realista pisze:No a co do finansowania, to nie sądzę, żeby z głodu umierał - prowizje od zawodników za wygrane, kontrakty sponsorskie, pieniądze klubowe, stypendia, nagrody - jak tak chce pokazać "fakty", to niech ujawni swój PIT...
A może jest "bogaty z domu"...
Niech w takim razie nie pobiera wynagrodzenia za pracę no bo przecież będzie miał aż nadto.
Ech.... co za myślenie
Jest tutaj dużo różnic, lub ja coś źle oczytuje.
cyt T.L "Chciałem też otrzymać wynagrodzenie przyznane mi przez MSiT oraz wypracowany sobie dodatek za medal MŚ (3000 zł brutto)."
cyt H.O. za przeglądem "Po mistrzostwach świata Tomasz Lewandowski dostał podwyżkę i dodatek za medal (brąz Marcina Lewandowskiego w biegu na 1500 metrów – przyp. red.), a w grudniu jeszcze nagrodę za ten krążek. "
Mam wrażenie, że to co ustalał T.L. z kimś w PZLA, czy tez wydawało się, że ustalone zostało w związku z kontraktem, a to co tam potem było akceptowane w związku, to są różne rzeczy. Więc kto jest decyzyjny, bo chyba nie osoba ustalająca warunki (o ile dobrze odczytuję).
W tym wszystkim chyba ważną rzeczą są słowa cyt H.O. za przeglądem "Każdy ma prawo wyboru, ale uważam, że Tomasz Lewandowski spalił za sobą mosty, a tego nie powinno się robić. Szanuję go za osiągnięcia, ale nie wiem, czy kiedyś wróci do pracy w PZLA. Wiem natomiast, że wyrządził sobie krzywdę."
No cóż, świat jest otwarty, ewentualnie trafi się nasz zawodnik z 'prywatnym' sponsorem.
To, że PZLA to jest nędza i rozpacz to wiadomo ale Lewandowski też mi tu coś "nie pasuje"
Jacyś zawodnicy na boku jako sparingpartnerzy, umowa(może/prawdopodobnie/nie wiadomo) z Katarem.
Jeden mówi o stawce za zawodnika, drugi za grupę. Nie idzie dogadać takich prostych rzeczy? Pomijając już same kwoty.
Ile zarabia Pan prezes?
Z tą propozycją zrobienia obozu nad morzem zamiast w górach to chyba żart?
Ja bym jak na audytach - zrobił tabelkę i protokół rozbieżności bo już sam jeden tekst o obozie nad morzem zamiast w górach, jeśli jest prawdziwy (a zakładam, że tak, skoro PZLA nie dementuje) to drastycznie podważa racje PZLA w sporze. Zresztą - jeśli PZLA tak jak pisze Tomasz, wycofuje psychologa z obozu kilka dni przed obozem, to chyba coś nie trybi decyzyjnie. Ja bym się chętnie zapoznał z odniesieniem PZLA do tego oświadczenia Tomasza. Punkt po punkcie. Bo jeśli Tomasz twierdzi, że coś było dogadane, a potem PZLA zmienia niejednokrotnie zdanie, to chyba turbopatologia.
To jest to co pisałem wcześniej - są rozbieżności, ale tylko Lewandowski podał konkrety i przykłady, co uwiarygadnia jego wersję. Jeśli byłaby to ściema - to wystarczyłoby podać konkrety PZLA - tych brak, więc o ile coś innego się nie pojawi - mój zdrowy rozsądek przyznaje rację trenerowi. Zresztą polecam post Chabowskiego - też ciekawe światło rzuca na stosunki międzyludzkie z PZLA. A i tak przegrywają wszyscy, najbardziej zawodnicy - bo to ich kariery w przeddniu IO mają takie turbulencje, potem kibice - bo jeśli nie będzie medali, to smuteczek, potem Lewandowski, bo swoje zapłacił, a najmniej leśne dziadki - bo oni są na etatach i nikt ich nie rozlicza
część przygotowań do halowych mistrzostw świata w Birmingham (2018) opłacamy z własnych pieniędzy, bo potrzebujemy obozu w górach 30-dniowego, a związek opłacał nam 20 kilka dni. Za tę różnicę dopłacamy sami. Także ja, żeby cały czas być z moimi zawodnikami. Marcin jest drugi w świecie, zaś Angelika ósma lub dziewiąta, a więc oboje mają szanse na medal lub przynajmniej wysokie miejsce w finale. I nagle ja nie dostaję powołania do kadry trenerskiej na MŚ, bo podobno nie ma w niej miejsca. Tyle że... na te mistrzostwa jedzie czterech trenerów od kuli!
Tydzień przed obozem w wysokich górach, gdzie mieliśmy przygotowywać się do mistrzostw świata, dowiedzieliśmy się, że mamy jechać nad morze. Związek zarezerwował tam ileś miejsc, które okazały się niewykorzystane i żeby nie przepadły za to pieniądze postanowiono na wolne miejsca wysłać nas!
Nieprawdą jest, że podpisałem kontrakt z Katarczykami. 23 grudnia otrzymałem od Katarskiego Komitetu Olimpijskiego propozycję pracy. Wyraziłem zainteresowanie, ale zastrzegłem, że mogę się z nimi związać dopiero jeśli nie uda mi się porozumieć z polską federacją.
Polecam na Spotify Świat Okiem Biegacza i podcast z Jakubem Bałdyką. Mówi całkiem sporo o stanie PZLA, o tym, że trener biegowy w Polsce to niewdzięczna praca i trzeba mieć pewnego rodzaju misję. Zresztą odcinek wyżej Jakub Nowak częściowo też porusza ten temat.
Akurat czytam książkę Marcina, i akurat natknąłem się na następujący fragment: ( w ogóle bliska relacja między braćmi jest jednym z dominujących motywów książki).
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Byłem na spotkaniu z Marcinem Lewandowskim w zeszłym tygodniu. Zrobił na mnie ogromne wrażenie jako otwarta, ambitna i pracowita osoba.
Wielokrotnie podkreślał też, że wiąże go z bratem niesamowita więź od wielu wielu lat. Dużo więcej o tej relacji wynika z książki, którą właśnie finiszuję.
To nie jest czysta relacja trener zawodnik i nie można tego w ten sposób traktować, chyba, że znacie trenera, który w ciężkich czasach jedzie harować za granicę jako pracownik fizyczny, żeby nie brakło Wam niczego do treningu jako zawodnik (na początku kariery biegowej Marcina). A taki kleks w roku olimpijskim, zaraz po tym drugi, że nie wiadomo kiedy będzie ta cała olimpiada w Tokyo, bo koronawirus itd. Słabo to wygląda, ale myślę, że Marcin wyjdzie z tego obronną ręką, czego mu z całego serca życzę.
Wieczne odwracanie kota ogonem. Choćby mówienie, że płacą za prowadzenie grupy a nie pojedynczego zawodnika. Tym bardziej są to ochłapy a wypominanie nagrody, która należy się za sukcesy jak psu buda to prostu szczyt chamstwa. Jestem ciekawy w takim razie ile biorą sobie za prowadzenie tej "instytucji?", której nie wiem w takim razie jest cel istnienia poza tym, że po prostu istnieje. Nie jest to na pewno coś, co pomaga zawodnikom w godnym reprezentowaniu naszego kraju.
Po raz kolejny mam wrażenie, że PZLA działa na zasadzie jeśli nie jesteś "z naszych", to będziemy Ci tak "ułatwiać" pracę, aż dasz sobie spokój. I oczywiście można powiedzieć, że nie mamy pełnego obrazu sytuacji, ale też związek niewiele robi, by go zaprezentować.
Moim zdaniem to, co osiągnęli panowie Lewandowscy to coś wielkiego. Naprawdę. Niecały rok temu (?) Marcin deklarował, że chce wskoczyć sportowo półkę wyżej. Było powątpiewanie, ale oni to dowieźli! Przecież po takim sezonie jak poprzedni i wchodząc w sezon olimpijski z Lewym, Kszczotem i naprawdę mocną resztą grupy pod skrzydłami pan Tomasz powinien usłyszeć jedno: "Słuchaj, nie wiemy, jak to robicie, ale róbcie to dalej! Nie będziemy się Wam wtrącać i damy takie wsparcie, na jakie pozwalają nam przepisy."