Od truchtania do biegania - jak?

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
Awatar użytkownika
myśka
Wyga
Wyga
Posty: 143
Rejestracja: 05 kwie 2011, 12:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wczoraj startowałam w maratoniku na 3,2 km.
Z żalem patrzyłam jak uczestnicy po prostu biegną, a ja truchtam jak gejsza. I jakoś nie mogę po prostu pobiec.
Macie jakieś rady/doświadczenia jak się przestawić najsprawniej?
Wiem, głupie to, no ale mam z tym problem :(
PKO
Awatar użytkownika
dont_ask
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 462
Rejestracja: 18 kwie 2011, 11:40
Życiówka na 10k: 1:01:00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Konstantynów Łódzki

Nieprzeczytany post

Ja jakiś tydzień temu biegłam o wschodzie słońca i w pewnym momencie zobaczyłam swój cień...
zobaczyłam takie człapiąceniewiadomoco

No i chyba żeby krok był dłuższy, sprężysty, efektywniejszy a bieg szybszy, to trzeba się poprzymuszać do interwałów i przebieżek

Postanowiłam zacząć tak trenować, lekko nie będzie.
Ten tydzień miałam przerwę, bo wiosłowałam sobie na Piławie. Ale w tym tygodniu będę próbować. Czy da to spodziewany efekt? Zobaczymy. Dam znać czy coś z tego wyszło.
thomekh
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1337
Rejestracja: 10 cze 2009, 16:59
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

maratoniku na 3,2 km :niewiem:

Na początku prędkość przyjdzie po prostu z samego biegania.
Awatar użytkownika
dont_ask
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 462
Rejestracja: 18 kwie 2011, 11:40
Życiówka na 10k: 1:01:00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Konstantynów Łódzki

Nieprzeczytany post

thomekh pisze:maratoniku na 3,2 km :niewiem:
a co! każdy ma swój Everest!!
Awatar użytkownika
pil
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 267
Rejestracja: 20 kwie 2009, 20:35
Życiówka na 10k: 00:42:40
Życiówka w maratonie: 03:29:57
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Nieprzeczytany post

może warto też trochę popracować nad sylwetką - atlas, brzuski etc. no i nie garbić się w czasie biegu ;) przebieżki dużo dają, ale nie wiem czy na tym poziomie wybiegania..
Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/pil00
Awatar użytkownika
myśka
Wyga
Wyga
Posty: 143
Rejestracja: 05 kwie 2011, 12:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Nieprzeczytany post

:( Kurde. Robię interwały - bieg ok 5-6 km/min a potem marsz. I czasowo wychodzi mi gorzej niż podczas truchtu :( 2 tyg temu mogłam przetruchtać cały kilometr (wiem, dla niektórych to popierdółka, dla mnie 1 km). A teraz 50-100m i koniec :(
PiotrSw
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 198
Rejestracja: 15 mar 2011, 08:35
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

co znaczy koniec? umierasz po 100metrach? choćbyś ważyła 150kilo to nie wierze. Ale gdy się nastawisz psychicznie, że to tak strasznie dużo...no cóż, głowa to polowa sukcesu. A jeśli rzeczywiście ważysz 150 a 100metrów truchtu to koniec i mroczki przed oczami, to kupuj kijki i machaj rękoma, do biegania wrócisz później.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

Ja tam jakimś super znawcą nie jestem, ale wydaje mi się, że wszyscy zaczynający trenowanie biegania od razu chcą biegać, jak zawodowcy. Wszystko w swoim czasie. Najpierw coraz dłuższe wybieganie w baaaardzo wolnym tempie, a dopiero gdy bez problemu dasz radę przebiec ciągiem godzinę, interwały i inne środki treningowe. Bieg na 3,2km jest wbrew pozorom trudnym dystansem. Trzeba biec i szybko, i dość długo. Wydaje mi się, że na początku najlepiej jest się nastawić i trenować pod 10km. Tempo znacznie wolniejsze, no i taki bieg nie będzie problemem, jeśli dasz radę przetruchtać tę graniczną godzinę. Wybór należy do Ciebie.
Awatar użytkownika
myśka
Wyga
Wyga
Posty: 143
Rejestracja: 05 kwie 2011, 12:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Truchtać godzinę mogłam jeszcze 2 tyg temu. Ale coś mi kondycja pada. Biegnę i muszę przerwać i przejść na marsz, bo mi oddechy brakuje.
Ale... zauważyłam, że lepiej się biega, jak się patrzy w ziemię. Nie widać, czy pod górkę czy nie i jakoś mi lepiej się biega. Ale to zauważyłam dopiero pod koniec.
a te 10 km, to fajny pomysł. I tak - myślenie muszę zmienić. Dzięki za rady!!!!

PS, te 150 kg to ciut przesada. No 102 :P
Awatar użytkownika
jakub738
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1372
Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle

Nieprzeczytany post

Z obserwacji własnego organizmu doszedłem do wniosków że dłuższa przerwa w bieganiu 2-3 dni powoduje u mnie problem z utrzymywaniem odpowiedniego tempa i właśnie oddechem,który staje się dość "płytki" dlatego staram się nie robić dłuższych przerw w bieganiu niż jeden dzień,jeżeli oczywiście jest to możliwe.Problem z oddychaniem może wystąpić również w przypadku dużej zmiany temperatury kiedy organizm nie jest do tego przyzwyczajony.Może to nic nie daje ale kiedy robię sobie jakieś wolne wybieganie staram się oddychać przez nos,może to coś da na przyszłość :niewiem: .
Obrazek
Awatar użytkownika
dont_ask
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 462
Rejestracja: 18 kwie 2011, 11:40
Życiówka na 10k: 1:01:00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Konstantynów Łódzki

Nieprzeczytany post

Ja zauważyłam u siebie takie prawidłowości:

1. Przez pierwszy miesiąc biegania mój organizm robił co mógł, żeby mnie od tego odwieść. Nie mówię tu o rzeczywistych problemach typu kontuzje czy przeziębienia, ale o psychicznym "nacisku z wewnątrz" żeby przestać katować to biedne ciało. Brak oddechu, szalejące tętno, przeświadczenie, że już nie zrobię ani jednego kroku. No i trzeba to przemóc.
2. Jak się chudnie, organizm też się broni. Usiłuje ocalić resztki, zmagazynować ile się da. Siła spada. Ale to też można przezwyciężyć. Albo samo przejdzie.
3. Jak człapie i szuram, to mogę godzinę i więcej. Jak przyspieszę na 100 metrów, to kaplica, koniec, system shutdown. Dlatego najpierw szuram swój "oswojony" dystans, a potem próbuję się z przebieżkami. Za pierwszym razem była jedna, teraz doszłam do sześciu.

Rad udzielała wielce wtajemniczona biegaczka z 8-mio tygodniowym stażem :hej:
Awatar użytkownika
Earendil
Wyga
Wyga
Posty: 122
Rejestracja: 18 lut 2011, 11:54
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Na pytanie "jak?" - odpowiadam: systematycznie i z głową :)

Obrazek
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ