mam 20 lat, wspolczynnik BMI okolo 26.2 (czyli gorna granica normy).
Duzo jezdze na rowerze i przejechanie np. 50 km w ciagu popoludnia ze srednia 20km/h nie sprawia mi problemu.
Z bieganiem od zawsze bylo duzo gorzej postanowilem popracowac troche nad swoja kondycja. I tak dzisiaj postanowielem sprawdzic na co mnie stac...
Wyniki byly makabryczne. Byc moze z poczatku narzucilem sobie zbyt duze tempo i wytrzymalem tylko nie cale 3 min. Potem 10 min. odpoczynku i bieg juz z duzo mniejsza srednia, wytrzymalem okolo 2 min., potem znowu przerwa i bieg swinskim galopem - wytrzymalem okolo 2,5 min., potem jeszcze mala powtorka tego ostatniego i bylem praktycznie calkowicie wypompowany na najblizsze 30 min.
Gdy rozpoczalem ostro zaczela lapac mnie kolka i kiepsko bylo z wydolnoscia oddechowa (b. szybki oddech), gdy mocno zwolnilem kolka ustapila byl natomiast problem ze: "nie mialem juz sily dalej biec" po zrobieniu tych paruset metrow.
Objawy: B. szybki oddech i jakby ogolny brak sily (byc moze nie moglem zaspokoic potrzeby organizmu na tlen)...
Nie pale, odzywiam sie srednio zdrowo, i baaardzo lubie piwo...
![:ble:](./images/smilies/ble.gif)
Czy takie objawy sa normalne, jakie kroki przedsiewziac?
![:niewiem:](./images/smilies/niewiem.gif)
Jak powinienem cwiczyc (co robic) aby poprawic ta sytuacje?