Rok czasu to sporo czasu. Ja na Twoim miejscu biegałbym rożne dystanse w różnych tempach, czasami porobił jakieś interwały przebieżki itp. Kilkanaście tygodni przed planowanym startem zastosował jakiś plan treningowy.
Od niedawna zacząłem stosować interwały i przebieżki. Z racji miejsca zamieszkania w okolicy nie mam żadnego porządnego podbiegu. Przeważnie staram się biegać w środku dnia jak mam wolne, gdy jest 25 + stopni. Wyglądam już jak murzyn (połowa sukcesu) i chcę biegać jak kenijczyk
Niby tak, ale to jednak najprostsza forma takiego treningu. Oponę sobie mogę przywiązać gdzieś na bieżni, gdzie ludzie wiedzą o co chodzi. Bo w lesie z tym biegać to trochę siara. Wbieganie po schodach to jedyne miejsce mam przy kościele, ale zaraz mnie proboszcz pogoni. Pozostają chyba tylko skipy.