Hej!
W zeszłym roku postanowiłem wystartować w biegu ulicznym. Ponieważ w 2010 miałem 42 lata, to pasowało mi to jakoś do maratonu. Wcześniej nie startowałem w żadnych biegach (hmm... ok, w podstawówce na 1500 m). Po 6 miesiącach przygotowań (w miarę regularnych, z książką 'Biegiem przez życie' Skarżyńskiego niemalże w ręku) wystartowałem w Maratonie Warszawskim.
Bardzo się cieszyłem, kiedy dotarłem do mety - to możliwe!!!
Niemniej nie zdołałem przebiec całości - po 33 km musiałem przejść na marszobieg... hmm... marszotrucht.
Teraz na jesień marzy mi się PRZEBIEGNIĘCIE całego dystansu... czas nieistotny.
Do wszystkich młodszych, starszych, grubszych, chudszych - da się.
Prywatnie jestem istotą biurową, regularnie gram w squasha (ale bez przesady) - i tyle.
Pozdrawiam i zachęcam - wrażenia z mijania mety bezcenne (razem ze mną metę przebiegł zawodnik... 72 letni).
Było fajnie, ale przyznaję - bolało. Tu fajny cytat z wywiadu:
- Czy bieganie maratonów jest zdrowe?
- Absolutnie nie! Raczej wyniszczające.
- ???
- Ale przygotowania, trwające cały rok - jak najbardziej! A sam start jakoś trzeba przeżyć...
Do zobaczenia,
Sid.
Pierwszy start
- Sid Leniwiec
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 19 kwie 2010, 02:17
- Życiówka na 10k: 1:08:05
- Życiówka w maratonie: brak