Zakład nadal aktualny ! NIE PODDAM SIĘ BEZ WALKI HAU ! HAU ! HAU HAU HAU :D
Przygotowania całkiem spoko, niestety nie udało mi się utrzymać treningu co dwa dni.
ssokolow pisze:Zawsze się zastanawiam czemu jak ktoś robi coś głupiego - to poszukuje poklasku i rad od innych w swoim szaleństwie
(Sam też tak robię - bo jak mam plan na przygotowanie się w miesiąc do połówki) - to w moim wypadku pewnie większa głupota... a i tak szukam poklasku na forum...
ciekawa jest ta nasza ludzka psychika...
Swoją drogą - jeśli twoje treningi są mierzalne - to na prawdę masz niezłą formę - jesli chodzi o wydolność, jeśli dystans nie spowoduje kontuzji - to jestem bardzo ciekaw jaki rezultat osiągniesz...
tylko błagam bez wymówek w stylu - "gdybym nie stanął na picie na 35 kilometrze" to bym dobiegł
bo przynajmniej odrobię realizmu jest wymagane tj. -> przynajmniej świadomość że przygotowania w miesiąc jest chu** warte.
Popieram.. life is beautiful, i wszystko siedzi w naszych głowach.
Nie ma co robić tragedii, profesjonalny piłkarz przebiega w czasie meczu te 8-10 km, zależy na jakiej pozycji. Szybkość biegowa musi być, bo jakieśtam zrywy do piłki itp. trzeba wykonać. Zatem 22 km za pierwszym podejściem mnie przesadnie nie dziwią, a i maraton pewnie da radę pobiec. Jak ktoś napisał - w 5,5 godziny, ale da radę. Nie wiem, jaki czas ma ten kolega, ale jeśli będzie probował go pobić to ściana na 30 km murowana, bo za szybko zacznie.
ciekawe tylko, jak wytrzymają jego kolana
i o ile ten zakład, bo właśnie dochodzę do sporej kwoty pieniędzy i wciąż się waham, czy w ogóle bym próbowała.
leszczuuu pisze:
PO PIERWSZE. NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO JAK ŚCIANA. JEDNA WIELKA BZDURA - MYTH BUSTED!
Straszne są takie wpisy, ktoś to później przeczyta i uzna, że to prawda A ściana istnieje - naprawdę... Na treningach ciężko jej doświadczyć skoro nie wyciska się z siebie maksa, a chyba tak podszedłeś do tego biegu, jedynie z zamiarem przebiegnięcia. Fajnie, że udało Ci się uniknąć osławionej ściany, ale nie pisz, że jej nie ma bo to bzdura
Niemniej gratuluję debiutu. Piwo na pewno smakowało wybornie, po takim wyzwaniu.
leszczuuu pisze:Fizycznie nie byłem dobrze przygotowany
Terefere. Psychika psychiką, ale w cuda nie wierzę. W pierwszym poście napisałeś bardzo ogólnikowo o swojej kondycji fizycznej... a najwyraźniej Twój stan wyjściowy zdecydowanie odbiegał od przeciętnego Kowalskiego. Jak na nieprzygotowanego pobiegłeś nie tylko szybko, ale na dodatek zrobiłeś negative split - wielu próbowało, a niewielu się udało. Tego się nie da zrobić siłą woli. Zgadzam się z małym - nie dawaj teraz ludziom światłych rad, że psychika to 70% sukcesu, bo jeszcze ktoś uwierzy i sobie zrobi krzywdę.
Ale najważniejsze, że dobiegłeś cały i zdrowy. Gratuluję wyniku
Gratuluję. Super, że udało Ci się uniknąć ściany. Mi przy moim debiucie w tym roku też się to udało, ale nie uważam, że jej nie ma (zastosowałam się do rad dużo bardziej doświadczonych znajomych i tylko dzięki nim zmniejszyłam ryzyko wystąpienia ściany).
Szanuj ten dystans, bo nie jeden doświadczony biegacz już się przejechał na zbyt dużej pewności siebie.
Życzę powodzenia w ewentualnych kolejnych startach
Omg... Ludzie, to tak jakby cały świat teraz mówił o tym, że arbuzy działają odstresowująco - NAGLE WSZYSCY JEDZĄ ARBUZY, gdy czują się zdenerwowani.
Siła mediów, Magia mózgu. (Gdyby nigdy nie wymyślono słowa "ściana", to dam sobie palec uciąc, że ludzie którzy napotkali jakiś tynk po drodze na maratonie, w życiu by nawet nie zdawali sobie sprawy, że coś takiego może istnieć...
Żeby nie było, że jestem hipokrytą. Ściana istnieje - dla ludzi słabych psychicznie.
DZIĘKUJE ZA GRATULACJE, DO ZOBACZENIA ZA ROK NA TRIATLONIE, LUB ZA PARĘ LAT NA IRON MANIE ))
leszczuuu pisze: Ściana istnieje - dla ludzi słabych psychicznie.
Bardzo przepraszam za wyrażenie, ale - jesteś gówno nie maratończyk. Zero szacunku dla innych biegaczy oraz dla samego biegu. Kontuzji Ci życzyć nie będę, bo nie wolno, ale z takim podejściem to daleko kolego nie zajdziesz.
Przejrzałem temat i po pierwsze gratuluję szczerze tego maratonu!! Po drugie nie mozesz pisać takich glupot tylko na swoim przykładzie. Nim zaczałes treningi byłes w na prawde dobrej formie- machnąc sobie 22Km co 2 dni to dla 80% spoleczenstwa niemożliwe wiec i przebiegniecie maratony graniczy z cudem dlatego czasem warto zastanowic sie nim sie cos chlapnie...
70 % to psychika powiedz to komuś kto ma zadyszke po 20 metrach hmmm i dla niego nawet te twoje 30% wysilku fiz. to pewny zawał...
Wiecej dystansu życzę i niemniej 2 raz gratuluje ...
Tej Wielki89 nie będę się zniżał do twojego poziomu, więc sprawa z tobą załatwiona.
Ludzie, którzy mają zadyszkę po 20metrach nie biegają maratonów.
W pierwszym poście opisałem mój stan fizyczny, każdy inteligentny człowiek po przeczytaniu takowego posta jest w stanie zadecydować czy jest w podobnej formie czy nie - po to opisywałem to wszystko, żeby gość który po 20m biegu łapię zadyszkę wiedział od razu, że moje spostrzeżenia nie są kierowane do niego, aczkolwiek myślenie pozytywne niech trenuje już od zaraz! bo ENTUZJAZM JEST NAJWAŻNIEJSZY.
Po przeczytaniu takich rzeczy jak "Kryzys na 35km gwarantowany", "Ściana murowana", Iksiński dostanie zadyszki na 39km spowodowaną np. podbiegiem, i sobie wkręci, że to ta słynna "ściana" i CZAR PRYSŁ - nie ukończy maratonu.
Więc wole, żeby Ludzie brali przykład z ludzi którzy znają się na psychologii człowieka, i biegali z świadomością, że ściana nie istnieje. Po co z góry zakładać, że coś ma się stać... to śmierdzi porażką na wstępie.
Temat uważam za zamknięty, bo jeszcze ktoś pomyśli, że ta ściana naprawdę istnieje... O ZGROZO
Czytam forum od jakiegoś czasu. Zarejestrowałem się jednak dopiero dzisiaj, bo ten temat mnie lekko przeraża. Trafiłem na niego przypadkiem, ale byłem ciekaw rezultatu. Przede wszystkim gratulacje dla @leszczuuu, bo jak widać po wpisach utarłeś nosa wielu "profesjonalistom" ! Przede wszystkim, to widzę, że wszyscy źle ocenili Twoją wyjściową formę. Nie wiem dlaczego, ale potraktowano Cie jak jakiegoś idiotę, który wstał z kanapy, otrząsną ubranie z resztek chipsów czy pizzy i nagle stwierdził "za miesiąc przebiegnę maraton". Przecież @leszczuuu wyraźnie napisał, że trenuje piłkę nożną i tenis (czyli sporty w których się jednak biega). Dodatkowo napisał Wam, że przebiegnięcie 22km nie stanowi dla Niego większego problemu... Każdy zdroworozsądkowy gość zauważyłby, że poziom jego "wytrenowania" przekracza zdolności przeciętnego Kowalskiego, ale Wy oczywiście musieliście prawić mu morały ! Prawie NIKT nie dał mu żadnej porady (Prawie... bo o poradę pokusił się Paweł100, a dobrym słowem postanowił wesprzeć Lisciasty). Wiem, że nie ma planów treningowych na miesiąc... ale nikt nawet nie spróbował mu pomóc w jakiś sposób przygotować się do maratonu, lub ograniczyć ryzyko kontuzji. Teraz, gdy @leszczuuu praktycznie sam bez pomocy Was "profesjonalistów" ukończył maraton i to z całkiem przyzwoitym czasem, to Wam kopary zjechały. Źle go oceniliście i tyle. Co do ściany, psychologi i tak dalej. Wszyscy macie po części racje. Ściana istniej, bo każdy człowiek ma jakieś swoje ograniczenia. Dla jednego będzie to 35km, dla drugiego 59km, a dla trzeciego 600metrów... wszystko zależy od poziomu wytrenowania. Jednak @leszczuuu też ma rację... podchodzenie do maratonu z myślą "ciekawe na którym km spotkam ścianę" jest proszenie samego siebie o porażkę ! Historia zna wiele przypadków, gdy człowiek był zdolny do rzeczy (do których nie powinien być zdolny) tylko dlatego, że miał silną wolę i dużo samozaparcia. Może @leszczuuu ma te 2 cechy... może nie... jedno jest pewne, źle oceniliście jego poziom wyjściowy. Jak widać po rezultacie, był to duży błąd tutejszych forumowych wyjadaczy. Szacunek dla Was wszystkich i dla Waszych osiągnięć (jakie by one nie były). Jednak nie przekreślajcie ludzi (których w zasadzie nie znacie) tylko dlatego, że są nowi (i nie myślcie, że piszę to, bo sam jestem tutaj "nowy" :P ).
Pozdrawiam serdecznie i więcej optymizmu w życiu życzę... to jest ważne.
Ja nikogo nie oceniam zazdroszczę z podziwem wyniku, jak bardzo dobrze pójdzie to w tych okolicach może zrobię życiówkę. Nie chodzi mi o to, żeby podchodzić "jestem na 34 km to za km będę mieć ścianę", ale żeby mieć świadomość, że coś takiego jest, że są sposoby na zmniejszenie ryzyka wystąpienia i żeby szanować ten dystans.
Najlepszym przykładem jest Dick Beardsley (jego sylwetka była przedstawiona w ostatnim magazynie "Bieganie". W pierwszym starcie w maratonie miał czas 02:47, natomiast sam się przyznaje, że w jednym z biegów poprzez swoje błędy doświadczył strasznego efektu ściany.
"W jednej chwili moje samopoczucie zmieniło się z całkiem dobrego w takie, że nie byłem pewien czy uda mi się dobiec do następnego słupa. Miałem uczucie, jakby na karku usiadł mi słoń i kazał się nieść do samej mety.Biegłem z zamkniętymi oczami i miałem halucynacje. W życiu nie przeżyłem czegoś takiego."
Uczymy się od najlepszych i uczmy się na ich błędach. Szanujmy to co wypracowali i wiedzę jaką dzięki nim mamy .