
No więc nie jestem ani przy sobie, ani nawet nie mam tej kondycji jakoś strasznie słabej - dobrze biegam na 600 i 1200 m., ale mimo wszystko - po przebiegnięciu takiego dystansu czuję się jak nieżywa. Chciałabym to zmienic.
Czy marszobieg to rzeczywiście dobra decyzja? I, jak się już na niego zdecydowałam, muszę koniecznie trenowac tylko kilka dni w tygodniu, a resztę z nich poświęcic na spacery czy po prostu zastosowac zasadę 2 minuty biegu i 4 chodzenia przez cztery dni, a przez następne cztery już 3 min chodzienia i biegu itd?
Jeżeli ktoś mnie zrozumiał...
