ale wcale nie umarłam i w poniedziałek nic mnie nie bolało. Acha, i miałam wyłączony sygnał dzwiękowy w pulsometrze (zawsze jak zaczynał "pikać" powyżej zakresu, to mimochodem zwalniałam). Tak "zaliczyliśmy" 7 km. Wczoraj powtórka, ale z córką (Ona na rowerze) i z niedzielnego czasu urwałam całą minutę, a dziś czuję trochę to zmęczenie. Nigdy nie biegałam szybko, jakieś 5:40/km, ale w tym roku mam wrażenie, że biegam coraz wolniej. Może to jakieś "pozostałości" po przygotowaniach do maratonu: biegałam wolniej, ale dłuuugie wybiegania.
Po ostatnich dwóch treningach widzę, że potrafię biec szybciej, więc może i przy okazji "ciut" schudnę. Byłabym zadowolona z ubytku 4kg.
Ptak lata, ryba pływa, człowiek... biega.
http://www.pedziwiatr.gliwice.pl